Nie sposób wspomnieć o każdym wydarzeniu, jako że niemal w każdy weekend odbywały się gdzieś w Polsce szkolenia, pokazy czy zawody, warto jednak wspomnieć chociaż te najważniejsze.
Zaczęliśmy od wzmianki o szkoleniu i nie bez powodu. Historia współczesnego łucznictwa konnego w Polsce liczy sobie już nieco ponad 10 lat, ale tym niemniej jest to wciąż dyscyplina młoda i dla wielu osób - nawet związanych z „normalnym” jeździectwem czy łucznictwem – jeszcze dość egzotyczna. Jednym z podstawowych celów Stowarzyszenia jest wobec tego możliwe szerokie rozpropagowanie zasad tej pięknej, choć trudnej sztuki.

Ośrodek w Supraślu
Niewątpliwie przełomem na tej drodze było powstanie wiosną tego roku stałego ośrodka szkoleniowego w Supraślu koło Białegostoku. Stowarzyszenie zaadaptowało dla swoich potrzeb obiekt jeździecki udostępniony przez Powiatowy Ośrodek Sportu i Rekreacji „Bukowisko”. Do tej pory mogliśmy prowadzić zajęcia tylko w formie weekendowych warsztatów w zaprzyjaźnionych stajniach, dla odpowiednio licznej grupy osób, kilka razy do roku. Nie rezygnujemy oczywiście z takiej formy zajęć, ale teraz mamy wreszcie miejsce, gdzie strzelanie z łuku a także władanie szablą i lancą z konia można trenować codziennie, umawiając się z instruktorami indywidualnie, kiedy tylko ma się czas na dłuższy czy krótszy wypad pod Białystok. Pobliska hala daje możliwość prowadzenia zajęć niezależnie od pogody, zaś położenie Supraśla, małej uzdrowiskowej miejscowości pośród borów Puszczy Knyszyńskiej umożliwia urozmaicenie szkolenia wyjazdami w teren czy dłuższymi rajdami.

Szczepan Łakomy, jeden z najbardziej obiecujących młodych zawodników podczas zawodów w Supraślu
Szczepan Łakomy, jeden z najbardziej obiecujących młodych zawodników podczas zawodów w Supraślu

