Elf – stworzenie rodem z mitologii germańskiej. Wierzono, że są długowieczne, jeśli nie nieśmiertelne i posiadają różnorakie magiczne moce. Możemy się tylko zastanawiać, czy hodowcy tego wybitnego skoczka nadając mu to imię wiedzieli, że kryją się w nim niemal magiczne moce. Jedno jest pewne - koń ten pozostanie nieśmiertelny, bowiem oprócz kolejnych roczników dobrego potomstwa pozostawia po sobie wyjątkowe wspomnienia w każdym, kto choć przez moment się z nim zetknął.

 

Imię: Elf BH
Ojciec: Fanimo kwpn
Matka: Eglin po Genius han.
Hodowca: SK Moszna
Rok urodzenia: 1992
Jeździec: Jacek Zagor
Właściciel: Bogna Hupa


Elf został wyhodowany w SK Moszna, miejscu, które znane jest z wielu doskonałych koni sportowych najwyższej klasy. To tu na świat przyszły takie sławy jak: Randon, Saratow, Orlean, Epos, Dominika, Zagon xx, Vector, Galerius, Efez, Rubikon, Wag, Divisor xx, Vittoria, Erewań, Sofix ,Rosey, Druh, Emetic, Wagram, Wakat. Ojcem naszego bohatera jest sprowadzony z Holandii Fanimo kwpn niosący krew cennego Alme Z. (przez Animo) i Gottharda (przez stronę matki Fanimo kl. Candy). Ogier ten zostawił po sobie uznane ogiery m.in. Empiryk od Emfaza, Sofix od Sangara, Erywań od Ekipa. Tego cennego reproduktora znajdziemy także w rodowodach Turbud Fabel - matki czempionki i wice czempionki ZT Bogusławice 2010, Galeriusa - znanego konia wyścigowego, skoczka Gayalla, Eposa, Efeza, Siouxa i innych. Matka Elfa, klacz Eglin użytkowana była w skokach przez przeszkody (od klasy L do C). Jest ona córką hanowerskiego Genius wyhodowanego przez Paula Schockemohlego. Ogier ten jest ojcem pełnego brata Eglin - ogiera Emetic, a także m.in. dzielnego Wagrama czy Rosey`a. Genius używany był m.in. w hodowli w SK Bielin, SK Moszna, SK Kadyny. Pozostawił po sobie ogiery kryjące: Druh, Regent, Lombard, Krater, Limaryn. Ciekawostką jest fakt, że w rodowodzie Elfa występuje inbred na og. Gotthard. Dodatkowo warto wspomnieć o małopolskim og. Wisus po Styl xx, który jest ojcem Emfazy - babki naszego bohatera. Sama Emfaza, zinbredowana na Aquino wywodzi się z rodziny klaczy Emzetka urodzonej w SK Racot i jest matką cennego potomstwa m.in. wspomnianych już ogierów Emetic i Empiryk, a także Ekrana sprzedanego do Austrii (zmieniono mu imię na Balu) . Ten ciekawy rodowód, bogaty w wiele końskich sław znanych z sukcesów sportowych i hodowlanych ma niebagatelne znaczenie dla wielu hodowców.


Fot. Karolina Chodkowska


Swoją karierę sportową syn Fanimo zaczął zaraz po ukończeniu ZT w Kwidzynie, gdzie uzyskał ocenę wybitną. Jego zakładowym jeźdźcem był Tadeusz Auksztulewicz. Już wtedy nasz bohater odznaczał się predyspozycjami do skoków. Elf był własnością SO Łąck i dyrektor Stada w Kwidzynie Józef Zagor musiał długo zabiegać o pozostawienie Elfa w treningu w Kwidzynie. Dzięki uprzejmości Pana Wojnarowskiego, ówczesnego dyrektora Łącka, tak właśnie się stało. Silną kartą przetargową był sukces polskich juniorów podczas Mistrzostw Europy odbywających się w Niemczech. Wśród nich był Jacek Zagor i to dla niego miał być właśnie Elf.

