ŚK – Panie profesorze, czy w związku z ogłoszeniem przez ANR wyników konkursu na szefa SK w Janowie Podlaskim naszą rozmowę powinienem zacząć od gratulacji czy może raczej kondolencji?
Sławomir Pietrzak – Chciałbym już na wstępie zauważyć, że jestem osobą nieskonfliktowaną z nikim i w związku z tym nie jestem niczyim zakładnikiem ani zakładnikiem żadnego układu. Mam więc nadzieję poukładać to wszystko co się ostatnio wydarzyło wokół hodowli koni czystej krwi arabskiej w Polsce. Podobnie było w sytuacji kiedy zostałem członkiem zarządu PZJ. Nie popadając więc w jakieś przesadne tony, myślę, że sytuacja nie wymaga ani gratulacji ani ubolewania. Na pewno jest to trudny moment dla hodowli koni czystej krwi arabskiej. Uprzedzę pewnie kolejne pytanie o motywy mojej decyzji o kandydowaniu na to stanowisko i powiem, że chciałbym służyć pomocą w uporządkowaniu tych trudnych spraw. Ponadto zostałem wcześniej poproszony o członkostwo w Radzie ds. Hodowli Koni, w której pracuje sporo fachowców. Widzę to tak, że jest nadzieja, że w ramach prac tego ciała uda nam się wypracować jakieś sensowne rozwiązania nie tylko w temacie koni arabskich, ale ogólnie w temacie hodowli koni w Polsce i uratowanie stadnin, które są rzeczywiście cenne dla kraju. Musimy więc zrobić absolutnie wszystko, żeby Janów Podlaski w dobrej kondycji dotrwał do swoich 200 urodzin i w równie dobrej formie obchodził swoje kolejne urodziny. Mam nadzieję, że powróci do tego miejsca normalność i zwykłe funkcjonowanie stadniny. Czy to się uda? Mam nadzieję, że tak. Jak powiedziałem, nie jestem z nikim skonfliktowany. Świetnie znam pana Marka Trelę, mamy dobre relacje. Myślę, że nie ma on do mnie żadnej urazy. Liczę więc, że będę mógł nawiązać współpracę z każdym, kto będzie miał coś wartościowego do zaoferowania a Stadnina Janów Podlaski wróci do dawnej świetności. Oczywiście fakt wygrania konkursu jest pewną satysfakcją dla mnie, ale mówiąc szczerze bardziej odbieram go jako wielkie wyzwanie i chyba jeszcze większą odpowiedzialność. Zrobię wszystko, żeby uspokoić wielkie emocje, jakie narosły wokół stadniny, żeby pracownicy stadniny, od których tak naprawdę wszystko zależy mogli zacząć pracować w normalnych warunkach. Z dala od tego szumu medialnego, który dzisiaj nie stwarza dobrej do pracy atmosfery. Chcę stworzyć takie warunki, by dobra profilaktyka pozwalała na wczesne wykrywanie stanów zagrożenia dla koni, bo wszyscy wiemy, że morzyska się zdarzają, ale przy wczesnym wykryciu objawów i odpowiednim postępowaniu można minimalizować ich skutki. Z pewnością monitoring stajni będzie dobrym narzędziem dla osiągnięcia tego celu. Nie wyobrażam sobie, żeby opieka weterynaryjna na miejscu nie była na najwyższym poziomie. Przecież nie do przyjęcia jest wożenie wysoko źrebnych klaczy kilkaset kilometrów by rozwiązanie ciąży nastąpiło w dalekiej klinice. Nie wiem kto i dlaczego taką decyzję w Janowie podjął. Absolutnie nie oskarżam nikogo, mam na ten temat za mało informacji, ale to nie może się powtórzyć.
Czy dobrze rozumiem, że w Pana opinii opieka weterynaryjna nie była odpowiednia?
Zdecydowanie się nie zrozumieliśmy. Jestem pełen najwyższego uznania dla dokonań Andrzeja Krzyształowicza i jego ucznia Marka Treli. Miałem na myśli ostanie wydarzenia w Janowie i czarną serię z padnięciami klaczy pani Watts.
W przyszłym roku przypada 200 rocznica powstania Stadniny Koni w Janowie Podlaskim. Jak Pan widzi ten temat w kontekście niedawnych wydarzeń?
Cóż mogę powiedzieć? Jeśli faktycznie zaufanie do Janowa zostało poważnie nadszarpnięte, to zrobię wszystko, żeby je odbudować i przywrócić do tego jakie było pod kierownictwem pana Marka Treli. Po objęciu stanowiska skontaktuję się oczywiście z państwem Watts i wszystkimi osobami, które były blisko z Janowem związane i ostatnio się od niego odsunęły, wyjaśnię jak wygląda w tej chwili sytuacja. Mam nadzieję, że uda mi się odzyskać ich zaufanie do Janowa.
A jak Pan się odniesie do myśli hodowlanej janowskiej stadniny?
