Na ostatnim zebraniu Zarządu Polskiego Związku Jeździeckiego w 2020 roku powołano do Kadry Narodowej w konkurencji skoków grupę seniorów. W śród nich znalazła się jedna tylko przedstawicielka piękniejszej części ludzkości, Natalia Czernik. Poprosiliśmy ją o krótkie podsumowanie ubiegłorocznego sezonu i przedstawienie planów na ten rok.

 

Natalia, jaki był dla Ciebie ubiegłoroczny sezon? Wydaje się, że jak w jakimś filmie, nie brakowało w nim dosyć dramatycznych momentów i zwrotów akcji.

To prawda, rok 2020 był dla mnie bardzo dziwnym i trudnym rokiem. Rokiem z jednej strony obfitującym w ciężkie chwile. Jednakże nie brakowało w nim z drugiej strony również bardzo przyjemnych doznań. Ale zacznę od początku. Po świątecznej przerwie zaczęliśmy sezon startem w początkach lutego. Pojechaliśmy na długie, wielotygodniowe starty do Hiszpanii. Była to realizacja naszego planu, by w 2020 roku przygotować szczyt formy na Mistrzostwa Polski i zdobyć doświadczenie w wysokich konkursach międzynarodowych zawodów. Zakładaliśmy, że będziemy starać się wyjeżdżać w miarę możliwości na zawody o jak najwyższym poziomie, czyli 4- i 5-gwiazdkowe. To jak wiemy nie jest takie proste dla polskich jeźdźców. Bez odpowiedniego wsparcia finansowego sponsorów i wykupieniu na takie zawody stolików sponsorskich się nie obejdzie. O powodach dlaczego tak się dzieje nie ma co teraz mówić. Nie byłby to ani krótki, ani nie taki prosty temat. Tak więc, stosunkowo wczesny wyjazd do Hiszpanii w początkach 2020 roku był jednym z elementów przygotowania do realizacji naszego planu. Kiedy pojawiliśmy się w początkach lutego 2020 roku w Hiszpanii, a dokładnie to w Vejer de la Frontera w Andaluzji, nic nie wskazywało, że będą tam jakieś problemy z koronawirusem. Pierwszy przypadek koronawirusa odnotowany został 25 lutego u mieszkanki Barcelony. Słysząc jednak, co dzieje w krajach Europy, myślałam nawet, by przeczekać całe zamieszanie w Hiszpanii. Szybko jednak okazało się, że nie jest to możliwe. Musieliśmy wracać do kraju. Powrót to było prawdziwe wariactwo i prawdziwy wyścig z czasem. Trasę, którą zwykle przejeżdżam z końmi na trzy postoje, teraz musiałam pokonać z dwoma postojami. Zatrzymaliśmy się w stajni w Barcelonie oraz w stajni w Baden-Baden w Niemczech.

 

Wszyscy pamiętamy ten wyścig z zamykającymi się granicami krajów europejskich, bo Świat Koni relacjonował na bieżąco tę Waszą „Odyseję”. Co dał Ci wyjazd do Hiszpanii w sensie sportowym?

Tak, byliśmy wtedy w drodze, w kontakcie telefonicznym. Koniec końców udało nam się szczęśliwie pokonać wszystkie przeciwności i wrócić do Warnika. Pobyt w Hiszpanii był dla mnie bardzo dobry. W ostatnim, bardzo trudnym konkursie GP 155 cm udało mi się przejechać go z jedną zrzutką. Było to bardzo fajne wejście w sezon. Niestety po powrocie do domu okazało się, że tego sezonu po prostu nie ma. Wszyscy zresztą przeżyli to samo. Wszystkie misterne i ambitne plany o przygotowaniu szczytu formy legły w gruzach. Kiedy otworzyła się możliwość startu w zawodach dosięgnął mnie mój indywidualny pech. Upadek z konia i poważna kontuzja kręgosłupa w maju na długo uniemożliwiły mi jakąkolwiek jazdę konną. Co prawda w lipcu wróciłam do startów, ale w głowie siedziała obawa i jeździłam dosyć asekuracyjnie.

 

To był powód Twojej absencji na Mistrzostwach Polski w Jakubowicach?

Tak, dokładnie z tego powodu do Jakubowic nie pojechałam. Co prawda w tym samym czasie startowałam w Holandii u Pana Topsa, ale w Jakubowicach miałabym znacznie większe „ciśnienie” na dobry wynik. W Valkenswaard startowałam w konkursach od 140 do 150 cm bez żadnej presji na wynik. Chciałam po prostu zapewnić moim koniom utrzymanie wysokiej formy. A fakt, że miały wysoką formę potwierdzają moje wyniki. Po kontuzji pierwsze zawody pojechałam w Jakubowicach, w ramach Polskiej Ligi Jeździeckiej. Miałam tam dobry, bezbłędny przejazd w konkursie GP. Tydzień później były zawody CSI w Zielonej Górze, kolejne dobre starty. Konkurs GP z jednym punktem za przekroczenie normy czasu. W finale Polskiej Ligi Jeździeckiej, w Warniku przejechałam konkurs GP na zero dwoma końmi. Wygrałam w rozgrywce konkurs GP zawodów CSI we Wrocławiu. W Opglabbeek, w Belgii pokonałem parkur podstawowy konkursu LR bez błędów. Niestety pech znowu się odezwał i rozgrywki już nie pojechałam. Tym razem to mój partner życiowy, Bartek, miał wypadek i wycofałam się z tego konkursu. Sezon zamknęłam zawodami w Sopocie.

