Indywidualne kwalifikacje skoczków do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 zdobyli w naszej Grupie C Kristaps Neretnieks (LAT) oraz nasz reprezentant Wojciech Wojcianiec!

 

Co tutaj dużo mówić. Cieszę się bardzo z tego, że udało mi się zdobyć tą olimpijską kwalifikację. Po tym jak nie udało się naszemu zespołowi w Moskwie zdobyć kwalifikacji zespołowej pozostało nam powalczyć o indywidualny awans. Lider naszej grupy, Łotysz Kristaps Neretnieks był poza zasięgiem. Została więc walka z Turkiem, Omerem Karaevli o drugą pozycję w naszej grupie. I choć Karaevli bardzo się starał do samego końca, to udało mi się go pokonać. Teraz muszę skupić się na dobrym przygotowaniu do tego startu. Czeka mnie cały cykl rozsądnych i przemyślanych przygotowań, tak żebyśmy na Igrzyskach byli w szczytowej formie. Wraz z moim trenerem Janem Vinckierem i trenerem kadrowym Krzysztofem Ludwiczakiem opracujemy myślę, że optymalny plan przygotowań. Teraz, kiedy jestem tak blisko zrealizowania startu olimpijskiego muszę do końca zachować zimną krew. Bo tak naprawdę będę olimpijczykiem w momencie kiedy będę z moim koniem w wiosce olimpijskiej. Jak pokazuje moja ostania kontuzja w tym sporcie trzeba bardzo uważać, bo zawsze może się wydarzyć coś nieprzewidzianego. - tak „na gorąco” skomentował fakt zdobycia olimpijskiego awansu Wojciech Wojcianiec.

 

Co mogę powiedzieć więcej ponadto, że bardzo się cieszę? Myślę, że nie tylko ja, bo z pewnością cieszą się również oprócz Wojtka i jego otoczenia wszyscy kibice. Ten awans jest przecież tym, na co tak długo czekaliśmy. To olbrzymi sukces nie tylko Wojtka ale i chyba całego polskiego jeździectwa. Mogę z całą pewnością śmiało powiedzieć, że Wojtek ma za sobą doskonały sezon i w pełni zasłużył na ten awans. Mamy teraz nieco ponad pół roku żeby wraz z jego klubowym trenerem opracować indywidualny program przygotowań do olimpijskiego występu. Będziemy się starali, żeby Wojtek i Chintablue pokazali się na listach startowych odpowiedniej, to znaczy wysokiej rangi zawodów. Jesteśmy już umówieni na początku stycznia na spotkanie w tej sprawie. - powiedział nam trener Kadry Narodowej skoczków, Krzysztof Ludwiczak.

 

 

Jak doszło to tego sukcesu reprezentanta Polski?

Spróbujemy to przedstawić w „telegraficznym” skrócie.

 

Z początkiem 2019 roku, FEI dosyć arbitralnie i niespodziewanie zmieniła zasady kwalifikacji w naszej grupie i w miejsce jednych zawodów kwalifikacyjnych, które dawały awans dwóm najlepszym zespołom, podano, że rozegrane będą dwa takie turnieje. Jeden w Budapeszcie i drugi w Moskwie. Dość długo nie było wiadomo w jakim terminie mają być one rozegrane. Kolejną ciekawostką było to, że narodowe federacje z Grupy C same miały określić, w których zawodach chcą wziąć udział. Zarząd PZJ postawił na start w stolicy Rosji.

Po zakończeniu tych specjalnych zawodów kwalifikacyjnych awans do Letnich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 wywalczyła reprezentacja Izraela. Nasz drużyna startując w trzyosobowym składzie zajęła w tych zawodach drugie miejsce ze stratą do zwycięskiej ekipy 1 pkt.

Po zakończeniu finałowych zawodów FEI Nations Cup 2019 jakie rozegrano w Atenach, nasz zespół stracił ostania możliwość walki o zespołową kwalifikacje podczas światowego finału tej serii w Barcelonie. Polskim skoczkom pozostała już tylko próba zdobycia indywidualnej kwalifikacji.

 

Na czele tabeli naszej Grupy C, z której bilety do Tokio zdobyć mogło dwóch najlepszych, znajdowali się jednak Krustaps Neretnieks (LAT) oraz Omer Karaevli (TUR).

Reprezentanci Polski ruszyli „w świat” szukając możliwości zdobywania punktów do olimpijskiego rankingu Grupy C poprzez udział w konkursach zaliczanych do Longines Rankings (do rankingu olimpijskiego liczone jest 15 najlepszych wyników osiągnięte w startach na konkretnym koniu).

Zgodnie z przepisami  FEI z końcem 2019 roku zamyka się okres w którym jeźdźcy mogli zdobywać punkty do indywidualnego rankingu olimpijskiego. 

 

Na koniec listopada w olimpijskim rankingu Grupy C przewodził niezagrożony Kristaps Neretnieks (LAT). Na drugim miejscu znajdował się nasz reprezentant Wojciech Wojcianiec. Miejsce trzecie zajmował Omer Karaevli (TUR) startujący na Cheston de la Pomme d'or Z, ze strata do Polaka 77 pkt. Czwarty był kolejny Polak, Andrzej Opłatek a piaty ponownie Omer Karaevli (TUR) ale tym razem startujący na Roso Au Rosnier.

 

Rozegrane dzisiaj w Mechelen konkursy zaliczane do Longines Rankings były dla tureckiego skoczka ostatnią okazją do podreperowania swojego konta w olimpijskim rankingu Grupy C.

W pierwszym z tych konkursów, konkursie ostatniej szansy 145 cm., Turek dosiadał doświadczonego, 14-letniego wałacha Roso Au Rosnier.

Bezbłędny przejazd z niewielkim przekroczeniem normy czasu nie pozwolił jednak by turecka para włączyła się do walki o ostateczne zwycięstwo w 17-konnej rozgrywce. Uzyskany wynik uplasował ich na 19. miejscu.

Tym samym Omer Karaevli startując w Belgii na Roso Au Rosnier w swoich ostatnich w 2019 roku zawodach nie poprawił swojego dorobku punktowego w olimpijskim rankingu i zakończył go na piątym miejscu.

Znacznie większą wagę miał jednak w dniu dzisiejszym start tureckiego skoczka na 9-letnim, siwym wałachu Cheston de la Pomme d'or Z w konkursie zaliczanym do Pucharu Swiata, którego wyniki zaliczane były do Grupy A Longines Rankigs. Zwycięstwo w dzisiejszym konkursie pozwoliłoby Turkowi na wyprzedzenie Wojciecha Wojciańca. Tylko zwycięstwo.

W swoim drugim, dzisiejszym starcie Turek uzyskał wynik 16 punktów karnych, tym samym przekreślił swoje szanse na start w Igrzyskach Olimpijskich.