Zakończony w ostatnią niedzielę Festiwal Jeździecki Baborówko 2019 przyniósł polskiej drużynie WKKW awans do XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich jakie zostaną w przyszłym roku rozegrane w Tokio.

 

Polacy startujący w składzie:

  • Paweł Warszawski - Aristo A-Z
  • Joanna Pawlak – Fantastic Frieda
  • Paweł Spisak – Banderas
  • Mariusz Kleniuk – Winona

doskonale wykorzystali atut startu „na własnym podwórku” i w Specjalnym Drużynowym Konkursie Kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020 wygrali ze swoimi konkurentami. Warto dodać, że taki właśnie wynik tego konkursu był celem głównym tegorocznego Sportowego Planu Głównego Polskiego Związku Jeździeckiego dla dyscypliny WKKW.

 

Po tym niewątpliwym sukcesie poprosiliśmy o krótką rozmowę trenera Kadry Narodowej WKKW, Pana Marcina Konarskiego.

 

ŚK – Na początek serdecznie gratulujemy wspaniałego sukcesu. Czy zechciałby Pan podzielić się z naszymi czytelnikami krótką refleksją po osiągnięciu już w pierwszym podejściu głównego, tegorocznego celu?

 

MK – Bardzo serdecznie dziękuję. Co tu dużo ukrywać, cieszymy się niezmiernie. To naprawdę wielka sprawa. Po latach ponownie udało się polskiemu zespołowi zakwalifikować do Igrzysk Olimpijskich. Ostatni raz nasza drużyna WKKW brała udział w Letnich Igrzyskach 15 lat temu, w 2004 roku w Atenach. Co bardzo istotne, olimpijski awans zdobyliśmy na długo przed Igrzyskami. Mamy więc czas na spokojne przygotowanie się do tego bardzo ważnego startu.

 

ŚK – Co może nam Pan powiedzieć o samym przebiegu rywalizacji w Baborówku, o konkurentach naszej drużyny? Czy to zwycięstwo przyszło łatwo?

 

MK – No cóż, patrząc na wyniki końcowe można by powiedzieć, że konkurenci nie byli najsilniejszy. To jednak jak gdyby wiedzieliśmy wcześniej. Jednak każdy kto choć trochę zna specyfikę tej trudnej konkurencji wie o tym, że największym konkurentem dla każdego startującego w zawodach WKKW jest nieprzewidywalność tego sportu. Na papierze można być silniejszym od wszystkich z listy startowej a jednak mimo tego przegrać. Tak jak Goliat z Dawidem. W naszej dyscyplinie te prawa sportu są nieubłagane. Trzeba rywalizację wygrać w trzech startach i ukończyć każdą z tych prób. Wracając jednak do startu naszej drużyny w Baborówku chciałbym podkreślić, że odnieśliśmy zwycięstwo w bardzo dobrym stylu. I nie chodzi mi o to, że zarówno Białorusini i Rosjanie nie ukończyli rywalizacji ekipami. Proszę zwrócić uwagę na to, że czterech polskich zawodników było w pierwszej piątce tego konkursu, a wygrał go Paweł Spisak. Wszyscy nasi reprezentanci zaprezentowali się w trzech próbach bardzo dobrze. Cały nasz zespół pokazał w próbie ujeżdżenia bardzo dobrą postawę. Oczywiście na osiągnięte na czworoboku wyniku musimy patrzeć przez pryzmat możliwości dosiadanych przez członków polskiej drużyny koni. Przecież trudno oczekiwać żeby Fantastic Frieda wygrała z Banderasem czy przejechała czworobok na poziomie 26 punktów. Dla tego konia sukcesem jest przejechanie tej próby na 36 punktów. W zeszłym roku koń uzyskiwał trochę gorsze wyniki. Postęp więc jest, co bardzo cieszy i dobrze prorokuje na przyszłość. W krosie wszyscy pokazali się z dobrej strony i zrealizowali założenia taktyczne. Pawłowi Warszawskiemu, który jechał pierwszy, nie pozwoliliśmy jechać za szybko. Pewnie byłby w stanie na Aristo pojechać szybciej. Ale po pierwsze chodziło o dowiezienie dobrego wyniku ekipy do końca.

 

ŚK – No tak, to zrozumiałe w sytuacji kiedy krosu nie ukończyła para Mariusz Kleniuk i Winona. Co się stało?

 

MK – Winonie odnowiła się kontuzja z początku ubiegłego sezonu. Klacz ma problemy z tętnicą w tylnej, prawej nodze. Przy wysiłku pojawia się tam jakiś zakrzep. Mimo zapewnień lekarzy, mimo pozytywnych startów w tym roku, mimo treningów i obserwacji, niestety kontuzja dała znać o sobie. Niestety niedobrze się stało, ale na szczęście nie zawarzyło to na wyniku zespołu.

 

ŚK – Czy w związku z tą kontuzją mamy powód do zmartwienia jeśli chodzi o tą parę?

 

MK – Niestety odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Nie chcę zbyt wcześnie niczego przesądzać, ale wygląda na to, że para ta nie może być brana pod uwagę jeśli chodzi o duże imprezy. Skoro przy dużym wysiłku, takim jak w Baborówku kontuzja powróciła, to możemy założyć, że po wyleczeniu kontuzja może powrócić w kluczowym starcie. To jest nieuniknione. Tutaj właśnie mamy doskonałą ilustrację tego o czym mówiłem wcześniej w odniesieniu do największego rywala w naszej dyscyplinie. Para złożona z doskonałego, doświadczonego zawodnika i dobrej klasy konia może przegrać swoją rywalizację z losem. Tak bywa.

