Złoty medal w klasyfikacji indywidualnej skoków przez przeszkody zdobył dziś Ben Maher z Wielkiej Brytanii. O tym kto stanie na podium zadecydowała rozgrywka, do której zakwalifikowało się 6 z 30 startujących w dzisiejszym finale par.

 

Jako pierwszy z tej grupy na parkur wjechał reprezentant gospodarzy Daisuke Fukushima na wałachu Chanyon (Chacco-Blue x Grand Canyon). Zawodnik ten trenuje z Paulem Schockemöhle, który jest także hodowcą Chanyona. Japończyk pokonał parkur bezbłędnie w czasie 43,76 s co dało mu ostatecznie wysokie 6. miejsce w klasyfikacji końcowej. Malin Baryard-Johnsson i klacz Indiana (Kashmir van Schuttershof x Animo’s Hallo) również nie miała błędów i była szybsza dokładnie o 3 sekundy (40,76 s). Jako następny wystartował jej kolega z drużyny Peder Fredricson na wałachu All In (Kashmir van Schuttershof x Andiamo Z). Ten doświadczony zawodnik starał się jechać po jak najkrótszych liniach dzięki czemu uzyskał bardzo dobry czas 38,02 s.

Zaraz po nim na parkur wjechał zawodnik, którego wielu wymieniało jako kandydata do złotego medalu – Ben Maher/GBR na wałachu Explosion W (Chacco-Blue x Baloubet du Rouet). Para ta należy od kilku lat do czołówki światowej a sam Explosion W oceniany jest obecnie jako najlepszy koń na świecie. Dwukrotnie ze swoim jeźdźcem zwyciężał już klasyfikacji końcowej Global Champions Tour, ma na koncie wiele pierwszych miejsc w najtrudniejszych konkursach oraz dwa medale Mistrzostw Europy (2019 rok – srebro indywidualnie i brąz zespołowo). Maher wie, że koń ten skoczy z każdej sytuacji i zawsze stara się nie zrobić błędu co w połączeniu z obszernym galopem jest przepisem na sukces. Brytyjczyk ukończył swój przejazd w doskonałym czasie 37,85 s i na ten moment prowadził.

Ale jeszcze dwóch jeźdźców mogło mu zagrozić. Henrik von Eckermann na niedużym, ale niezwykle walecznym wałachu King Edward (Edward – Feo) przejechał bezbłędnie w czasie 39,71 s. Ostatni na arenę wjechał Maikel van der Vleuten/NED na wałachu Beauville Z (Bustique x Jumpy des Fontaines). Holender jako jedyny zrobił do przedostatniej przeszkody 6 foule i być może ta decyzja kosztowała go srebrny medal. Ale wiedząc, że wszyscy przed nim pojechali bezbłędnie i znając słabsze strony swojego konia było to najlepsze rozwiązanie. Czas 38,90 s dał mu ostatecznie miejsce trzecie i medal brązowy. 

 


Ben Maher/GBR


Explosion W (Chacco-Blue x Baloubet du Rouet)

 

Dla Bena Mahera Igrzyska w Tokio są czwartymi w jego karierze. W 2012 roku w Londynie stał na najwyższym stopniu na podium razem z drużyną. Dzisiaj zdobył swój pierwszy indywidualny medal olimpijski i to ten najcenniejszy.

Dzisiaj działo się wszystko tak szybko. Przed startem w finale powiedziałem sobie, że nie ważne na jaki miejscu ukończę, jeśli popełnię błąd to wszystko zostawię na parkurze i nie zjadę z niego z myślą i życzeniem że coś mogłem zrobić inaczej. Explosion to wyjątkowy koń. Wiem, że nigdy już w swojej karierze nie będę jeździł na tak samo dobrym jak on. Łączny nas wyjątkowa więź. Jeszcze do mnie nie do końca dociera co się właśnie wydarzyło. Może to się stanie później lub jutro rano. Ostatnie tygodnie stały pod znakiem ogromnej presji i teraz to zostało wynagrodzone. - Może nie do końca Maher może czuć się już wolny od stresu. W Tokio czekają na niego jeszcze zmagania drużynowe a za dwa tygodnie odbędzie się jego ślub.

 

Więcej olimpijskich krążków w swojej gablocie z trofeami ma Peder Fredricson. Co ciekawe ten zawodnik swój olimpijski debiut miał w 1992 roku w dyscyplinie WKKW – na Hilly Trip zajął wtedy 14. miejsce indywidualnie. W 2004 roku w Atenach zdobył srebro razem z drużyną a w Rio de Janeiro (2016) razem ze swoim obecnym partnerem All In był drugi w klasyfikacji indywidualnej. Tak wiec dzisiaj powtórzył swój sukces sprzed 5 lat.

