Teraz głos zabrał zawodnik, Kevin Thornton, który według pierwszych informacji podanych przez organizatora zawodów, miał znęcać się nad jednym ze swoich koni, co miało doprowadzić do jego śmierci. Już dziś przedpołudniem okazało się, że wczorajsze newsy podawane m.in. przez portale horses.nl i grandprix-replay.com okazały się nie do końca zgodne z prawdą o czym również informowaliśmy. Podano m.in. złe imię konia oraz to jak długo Irlandczyk miał się znęcać nad wierzchowcem (TUTAJ). Dodać trzeba również, że organizatorzy przygotowali specjalne pismo, które były udostępnione na terenie zawodów gotowe do podpisania przez ewentualnych świadków zdarzenia, którzy mieli tylko wpisać swoje imię i nazwisko oraz złożyć swój podpis. A w piśmie tym napisane było m.in., że osoba podpisująca się pod nim widziała jak Kevin Thornton i druga osoba biły konia i zmuszały do galopu bez przerwy, co doprowadziło do tego, że koń padł jeszcze na placu treningowym.

   Teraz głos zabrali Kevin Thornton i współwłaścicielka ogiera Flogas Sunset Cruise, Vinnie Duffy. Na stronie opublikowana została rozmowa z nimi, w której przedstawiona jest całkiem inna wersja wydarzeń, niż ta podawana wcześniej przez znane portale.

   Thornton mówi, że nigdy nie mógłby bić konia tak długo, aż ten by padł. Niektóre media podawały, że jeździł on na Flogas Sunset Cruise prawie trzy godziny. „Miałem trzy siwe konie na zawodach. Ludzie piszą w Internecie, że jeździłem tego konia przez trzy godziny. Nie jeździłem. Wcześniej siedziałem na dwóch pozostałych siwkach i na Flogasie siedziałem około 15-20 minut nim to się stało. Pojechałem na nim pogalopować na terenie otwartym dla jeźdźców.” Irlandczyk mówi, że przy wjeździe uderzył Flogasa raz czy dwa batem, ponieważ ten nie był posłuszny – nigdy wcześniej nie używał bata na tym koniu. Koń ruszył mocnym galopem, a zawodnik próbował go zwolnić i uspokoić. „ Jak zwolnił, oddałem mu wodze, zawróciłem i podjechałem do wejścia, gdzie czekał mój luzak z batem ujeżdżeniowym. Zazwyczaj nie jeżdżę go z takim batem w domu. Flogas prawie wskoczył na luzaka. Pojechałem na inny plac. Koń nie oddychał jakoś szybciej czy ciężej. Ale był jakiś dziwny, więc zsiadłem i w tym momencie on upadł. Szybko zdjąłem z niego siodło i wołałem weterynarza. Później zadzwoniłem do Vinnie i powiedziałem jej co się stało.
Zawodnik zaprzecza też informacjom organizatora, że został on zmuszony do opuszczenia terenu zawodów. „Byłem w szoku. Rozmawiałem z osobami oficjalnymi, zabrali mnie na kawę i pytali co się stało. Mówili, że mogę zostać. Ale ja chciałem wyjechać, nie czułem się na siłach by dalej startować. Mówili, że nie ma problemu. Później przeczytałem w Internecie, że powiedziano, że mnie wyrzucili z zawodów. Tak nie było. Powiedzieli, że mogę zostać ale ja nie chciałem. Jestem z końmi całe moje życie i nigdy przenigdy nie zrobiłbym czegoś takiego, jak bicie konia aż padnie, ja taki nie jestem i to się nie wydarzyło. Nie ma mowy, że bym coś takiego zrobił, nie jestem do tego zdolny.”

   Całą rozmowę można przeczytać na podanej wcześniej stronie. Mamy nadzieję, że sekcja i badania krwi wykażą co dokładnie było przyczyną śmierci ogiera Flogas Sunset Cruise. A to z pewnością pomoże w wyjaśnieniu tej sprawy. Od wczoraj na stronie organizatorów zawodów GPA Jump Festival nie pojawiły się żadne nowe informacje.

źródło: http://www.theirishfield.ie/