Ośrodek KS Salio w Besiekierzu Rudnym pod Łodzią to jeden z najnowocześniejszych obiektów jeździeckich w Polsce. Dzięki bardzo dogodnemu dojazdowi, zaledwie 7 km od autostrady A2 i około 20 km od skrzyżowania A2 z A1 oraz kilku udanym sezonom, miejsce to stało się popularne wśród jeźdźców i kibiców dyscypliny skoków przez przeszkody. 

 

Gospodarze, planując rozwój swojego ośrodka od początku i do dzisiaj niezmiennie, stawiają na nowoczesność i funkcjonalność zastosowanych w ośrodku rozwiązań.

Przejawem tego podejścia było zastosowanie na obydwu placach w krytej ujeżdżalni nowatorskiego w Polsce rozwiązania kwestii podłoża.

Okazało się jednak, że ta nowoczesna i szeroko stosowana w krajach skandynawskich i w Irlandii technologia nie do końca sprawdziła się w polskich warunkach. Po okresie prób adaptacji podłoża woskowego gospodarze postanowili wyjść naprzeciw oczekiwaniom startujących w Salio zawodnikom i wymienić je.

O kwestię wymiany podłoża zapytaliśmy menadżera KS Salio, pana Dariusza Wieczorka.

 

ŚK - Co zdecydowało o tym, że podjęliście się wymiany podłoża w krytej ujeżdżalni ośrodka?

Dariusz Wieczorek – Dokładnie mówiąc wymieniliśmy podłoże na dwóch placach znajdujących się pod dachem naszego obiektu. Powodem tej decyzji były krytyczne głosy uczestników zawodów jakie dochodziły do nas po rozgrywanych w ośrodku zawodach halowych. Jakiś czas próbowaliśmy z zagranicznym wykonawcą pierwszego, bardzo innowacyjnego w Polsce podłoża wykonać prace adaptacyjne. Chcieliśmy uzyskać dzięki temu takie warunki, o jakich mówili startujący u nas zawodnicy. Niestety musiało to trochę potrwać. Kiedy okazało się, że jednak nie jest możliwe uzyskanie zadowalającego efektu na drodze adaptacji, podjęliśmy decyzję o wymianie podłoża na obydwu wewnętrznych placach.

 

Czy wykonawcą została firma, która wykonała pierwsze podłoże na placach pod dachem?

DW – Nie. Rozpoczęcie prac przeciągało się trochę ze względu na konieczność zamknięcia wszystkich spraw z poprzednim, zagranicznym wykonawcą. Dopiero kiedy to nastąpiło mogliśmy „chwycić byka za rogi”. Prace powierzyliśmy fachowcom z Polski. Fachowcom, którzy wykonywali dla nas podłoże na zewnętrznych placach. Jest to firma, która był podwykonawcą znanego polskiego producenta podłoży jeździeckich.

 

Nowe podłoże ma już za sobą rozegranie kilku zawodów. Nie zawsze zyskało ono pochlebne recenzje. Czyżby jakieś fatum ciążyło nad tym miejscem?

DW – Nie sądzę, żeby to była kwestia jakiegoś fatum czy innego „voodoo” Pierwsze zawody jakie zostały rozegrane na  nowym podłożu, to były zawody ogólnopolskie dla dzieci i młodzieży na kucach. Nikt specjalnych żali ani pretensji na tych zawodach nie formułował. Oczywistym dla każdego znającego realia jest fakt, że takie nowe podłoże, zanim osiągnie swój optymalny poziom, musi się „uleżeć”. Ileś koni musi je swoimi nogami przerobić. Ileś razy musi zostać polane i wyrównane. Na kolejnych zawodach, tym razem rangi regionalnej długie listy startowe, spora ilość konkursów do rozegrania każdego dnia oraz naciski sporej części zawodników by skończyć rywalizację jak najszybciej spowodowały, że w sobotę szukaliśmy oszczędność czasowych ograniczając ilość równań podłoża i jego nawadniania. Nie wszystkim się to spodobało, dlatego słuchając opinii zawodników, w niedzielę przyjęliśmy inną „taktykę”. Równiarka wjeżdżała na plac po każdym konkursie a w przypadku konkursów dłuższych co 30 startów.  Oczywiście wszelkie zgłaszane nam uwagi przekazaliśmy wykonawcy. Kiedy na kolejnych zawodach ilość zgłoszonych koni zbliżyła się do 300, to firma wykonująca podłoże wsparła nas sprzętem i ludźmi go obsługującymi. Mogliśmy dzięki temu częściej i lepiej równać plac konkursowy i treningowy.

 

Czy znaczy to, że w Salio potraficie słuchać uwag nie tylko pochlebnych ale również i tych trochę lub nawet bardziej krytycznych? Pachnie to jakąś idyllą czy bajką.

DW – Jesteśmy szczerze wdzięczni za każde uwagi. Oczywiście te miłe „leją balsam na nasze serca” i powodują, że człowiekowi się chce dalej i więcej. Ale naprawdę nie oczekujemy jakiegoś klakierstwa. Ze szczególną uwagą wsłuchujemy się we wszelkie krytyczne uwagi. Analizujemy je i staramy się wyciągać z nich wnioski  i uczyć się na nich. Mówię to szczerze, naprawdę jesteśmy za nie wdzięczni. I to nie jest żadna bajka, idylla czy jeszcze coś innego, równie nieprawdopodobnego. To po prostu nasza rzeczywistość. Słuchamy krytyki, analizujemy ją i wyciągamy wnioski. 

 

Jakie wobec tego są wnioski z ostatnich zawodów, które znowu odbyły się prze rekordowej ilości zgłoszeń?

DW – Omawiając przekazane nam przez zawodników i ich trenerów opinie z wykonawcą doszliśmy do wniosku, że podłoże pod dachem zostanie „wzbogacone” o kolejną porcję specjalnej włókniny. Powinna się dzięki temu poprawić jego sprężystość i odporność na powstawanie dziur po lądujących koniach. A może nawet poprawi się odporność na powstawanie słynnych już „mikro dziur”, cokolwiek ten termin oznacza? Pozwoliłem sobie w tej chwili na lekki żart. Przepraszam. Na zakończenie powiem może to, że staramy się wsłuchiwać w każdy głos do nas kierowany i w miarę naszych możliwości na niego reagować. Jako ciekawostkę powiem,że na ostatnich zawodach od osoby doskonale znanej w środowisku usłyszałem, że poprzednie, woskowe podłoże było lepsze i że niepotrzebnie je zmienialiśmy. Jak więc widać, nie można jednocześnie „dogodzić” wszystkim.

 

Wydaje się, że ostatnie zdanie jest wyjątkowo trafne. Co przyniesie w ośrodku KS Salio najbliższa przyszłość?

DW – Przyniesie jeszcze jedne zawody w tym roku, w połowie grudnia. Zgłoszenia na nie już napływają i wszystko wskazuje na to, że padnie kolejny rekord frekwencji. Potem już tylko Święta i Sylwester, a po nim ruszamy z imprezami w Nowym 2020 Roku.

 

Życzymy więc udanego zakończenia 2019 roku i takiego samego rozpoczęcia roku 2020.

DW – Dziękuję i zapraszam do naszego ośrodka w Besiekierzu Rudnym.