Po zajęciu środków na koncie bankowym przez komornika, na rachunku Stadniny Koni Moszna Sp. z o.o. pozostało jedynie 300 zł. Komornik dokonał zajęcia na poczet długu sprzed ponad 20 lat, kiedy właścicielem stadniny była Agencja Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa.

 

Jak wynika z informacji podanych przez panią prezes SK Moszna Sp. z o.o., Magdalenę Donimirską-Wodzicką, zadłużenie to zostało spłacone w 2005 roku, na co są w biurze stadniny odpowiednie dokumenty.
Cała sytuacja wydaje się tym bardziej dziwna, że komornik przed egzekucją i zajęciem środków finansowych nie poinformował nikogo w SK Moszna o konieczności spłaty zadłużenia, a w przypadku braku współpracy w tym zakresie ze strony stadniny, o zamiarze podjęcia czynności egzekucyjnych.

 

Sam dług to dawne roszczenie w kwocie około miliona złotych. Wierzycielem sprzed niemal 20 lat była firma rolnicza, która dzisiaj już nie istnieje. Zadłużenie zostało wykupione przez osobę prywatną, panią Elżbietę T.-P., która dzisiaj usiłuje wyegzekwować należność.

 

Szkoda, że nikt nie zwrócił się do nas z próbą wyjaśnienia sytuacji przed nadaniem klauzuli wykonalności dla zabezpieczenia niesłusznego roszczenia tego wierzyciela. Komornik dopiero po 3 dniach od zajęcia środków na koncie skontaktował się ze stadniną. Sądowy nakaz zapłaty dla Stadniny Koni Moszna wystawiony został w 2000 roku. Właścicielem stadniny była wtedy Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Rok później przejęliśmy stadninę z wieloma długami. Między innymi i tym , którego wierzycielem była firma Interol. Po przejęciu rozpoczęliśmy sądowe postępowanie układowe z wszystkimi wierzycielami. Całe to postępowanie zostało zamknięte w 2005 roku wyrokiem Sądu Gospodarczego w Opolu, kiedy wpłaciliśmy ostatnie raty. Nikt z wierzycieli nie kwestował wtedy (w 2005 roku – przyp. redakcji) tego wyroku. Ale o tym, że tego długu być już nie powinno nie mówi tylko ten wyrok sądowy. Mamy w swojej dokumentacji finansowej dokładne kalendarium kiedy i jakie raty wpłacaliśmy. Wynika z niego w sposób oczywisty, że spłaciliśmy wszystkie zadłużenia. Zresztą są na to również dokumenty w firmie Interol. Można to sprawdzić bodajże w sądzie w Słupsku - powiedziała nam w rozmowie pani prezes Magdalena Donimirska-Wodzicka.

 

Być może nabywca tej wierzytelności nie posiadał wiedzy i dokumentów o spłaceniu długu, ponieważ dług nabył od syndyka zamykającego działalność spółki Interol. Być może jednak tak nie jest, i tylko dzięki swoim koneksjom osoba ta usiłuje nie bardzo uczciwie zarobić.

 

Bo czy całkowitym przypadkiem jest zbieżność jednego z członów nazwiska wierzyciela i jego adresu z nazwiskiem i adresem prezesa upadłej w 2008 roku spółki Interol? - pyta w dalszej części rozmowy Magdalena Donimirska-Wodzicka.


Trudno nie mając dostępu do dokumentów jednej i drugiej strony wyłowić obiektywną prawdę. Prawdę, do której powinien dojść sędzia Sądu Okręgowego w Opolu, który wydał postanowienie o wydaniu klauzuli wykonalności dla sądowego nakazu zapłaty wydanego w 2000 roku.

Sprawa wydaje się tym bardziej dziwna, bowiem jak wynika z informacji przekazanej przez panią prezes SK Moszna, w 2009 roku obecny wierzyciel wystąpił do sądu w Opolu o nadanie klauzuli wykonalności dla sądowego nakazu płatności z 2000 roku. Roszczenie zostało oddalone z powodu braku odpowiedniej dokumentacji, by sąd mógł w sposób jednoznaczny wykazać, że zadłużenie nie zostało spłacone. I teraz, po 2 miesiącach po tym jak akta tamtej sprawy zostały w listopadzie 2018 roku zlikwidowane w archiwum opolskiego sądu, pani wierzyciel ponownie wystąpiła z roszczeniem, które tym razem przy braku jakiejkolwiek dokumentacji zostało rozpatrzone przez sędziego po jej myśli.

 

Oczywiście SK Moszna nie pozostawiła sprawy swojemu biegowi. Jak mówi radca prawny Agata Pruska – Fuławska: „Złożyliśmy zażalenie na wydanie klauzuli wykonalności przez Sąd Okręgowy w Opolu. Zażalenie zostało złożone na początku marca, natomiast do dnia dzisiejszego nie mamy żadnej informacji, ilekroć kontaktujemy się z sądem dostajemy informację, że akta są u sędziego.

 

Sędzia Daniel Kliś z Sądu Okręgowego w Opolu powiedział reporterowi Radio Opole, że dokumenty w tej sprawie były dogłębnie sprawdzane. Obecną sytuację skomentował on tak:

 

Zostało złożone zażalenie wraz z wnioskiem o wstrzymanie wykonania i w dniu 2 kwietnia, czyli wczoraj, sąd wstrzymał wykonanie tego postanowienia do czasu rozpatrzenia tego zażalenia przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.

