I tu właśnie jest ten „pieprzyk”. Gdyby po aukcji organizatorzy przyznali się do porażki, gdyby nie szukali absurdalnych tłumaczeń, że nie będą wyprzedawać „puli genetycznej”, że nie ugną się dyktatowi klientów o obniżenie cen, pewnie przetarg nie wzbudziłby takich emocji. Przetargi w stadninach były organizowane od dawna, bo przecież konie hoduje się również na sprzedaż (stadniny nie są z gumy, a co roku w Michałowie i Janowie rodzi się około 80 źrebiąt); ceny na przetargach są niższe, bo i konie z niższej półki – nikt pewnie nie kwestionowałby sprzedaży wałaszków, koni półkrwi, ale umieszczenie na liście 4 klaczy z listy janowskiej (3 z Pride of Poland i 1 z Summer Sale) źrebnych Equatorem, Eksternem, Empirem (topowymi ogierami) wzbudza emocje. I w przeciwieństwie do aukcji, jeśli klacze znajdą nabywców, pewnie nie dowiemy się za jakie ceny zostały sprzedane (tajemnica handlowa, na którą często powołuje się prezes stadniny). Za klacz Wazira (Wachlarz – Wróżka/Ganges) pokrytą Equatorem na aukcji w Janowie klient oferował 12 tys. euro.