 

No cóż, faktycznie pech jakby Cię polubił w 2020 roku.

Może i tak, choć ja wolę na to patrzeć nieco inaczej. Powiedzmy, że nie miałam pecha tylko w kilku momentach zabrakło mi szczęścia. Przecież większość tych niedogodności dotknęła nie tylko mnie. Co mają o pechu lub braku szczęścia powiedzieć ci jeźdźcy, którzy nakładem wielkiej pracy i niemałych wcale nakładów finansowych zakwalifikowali się do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020? Igrzyska przełożono na ten rok. Tak myślę, że ja i tak byłam w nie najgorszej sytuacji. Trzeba pamiętać, że upadki z koni są wpisane w nasz sport. Mogą się one przytrafić każdemu. Czasem nie ma z tego żadnych przykrych konsekwencji, a czasem są mniejsze czy większe problemy. Patrząc wstecz, w rok 2020 mówię więc, że nie było tak źle. Dzięki współpracy ze sponsorem, firmą Adamus S.A., udało nam się dobrze pokazać na międzynarodowej arenie. To bardzo ważne dla każdego profesjonalnego sportowca. Dzisiejszy sport i udział we współzawodnictwie na najwyższym poziomie bez wsparcia strategicznych sponsorów byłby niemożliwy. Staram się więc jak najlepiej promować mojego sponsora na międzynarodowych zawodach.

 

Dobrze, przyjmijmy Twoją ocenę. Jak będzie wobec tego w tym roku?

Wydarzenia ubiegłego roku pokazały, że precyzyjne określanie planów dobre jest może na bardziej spokojne i normalne czasy. W czasie pandemii, nauczona doświadczeniem, podchodzę do wszelkich planów ze znacznie większym dystansem. Mogę jednak powiedzieć, że w tym roku planujemy zwiększenie liczby startów w zawodach o najwyższym poziomie. Podnoszenie poziomu swojego jeździectwa może się realizować tylko poprzez podejmowanie rywalizacji z najlepszymi. Trzeba więc szukać okazji do tej rywalizacji i wyciągać z tych startów jak najwięcej dla siebie. Porażka w tym towarzystwie przyjęta ze spokojem i zrozumieniem może stać się źródłem późniejszego sukcesu. To chyba tyle, co mogę w tej chwili powiedzieć o moich planach.

 

Pozwól, że nie poddam się tak szybko. Po pierwsze czy planujesz udział w tegorocznych MP? Po drugie, co z potencjalnym startem w Mistrzostwach Europy? Jesteś przecież członkiem Kadry Narodowej? I na koniec, po trzecie czy zamierzasz do realizacji swoich planów wzmocnić stawkę posiadanych koni?

Oj, aż trzy pytania od razu? Nigdzie nie uciekam, więc nie musimy się tak śpieszyć. Co do MP, to oczywiście chciałabym w nich wystartować i wrócić z nich z medalem. Najlepiej złotym (śmiech). Czyż nie z takimi zamierzeniami jadą na te zawody wszyscy? O tym jednak, czy na te bardzo ważne zawody pojadę, zadecyduje rozwój tegorocznego sezonu. W ubiegłym roku nie wystartowałam, ponieważ nie czułam, że mogę podjąć w Jakubowicach walkę o medale. Doszłam do takiej sytuacji, kiedy sam udział w MP nie jest dla mnie celem samym w sobie. Żebyśmy się dobrze zrozumieli precyzuję moją wypowiedź: nie muszę medalu na MP zdobyć, muszę być jednak w stanie podjąć takie wyzwanie. Co do drugiego pytania. Tak zostałam powołana do Kadry z trzema końmi. To dla mnie bardzo ważne. Jednak tak naprawdę chyba można poczuć się wyróżnionym jeśli startuje się w polskiej ekipie w konkursach Pucharu Narodów. Ja jeszcze tego poziomu chyba nie osiągnęłam. Dlatego ten sezon chcę przeznaczyć na to, żeby to zrobić. Pokazać, że jestem gotowa do takiego startu. Bo na takie zaufanie Trenera Kadry trzeba sobie zapracować. I to właśnie zamierzam zrobić. Czy mi się uda, nie wiem. Zobaczymy. No i pytanie trzecie. We współczesnym jeździectwie zmiany w stawce dosiadanych koni są czymś normalnym. Trzeba zawsze szukać optymalnych rozwiązań. Na dzień dzisiejszy jeszcze nic specjalnego u mnie się w tej kwestii nie zmieniło. Jak do takiej zmiany dojdzie, to będziemy mogli o tym porozmawiać. 

 

Dziękując za rozmowę życzę 100-procentowej realizacji wszystkich planów i liczę na kontakt w przypadku jakichkolwiek zmian.

Ja również dziękuję i zapewniam, że gdy cokolwiek ulegnie zmianie będziemy w kontakcie, by podzielić się informacjami z czytelnikami Świata Koni.