 

Bardzo pięknie! Wygląda na to, że w końcu ktoś w sądzie sięgnie po stosowną dokumentację z obydwu stron i dokona obiektywnej oceny stanu faktycznego. Bo ten może być tylko jeden: albo dług został spłacony, co potwierdzą dokumenty, albo roszczenie jest zasadne i cała dokumentacja w SK Moszna i Sądzie Gospodarczym w Opolu została sfałszowana. Tutaj nie może być wyjścia pośredniego.

W tym pięknym obrazku polskiego wymiaru sprawiedliwości widać jednak wstrętne skazy. Trudno nie zadać pytania, jak to się stało, że osoba prywatna skutecznie windykuje dawną należność, a sędzia Sądu Rejonowego w Opolu bez rzetelnego zbadania dokumentów, również u potencjalnego dłużnika, wydaje decyzję o nadaniu klauzuli wykonalności dla sądowego nakazu płatności na już spłaconą należność?

Zapewne tłumaczeniem sędziego będzie przepracowanie i nawał spraw do prowadzenia. Tylko co wtedy ze SPRAWIEDLIWOŚCIĄ wydanego wyroku czy postanowienia? Czy sądy nie powinny być jej świątynią, a sędziowie jej strażnikami?

 

Co dalej w tej sprawie? Sąd Okręgowy w Opolu wstrzymał wykonanie postanowienia o nadaniu klauzuli wykonalności dla nakazu płatniczego z 2000 roku. Dokonujący egzekucji Komornik Sądowy przy Sądzie Rejonowym dla Wrocławia Śródmieścia, po otrzymaniu informacji z opolskiego sądu zwrócił do Stadniny Moszna część zajętych środków, niezbędną do wypłacenia pensji pracownikom. Pozostałą jednak kwotę przelał na konto wierzyciela.

Niestety nie zechciał on skorzystać z możliwości przedstawienia w rozmowie swojego stanowiska w tej sprawie, odsyłając nas do Izby Komorniczej we Wrocławiu. Do chwili pisania tego tekstu nie udało się nam skontaktować z rzecznikiem prasowym Izby Komorniczej.

I choć będziemy próbowali znaleźć więcej odpowiedzi na rodzące się z tej sprawy pytania, to trzeba pamiętać, że rzecznikowi prasowemu Izby Komorniczej nie wolno komentować spraw prowadzonych przez poszczególnych komorników.

 

Jeśli wszystkie informacje podane przez panią prezes Magdalenę Donimirską-Wodzicką zostaną przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu potwierdzone, to zapewne komornik będzie musiał odstąpić od rozpoczętej windykacji i zwrócić zajętą kwotę. Pomniejszoną pewnie o kwotę swoich nietanich usług. Co się stanie jednak z pieniędzmi przekazanymi wierzycielowi? Na tak zwany „zdrowy rozum” powinny być natychmiast zwrócone stadninie.

Słowem-kluczem w tej całej sprawie staje się właśnie ta „powinność”.

Bo czyż syndyk masy upadłościowej spółki Interol powinien sprzedać spłaconą już wierzytelność?

Czyż sędzia Sądu Okręgowego w Opolu przed nadaniem klauzuli wykonalności dla sądowego nakazu płatności z 2000 roku nie powinien sprawdzić stanu faktycznego tego zadłużenia i wydać obiektywną i sprawiedliwą decyzję?

Czyż w końcu sam wierzyciel przed skierowaniem sprawy na drogę sądową nie powinien z należytą starannością sprawdzić stan faktyczny posiadanej wierzytelności?

Tymczasem w całym tym łańcuszku „powinności” lub jak ktoś woli „nie powinności” w dziwny sposób pękają jego wszystkie ogniwa.

Ot takie uroki życia w tak zwanym „państwie prawa”.

Jakoś konie i jeździectwo nie mają szczęścia w ostatnich latach. Całkowite zrujnowanie czegoś, co wydawało się niezniszczalne i wieczne, czyli splendoru polskiej hodowli koni czystej krwi. Niedawno bezpardonowe wyrzucenie z pracy wysokiej klasy hodowcy, Katarzyny Wiszowaty z SK Prudnik.
Teraz nieudana próba doprowadzenia do bankructwa znanej i cenionej SK Moszna. Nieudana, bo jak powiedziała Magdalena Donimirska-Wodzicka:

 

Jakkolwiek absurdalnie by to nie wyglądało, gdybyśmy musieli raz jeszcze spłacić dawno uregulowany dług, to nie jest to w stanie zagrozić finansom spółki. Mamy dostatecznie duży majątek, żebyśmy sobie z tym poradzili. Pozostaje jednak kwestia sensu i sprawiedliwości tego wszystkiego.

 

No właśnie. Trudno dopatrzeć się w tej sprawie jakiegokolwiek sensu i elementarnej nawet sprawiedliwości.
Gdzie jest kres tych wszystkich „sukcesów”, które dotknęły polskie konie i jeździectwo? Boję się szukać odpowiedzi na to pytanie ...

fot. SK Moszna