 

Kiedy po ZT odbywały się ważne rozmowy dotyczące dalszych losów ogierów akurat byliśmy po pierwszym dniu ME, który przejechałem bezbłędnie. Był to dobry argument w ręku mojego ojca, który upatrzył tego konia już wcześniej i dzięki temu udało się przeforsować ideę, by ten koń trafił do mnie. Już wtedy było widać, że Elf dobrze skacze i jest mocnym koniem. Miał w sobie to „coś”, co urzekło mojego ojca. Po zawiązaniu się grupy na poznańskiej Woli powstał pomysł, że najlepsze konie pochodzące z państwowych stadnin i stad trafiają na Wolę, a my: ja i Łukasz Jończyk, pod okiem trenera Szaszkiewicza i Zbyszka Ciesielskiego te konie dosiadamy i promujemy krajową hodowlę-wspomina Zagor.

 
Po „Woli” w 2002 roku zawiązał się Volkswagen - EAC Horse Jumping Team (w jego skład oprócz J. Zagora weszli K. Prasek i Z. Płatos). Po około 2 latach Jacek Zagor przeszedł do podwarszawskiego klubu Largo. Koń pozostał w rękach „Woli”. W międzyczasie koń był wystawiony na sprzedaż. Liczono, że wierzchowiec osiągający takie wyniki pójdzie szybko i za duże pieniądze. Chyba niewiele osób wzięło pod uwagę, że na sukces Elfa składała się jego współpraca z Jackiem Zagorem, i że sukces należał do pary, a nie do samego konia.


Po pewnym czasie zaprzestano próby sprzedaży Elfa dla innego jeźdźca i koń wylądował jako reproduktor w SK Walewice. W tym momencie nasz bohater koń przestał regularnie startować, a jego wyniki nie były już tak wspaniałe jak kiedyś, zakupiła go Bogna Hupa z SK Feniks Osieck.


Wróćmy jednak na moment do sportowego ducha Elfa.


W przypadku Elfa nie było jakiegoś nagłego objawienia, swoją klasę pokazywał zdobywając coraz to lepsze wyniki, wtedy wiedzieliśmy, że mamy na prawdę dobrego konia. Jako 6 latek nie osiągnął zbyt wiele, jako 7 latek pozostawił w tyle te konie, które w czempionatach brylowały, a jako starszy wyszedł na lidera w swoim roczniku. Elf był niesamowicie walecznym koniem – potrafił stawić czoła najtrudniejszym parkurom i duże wyzwania motywowały go jeszcze bardziej.

 

To także najinteligentniejszy koń, jakiego dosiadałem. Błyskawicznie uczył się zarówno dobrych, jak i złych rzeczy. Zmiany nogi i chody boczne umiał od razu, z natury. Ogierowaty charakter dawał o sobie znać w treningu. Trudność w jego opanowaniu polegała na tym, że wymyślał nowe triki, na które trzeba było znajdować kontrargumenty. To był taki wyścig - on coś wymyśla, ja zostaję z problemem i nie wiem, co z nim zrobić, znajduję jakieś rozwiązanie i dalej to funkcjonuje. To był geniusz, którym trzeba było się szczególnie zająć, poświęcić mu dużo czasu i zaangażowania.


Elf był koniem turniejowym – zawsze starczało mu siły na trzy dni zawodów. W finałach zyskiwał przewagę nad końmi lepszymi technicznie od niego i gdy przychodziło jechać na rozgrywkę w GP lub finał Mistrzostw, jego żelazna wydolność i charyzma dawały o sobie znać. Był niesamowicie szybki na parkurze. Jego mocną stroną były krótkie najazdy na szereg lub najazd na szeroki okser z pół foule. Miał słabą technikę skoku, którą nadrabiał nadnaturalną siłą i lekkością. To był prawdziwy król skrótów. Jeśli tylko parkur był pokonany bezbłędnie, to czas zawsze stawiał go w czołówce.


W pracy niesamowicie przebiegły i inteligentny, do tego stopnia, że czasami bardzo ciężko było go przechytrzyć. Jako młody koń wychodził z boksu, aby temu zapobiec, mama wstawiła go do boksu z zamknięciem niemożliwym do sforsowania. Jednak on tak długo napierał zadem, aż całe drzwi wyleciały i rano powitaliśmy go na korytarzu. Chodził dostojnie po stajni, jednak nie gryzł i nie kopał innych koni. Zachowywał się jak prawdziwy przewodnik stada.


Kiedyś podczas zawodów na hali w Łącku przewróciłem się w zakręcie, Elf wstał i już mnie w drodze do domu skoczył przeszkodę. Jak widać, był to koń z natury lubiący skakać - tak swojego wierzchowca wspomina jego długoletni jeździec Jacek Zagor.


