Dla Philippa Weishaupta Aachen ma jeszcze inne znaczenie. To tutaj pięć lat temu poznał amerykańską amazonkę Bliss Heers, która jest jego partnerką życiową. I wkrótce zapewne zostanie również żoną – wczoraj para ta zaręczyła się właśnie na terenie CHIO w Aachen.
Może więc to miłość i szczęście stanowiły klucz do dzisiejszego sukcesu w konkursie Rolex Grand Prix? Nie wiadomo. Z pewnością nic na początku nie wskazywało na to. Weishaupt i 9-letni ogier LB Convall wystartowali w GP z numerem jeden. Parkur w Aachen jak zwykle należał do bardzo trudnych, ale dziś był to konkurs naprawdę wyjątkowy. „To najbardziej kuriozalny parkur w mojej karierze.” – powiedział gospodarz toru, Frank Rothenberger. Dodatkową przeszkodą dla połowy par była norma czasu 20 z 40 startujących ją przekroczyło. W tym właśnie Weishaupt, który pokonał parkur bez zrzutek, ale uzyskał 2 pkt. karne za czas. Zapytany czy po swoim przejeździe liczył na to, że wygra konkurs, odpowiedział, że jego szanse wynosiły dokładnie zero. Nie przygotowywał on się również zbytnio do drugiej rundy – wraz z narzeczoną spacerował po sklepikach wystawców. Dwóch innych zawodników miało po 1 pkt. - Gerco Schröder/NED na GLOCK’s Cognac Champblanc N.O.P. i Martin Fuchs/SUI na Clooney. I to oni byli na prowadzeniu po pierwszym nawrocie. W drugiej rundzie, do której zakwalifikowało się 18 par, było już 11 bezbłędnych przejazdów. Jeden w nich należał do Weishaupta, który już wtedy wiedział, że będzie w najgorszym przypadku trzeci. Jadący po nim Martin Fuchs miał zerowe konto do ostatniego oksera, który ustawiony był pod kątem 45 stopni od wyjścia. Może to otwarcie bram przez stewardów w momencie gdy szwajcar przejeżdżał obok spowodowało, że Clooney chciał opuścić parkur, może powodem były też zbyt długie wodze zawodnika, który nie mógł skręcić konia na ostatnią przeszkodę – ta chwila nieuwagi kosztowała Fuchsa 9 pkt. i spadek na 16 miejsce. Również Gerco Schröder nie zdołał pokonać parkuru bezbłędnie i miał jedną zrzutkę, co oznaczało dla niego miejsce 12. Philipp Weishaupt, który oglądał ostatnie przejazdy na monitorze obok rozprężalni, padł z radości na kolana, nie mogąc uwierzyć co się właśnie stało.

„Startując jako pierwszy w konkursie, nie oczekiwałem zbyt wiele. Kiedy oglądałem parkur, wiedziałem, że trudno będzie pokonać go bez zrzutek, ale Convall skakał dziś fenomenalnie w obu rundach. Startowałem w GP w Aachen po raz 11 lub 12 i to był najtrudniejszy parkur jaki do tej pory jechałem w moim życiu.” - powiedział Weishaupt dodając „Dziś po prosty wykonałem swoją pracę i to jest niesamowite. Nie mogę ciągle uwierzyć, że wygrałem Rolex Grand Prix w Aachen.”
Dodać trzeba oczywiście, że ten konkurs zaliczany jest do Rolex Grand Slam of Showjumping. W grudniu w Genewie konkurs Major wygrał Steve Guerdat, który dziś ukończył na 25 miejscu i na razie zamknął on sobie drogę do zdobycia „Wielkiego Szlema”. Teraz nową szansę ma właśnie Weishaupt, przed którym są zawody we wrześniu w Calgary – jakże szczęśliwym dla niego. To właśnie tam spędził on ostatnie tygodnie, przygotowując się m.in. do zawodów w Aachen.

Drugie miejsce zajął jedyny do tej pory zwycięzca Rolex Grand Slam, Scott Brash na klaczy Ursula XII. Klacz ta miała prawie dwuletnią przerwę i wróciła do formy w doskonałym stylu. Trzecie miejsce zajął Sergio Alvarez Moya na wałachu Carlo.

Podsumowanie wideo:
Wyniki konkursu Rolex Grand Prix: TUTAJ
Szukaj
Zaloguj się








