Ostatni wieczór i noc oddzielające stary rok od nowego to dla większości ludzi czas hucznej, sylwestrowej zabawy i radości. Uczucia te chętnie manifestujemy przy pomocy fajerwerków. Te jednak niosą za sobą nie tylko pozytywne następstwa.
Jak wynika z policyjnych raportów w województwie podkarpackim, w nocy z 31 grudnia 2021 roku na 1 stycznia 2022 roku, funkcjonariusze policji oraz wezwani do pomocy strażacy kilkukrotnie interweniowali w związku ze zgłoszeniem dotyczącym koni biegających po drogach.
Już około godziny 20, policjanci patrolujący drogę relacji Kolbuszowa - Niwiska, napotkali pięć koni, które udało im się bezpiecznie doprowadzić do stajni.
Jak powiedziała oficer prasowy KPP w Kolbuszowej, komisarz Jolanta Skubisz-Tęcza:
Spłoszone hukiem sylwestrowych fajerwerków konie w liczbie od kilku do kilkunastu zwierząt, widziane były między innymi w miejscowościach Hucisko, Trześń, Nowa Wieś, Kosowy i Cmolas.
Interwencje te jednak zakończyły się szczęśliwie i żadne ze zwierząt w nich nie ucierpiało.
Niestety, nie wszystkie spłoszone hukiem wybuchów konie miały tyle samo szczęścia.
Około godziny 22 na drodze krajowej nr 9 w Hadykówce doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Pędzące drogą konie zderzyły się z jadącym nią samochodem.
Kierowca samochodu uczestniczącego w zderzeniu oddalił się z miejsca wypadku. Na drodze został jeden martwy i drugi ciężko ranny koń. Jego stan był na tyle ciężki, że przybyły na miejsce zdarzenia lekarz weterynarii zmuszony był dokonać eutanazji rannego konia.
Jak udało się ustalić policjantom, konie pochodziły z pobliskiej stadniny. Wieczorem stado w ilości 20 koni przebywało na padoku. Huk sylwestrowych fajerwerków jednak spłoszył konie, które w panice przerwały ogrodzenie i uciekły.
Z informacji przekazanej przez właścicielkę stadniny wynika, że oprócz uczestniczącej w zderzeniu z samochwałem dwójki koni, pozostałe całe i zdrowie wróciły do stajni.
Jak się okazało w toku czynności podjętych na miejscu zdarzenia przez policjantów, na leżące na jezdni w Hadykówce zwierzę, najechał jeszcze kierowca kolejnego samochodu. W wyniku tego zdarzenia doszło do uszkodzenia pojazdu, jednak kierujący nim mężczyzna nie odniósł obrażeń.
Kilkudniowe poszukiwania kierowcy pierwszego pojazdu uczestniczącego w wypadku na drodze krajowej nr 9 w Hadykówce zakończyły się w niedzielę 2 stycznia. Około godziny 20, do kolbuszowskiej jednostki zgłosił się 19-latek, mieszkaniec powiatu kolbuszowskiego, który przyznał się, że to on kierował samochodem i zderzył się ze zwierzętami w Hadykówce. Mężczyzna wyjaśnił, że w Seata, którym kierował, uderzył koń, a on wystraszył się i odjechał z miejsca zdarzenia. Młody kierowca, kiedy dowiedział się, że policjanci szukają kierowcy, który uczestniczył w zderzeniu ze zwierzętami w Hadykówce, postanowił sam zgłosić się na policję.
W tej chwili, w tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające. Pozwolą one ustalić między innymi, czy właściciele koni dopełnili obowiązku właściwego zabezpieczenia zwierząt.
Z pewnością jednak młody kierowca samochodu Seat musi liczyć się z koniecznością poniesienia konsekwencji za to, że odjechał z miejsca zdarzenia i nie udzielił pomocy rannemu zwierzęciu.