Moim docelowym startem w tym sezonie, pod który ułożyłem cały tegoroczny harmonogram są rozgrywane w Barcelonie w początku października zawody CSIO5*. Stawką udziału w tych zawodach będzie podjęcie walki o awans w przyszłym roku do drużynowych rozgrywek Europejskiej Dywizji 1, a więc próba wejścia do grona najlepszych w Europie ekip. Zdaję sobie sprawę, że ktoś mógłby powiedzieć, że to zbyt wygórowany cel, ale szczerze mówiąc, uważam, że trzeba w marzeniach mierzyć wysoko. Tak wysoko jak tylko się da i potem dążyć do realizacji tych marzeń. Mamy za sobą jako polska drużyna dwa ważne i udane występy w Norwegii i Danii, w których zdecydowanie wygraliśmy swoją grupę. Wydaje mi się jednak, że nasi najgroźniejsi rywale, czyli drużyny Danii i Norwegii po prostu nie trafili jeszcze z formą. Z Norwegami będziemy ponownie walczyć o awans do Barcelony podczas finału naszej dywizji w Budapeszcie w sierpniu. To będzie nasz kolejny bardzo, bardzo ważny start, bo tylko dwie najlepsze drużyny z Budapesztu pojadą do Barcelony. Dlatego w tym roku nie kładę większego nacisku na start w Mistrzostwach Polski, które będą rozgrywane na tydzień przed Budapesztem. Oczywiście będę się starał na moich drugich koniach wypaść jak najlepiej w Jakubowicach, ale Chinta i Naccord będą w tym czasie odpoczywały przed walką o Barcelonę.

Z uwagi na to, że moje podstawowe konie mają dopiero 9 lat muszę bardzo rozsądnie, z głową układać im obciążenie startowe w tym sezonie. Wierzę w to, że obydwa konie mają potencjał na naprawdę duże konkursy i zawody, i dlatego nie mogę w ich maneżowaniu popełniać błędów. Błędów wynikających bardzo często z niecierpliwości i chęci osiągnięcia już dzisiaj mniejszego sukcesu. Dlatego absolutnie nie myślę by startować nimi na rozgrywanymi za oceanem w Tyron Mistrzostwach Świata. Skupiam się na moim celu, czyli starcie w Barcelonie i mam nadzieję, że przyniesie on Polsce udział w przyszłym roku w Europejskiej Dywizji 1. Tym bardziej, że zapowiada się, że przez kolejne trzy lata zawody z tej serii będę rozgrywane w Sopocie. Tak jak w tym roku.

Jeśli zostanę powołany do startu w polskiej drużynie w Sopocie, to będę się starał przed polską publicznością pokazać, że nie braknie nam ambicji. Wiem, że przyjadą do Sopotu bardzo mocne ekipy, ale tego właśnie nam potrzeba. Musimy nabierać doświadczenia w konfrontacji z najlepszymi. Myśląc o tym, żeby udanie pokazać się na imprezach typu Mistrzostwa Świata, Europy czy Igrzyska Olimpijskie musimy traktować starty z udziałem najlepszych drużyn i jeźdźców jako coś normalnego, a nie jak dodatkowy powód do stresu.

W tym tygodniu zabieram swoje konie do Poznania, gdzie Naccord i Chinta wystartują po dwa razy. Nie będę ich obciążał więcej, bo mam nadzieję, że tydzień później będziemy mieli okazje do startów na CSIO5* w Sopocie.” - powiedział nam w specjalnej rozmowie dla Świata Koni Wojciech Wojcianiec.