Jeszcze wczoraj świętowaliśmy sukces, a dzisiaj studzimy nastroje, czekając co los przyniesie w najbliższej przyszłości. Czy możliwe jest aby zamiast indywidualnego startu Wojciecha Wojciańca do Tokio pojechał reprezentant Ukrainy? Ten z pozoru abstrakcyjny scenariusz może okazać się bardzo realny.

 

Zacznijmy od początku. Skomplikowany system kwalifikacji olimpijskich dla jeździectwa (pewnie dla innych dyscyplin jest podobnie) powoduje, że czasem sprawy zdawałoby się oczywiste, przestają takie być w chwili, kiedy do głosu zaczną dochodzić kolejne regulacje.

Nie zdążyliśmy się chyba jeszcze należycie nacieszyć informacją o wywalczeniu przez Wojciecha Wojciańca indywidualnej kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020, a już jak obuchem uderzyła nas informacja, że zamiast Polaka do Tokio może pojechać reprezentant Ukrainy, Rene Tebbel.

 

Skąd taka możliwość?

Otóż wypełniając jeden z obowiązków określonych w przepisach, każda narodowa federacja, której drużyna zakwalifikowała się do Igrzysk Olimpijskich powinna do końca roku przesłać do FEI potwierdzenie uczestnictwa w Igrzyskach Olimpijskich trzech par, które wypełniły minimum olimpijskie określone przez FEI.

Jak donoszą stajenne jaskółki federacja ukraińska nie wypełniła tego obowiązku, zwracając się do FEI o przedłużenie terminu. Jedną z możliwych konsekwencji tego, może być wycofanie zespołu ukraińskiego z udziału w tokijskich igrzyskach. To z kolei spowoduje, że federacja ukraińska zyska jedno indywidualne miejsce na Igrzyskach Olimpijskich przydzielone ze swojej terytorialnej grupy. Czyli w przypadku Ukrainy "Grupy C", w której drugie miejsce premiowane olimpijskim awansem zdobył Wojciech Wojcianiec.

Nie ma co ukrywać, że to dosyć niesprawiedliwe rozwiązanie. Bo co może mieć wspólnego z ideą czystego sportu fakt, że zawodnik, który walczył do końca i startował zdobywając punkty rankingowe, będzie musiał ustąpić swojego miejsca komuś, kto ma tych punktów w olimpijskim rankingu kilka razy mniej?

 

Jednakże czy możliwym scenariuszem może być to, że w miejsce ukraińskiego zespołu drużynowy bilet do Tokio przypadnie Polsce?

 

Jeśli potwierdzi się informacja o tym, że drużyna ukraińska wypadnie z Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020, to na 100 procent w to miejsce awansuje polski zespół - powiedział nam prezes Zarządu PZJ, Jan Sołtysiak

 

Posługując się dostępnymi na internetowej stronie FEI informacjami nie można jednak wykluczyć sytuacji, że do Tokio awansuje drużyna z Czech. Nasi południowi sąsiedzi zdobyli drugie miejsce w turnieju kwalifikacyjnym dla Grupy C, jaki odbył się w czerwcu w Budapeszcie.

 

 

 

AKTUALIZACJA:

Według dokumentu "QUALIFICATION SYSTEM – GAMES OF THE XXXII OLYMPIAD – TOKYO 2020 - JUMPING" miejsce rezerwowe przysługuje drużynie, która toczyła bezpośrednią walkę na zawodach kwalifikacyjnych z drużyną, która traci prawo do startu na IO - w tej sytuacji rezerwową drużyną jest reprezentacja Czech.

 

 

 

Źródłem tej nie do końca przejrzystej sprawy jest niestety sama FEI, która nie wiedząc czemu i bez jakiejkolwiek konsultacji z federacjami, których to dotyczy, postanowiła w Grupie C zrobić dwa turnieje kwalifikacyjne do IO – w Budapeszcie i w Moskwie.

Decyzja ta od początku wywołała wiele negatywnych komentarzy i protestów (wygląda na to, że bardzo słusznych).

Nam nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie czekać na ruch FEI oraz liczyć na to że drużyna Ukraińska wystartuje na IO Tokio 2020. Z uwagą będziemy przyglądać się tej sprawie i na bieżąco informować o jej rozwoju.