Szkolimy na całego
W sumie podczas tego sezonu Stowarzyszenie przeprowadziło 11 edycji warsztatów, dla ponad 80 uczestników a doliczając zajęcia indywidualne liczba ta wzrośnie z pewnością do ponad 100 osób. W Supraślu szkoleniowo działo się oczywiście najwięcej, ale bynajmniej nie ograniczaliśmy się tylko do Podlasia. Zajęcia odbywały się też w Bolęcinie pod Krakowem, Szczecinie, Poznaniu czy pod Warszawą.
Warto również wspomnieć, że nasi instruktorzy poprowadzili pięciodniowe zajęcia w Szwecji dla grupy tamtejszych sympatyków łucznictwa konnego. Jak twierdzi Anders Jonsson „kilka nowych technik przy zakładaniu strzał na cięciwę i strzelaniu, pokazanych przez Polaków, zdziałało cuda” i bardzo pomogło jemu i jego synowi Kalle zająć odpowiednio pierwsze i drugie miejsce na tegorocznych Mistrzostwach Szwecji. Międzynarodowe kontakty nie były oczywiście jednostronne, my z kolei gościliśmy na kilkudniowym seminarium znanego producenta łuków i konnego łucznika z USA, Lukasa Nowotnego.
Zanim jednak ktoś przyjedzie na szkolenie, musi zetknąć się gdzieś z tematem łucznictwa konnego i dowiedzieć sie, że jest to tylko coś wzmiankowanego w podręcznikach historii, ale również nowoczesny, dynamicznie się rozwijający sport.
Temu zadaniu służyły inscenizacje historyczne, w których regularnie bierzemy – w tym roku były to imprezy w Mielniku i Tykocinie – jak również cały szereg typowych pokazów, w Warszawie, Poznaniu, Janowie Podlaskim, Lubaczowie, Legnickim Polu, Kętrzynie, Suwałkach, Białymstoku, Wolinie... i można by tak jeszcze chwilę wymieniać.
Na szczególne podkreślenie zasługuje tutaj nasza obecność na Wolinie; zajęcia z łucznictwa tradycyjnego oraz pieszy Turniej Łuczniczy zgromadziły łącznie ponad 30 uczestników z całego świata i zostały przeprowadzone we współpracy z Stowarzyszeniem Centrum Słowian i Wikingów Jomsborg-Wolin-Vineta, podczas największego na świecie festiwalu wczesnośredniowiecznego Słowian i Wikingów, Impreza odbyła się w pierwszy weekend sierpnia 2012 i na stałe wpisuje się w harmonogram Festiwalu, którego zadaniem jest łączyć odtwórców historycznych  z całego świata (ponad 1300 rekonstruktorów) i ukazywać szerokiej publiczności (ok. 10 000 osób w 3 dni) aspekty tzw. „żywej archeologii”.
Warto również wspomnieć, że kilkuosobowa grupa członków Stowarzyszenia została zaproszona na międzynarodowy festiwal tradycyjnych sportów konnych w Turcji, gdzie oprócz łucznictwa prezentowali się w trochę nietypowej dla siebie roli husarzy.
Do niewątpliwie najbardziej oryginalnych form popularyzacji łucznictwa konnego należy kariera sceniczna dwóch członków Stowarzyszenia, Mateusza Gieryna i Damiana Dębskiego, którzy na deskach nowopowstałej Opery Podlaskiej występowali w przedstawieniu „Straszny Dwór” strzelając z grzbietów swoich dzielnych wierzchowców, Belfegora i Fausta (zaiste, stosowne imiona dla gwiazd opery).

Mateusz Gieryn i Belfegor podczas prób w podlaskiej operze
Mateusz Gieryn i Belfegor podczas prób w podlaskiej operze

Zawody
Łucznictwem konnym można zajmować się jak każdą inną formą rekreacji konnej – po prostu dla czystej przyjemności. Można też, jak powiedzieliśmy powyżej, traktować je jako formę kultywowania polskiej tradycji militarnej czy szerzej - element rekonstrukcji historycznej. Niezależnie jednak od tego, jakie motywy kierują indywidualnym łucznikiem, kiedy tylko napotka on podobnego sobie entuzjastę, nieodmiennie kończy się to zawodami...
Cykl zawodów organizowanych każdego roku w Polsce ma – oprócz oczywiście wyłonienia zwycięzców konkretnej imprezy – pozwolić na stworzenie rankingu i wybranie reprezentacji naszego kraju na European Open Championship of Horseback Archery (EOCHA), czyli Otwarte Mistrzostwa Europy, obecnie najbardziej prestiżowe zawody tej dyscypliny na świecie.
Zawody w łucznictwie konnym odbywają się w kilku typowych konkurencjach rozgrywanych na całym świecie, z których trzy zyskały szczególne znaczenie i są rozgrywane obowiązkowo na każdych EOCHA. Są to dwie konkurencje na stosunkowo krótkim i wytyczonym po linii prostej torze: koreańska i węgierska, oraz trzecia, na torze o wiele dłuższym, krętym i pełnym niespodzianek: konkurencja polska.  We wszystkich tych konkurencjach strzela się w galopie do wielu celów rozmieszczonych w różnych kierunkach a liczy się zarówno ilość i celność trafień jak i prędkość konia. Poza typowymi dyscyplinami, organizatorzy starają się dokładać dodatkowe, atrakcyjne dla uczestników i widowiskowe dla oglądających konkurencje. Nie ma w tym artykule miejsca na omawianie szczegółowych zasad zawodów, można się z nimi zapoznać na naszej stronie www.lucznictwokonne.pl
Rozpoczęliśmy 1-3 maja zawodami organizowanymi wspólnie z Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. Szerokie przestrzenie Pól Grunwaldzkich były szczególnie atrakcyjnym terenem do organizowania konkurencji „bojowych”, odbywających się poza szrankami. Następne zawody odbyły się w ramach Turnieju Św. Jana, zorganizowanego oczywiście wraz z obchodami nocy świętojańskiej, 23-24 czerwca w stajni Pa-ta-taj w Kaniach Helenowskich pod Warszawą, organizowanego przez tamtejszą Xiążęcą Drużynę. Potem był „Powrót Czyngis Chana” 14-15 lipca na Legnickim Polu, w miejscu historycznej bitwy z 1241 roku, gdzie mongolscy konni łucznicy rozgromili rycerzy Henryka II Pobożnego. I w końcu odbywające się po raz trzeci Międzynarodowe Zawody Łucznictwa Konnego Tatarów Polskich, tym razem rozgrywane w Supraślu, organizowane przez nasze Stowarzyszenie przy wsparciu władz lokalnych i w porozumieniu ze Związkiem Tatarów RP.
W tym roku do ogólnego celu podtrzymywania pamięci o historyczno-militarnych zasługach polskiej społeczności tatarskiej osiadłej na Podlasiu doszedł niestety motyw bardziej szczególny i konkurencje poświęciliśmy pamięci naszego tatarskiego przyjaciela i jednego z członków-założycieli Stowarzyszenia, zmarłego niedawno Józefa Jusufa Konopackiego.
Organizowane w Polsce zawody gromadzą obecnie typowo 20-30 uczestników, w tym bardzo często gości z zagranicy. W tym roku mieliśmy okazję podziwiać umiejętności łuczników i łuczniczek ze Sowacji, Niemiec, Luxemburga, Francji oraz Turcji a nawet dalekiej Brazylii.

