Tekst ten wcale nie będzie o koniach i nielubianych przez stajenne otoczenie przedstawicielkach płci w końcu pięknej. Te przecież bez względu na swój charakter zawsze pozostają piękne. Dlatego niniejszy tekst dotyczył będzie choroby, od bardzo dawna znanej i opisanej, która mimo tego również dzisiaj stanowi duże zagrożenie dla końskiego zdrowia a nawet i życia.

 


Z prośbą o przybliżenie tematu zwróciliśmy się do współpracującego z nami eksperta, dr. nauk weterynaryjnych, Michała Kaczorowskiego.

 

Co to są zołzy u koni i od kiedy znany jest ten temat?

 

M.K. - Zołzy to wysoce zaraźliwa, często zjadliwa gorączkowa choroba górnych dróg oddechowych u koni, wywołana przez paciorkowce, czyli bakterie Streptococcus, należące do grupy bakterii Gram-dodatnich. Choć może ona objąć również inne obszary organizmu. Choroba ta znana jest człowiekowi od bardzo dawna, bo od ponad 10. stuleci. Jeśli dobrze pamiętam, to dosyć dokładny opis zołzów znajdziemy już w pracach arabskiego lekarza Ibn Hali Hizama, żyjącego w IX wieku. Jeśli chodzi o nasze kręgi kulturowe, to w 1251 roku wydano we Włoszech podręcznik dotyczący chorób koni, „De Medicina Equorum”. Jego autorem jest Giordano Ruffo, szlachcic i rycerz zajmujący się leczeniem koni na dworze cesarza Fryderyka II Hohenstaufa. Znajduje się w nim dokładny opis objawów choroby oraz sposób postępowania z chorymi końmi. Pomimo tej bardzo wczesnej wiedzy o objawach klinicznych i leczeniu, na dokładne poznanie powodów występowania choroby musieliśmy nieco dłużej poczekać. Etiologię zołzów u koni określił bowiem dopiero w 1873 roku kolejny Włoch, Rivolta. Ponad 100 lat od tej daty musieliśmy czekać na wyizolowanie bakterii Streptococcus equi subsp. equi wywołującej zołzy u koni. Dokonał tego w 1888 roku J.W. Schütz, który uzyskał Streptococcus equi subsp. equi ze zropiałych węzłów chłonnych i na drodze doświadczenia wywołał zołzy u zdrowych osobników.

 

 

Wydawać by się mogło, że choroba znana od tak dawna w XXI wieku nie powinna już stanowić problemu. Czy jej występowanie ograniczone jest do jakiegoś obszaru? Na przykład kontynentu?

 

M.K. - Zacznę od drugiej kwestii. Zołzy u koni to choroba rozprzestrzeniająca się na całym świecie. Statystycznie rzecz ujmując, najwięcej przypadków rozpoznawanych jest w Australii i w USA. Z krajów europejskich w Wielkiej Brytanii diagnozowanych jest około 600 przypadków w skali roku. Również w Polsce rokrocznie odnotowujemy przypadki tej choroby. Ponieważ choroba ta nie jest w Polsce zwalczana z urzędu, nie dysponujemy w tej kwestii precyzyjnymi tj. referencyjnymi statystykami, co do jej występowania. W odpowiedzi na pierwszą kwestię warto zauważyć, że obok chorób wirusowych, które w ostatnich dwóch latach dobitnie przypomniały o sobie, zgodnie z typową dla przyrody sinusoidalną nawracalnością, ww. przypadłość wciąż utrudnia endemicznie utrzymanie koni. Szczególnie dotyczy to koni użytkowanych sportowo. Częste podróże nie zawsze tymi samymi środkami transportu oraz przebywanie we wspólnej stajni z osobnikami, z różnych rejonów to poważne utrudnienie. Choroba ta, szczególnie kiedy mamy do czynienia z jej ostrym lub nadostrym przebiegiem, w sposób często niespodziewany wyłącza na kilka tygodni konia z treningu i możliwości przemieszczania, a ewentualne powikłania np. przy wystąpieniu ropni w workach powietrznych, czy wtórnie opłucnej może wiązać się z koniecznością interwencyjnego inwazyjnego leczenia w trybie ambulatoryjnym zamkniętym.

 

 

Na jakiej drodze rozprzestrzenia się paciorkowiec wywołujący zołzy u koni?

