Jak mawiają „bez kopyt nie ma konia”. Jednocześnie struktury te są dosyć wrażliwe na niekorzystny wpływ kontaktu z podłożem. Wśród koniarzy roi się więc od różnych rad i teorii popartych stajennymi mądrościami na temat leczenia schorzeń kopyt. Niektóre warte są zapamiętania, inne wprowadzają tylko w błąd nieświadomych koniarzy.

 

„Ropa w kopycie” najlepiej leczy się bez opatrunku.  FAŁSZ!

 

Opatrunki a leczenie tzw. ropy w kopycie

Ograniczone bakteryjne zapalenie tworzywa kopytowego zwane potocznie „ropą w kopycie” to jedno z najczęstszych schorzeń z jakim spotykamy się u koni i jednocześnie jedna z głównych przyczyn kulawizny u zwierząt tego gatunku. Leczenie nie przysparza z reguły większych trudności, nie wiąże się również z relatywnie wysokimi kosztami. Do tej pory jednak pokutuje wśród wielu koniarzy zdanie, że takie stany leczy się najlepiej bez zakładani opatrunku w myśl zasady, że kopyto samo się najlepiej oczyści. Tymczasem jeśli przyjrzymy się mechanizmowi powstawania ropnia w kopycie i przebiegowi tego schorzenia z jednoczesną analizą sąsiadujących struktur anatomicznych, okaże się, że to niepozorne i często bagatelizowane schorzenie może nieść z sobą poważne konsekwencje, o ile nie zostanie wdrożone odpowiednie leczenie.

 

Do rozwoju ograniczonego, ropnego zapalenia tworzywa kopytowego dochodzi u koni zwykle na skutek urazu perforującego podeszwę lub strzałkę kopyta. Dzieje się tak w przypadku nagwożdżenia lub zagwożdżenia, czyli wbicia się w kopyto ciała obcego w wyniku nastąpienia na niego albo przez nieprawidłowe wbijanie podkowiaków podczas kucia. W jednym i drugim przypadku przez powstały otwór dostają się do wnętrza kopyta drobnoustroje chorobotwórcze, o które nietrudno, biorąc pod uwagę fakt, że kopyto ma ciągły kontakt z podłożem. Bakterie te namnażają się w delikatnej tkance tworzywa kopytowego, powodując stan zapalny. Organizm, chcąc zwalczyć infekcję, ogranicza ją tworząc ropień, który przemieszcza się następnie w obrębie tworzywa kopytowego od strony podeszwy ku koronce, aby tam, korzystając z miękkiego rogu i skóry, przebić się na zewnątrz i oczyścić wnętrze puszki kopytowej z ropy. Proces ten niekiedy trwa wiele dni i wiąże się z ryzykiem uszkodzenia tak wrażliwych struktur jak między innymi kość kopytowa czy trzeszczka kopytowa, w sytuacji, gdyby dotarły do nich bakterie z wnętrza ropnia. Aby go skrócić lekarz weterynarii lub kowal wykonują w podeszwie kopyta, w miejscu o największej bolesności, otwór przez który upuszczona zostaje ropa. W jednym i drugim przypadku jednak, czyli zarówno z otwarciem się ropnia przy koronce jak i z wykonaniem otworu w podeszwie, mamy do czynienia z raną penetrującą głęboko do wrażliwych tkanek wnętrza puszki kopytowej. Miejsce takie poddaje się codziennie zabiegom płukania z wykorzystaniem środków działających przeciwbakteryjnie i ściągająco. Jeżeli jednak kopyto pozostanie nieosłonięte, to drobnoustroje chorobotwórcze będą miały otwartą drogę do wnętrza organizmu. W otoczeniu konia tymczasem nie brakuje, zwłaszcza w podłożu, różnego rodzaju zanieczyszczeń będących siedliskiem dla patogenów. Z tego względu do wypłukanej rany, po miejscowej aplikacji antybiotyku zakłada się do jej wnętrza sączek, aby utrudnić zbyt wczesne zasklepianie się rany i ułatwić odpływ ropy, a następnie opatrunek. Na opatrunek, poza wspomnianym sączkiem, składa się warstwa z kompresów jałowych, bandaża dzianego, waty opatrunkowej i bandaża elastycznego. Taki opatrunek działa wielokierunkowo. Po pierwsze, chroni ranę przed wniknięciem patogenów. Jeśli takowe by wniknęły i dotarły przez delikatną strukturę tworzywa kopytowego do elementów kostnych kopyta (przede wszystkim kości kopytowej), bardzo możliwe, że taki przypadek zakończyłby się dla konia śmiertelnie. Po drugie, właściwie założony opatrunek, tak zwany opatrunek francuski na kopyto, chroni tak wrażliwe miejsce jak rana przed uszkodzeniami mechanicznymi. Po trzecie, opatrunek poprzez sączek założony do wnętrza rany, wyprowadza z niej ropę na zasadzie praw fizyki. Po czwarte, dobrze założony opatrunek francuski wywiera na kopyto pewnego stopnia ucisk pomagając tym samym w usunięciu ropy.

