Jak donosi Gazeta Wrocławska, kilka dni temu wśród turystów „zdobywających” najwyższy szczyt Karkonoszy oraz Sudetów, czyli górę Śnieżka o wysokości 1603 m n.p.m.,  znalazły się trzy młode konie.

 

Jak się wyjaśniło później, trzy młode klacze w wieku 2 i 3 lat skorzystały z faktu, że ktoś z nieznanych powodów otworzył ogrodzenie padoku hodowli koni „Konie Parkitny” w Kowarach. Turyści znajdujący się na szlaku prowadzący na szczyt Śnieżki powiadomili o zauważonych koniach straż Karkonoskiego Parku Narodowego. Dzięki interwencji strażników klacze zostały zapędzone w rejon ogrodzenia koło Domu Śląskiego, gdzie czekały na przyjście właściciela.

 

To nie lada wyczyn. Nie każdy koń dałby radę przebyć tak trudną drogę. Można to uznać za próbę dzielności naszych klaczy, którą przeszły bardzo pozytywnie. Udaliśmy się na górę razem z koniem przewodnikiem. Klacze szły z powrotem za nim, jedną z nich dodatkowo prowadziliśmy. Po powrocie do domu sprawdziliśmy ich stan. Na szczęście były całe i zdrowe i wszystko skończyło się bez większych problemów - tak w nieco żartobliwym tonie podsumował to zdarzenie Rafał Parkitny, współwłaściciel hodowli "Konie Parkitny.

 

Ciekawe co na ten temat sądzą w PZHK? Czy zdobycie Śnieżki będzie od teraz jedną z prób dzielności dla młodych koni sportowych? A jeśli tak to w jakiej dyscyplinie jeździeckiej?

 

FOT: fb/Karkonoski Park Narodowy