Jak już wcześniej powiedziałem w naszej rozmowie i wielokrotnie mówiłem o tym podczas rozmów w ANR w trakcie konkursu, chylę czoła i jestem pełen podziwu dla dyrektora Krzyształowicza i jego wychowanka i następcy, Treli, który wprowadzając importowane ogiery rozszerzył bazę genetyczną koni arabskich. Absolutnie jestem zdania, że należy to utrzymać. Ale chciałbym też zwrócić uwagę, że doskonałym pomysłem było wprowadzenie koni arabskich do sportowego użytkowania. Oczywiście teraz dobra koniunktura związana z pokazami i arabskie konie pokazowe są jakby w centrum uwagi. Ale nie możemy jednak opierać się w hodowli tylko o pokazy. Koniunktura dzisiaj wysoka jutro może zacząć słabnąć, jak już wcześniej bywało. To normalne zjawiska. Musimy więc szukać alternatywnych kierunków dla hodowli koni arabskich. Takich jak sport. Jak rajdy długodystansowe, jak Mistrzostwa Europy Sportowych Koni Arabskich. Można oczywiście dyskutować o wyścigach koni arabskich, czy one faktycznie spełniają swoją rolę jako test hodowlany, sprawdzian ich dzielności. Wiemy, że konie arabskie z natury są bardzo pobudliwe, a trening wyścigowy jeszcze tę pobudliwość eksponuje czy powiększa. A to utrudnia późniejsze wykorzystywanie tych koni i ogranicza popyt na nie. Trzeba się będzie temu dokładnie przyjrzeć. Musimy pomyśleć o tym, żeby użytkowe konie arabskie sprzedawać jako produkt końcowy, a nie półprodukt, czyli surowe konie. Powinniśmy rozwijać ich trening i przygotowanie jako wszechstronnych, dobrze ujeżdżonych i przygotowanych koni użytkowych. Jeśli chodzi o konie półkrwi to mam w tym temacie swoje pomysły, ale może za wcześnie żeby wdawać się w szczegóły. W ramach prac Rady ds. Hodowli Koni zastanawialiśmy się czy to jest dobrze, że stadniny takie jak Janów Podlaski i inne czołowe polskie stadniny, działają jako spółki prawa handlowego, których nadrzędnym celem jest generowanie zysku. W tym układzie misja stadnin państwowych, czy może lepiej użyć określenia stadnin narodowych, ginie gdzieś w pogoni za efektem finansowym. Wydaje się, że łatwiej byłoby utrzymać wysoki potencjał genetyczny gdyby nie było tego finansowego gorsetu.
Wpadnę Panu w Słowo i zapytam, czy nie obawia się Pan, że bez Pana Marka Treli pozyskiwanie importowanych ogierów do hodowli polskich koni czystej krwi arabskiej może być utrudnione lub nawet nie bardzo możliwe?
Doskonale zdaję sobie sprawę z niuansów tej sytuacji. Chcę zebrać wokół Janowa grupę ludzi, która pomoże utrzymać wysoką renomę tego miejsca.
Czy zamierza Pan być samodzielnym szefem Janowa? Czy ma Pan zapewnienie z ANR, że może prowadzić swoją politykę personalną w prowadzonej stadninie?
Zdanie ANR jest takie, że liczą na moją samodzielność. I takie też zapewnianie uzyskałem. Oczywistym jest, że chcę współpracować ze wszystkimi ludźmi, którzy są profesjonalistami, którzy doskonale znają hodowlę konia arabskiego w Polsce i na świecie. To jest dla mnie absolutnie oczywiste. Sam nie uważam się za kogoś, kto zjadł wszystkie rozumy i wie już wszystko. Będę się konsultował, będę współpracował z fachowcami po to by Janów pełnił taką rolę jaka jest mu absolutnie przynależna. Bo Janów jest naszą „perełką narodową”, najstarszą stadniną z bogatą i piękną historią, znaną na całym świecie. A więc w interesie całej Polski, w interesie każdego przyzwoitego człowieka leży to, by Janów powrócił do dawnej formy. Dlatego też nie może być w tym żadnych hamulców w podejmowaniu decyzji korzystnych dla Janowa. Mogę powiedzieć jedno, od każdego z pracowników będę wymagał rzetelnej pracy, fachowości i wywiązywania się z obowiązków.
Muszę na koniec zapytać Pana jeszcze o jedną kwestię. W doniesieniach medialnych przed rozstrzygnięciem konkursu był Pan przedstawiany za ANR jako kierownik Katedry Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Czy to jest zgodne ze stanem faktycznym?
Trochę jestem zaskoczony, bo ja nigdy nic takiego nie twierdziłem. Takie sformułowanie jest więc nieprawdą. Nie wiem skąd media wzięły tę informację. W ANR są dokumenty i mój życiorys zawodowy. Owszem, kierowałem przez ponad 10 lat Pracownią Jeździectwa. Tak więc ta informacja o moim kierowaniu Katedrą to jakieś przekłamanie, którego źródłem ja z pewnością nie jestem.
Życzę zatem powodzenia na nowym stanowisku.
Potrzebujemy go wszyscy. Potrzebujemy powrotu do normalności.
Szukaj
Zaloguj się