 


 Opatrunek na kopyto jest niezbędny w leczeniu stanów ropnych tworzywa kopytowego u koni.

 

Podsumowując, zakładanie opatrunku na kopyto w przebiegu tak zwanej „ropy w kopycie” jest konieczne. Przyspiesza procesy zdrowienia i jednocześnie znacznie zmniejsza ryzyko groźnych powikłań.

 

 

Dziegieć jest świetnym środkiem na „gnijące” strzałki kopytowe.  PRAWDA!

 

Dziegieć na „gnijące” strzałki kopytowe

Dziegieć sosnowy to od dawien dawna jeden z podstawowych specyfików w stajennej apteczce. Stosowany jest przede wszystkim w przypadku problemów z „gnijącymi” strzałkami. Znany jest ze swojej skuteczności, prostoty w stosowaniu i niskiej ceny. Tymczasem w ostatnich czasach możemy usłyszeć na jego temat również niepochlebne opinie jakoby miał on wysuszać nadmiernie róg kopytowy.

 


Dziegieć to skuteczny środek w leczeniu „gnijących” strzałek kopytowych.

 

Dziegieć sosnowy (łac. Pix liquida) zwany również mazią lub smołą sosnową jest produktem suchej destylacji gałęzi, kory i drewna sosny. Jest produktem stosowanym w lecznictwie ludzi i zwierząt opisanym w Farmakopei Polskiej, dokumencie określającym podstawowe wymagania jakościowe i metody badania produktów leczniczych, opakowań produktów leczniczych i surowców farmaceutycznych w Polsce. Dziegieć sosnowy to brunatna lub brunatnoczarna, gęsta ciecz o bardzo dużej lepkości i charakterystycznym, silnym zapachu przywodzącym na myśl ognisko, wędzarnię i terpentynę. Jego skład jest złożony i nie do końca jeszcze poznany. Lek ten prezentuje typowo redukujące działanie – ogranicza podziały komórek naskórka dzięki wywoływaniu miejscowego niedotlenienia. Pochłania tlen tkankowy, osłabiając tym samym procesy życiowe komórki. Posiada działanie odkażające, przeciwgrzybicze, przeciwpasożytnicze, przeciwzapalne i przeciwświądowe. Doskonale wysusza i rozpuszcza zrogowaciałą warstwę naskórka. Jego właściwości wykorzystywane są od lat w medycynie ludzkiej w terapii wielu chorób skóry za pomocą preparatów recepturowych.

 

To rozległe działanie dziegciu czyni go lekiem świetnie sprawdzającym się u koni przede wszystkim w leczeniu „gnijących” strzałek kopytowych. Środek ten bowiem doskonale wysusza zmiany, działa przeciwzapalnie i odkażająco, hamując namnażanie się w tym obrębie całej gamy patogennych drobnoustrojów, których w tym rejonie nie brakuje z racji ciągłego kontaktu z podłożem i budowy anatomicznej podeszwowej części kopyta. Dzięki działaniu ograniczającemu patologiczne narastanie naskórka, hamuje w stanach „gnicia” strzałek niekontrolowany rozrost rogu kopytowego, będącego wytworem naskórka. Zapobiega tym samym przejściu tego stanu chorobowego w znacznie groźniejszy i trudniejszy w leczeniu rzekomy rak kopyta, polegający na przewlekłym przeroście i degeneracji tkanek rogotwórczych kopyta. Oprócz tego dziegieć doskonale utwardza podeszwę kopyta, czyniąc ją mniej wrażliwą na działanie czynników zewnętrznych i kontakt z podłożem.

 


Złe warunki zoohigieniczne, a szczególnie brudna, mokra ściółka, to czynniki predysponujące do występowania „gnicia” strzałek kopytowych i rzekomego raka kopyta.

 

Skoro dziegieć posiada tak wiele zalet to skąd biorą się niekoniecznie pochlebne opinie na jego temat jakoby miał on być niewskazany ze względu na wysuszanie rogu kopytowego. Odpowiedź jest prosta: działanie dziegciu jest niedoceniane i przez to jest on niewłaściwie stosowany. Jako środek o dosyć mocnym działaniu powinien on być używany w konkretnych przypadkach – wtedy, gdy zachodzi faktyczna konieczność jego użycia, czyli przede wszystkim w stanach „gnicia” strzałki kopytowej czy nadmiernie rozmiękczonego rogu podeszwowego. Stosuje się go przez określony czas  - codziennie w stanach „gnicia” strzałek i co kilka dni przy rogu nie prezentującym jeszcze objawów „gnicia”, ale nadmiernie rozmiękczonym i nieodpornym na czynniki związane z kontaktem z podłożem. Po osiągnięciu zamierzonych efektów dziegieć odstawia się. Przy „gnijących” strzałkach głównym celem leczenia w pierwszym etapie jest właśnie osuszenie zmiany, nawet jeśli będzie to oznaczało przez pewien czas zbytnie wysuszenie i utwardzenie rogu. Dopiero potem, gdy uda się usunąć zmiany zapalne i ograniczy się nieprawidłowe rozrastanie się rogu kopytowego można wdrożyć działania prowadzące do jego uelastycznienia takie jak przede wszystkim aplikowanie produktów o działaniu odżywczym, zmiękczającym i ograniczającym utratę wody z tkanek. Jeżeli dziegieć będzie stosowany bez potrzeby i ze zbyt dużą częstotliwością, będąc środkiem o dosyć silnym działaniu, doprowadzi do nadmiernego, niepotrzebnego wysuszenia. Zamiast na niego narzekać, stosujmy go więc po prostu z rozwagą, pamiętając o jego właściwościach.