 

M.K. - Choroba szerzy się przez kontakty bezpośrednie zwierząt chorych ze zdrowymi. Źródłem zakażenia drogą kropelkową jest wyciek z nosa chorych koni i tzw. kontakt z ang. nose to nose. Ponadto paciorkowce mogą być przenoszone drogą pokarmową za pośrednictwem zanieczyszczonej paszy i wody, a także niedezynfekowanych środków transportu, takich jak koniowozy, przyczepy do przewozu koni, przenośne lub stałe boksy. Wektorem przekazywania bakterii mogą być również owady oraz obsługujący konie ludzie. Sam Streptococcus equi subsp. equi. jest dla człowieka całkowicie niegroźny. Atakuje on wyłącznie koniowate, a więc konie, osły i muły. Do zakażenia może dochodzić poprzez kontakt z chorym osobnikiem podczas ssania mleka od matki, podczas krycia czy nawet poprzez skórę. Konie zestresowane są bardziej podatne na tę infekcję.

 

 

Jakie są objawy zachorowania? Czy są jakieś konie szczególnie podatne na zachorowanie?

 

M.K. - Znowu zacznę od drugiego pytania. Jeśli chodzi o samą zachorowalność i szerzenie się choroby, to uzależnione są one w pierwszym rzędzie od dwóch czynników jakimi są odporność koni w stadzie i zjadliwość konkretnego szczepu zarazka Streptococcus equi subsp. equi. W stadach, w których do zarażenia dochodzi po raz pierwszy, zachorowalność może osiągnąć nawet 100%. Szczególnie ciężkie przypadki przebiegu choroby dotykają na ogół młode konie w wieku 1 – 5 lat. Ta grupa jest właśnie najbardziej podatna na infekcję i choroba przebiega u niej najostrzej. Niemniej jednak konie zakażają się zołzami w każdym wieku. Szczególnie należy pamiętać o zwiekszonej podatności na infekcję u koni z immunosupresją rożnego tła, jak choćby po długotrwałym kilkunastogodzinnym transporcie. Warto też wiedzieć, że źrebięta matek odpornych przez pierwsze 4 miesiące swojego życia nabierają odporności siarowej. Przejdźmy teraz do pytania pierwszego. Zanim o objawach, powiem krótko o mechanizmie zarażenia Streptococcus equi subsp. equi. Bakteria wnika do końskiego organizmu jamą ustną lub przez górne drogi oddechowe i przedostaje się do węzłów chłonnych najbliższych miejscu wejścia, wywołując ich stan zapalny. Jeśli wywołana tym faktem odpowiedź immunologiczna organizmu zakażonego konia będzie zbyt słaba, by doprowadzić do jej likwidacji, to dochodzi do namnożenia się bakterii i rozwoju choroby. I tak dotarliśmy w końcu do objawów chorobowych. Zołzy w swojej łagodniejszej, atypowej, postaci nie mają przebiegu ropnego i objawy są podobne do wirusowego zapalenia górnych dróg oddechowych. W swojej typowej postaci mają charakter ropnego zapalenia węzłów chłonnych lub często choroby uogólnionej z typowymi objawami zapalenia górnych dróg oddechowych. Towarzyszy im śluzowo-ropny wypływ z nosa, obrzęk okolicy gardła i przetoki zajętych węzłów chłonnych oraz podwyższona do 39-41°C temperatura. Występuje ona po 3 – 14 dni od zakażenia. Zakażony Streptococcus equi subsp. equi. koń jest wyraźnie osowiały, szybko się męczy, wykazuje wyraźny brak apetytu lub całkowitą dysfagię i zmniejszenie pragnienia. Po kolejnych 3 dniach od wystąpieniu gorączki pojawia się śluzowy wypływ z nosa, który szybko przechodzi w wypływ ropny. W tej fazie choroby temperatura konia podnosi się do 40-41°C. Koń kaszle i ma wyraźne problemy z oddychaniem i przełykaniem, co wywołane jest uciskiem wywieranym na drogi oddechowe przez wyraźnie powiększone i twarde węzły chłonne żuchwowe i zagardlowe. Po kolejnych 7-14 dniach zaropiałe węzły chłonne pękają i ropna wydzielina wydostaje się przetokami do zachyłka gardłowego lub na zewnątrz oraz do gardła. Utworzenie się przetok samoistne lub wywołane przez lekarza weterynarii, który chirurgicznie odbarcza taki węzeł chłonny (gejzer ognisko) rozpoczyna okres powrotu konia do zdrowia, choć chory osobnik pozostaje nosicielem Streptococcus equi subsp. equi. jeszcze przez okres do 6 tygodni. U koni starszych, które z reguły mają większą odporność na tego paciorkowca, choroba przebiega łagodniej i nie zawsze dochodzi do fazy zropienia węzłów chłonnych.

 

 

Czy choroba ta niesie za sobą zagrożenie dla życia chorego konia?

