Tym razem na ta bardzo poważna i liczącą się imprezę nie wystawiliśmy oficjalnych ekip we wszystkich kategoriach wiekowych. Jak informował w rozmowie publikowanej na łamach ŚK trener KN Juniorów i Młodych Jeźdźców – Rudolf Mrugała, tym razem w najstarszej kategorii wiekowej barw naszego kraju nie reprezentował pełna drużyna, a jedynie w indywidualnym starcie  Monika Jackiewicz na Nemo.
W kategorii juniorów do Austrii pojechała drużyna w następującym składzie:

  • Zuzanna Gowin na Emperio Van't Roosakker
  • Marta Okulska na Santiago
  • Dominik Słodczyk na Łacona K
  • Krzysztof Okła na Um Diabo
  • Weronika Wilska na Aresie

   Zakładany przez wyjazdem plan minimum przewidywał zajęcie w klasyfikacji drużynowej miejsca 12. Choć nadzieje trenera, zawodników i kibiców były znacznie większe, udało się jedynie zrealizować to minimalne założenie w drużynowej klasyfikacji. Niestety, żaden z członków polskiej ekipy juniorów nie uzyskał wyniku umożliwiającego udział w finale indywidualnym. Można więc powiedzieć, że udział w ME polskich juniorów potwierdził bieżący stan juniorskiego jeździectwa w Polsce.
Znacznie lepiej wypadła ekipa polskich dzieci, która startowała w składzie:

  • Monika Grundkowska na Zeta
  • Adam Grzegorzewski na Fenicjanka
  • Paulina Kopacz na Euforia
  • Szymon Stasiak na Hubertus
  • Janina Stralkowska na En Viable  

   Zajęcie w klasyfikacji drużynowej 5 miejsca  wraz z ekipami Węgier i Włoch to z pewnością sukces młodych, polskich zawodników.
W tych samych kategoriach należy oceniać start dwójki członków naszej ekipy dzieci w finale indywidualnym. Po dobrych występach w końcowej klasyfikacji Adam Grzegorzewski uplasował się na 20 miejscu (17 pkt) a Monika Grundkowska na miejscu 23 (20 pkt).
Cała impreza została przeprowadzona w wielkim rozmachem i na fantastycznie wysokim poziomie jeśli chodzi o sportowy i organizacyjny punkt widzenia. Samo miejsce jest niesamowite i z pewnością godne organizacji największych imprez jeździeckich z MŚ włącznie. Jak wynika nie tylko z mojej oceny, bo rozmawiałem o tym z wieloma szefami ekip, tegoroczne ME w kategorii dzieci przyniosły niespotykane do tej pory trudności stawianych parkurów. W mojej ocenie to dobrze. Choć przyznaję, że słychać było również głosy oburzenia, że stawiane wymagania dużo przerastają możliwości zawodników w tak młodym wieku. Przyznać trzeba, że ekipa budowniczych parkurów pracująca w składzie Frank Rothenberger (GER), Gregor Gschlenk (AUT) i Stefan Wirth (GER) sięgnęła po wszystkie dostępne środki podnoszące stopień technicznej trudności torów przeszkód. Grali nie tylko samymi gabarytami przeszkód, ale również ich optyką, budując bardzo ażurowej przeszkody. Z wielka ochotą stosowali przeróżnego rodzaju elementy dodatkowe jak murki, płotki itp. W parkurach dla dzieci każda z linii wymagała innej jazdy. Raz trzeba było wykazać się umiejętnością płynnego skrócenia konia by w kolejnej linii jechać go mocno do przodu. W pierwszym nawrocie indywidualnego finału dzieci przeszkody miały mieć wysokość 120 cm. W praktyce sporo z nich osiągnęło o 10 cm większą wysokość. W drugim nawrocie, formalnie rozgrywanym na wysokości 130 cm, praktycznie stało 135 cm a górne drągi trzech stacjonat zawisły na wysokości 140 cm. To naprawdę nie były żarty. W tych trudnych warunkach nasza ekipa spisała się znakomicie. Choć z pewnością gdzieś w głębi naszych serc pozostało uczucie niedosytu, bo naprawdę niewiele, jedna zrzutka dzieliła nas od strefy, w której mogliśmy włączyć się do walki o medale. Zabrakło po prostu trochę sportowego szczęścia. O jeden błąd mniej mógł zrobić każdy z członków polskiej ekipy. Oni naprawdę dobrze jechali. Pogratulowałem im bardzo dobrej postawy i osiągniętego wyniku. Myślę, że wracamy do kraju „z tarczą” a osiągnięty wynik plasuje nas znacznie wyżej niż faktyczne „miejsce w szeregu”. W na gorąco czynionym podsumowaniu ME chciałbym powiedzieć, że w każdej z kategorii wiekowych widać było niebywały postęp startujących zawodników. W przypadku juniorów i młodych jeźdźców na najwyższych pozycjach nie znaleźli się przypadkowi jeźdźcy. Wystarczy popatrzeć na nazwiska. To są mimo młodego wieku profesjonalni zawodnicy! W kategorii dzieci widać tendencję do sadzania dzieci na coraz lepsze, bardziej klasowe konie. Oczywiście wzrasta w stosunku do lat poprzednich poziom wyszkolenia, ale podstawową kwestią warunkującą osiągnięcie spektakularnego wyniku staje się dopasowanie konia do konkretnego jeźdźca. W tym roku nie było widać przypadkowych wyników, co do tej pory się zdarzało. Jak widać, „jeździecki wyścig zbrojeń” trafił i do tej kategorii wiekowej.” powiedział w rozmowie telefonicznej trener KN w kategorii dzieci – Bartek Szymborski.