 

 

Rzekomy rak kopyta to nowotwór złośliwy.   FAŁSZ!

 

Rzekomy rak kopyta to nie proces nowotworowy

„Rak” to słowo, którego boimy się również w odniesieniu do koni. Jednym z najczęstszych raków o jakich słyszymy w odniesieniu do tych zwierząt to rzekomy rak kopyta. Jak się jednak okazuje z „prawdziwym” rakiem nie ma on jednak wiele wspólnego. W rzeczywistości schorzenie to jest przewlekłym przerostem i degeneracją tkanek rogotwórczych kopyta. Komórki warstwy kolczystej ulegają patologicznemu przerostowi, a komórki warstwy rogowej zanikają. Powstające komórki nie wykazują właściwej dla tego obszaru tendencji do rogowacenia. Zamiast twardego i odpornego na czynniki zewnętrzne rogu pojawia się mazisty nalot. Nie do końca wiadomo jaka jest jego przyczyna, wiadomo jednak, że jego występowaniu sprzyjają złe warunki zoohigieniczne w stajni i zbyt wilgotne środowisko, zaniedbania w pielęgnacji kopyt, a także nieleczone lub leczone niewłaściwie „gnicie” strzałek kopytowych. Wśród prawdopodobnych przyczyn wymienia się również czynniki związane z tymi wymienionymi powyżej takie jak przewlekłe zakażenia bakteryjne, wirusowe oraz te na tle grzybiczym. Uważa się, że za rozwojem rzekomego raka kopyta stać mogą również predyspozycje genetyczne, a także reakcje autoimmunologiczne, kiedy działania układu odpornościowego konia są zbyt silne i skierowane wobec własnego organizmu.

 


Złe warunki zoohigieniczne, a szczególnie brudna, mokra ściółka, to czynniki predysponujące do występowania „gnicia” strzałek kopytowych i rzekomego raka kopyta.

 

Schorzenie to lokalizować może się zarówno w obrębie tylko jednego kopyta jak i większej ich liczby.
Częściej obserwuje się je w kończynach miednicznych aniżeli piersiowych. Najpierw zmianom ulega strzałka kopytowa. Pojawiają się w jej obrębie zmiany w rogu kopytowym o charakterze kalafiorowatych narośli. Róg łatwo ulega rozpadowi, strzępi się, pokrywa go jasny, często gęstawy wysięk. Procesowi temu towarzyszy silna, nieprzyjemna woń zgnilizny. Zmiany mogą krwawić. Początkowo schorzenie to mylone jest często z „gniciem” strzałki. Później, jeśli nie zostanie wdrożone skuteczne leczenie, zmiany chorobowe obejmują kolejne części kopyta – podeszwę i ściany, prowadząc do coraz większej utraty integralności kopyta. W zaawansowanych przypadkach, kiedy zmiany są już daleko posunięte, a bolesność znaczna, zwierzę może kuleć. Kiedy zmiany sięgną głęboko, może dojść do osłabienia połączenia rogu kopytowego z tworzywem kopytowym i w wyniku tego do rotacji kości kopytowej, czyli zmiany jej położenia wewnątrz puszki kopytowej czemu towarzyszy zwiększona jeszcze bolesność i kulawizna. W takich przypadkach konieczne jest wykonanie zdjęć rentgenowskich w celu oceny położenia kości kopytowej. Rzekomy rak kopyta wystąpić może u każdego konia, każdej płci i w każdym wieku. Najczęściej jednak, być może ze względu na często gorsze warunki utrzymania w porównaniu do koni wierzchowych, schorzenie to diagnozuje się u koni ras ciężkich.

 

Reasumując, rzekomy rak kopyta jest w dosłownym znaczeniu rzekomy, nie ma natomiast charakteru raka rozumianego jako złośliwy proces nowotworowy. Nomenklatura wynika zapewne stąd, że zmiany mające kalafiorowaty kształt, przywodzą na myśl zaawansowane procesy rakowe.

 

Wiedza jest kluczem do sukcesu również w kontekście utrzymania końskich kopyt w jak najlepszym stanie. Warto więc dążyć do prawdy i nie ulegać krążącym mitom. Źródło rzetelnej i podanej w przystępny sposób wiedzy w połączeniu z rozwagą są głównym narzędziem w rozpoznawaniu i leczeniu stanów chorobowych, także tych lokalizujących się w obrębie kopyta.