 Anka Sokólska podczas pokazów
Anka Sokólska podczas pokazów

EOCHA i zawody za granicą
Ostatecznie najlepszym zawodnikiem tego roku został młody, zaledwie 16-letni jeździec, Michał Piasek, za nim zaś uplasował się Wociech Osiecki i to ta dwójka miała okazję reprezentować polskie barwy na EOCHA które tym razem odbywały się na Węgrzech. Ostatecznie w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Europy na 24 najlepszych zawodników z całego świata Michał zajął 7. a Wojtek zaszczytne 5. miejsce (wygrywając jedną z czterech konkurencji). Naszych kolegów wyprzedzili tylko zawodnicy z Węgier, kraju w którym łucznictwo konne jest niezwykle popularne i stoi na szczególnie wysokim poziomie.
W przyszłym roku eliminacje będą przeprowadzane w podobny sposób, zachęcamy do dopingowania swoich ulubionych zawodników!
Poza cyklem imprez związanych z EOCHA, łucznicy z Polski startowali również w zawodach konnych w Niemczech (pierwsze miejsce i kolejny sukces Wojtka Osieckiego) i Jordanii, zaproszeni na prestiżową imprezę pod patronatem króla Abdullaha II, oraz w zawodach tradycyjnego łucznictwa pieszego w Chinach.
Zawody to nie tylko sami zawodnicy, nie zapominajmy o sędziach. Do komisji sędziowskiej zawodów w Jordanii i na Węgrzech zaproszona została Kasia Rokosz z PSŁK.

Dalsze plany
Kolejny sezon zapowiada się na jeszcze intensywniejszy. Dość powiedzieć, że ostatnio musiałem zmienić format, w jakim prowadzę kalendarz planowanych wydarzeń – na przyszły rok potrzebuję miejsca na wpisanie pod jedną datą dwóch czy nawet trzech imprez łucznictwa konnego odbywających się równocześnie w różnych miejscach Polski...
Więcej informacji, w tym aktualny ranking zawodników i kalendarium na przyszły rok można znaleźć na stronie www.pslk.org

Na zdjeciu głównym: Gokmen Alinkup z Turcji podczas zawodów na polach grunwaldzkich.