 

ŚK – Czy planuje Pan włączenie się polskiego zespołu w tegoroczną edycję serii FEI Nations Cup?

 

MK – Planujemy wystawienie polskiej ekipy na zawody tej serii rozgrywane w Strzegomiu. I na tym koniec. Jak wspomniałem w naszej rozmowie przed sezonem, nie potrzebujemy w tej chwili jeździć po świecie w Pucharze Narodów. Chcemy dobrze przygotować cztery konie do Mistrzostw Europy. Prawdopodobnie trzy z tych koni pojada też na zwody w Jardy we Francji. Staram się w tej chwili o uzyskanie „Dzikiej Karty” dla Pawła Spisaka na zwody rozgrywane w Aachen. Jeśli to się uda to pozostałe trzy konie z ekipy chcemy sprawdzić w Jardy.

 

ŚK – No właśnie, Mistrzostwa Europy jakie rozegrane będą na przełomie sierpnia i września w niemieckim Luhmuhlen są celem numer dwa w tym roku. Czy coś się tych założeniach zmieniło i czego po tym występie możemy oczekiwać oraz czy jest już na horyzoncie zastępstwo za Winonę?

 

MK – Dużo pytań na raz. Odpowiem na nie w nieco zmienionej kolejności. Nie, nic się nie zmieniło. Naszym drugim celem jest występ w tegorocznych Mistrzostwach Europy. Jako czwartego konia na tą imprezę chcemy przygotować Jarda. Dosyć długo czekaliśmy żeby ten koń zaczął progresować, ale trzeba przyznać, że idzie to teraz dosyć szybko. Nie planujemy pod żadnym pozorem startu w Mistrzostwach Europy Aristo. Mimo tego, że starował on pod Pawłem Warszawskim w ekipie w Baborówku i zaprezentował się naprawdę świetnie. Ten równie niedoświadczony jak Jard koń ma zupełnie inna psychikę i dlatego trzeba go inaczej prowadzić. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek wyciągał jakieś pochopne wnioski z kolejności w jakiej wymienię konie i jeźdźców, ale na dzień dzisiejszy przewidujemy wysęp polskiego zespołu na Mistrzostwach Europy w składzie:

  • Paweł Spisak – Banderas
  • Joanna Pawlak – Fantastic Frieda
  • Mateusz Kiempa – Grand Supreme
  • Jan Kamiński - Jard

Grand Supreme nie startowała pod swoim jeźdźcem w Baborówku w krosie, bo niebawem wystartuje w zawodach 4-gwiazdkowych w Luhmuhlen. Nie było więc sensu przeciążać konia. Proszę też traktować podany wyżej skład jako naszą przymiarkę. Ostateczne decyzje wymagają przecież nie tylko po gruntownej analizy wszystkich aspektów związanych ze startem na imprezie o tak dużej skalali trudności ale również zatwierdzenia Zarządu PZJ. A teraz oczekiwania. Pamiętajmy, że w proponowanym na tą chwilę składzie znajduje się dwójka debiutantów. W tym jeden na bardzo mało doświadczonym koniu. Tak więc mogę dzisiaj powiedzieć, że generalnie pojedziemy do Luhmuhlen zbierać dla naszej ekipy doświadczenie pod kątem startu olimpijskiego. I proszę uwierzyć, że mówię tak nie dlatego, że jest to z mojej strony jakaś asekuracja. Po prostu nie planujemy żadnych minimów dla startu zespołowego. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jedziemy na tą imprezę bez presji kwalifikacji olimpijskich czy jakiejkolwiek innej. Mamy niespotykany do tej pory komfort, że nie musimy tam osiągać niczego konkretnego ani przekraczać jakiegoś progu. Dlatego chcemy by zespół potraktował ten start jako poważną próbę przed poważnym zadaniem roku przyszłego, jakim będzie występ w Tokio. Mamy oczywiście pewne racjonalne oczekiwania co do indywidualnego startu Pawła. Wydaje się, że powinien on tam osiągnąć dobry rezultat. Racjonalne oczekiwania dobrego wyniku oparte są o to, że już dwa lata temu w Strzegomie był bliski miejsca w pierwszej dziesiątce. Dokładając do tego dobry start w zeszłym roku na Mistrzostwach Świata i tegoroczne dobre wyniki możemy spodziewać się dobrego występu, czyli miejsca w pierwszej dziesiątce lub nawet więcej.

 

ŚK – Wygląda na to, że wszystko macie poukładane. Wypada więc trzymać kciuki za pomyślną realizację wszystkich tegorocznych planów i życzyć ich spełnienia.

 

MK – Tak, mamy wszystko poukładane i jeśli uda nam się zrealizować wszystkie zamierzenia to powinno być dobrze. Proszę pamiętać, że w ostatnią niedzielę rozpoczęliśmy na poważnie drogę, która zaczęła się w Polsce w Baborówku, a skończy się w dalekiej Japonii w Tokio. Spokojnie robimy swoje, tak by dać kibicom w kraju powód do zadowolenia zarówno w tegorocznych Mistrzostwach Europy, które są przypomnę etapem do dobrego występu olimpijskiego, ale przede wszystkim, żeby start w stolicy Japonii był powodem do dumy dla nas wszystkich.