Jednym z następstw tej decyzji było dołączenie do programu pracy obradującej wczoraj sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi (KRRW) debaty na ten temat. KRRW rozpoczęła wczorajsze prace o godzinie 14:00.
I o tej właśnie godzinie zjawili się w Sejmie przedstawiciele środowiska związanego z hodowlą i końmi, by przedstawić parlamentarzystom i ministrowi rolnictwa Krzysztofowi Jurgielowi swoje uwagi na temat wspomnianych wydarzeń.
Ponieważ temat ten został dopisany do porządku prac komisji na prośbę Marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, w głosowaniu członkowie KRRW zdecydowali, że będzie on procedowany zgodnie z porządkiem  pod koniec wczorajszych prac.
Do interesującego nas tematu członkowie KRRW przystąpili około godziny 21-ej. Niektóre z osób przybyłych do Warszawy z rożnych rejonów Polski nie dotrwało do tej godziny. Codzienne obowiązki czy sprawy osobiste nie pozwoliły im na tak długie, bezproduktywne marnotrawienie swojego czasu.
Waga problemu spowodowała, że ci co mogli sobie na to pozwolić cierpliwie czekali. Na co?
Najlepiej opowiedzą o tym ci, którzy w sali kolumnowej Sejmu wytrwale oczekiwali na członków KRRW:


Jednakże goście Sejmu RP którzy zostali, nie mieli okazji do przedstawienia swoich racji członkom KRRW. Z grona przybyłych na obrady KRRW jedynie pan Radosław Wiszniowski zdołał się merytorycznie wypowiedzieć w istotnej dla sprawy kwestii:


Kiedy dyskusja między posłami się zakończyła i goście podniesieniem ręki prosili o głos przewodniczącego KRRW - Jarosława Sachajko (Kukiz 15), zastępca przewodniczącego KRRW - Robert Telus (PIS) złożył wniosek o zamknięcie dyskusji. Prowadzący szybko poddał wniosek pod głosowanie, które zgodnie z prostą arytmetyką (20 spośród 34 członków KRRW to członkowie PIS) zamknęło usta przedstawicielom środowiska jeździeckiego i hodowlanego.
W taki oto sposób sprawujący władzę pokazali, że za nic mają opinie środowiskowe, że nie zamierzają wsłuchiwać się w głos narodu, wierząc, że posiedli jedynie słuszną rację. Pokazali, w dniu wczorajszym, że żyją w swoim „matrixie” i nie są zupełnie zainteresowani tym, jakie piętno ten ich świat wywiera na życie narodu, któremu nominalnie powinni służyć.
Wczorajsza wizyta na ulicy Wiejskiej w Warszawie była bolesną lekcją, tego, że to nie władza jest dla narodu, jak głosi teoria. Że praktyka pokazuje, że to naród jest dla władzy, by zaspokajać jej ambicje.
Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) zapowiada, że to jeszcze nie koniec walki o przetrwanie polskiej hodowli koni czystej krwi. Że opozycja parlamentarna będzie zabiegać dalej o debatę sejmową w tym temacie. Czy można jednak liczyć, że polska klasa polityczna zdoła wznieść się ponad partyjne podziały i partykularne interesy?
Przyznam szczerze, że trudno o jakikolwiek optymizm w tym zakresie. Zaprezentowana wczoraj przez ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela i sekretarza stanu w tym ministerstwie Zbigniewa Babalskiego całkowita „odporność” na merytoryczne argumenty i niechęć do rzeczowej dyskusji dobitnie pokazują, że prawdziwym uzasadnieniem dla podjętych decyzji jest wyłącznie argument „bo tak!”.

Chętni do zapoznania się z przebiegiem wczorajszej debaty na temat działań władzy w państwowych stadninach koni czystej krwi arabskiej w Janowie Podlaskim i Michałowie mogą zobaczyć dzięki "iTV Sejm"