 

M.K. - Niestety, odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. W przypadkach typowego przebiegu zołzów rokowania są dobre i konie zdrowieją w ciągu 2 – 3 tygodni. W przypadku przebiegów atypowych niestety jest inaczej. W zależności od powikłań rokowania są ostrożne lub bardzo rzadko złe. W stadzie, (populacji) które nie miało wcześniej kontaktu z Streptococcus equi subsp. equi, u młodych koni śmiertelność może osiągnąć poziom nawet 10%. W stadzie, które wcześniej miało kontakt z paciorkowcem wywołującym zołzy wskaźnik ten spada do mniej więcej 2%. To taki mały, aczkolwiek pozorny tylko paradoks, kiedy to utrzymanie stada z daleka od bakterii zwiększa poziom niebezpieczeństwa. Paradoks jest pozorny, bo jak łatwo się domyśleć, po pierwszym kontakcie z bakterią organizmy koni produkując przeciwciała budują odporność stadną. Śmiertelne w skutkach mogą być też powikłania wynikające z występowania zołzów złośliwych, czyli zołzów przerzutowych lub ostrej małopłytkowości, czyli purpura haemorrhagica, zwanej też wybrocznicą. W przypadku zołzów przerzutowych, a dotyczy to około 25-30% zdiagnozowanych przypadków, ropnie i przetoki dotyczyć mogą węzłów chłonnych brzusznych i płucnych oraz mózgowych. Pękniecie tych zropiałych węzłów chłonnych może spowodować wydzielanie ropnej wydzieliny do płuc czy mózgu. Ten ostatni przypadek kończy się nagłą śmiercią konia. W okresie zdrowienia zwierzęcia może wystąpić u niego ostra małopłytkowość, będąca następstwem tworzenia się kompleksów immunologicznych, mocno upraszczając burzy cytokinowej, którym towarzyszy wybroczynowość. Zewnętrznymi objawami w takich przypadkach jest obrzęk głowy, obrzęk kończyn czy obrzęk innych części ciała.

 

 

Pora chyba najwyższa, żeby zapytać o leczenie zołzów i oczywiście o profilaktykę?

 