Wszyscy najlepsi zawodnicy chcą zdobyć złoty medal, ale dziś był dzień Bena. All In wrócił do startów dopiero w kwietniu tego roku. Chciałem mieć go tutaj w doskonałej formie, ale przez Covid i herpes czas nam uciekał by znowu go mieć przygotowanego na taką imprezę. I moim zdaniem w takiej bardzo dobrzej dyspozycji jest dopiero od momentu gdy przyjechał do Tokio.

Peder Fredricson na wałachu All In (Kashmir van Schuttershof x Andiamo Z)

Maikel van der Vleuten po raz pierwszy w karierze zdobył medal w klasyfikacji indywidualnej. Ale podczas Igrzysk w Londynie zajął drugie miejsce razem z zespołem. Wtedy jego partnerem był ogier Verdi TN.

Jest wspaniale ponieważ przyjechałem tu bez żadnych oczekiwań. Mój koń nie ma jeszcze zbyt dużo doświadczenia na takim poziomie a jak widzieliśmy wczoraj poziom tutaj jest bardzo wysoki. Próbowałem podjąć walkę bez zbyt dużych wymagań wobec mojego konia  i to się udało. Ben i Peder byli na pewno faworytami i są doskonałymi jeźdźcami więc bycie trzecim z moim koniem za nimi  jest jak zdobycie złotego medalu!

Maikel van der Vleuten/NED na wałachu Beauville Z (Bustique x Jumpy des Fontaines)

Ale wróćmy jeszcze do samego konkursu finałowego, który okazał się dużo bardziej wymagający niż wczorajsza kwalifikacja. Nie ukończyło go 5 par (3 rezygnacje i dwie eliminacje). Doskonała formę pokazali reprezentanci Szwecji – cała trójka zakwalifikowała się do rozgrywki. I to oni są teraz największymi kandydatami do złotego medalu drużynowego. W finale startowało też 3 zawodników z Belgii a najlepiej z nic pojechał Gregory Wathelet na ogierze Nevados S. Para ta miała jeden błąd na przeszkodzie nr. 10 i ostatecznie zajęła 9. miejsce. Jerome Guery na ogierze Quel Homme de Hus jechał do ostatniej przeszkody bezbłędnie. Ale być może zawodnik dał się ponieść emocjom i chcąc się zmieścić w normie (co i tak nie było już możliwe) zareagował na gwizdy z trybun mocnym ruszeniem do przodu. Po chwili zorientował się, że odległość jednak nie będzie pasować, ale już było za późno. Quel Homme de Hus zatrzymał się i ostatecznie para ta ukończyła konkurs z wynikiem 7 pkt. (14 m.). Trzeci z Belgów Niels Bruynseels nie ukończył konkursu po tym jak jego Delux van T&L dwukrotnie odmówił skoku na okserze nr. 4. Po dwa błędy mieli m.in. Daniel Deusser/GER na Killer Queen i Martin Fuchs/SUI na wałachu Clooney.

Dwóch zawodników ukończyło parkur jedynie z 1 pkt. za przekroczenie normy czasu – Scott Brash/GBR na Hello Jefferson i Cian O’Connor/IRL na Kilkenny. Obaj zostali sklasyfikowani na 7. miejscu bowiem ukończyli przejazdy w identycznym czasie 88,45 s. Przejazd Ciana O’Connora był niestety chyba najmniej przyjemny do oglądania. I nie chodzi o styl jazdy czy skoki konia - bo one były bardzo dobre. Ale po rowie z wodą w nozdrzach siwego wałacha pojawiła się krew i z każdym kolejnym skokiem było jej coraz więcej. Po konkursie w internecie pojawiło się wiele pytań dlaczego para ta nie została zdyskwalifikowana. Ale zasada „blood-rule” ma zastosowanie gdy krew pojawi się w pysku lub na boku konia. Nie obejmuje ona krwawienia z nosa, bowiem nie jest ono następstwem szeroko pojętej „przemocy” wobec konia (zbyt mocne działanie ręki lub łydki zawodnika). Kilkenny zaraz po przejeździe został sprawdzony przez weterynarzy w znajdującej się na miejscu klinice. Cian O’Connor zamieścił w mediach społecznościowych już film, na którym widać wałacha jedzącego marchewkę. Zawodnik powiedział, że z Kilkenny już wszystko w porządku i czuje się on dobrze. Jednak biorąc pod uwagę przyszłość tego 9-letniego obecnie wałacha para ta nie wystartuje w konkursie drużynowym.

Teraz i konie i zawodnicy mają dzień przerwy. Jutro odbędzie się przegląd weterynaryjny dla tych koni, które wezmą udział w kwalifikacji drużynowej. A ta odbędzie się w piatek

 

Wyniki: TUTAJ

Oświadczenie w sprawie wałacha Kilkenny: TUTAJ

Zdjęcia: FEI/Kai Försterling, Arnd Bronkhorst, Christophe Taniére