W dniu 2009.05.02 około godziny 13.00 zadzwoniła właścicielka konia Prince of Jump i poinformowała, że jej koń uległ wypadkowi komunikacyjnemu i ma złamaną tylną kończynę, następnie przekazała telefon panu Maciejowi Parzydło, organizatorowi zawodów w pobliżu miejsca wypadku, z którym przeprowadziłem wywiad dot. stanu konia i przekazałem informacje dotyczące pierwszej pomocy i zabezpieczenia kończyny. Właścicielka konia zdecydowała się podjąć próbę ratowania konia mimo bardzo ostrożnego rokowania. Poprosiłem, żeby skontaktowali się z lekarzem domowym celem zabezpieczenia konia przed dalszymi następstwami wypadku i poinstruowałem o sposobach zabezpieczenia konia w czasie transportu. Telefon o wyjeździe konia z miejsca zdarzenia odebrałem około godziny 18. Koń został przyjęty do Szpitala o godzinie 21.20. Okazało się, że nadpęcie lewej tylnej kończyny jest złamane poprzecznie i niestety ma charakter otwarty. Stan ogólny konia był ciężki ze względu na rozwijający się wstrząs. Badania laboratoryjne wskazywały na rozwój mięśniochwatu. Ze względu jednak na stan kończyny zdecydowałem o natychmiastowym wykonaniu operacji. Zabieg trwał od godziny 23.30 do godziny 03.00. W okresie poprzedzającym operację koń otrzymał leki mające zminimalizować objawy wstrząsu i intensywną terapię płynami, terapia ta była kontynuowana przez cały okres zabiegu. Po operacji kończyna została zagipsowana, koń zaś umieszczony w boksie anestezjologicznym, w którym do czasu odzyskania przezeń świadomości był dalej nawadniany. Niestety parametry laboratoryjne wskazywały na dalszy rozwój mięśniochwatu i uszkodzenie mięśnia sercowego. Stan ogólny konia pomimo leczenia nie poprawiał się, jednak leczenie było kontynuowane do godziny 03.00 dnia 04.05.2009, kiedy to nastąpiło załamanie krążenia i zgon konia. Przez cały okres w leczenie pacjenta zaangażowanych było troje lekarzy i dwie osoby personelu pomocniczego. Jednocześnie informuję, że nie udzieliłem jakiejkolwiek informacji, że koń może przyjechać następnego dnia. Jest to tak absurdalne, że trudno jest z tym nawet dyskutować.