Nasz bohater oprócz zdolności do otwierania drzwi miał też zacięcie dentystyczne.

 

Na początku naszej współpracy miałem problemy z opanowaniem tego rumaka. Na przykład przy wsiadaniu odsadził się i poczułem w ustach coś jakby piasek. Okazało się, że ukruszył mi przedniego zęba. Swoim zachowaniem dostarczał nam wielu emocji. Gdy przyjeżdżaliśmy na zawody bardzo ważne było to, gdzie Elf stoi, gdzie jest rozprężalnia, gdzie odbywają się starty. Silnie rozwinięty instynkt stadny sprawiał, że ciągnął w stronę koni. Musiałem to brać pod uwagę przy oglądaniu parkurów. Zaśpieszał w liniach w kierunku innych koni a niechętnie szedł od rozprężalni. Gdy plac konkursowy był daleko od stajni, tak jak jest to np. w Sopocie - to on zachowywał się tak, jakby ktoś go trzymał na takiej wielkiej gumie.


Do największych sukcesów pary Elf- Zagor należą:

I miejsce podczas Mistrzostw Polski Seniorów w 2000 roku w Starogardzie Gdańskim,
I miejsce w rankingu ogierów 7-letnich i starszych w dyscyplinie skoków przez przeszkody, Elf pokonał m.in. Orkisza, Jokera, Maga i Wagrama,
III miejsce podczas HMPS w 2000 r. w Poznaniu,
I miejsce w GP CSI Wrocław w 2000 r.,
VI miejsce w GP Weikersdorf,
I miejsce podczas Mistrzostw Polski Seniorów w 2001 roku w Warszawie,
I miejsce w GP HZOO w 2001 r. w Lesznie,
II miejsce w finale HPP Seniorów w 2001 r. w Poznaniu,
I miejsce w GP ZOO w 2001 r. w Poznaniu,
I miejsce w GP CSI Wrocław w 2001 r.,
udział w ME Aachen,
III miejsce w Rankingu Najlepszych Koni Sportowych 2002 (skoki) za Luronem i Orkiszem.


Fani pary Elf - Zagor na pewno pamiętają Finał Pucharu Świata w Lipsku 1-5 maja 2002 r. Do dziś niektórzy mówią, że był to największy parkurowy sukces od czasu złotego medalu Kowalczyka w Moskwie. Pierwszy półfinał PŚ stał na niebagatelnej wysokości 150cm! (konkurs szybkości). 13 przeszkód, 3 podwójne szeregi sprawiał dużą trudność nawet najlepszym światowej sławy zawodnikom. Do startu Zagora prowadził Eric van der Vlauten na koniu Audi`s Jikki z czasem 70,78, tuż za nim był Jose Lansink na AK Zandor Z. Tylko oni pokonali do tej pory parkur bezbłędnie i w bardzo dobrym czasie. Przejazdu naszej pary komentować nie trzeba - wystarczy spojrzeć na ciągle dostępny filmik z tego startu:



Zerowy przebieg w czasie 60,11 dał przewagę 3 sekund nad amerykańskim zawodnikiem Wardem i o 5 sekund nad Beerbaumem. Ciekawostką jest fakt, że był to debiut pary Elf - Zagor w finale PŚ. Sukcesy tej pary to:

 

VI miejsce w GP Aachen w 2002 r.
I miejsce w GP Haisbroon w 2002 r.
I miejsce w GP CSI Wrocław w 2003 r.
II miejsce w GP CSI Leszno w 2003 r.
IV miejsce w HMP Leszno w 2003 r.


W połowie 2007 roku Elf trafił do Bogny Hupy.

 

Elf zawsze mi się podobał i bardzo go lubiłam. Miał długą,smukłą nogę,krótką kłodę i te niesamowite diabełki ( w oryginale kurwiki) w oczach. Ta jego specyficzna budowa bardzo mi się podobała- wspomina właścicielka konia.