M.K. - To oczywista kolejność. Skoro jest choroba, to powinno być dobrane do niej odpowiednie leczenie i oczywiście stosowne zapobieganie, czyli profilaktyka. Zanim jednak przejdziemy do leczenia, słów parę o właściwym rozpoznaniu. Jak wcześniej powiedziałem, wczesne objawy są niespecyficzne (nieswoiste) i niedoświadczona osoba może je bardzo łatwo zbagatelizować, myląc je ze zwykłym przeziębieniem. Warto więc wezwać fachowca, czyli hipiatrę. Dzięki jego doświadczeniu możliwe będzie postawienie właściwej, wstępnej diagnozy w kierunku zakażenia bakterią Streptococcus equi subsp. equi. O końcowym rozpoznaniu zołzów możemy powiedzieć dopiero po pozytywnym wyniku badania klinicznego oraz wyizolowaniu bakterii paciorkowca Streptococcus equi subsp. equi. z wymazu z nozdrzy, jamy nosowej lub części nosowej gardła lub węzła chłonnego. Oprócz badania klinicznego do potwierdzenia diagnozy w kierunku zołzów bardzo często stosowany jest test ELISA oraz test PCR (zwłaszcza w USA). W przypadkach zołzów przerzutowych w potwierdzeniu diagnozy skuteczne okazuje się badanie radiologiczne i USG. Przejdźmy teraz do samego leczenia zołzów. Obejmuje ono przyczynowe podawanie leków takich jak penicylina lub sulfonamidy z trimetoprimem, a także inne leki, ale podawane w odpowiedniej fazie choroby. Leczenie radykalne polega na nacięciu ropni z zachowaniem szeroko pojętej bioasekuracji lub przyspieszanie pękania ropni. Nie ma jednoznacznej opinii w środowisku hipiatrów, co do tego w jakim okresie choroby należy rozpocząć antybiotykoterapię. Część praktykujących lekarzy weterynarii uważa, że podawanie antybiotyków opóźnia pękanie ropni, co wydłuża proces leczenia. Ponadto leczone antybiotykami konie nie wytwarzają wystarczającej odporności, co prowadzi do tego, że są bardziej podatne na rozsiewanie infekcji w organizmie oraz na zakażenie wtórne. Uważają oni, że antybiotyki należy wprowadzić do leczenia w przypadku występowania trudności z oddychaniem oraz ponadnormatywnie długo utrzymującej się u chorego konia wysokiej gorączki. Profilaktyka zachorowań na zołzy u koni obejmuje przede wszystkim higienę tak stajni, jak i padoków oraz środków transportu, o czym mówiłem wcześniej. Odsyłam tutaj również do zaleceń przygotowanych przez nas w Komisji Weterynaryjnej PZJ, które dostępne są na stronie i dotyczą wszelkich chorób zakaźnych. Warto stosować je przy podejrzeniach jakichkolwiek chorób o możliwym potencjale zakaźnym. Co prawda w Polsce na dzisiaj nie ma dostępnych szczepionek, ale na świecie stosuje się profilaktyczne szczepienia. W szczepieniach stosuje się preparaty zawierające martwe kultury bakterii Streptococcus equi subsp. equi. oraz rzadziej szczepionki zawierające jej żywe, autogenne kultury lub samo immunogenne białko M. Szczepionki z martwymi kulturami nie zabezpieczają całkowicie przed możliwością zachorowania. Ich skuteczność zabezpieczenia wynosi około 50%. Donosowe podanie szczepionki z żywymi, osłabionymi kulturami na ogół stymuluje wytworzenie przez organizm konia wysokiej odporności. Należy się jednak liczyć, że u młodych koni oraz u stosunkowo niewielkiej grupy starszych koni może wystąpić poszczepienne powikłanie polegające na występowaniu ropni w żuchwowych i zagardzielowych węzłach chłonnych. Szczepienia profilaktyczne należy stosować według kalendarza podanego przez producenta szczepionki. Najczęściej spotykany schemat obejmuje podanie koniom dorosłym uprzednio szczepionym szczepionki przypominającej z żywymi kulturami bakterii w interwale 6 – 12 miesięcy. W przypadku koni nieszczepionych najpierw podaje się szczepionkę zawierającą martwe kultury bakterii w serii 2 – 3 podań oddzielonych przerwą 2 – 4 tygodni. Przy stosowaniu szczepionek atenuowanych, czyli zawierających kultury żywych, ale niezaraźliwych bakterii, szczepionkę podaje się dwukrotnie w odstępie 3 tygodni i następnie szczepi się po 6 lub 12 miesiącach. Klacze ciężarne szczepi się szczepionką z martwymi kulturami Streptococcus equi subsp. equi. na 4-6 tygodni przez porodem. W przypadku źrebiąt szczepienie preparatem zawierającym białko M można stosować 4 – 6 miesiącu ich życia. Podaje się 3 dawki podawane co 4 – 6 tygodni. Młodsze, jak już powiedziałem nabierają odporności dzięki przyjmowanej od matki siarze. Stosuje się też szczepienie źrebiąt w wieku 4 – 6 miesięcy preparatami atennuowanymi stosując 2 dawki co 3 tygodnie. Żadna z dostępnych na światowym rynku szczepionek nie gwarantuje pełnej skuteczności. U około 75% koni, które przechorowały zołzy, rozwija się odporność na ponowne zakażenie trwająca do 5 lat. Jednakże niewielki odsetek ozdrowieńców staje się nosicielami Streptococcus equi subsp. equi. w workach powietrznych i wydziela ją przez kilka miesięcy lub nawet przez kilka lat wraz z wydzieliną z nosa albo śliną. Stosowanie szczepień wiąże się z bardzo rzadko występującą możliwością powstawania powikłań poszczepiennych. Jednym z nich jest aseptyczne zapalenie naczyń krwionośnych purpura haemorrhagica. Na koniec chciałbym podzielić się pewną konkluzją natury ogólnej. Przykład infekcji bakteryjnej powodującej zołzy u koni jest doskonałą ilustracją tego, że nie jesteśmy zawieszeni w próżni. Zdawałoby się odległe terytorialnie i na dzień dzisiejszy jeszcze egzotyczne dla nas choroby bakteryjne czy wirusowe, takie jak na przykład afrykański pomór koni, czy nosacizna i gorączka zachodniego Nilu nie stanowią dla nas realnego zagrożenia. Tymczasem podróże jakie odbywają dzisiaj konie, a zwłaszcza konie sportowe, skutkują tym, że bariery terytorialne znikają. Mówię już o tym od jakiegoś czasu. Musimy w związku z tym, nie demonizując zagrożenia, wykazywać zdroworozsądkowe podejście i być gotowym na nowe wyzwania. Być po prostu czujnym. Najbardziej racjonalnym podejściem jest w przypadku jakichkolwiek wątpliwości związanych ze zdrowiem swojego konia, w tym podejrzenia choroby zakaźnej, niezwłoczny kontakt ze swoim lekarzem weterynarii – hipiatrą. Z pewnością jest on doskonale przygotowany i przeszkolony w diagnostyce i zwalczaniu na przykład zołzów.