Przed transferem przebywała w stajni szwajcarskiego zawodnika, którym był Beat Mendli i była rezerwowym koniem na zbliżająca się olimpiadę w Sydney.

W Polsce jej podstawowym jeźdźcem stał się ówczesny najlepszy zawodnik klubu Garo-Grzegorz Kubiak. Djane nie była koniem łatwym i przyjemnym do współpracy. Humorzasta indywidualistka nie zawsze chciała iść na kompromis. Ciężka praca jeźdźca i klaczy przynosiła pozytywne efekty. Dzięki możliwościom jakie zapewniał sponsor klubu, para mogła startować na najważniejszych zawodach międzynarodowych. Z racji, że wyjazdów było bardzo dużo przypomnę tylko te najważniejsze:

  • 2001 r. Mistrzostwa Europy Arnhem (Holandia)
  • 2002 r. Mistrzostwa Świata Jerez de la Frontera (Hiszpania)
  • 2003 r. Mistrzostwa Europy Donaueschingen ( Niemcy) oraz Finał Pucharu Świata w Las Vegas
  • 2004  rok okazał się najważniejszy w jej karierze. Najpierw ponowny start w finale Pucharu Świata (Mediolan), gdzie zajęła 20 miejsce. No i oczywiście Igrzyska Olimpijskie w Atenach.

   Djane z racji swojego dużego wzrostu, bardzo stresowała się wyjazdami na zawody. Nie lubiła transportów, po wielu próbach umilenia jej godzin spędzonych w koniowodzie (między innymi wykładanie boków auta materacami) znaleziony został złoty środek. Mianowicie klacz podróżowała w podwójnym miejscu (wyciągnięty został jeden rozdzielnik między stanowiskami) bez żadnego przypięcia ustawiała się w dogodnej dla siebie pozycji. W taki sposób jeździła bardzo spokojnie. Było to bardzo ważne ponieważ sportowy koń 3/4 roku spędza na wyjazdach.

   Po odejściu z klubu Grzegorza Kubiaka, zapadła decyzja iż klacz przejdzie na emeryturę, została w swojej stajni. Od tego momentu została wierzchowcem swojej długoletniej opiekunki Izabeli Wąsik.

   Iza wspaniale zajmowała się nią przez 12 lat. Najlepiej znała klacz, wszystkie jej humory i zachowania, dlatego właśnie Izę poprosiłam o kilka zdań wspomnień dotyczących jej ulubienicy:

   "Pracę z Djane rozpoczęłam od zawodów CSIO w Poznaniu. Wtedy mogłam poznać Dajaneczke, nazywaną przeze mnie Kruszką. Bardzo ją polubiłam, z racji iż zawsze przyciągały mnie do siebie "trudne konie", a Djane to babka z charakterem. Była pewna siebie, nie przepadała za towarzystwem innych koni. Często brana była za ogiera ze względu na swoje nieznośne zachowanie, zwłaszcza na przeglądach weterynaryjnych. Kilka razy dostałam od niej kopniaka za to, że śmiałam zakłócić jej spokój wchodząc do boksu. Kiedy wychodziłam zazwyczaj żegnała mnie rzucając się na kraty kłapiąc przy tym zębami. Zawsze śmiałam się, że to z miłości.
   Mimo tego bardzo lubiłam pracę z Djane. Mam na myśli zarówno zabiegi pielęgnacyjne, lonżowanie jak i pracę pod siodłem. Nie należała do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych koni, ale byłyśmy zgrana parą. Po zakończonej karierze bardzo mocno ja rozpieściłam. Po zakończonej jeździe zawsze odwracała głowę i domagała się nagrody w postaci cukru. Doskonale wiedziała, że w szafce pod jej boksem zawsze są smakołyki. Na stare lata zasłużyła sobie na taką rozpustę"

   Obecnie klacz jest własnością doktora Maćka Przewoźnego i przebywa w jego stajni. Kilkakrotnie były powtarzane próby jej zaźrebienia, niestety za każdym razem kobyła resorbowała zarodek. Djane ma teraz 22 lata i dalej jest w znakomitej formie, a większość dnia spędza na padoku. Specjalnie dla niej Maciej kupił łąkę na którą klacz będzie wychodzić do końca swojej zasłużonej emerytury.

zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Izabeli oraz autorki tekstu.