Wiele osób może być zaskoczonych, ale Elf nadal jest użytkowany pod siodłem. Oprócz roli reproduktora doskonale sprawdza się jako koń profesor i to nie w skokach przez przeszkody. Otóż latem naszego bohatera można podpatrzeć w wersji ujeżdżeniowej, gdzie trenuje pod okiem wybitnej pani trener Wandy Wąsowskiej. Trzeba przyznać, że elementy typu zmiany nogi co tempo, ciągi, piruety nie sprawiają mu żadnego problemu. Tak świetnie wyszkolił go jego jeździec Jacek Zagor. Elf ma bardzo dobry charakter, oczywiście jak na ogiera przystało musi głośno zaznaczyć swoją obecność i zarówno podczas wychodzenia, jak i powrotu do stajni zalotnie rży. Ten śpiew przekazał swoim synom w stadninie Bogny Hupy. Elf ma silnie rozwinięty instynkt stadny. W momencie, gdy z jego pola widzenia znikną inne konie wpada w panikę, przeraźliwie nawołuje je i nerwowo kręci się w kółko. Wszystko wraca do normy, gdy współtowarzysze stajenni pojawią się obok. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało nie przepada za przebierankami, potrafi szybko i skutecznie zdjąć z siebie nawet najmozolniej pozapinane derki.


Tak jak już wspominaliśmy, po zakończonej karierze pod Jackiem Zagorem koń trafił do stadniny Bogny Hupy. Swoim fanom sprawił nie lada niespodziankę, gdy po przerwie w startach pojawił się na parkurze w Kuźni Nowowiejskiej pod Agnieszką Olszewską, która na co dzień pracowała z końmi wyhodowanymi w Osiecku.

 

Miałam przyjemność jeździć na Elfie około 2 miesięcy. Oczywiście znałam konia z jego startów pod Jackiem Zagorem, który jest dla mnie dużym autorytetem i staram się go podpatrywać. W międzyczasie poznałam Bognę Hupę, której konie trenowałam. W okresie wakacyjnym zaprosiła mnie do siebie. Przyjechałam wraz z moimi końmi. W Osiecku trenowałam przez okres około dwóch miesięcy. Dodatkową przyjemnością była właśnie jazda na Elfie, często z pomocą Jacka Zagora. Jest to niesamowity koń i przez ten wspólny czas bardzo dużo się od niego nauczyłam. Elf jest świetnie ujeżdżony, ale trzeba było na nim robić wszystko na 200%, po prostu idealnie. Do tego jest niesamowicie czuły na pomoce. Pamiętam jak wsiadłam na niego pierwszy raz i miałam skoczyć jakąś maluteńką przeszkodę. Koń pukał zadem, uciekał, mimo że dojazd wydawał mi się prawidłowy. Okazało się, że używałam za silnych pomocy i stąd wynikała jego sztywność w skoku. Dopiero po koniec treningu, gdy mocniej go wyczułam i usiadłam „tak cicho” i prawidłowo, skoki były wspaniałe i można było z koniem zrobić wszystko. Nasze zgrywanie trwało dość długo i równie długo Jacek nie chciał nas wysłać na zawody. Po prostu bał się, że to nie wyjdzie. To co było niesamowite, to to, że Elf doskonale rozpoznawał Jacka. Gdy ten wchodził do boksu, nawet po dłuższej nieobecności koń dreptał nogami cały gotowy do wygrywania kolejnych konkursów, jak przed laty. Po dwóch miesiącach wspólnej pracy Jacek uznał, że jesteśmy gotowi. Pojechaliśmy na regionalne zawody do Kuźni Nowowiejskiej. Było to dla mnie bardzo duże wydarzenie, szczególnie dlatego, że nikt chyba się nie spodziewał, że Elf jeszcze wróci na parkury. Na rozprężalni słychać było komentarze typu: „ej, patrzcie, on wygląda jak Elf”. Mieliśmy z Jackiem z tego dużo śmiechu. Start wyszedł całkiem dobrze. Koń okazał się niezwykle bojowy. Gdy wjechałam na parkur Jacek kazał mi robić dużo elementów ujeżdżeniowych, by zająć konia pracą, zamiast gotowaniem się do startu. Gdy robiłam jakieś chody boczne, koń usłyszał sygnał do startu, zatrząsł się cały i od razu chciał galopować do przeszkody. Mimo, że nie był na parkurze tyle lat, to był gotowy, by wygrywać. Nie był to łatwy koń w prowadzeniu. Na parkurze wymagał spokoju i cały czas jakiejś pracy. Trzeba było go dobrze wyciszyć, by zbytnio nie myślał o ściganiu i wygrywaniu. Mimo, że były to tylko konkursy 110-120, ciągle je rozpamiętuję i było to dla mnie duże wydarzenie jeździeckie. To, co mnie do dziś zachwyca to niesamowita siła w skoku. Nie czułam tego na żadnym innym koniu. To było czuć nawet na malutkich przeszkodach. Już wtedy było widać, że jest to koń na ogromne rzeczy. Przez te dwa miesiące współpracy Elf pokazał mi jak ważne są szczegóły. Jeśli chodzi o charakter, to z pewnością jest to niesamowicie mądry koń. Oczywiście na początku testował mnie, na ile sobie może pozwolić. Ze śmiesznych sytuacji pamiętam, jak prowadziłam go z jego stajni do stajni głównej, gdzie przygotowywałam go do jazdy. Po drodze mijaliśmy wybieg z klaczami. Elf był tak grzeczny, że spacerowaliśmy tylko na kantarze. Oczywiście mijając konie rżał do nich i tańczył, ale był bez problemu do opanowania. Natomiast po jeździe tulił uszy i niemal demonstracyjnie kłapiąc zębami pokazywał, że on teraz jest zmęczony i zupełnie nie zainteresowany klaczami. Tak samo było przy kryciu, czasami potrafił się na nas obrazić i nie chciał kryć. Niesamowite było to, jak ten koń się przywiązywał do człowieka. Mimo, że pracowałam z nim krótko, to za każdym razem, jak wyjeżdżałam na weekend do domu do Gdańska, Elf biegał po boksie i bardzo chudł - wspomina Agnieszka Olszewska.


Fot. Anna Przybył


Potomstwo Elfa


Podczas intensywnej kariery sportowej nasz bohater nie miał wielu okazji sprawdzenia się jako ojciec. W SO Łąck, którego długo był własnością, dostępne jest jego nasienie mrożone. Tylko jedna państwowa stadnina sięgnęła po Elfa jako reproduktora. To właśnie w Walewicach ten ciemnogniady ogier pozostawił po sobie ciekawe potomstwo, które powoli zaczyna pokazywać się zarówno na torach wyścigowych, jak i w zakładach treningowych. W 2009 r. w ZT Bogusławice mieliśmy okazję podziwiać pierwsze jego córki pochodzące z państwowej hodowli. Podczas próby bardzo dobrze wypadła klacz Fuksja od Fenicja (po Cantal), zajmując wysokie III miejsce. Ta córka Elfa dostała 8 pkt. za charakter i 7,5 pkt. za skoki luzem. Mocną stroną tej klaczy były praca pod jeźdźcem w galopie (8,0 pkt.) i bardzo dobry kłus (najwyższa ocena w stawce 8,2 pkt.). Druga córka naszego bohatera - klacz Dunka od Dusza (po Lais) zakończyła próbę na miejscu X ex aequo. Również ta klacz pokazała duże walory ruchowe i otrzymała najwyższą ocenę za pracę w galopie pod jeźdźcem (8,5 pkt.) wśród całej stawki. W 2010 r. podczas próby dzielności w Bogusławicach kolejna córka Elfa, klacz Boogie Woogie (od Bossa Nova po Carbano), uplasowała się na wysokim V miejscu, zwracając uwagę dużą jezdnością ocenioną na 9 pkt. Koń ten po treningu u S. Marchwickiego został sprzedany zagranicę, gdzie będzie użytkowany w sporcie. Potomstwo Elfa to nie tylko dzielni skoczkowie, ale także dobrzy sportowcy WKKW i konie wyścigowe. Kastor hodowli walewickiej bardzo dobrze spisuje się na torze wyścigowym. Z kolei ogier Rokosz sp (od Rewolta po Horyń,ukończony ZT w Białym Borze w 2001 r., ocena dobra) udanie startuje w konkurencji WKKW * i ** pod Jerzym Lipkowskim. Innym licencjonowanym synem naszego bohatera jest Parys (od Pliszka po Gordon I), zbonitowany na 79 pkt., ukończył ZT Kwidzyn z oceną bardzo dobrą. Wśród całej stawki ciekawego potomstwa Elfa na największe uznanie zasługuje Aramis. Jest on synem klaczy Aneksja po Kerman z hodowli wielkopolskiej Lucjana Kosnowicza. Ogier ten zbonitowany na 82 pkt., ukończył ZT w Białym Borze w 2000 r. z oceną bdb. W 2002 roku dosiadany przez A. Lusinę wywalczył III miejsce podczas MPMK w skokach przez przeszkody, ustępując Rubikonowi i Odillo. Rok później stanął na najwyższym stopniu podium MPMK zostawiając w tyle Hawelę, Odillo, Rubikona, w 2004 r. wśród 7 latków także nie było mocnych na Aramisa. Znów pokonał Odillo i Hawelę. Od tego czasu mogliśmy oglądać regularne udane starty pary Aramis - Lusina. Sprzedany poza granice kraju - pod Jamalem Rahimov z Azerbejdżanu, Aramis uzyskał kwalifikację olimpijską. Parę tę mogliśmy oglądać w najwyższych konkursach podczas ME w Windsorze czy WEG w Kentucky. Czy Aramis jest godnym następcą Elfa? Nawet jeśli wielu tak sądzi, to niestety polscy hodowcy mają małe szanse na użycie go w hodowli. Na szczęście, mimo panującej mody na zmianę imion i niepodawanie pochodzenia polskich koni sprzedanych za granicę, Aramis jest ciągle koniem polskiej hodowli i synem dzielnego Elfa.

 

W stadninie Bogny Hupy, gdzie stacjonuje Elf można obejrzeć bardzo obiecujące potomstwo tego reproduktora. Wszystkie konie, jakie pokazano mi podczas zbierania materiału do tego artykułu, charakteryzowały się ogromną siłą odbicia i skocznością. Do tego u większości potomków Elfa widać bardzo charakterystyczny dla ojca elastyczny ruch. Mimo młodego wieku i dopiero rozpoczętej pracy pod siodłem konie te są niesamowicie chętne do współpracy z człowiekiem i są bardzo jezdne. Czy wśród nich będzie godny następca Elfa? Czas pokaże.



Elf jest świetnie ujeżdżonym koniem. Zmiany nogi co tempo w galopie, ciągi, pasaże nie stanowią dla niego problemu.
Fot. z archiwum Bogny Hupy


Diogenes (będący w treningu u J. Zagora), którego miałam okazję oglądać - wspomina A. Olszewska - zachwycał mnie swoją walecznością i techniką w skoku, do tego ma wspaniały temperament. Inne konie, które widziałam to konie, które chcą skakać i robią to dobrze. Z całą pewnością potomkowie Elfa to konie, na których chce się jeździć.


Tak o swoim wierzchowcu mówi jego jeździec Jacek Zagor:

To dobry koń, ale to nie jest drugi Elf, nie ma drugiego Elfa, był jeden Elf i innego nie będzie. A czy ten koń jest jego następcą - czas pokaże, ja na razie nie będę tego weryfikował. Po ojcu odziedziczył spryt, jest jednak od niego łagodniejszy i ma lepszą technikę skoków.


Cieszy fakt, że wśród hodowców Elf cieszy się sporym zainteresowaniem i po zakończonej karierze sportowej może przekazać wszystko co najlepsze na swoje potomstwo. Podczas sezonów stanówkowych w Osiecku pokrył kilkadziesiąt klaczy (najwięcej w latach 2008-2009), a jego potomstwo wkrótce zacznie próbować swoich sił w kwalifikacjach do MPMK w skokach przez przeszkody.

 

Swojemu potomstwu przekazuje charakterystyczny, niezwykle elastyczny ruch zadu, ogromną siłę odbicia i niestety to, że nie są to konie łatwe do utrzymania. Sam Elf mimo stosowania dużej ilości dobrze dobranej najwyższej jakości paszy jest mało okrągły. Wokół charakteru Elfa urosła niemal legenda, a koń jest na prawdę niesamowicie grzeczny i takie są jego dzieci.


Podkreśla właścicielka Elfa i kilku jego potomków Ewa Ochal, pracująca na co dzień z młodymi „Elfami” uzupełnia:

 

Są wesołe i zaczepne, ale w taki sympatyczny sposób. Do tego niesamowicie jezdne i mocno idące do przodu. Chętnie współpracują z człowiekiem i bardzo szybko się uczą.


Osieckie łąki i stajnia to miejsce, w którym Elf zostanie do końca swoich dni. Pod doskonałą opieką Bogny Hupy, odwiedzany przez swojego wieloletniego jeźdźca - Jacka Zagora, napawa ich niewątpliwą dumą i zachowuje świetną formę, a kolejni uzdolnieni potomkowie wywołują tylko uśmiech na twarzy wszystkich tych, którzy spotkali się z Elfem.


Autor zdjęcia głównego: Małgorzata Żółtańska

Artykuł archiwalny - opublikowany w Świat Koni 3/2011