Przed zajęciami poprzedniej Kliniki ŚK powiedzieliśmy sobie, że skoki luzem w korytarzu mogą być wspaniałą pomocą we wprowadzeniu młodego, niedoświadczonego konia w świat skoków przez przeszkody. Brak czynnika zakłócającego naturalną równowagę w postaci nie zawsze prawidłowo reagującego jeźdźca jest elementem zachęcającym dla uczącego się dopiero odrywania od podłoża wierzchowca.

 

O tym, że przykre doświadczenia „na samym starcie” przygody z trudną technicznie dyscypliną skoków przez przeszkody mogą do niej zniechęcić młodego rumaka już mówiliśmy w poprzednim odcinku Kliniki Świata Koni. Wspominaliśmy również o tym, że skoki bez jeźdźca mogą być niezwykle pomocne przy korekcie problemów nabytych w trakcie dotychczasowego użytkowania przez starsze wierzchowce. Można też poprawiać niedostatki w technice skoku kopytnego sportowca. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że trening konia w korytarzu, czyli jego skoki luzem nie są swoistym remedium na wszelkie niedostatki i problemy w treningu konia skoczka. Może się bowiem zdarzyć tak, że pracując pod siodłem ze starszymi końmi zauważymy, że trening w skokach luzem przynosi niekiedy pogłębienie dotychczasowych problemów. Wcześniejsze złe doświadczenia jakiegoś konia z ćwiczeniami w korytarzu oraz zbyt duże obciążenie psychiki konia zadaniem, z którym wiązać się mogą przykre doświadczenia powodują, że nie należy w takiej sytuacji forsować treningów w skokach luzem. Powiększanie stresu nie jest dobrą metodą w pracy treningowej.

 

Do każdego konia należy podchodzić w sposób indywidualny, dobierając nie tylko ćwiczenia, ale także metody pracy.

 

W poprzedniej Klinice Świata Koni sporo miejsca i uwagi poświęciliśmy przygotowaniu do treningu koni w korytarzu, jak również krytej ujeżdżalni. Uwagi te oczywiście aktualne są i w tej części Kliniki ŚK. W uzupełnieniu jednak tej ostatniej kwestii chcielibyśmy dodać jeszcze kilka informacji.

 

W większości hal przeznaczonych na kryte ujeżdżalnie ich ściany zabezpieczone są przy pomocy specjalnej bandy. Zadaniem tego zabezpieczenia jest ochrona koni i jeźdźców przed „bliskim spotkaniem” ze ścianą lub elementami konstrukcyjnymi hali (np. słupami). Bandy skonstruowane są na ogół w ten sposób, że w dolnej części są bardziej oddalone od ściany niż w górnej. Jest do bardzo dobre rozwiązanie z punktu widzenia funkcji, jakie banda ma spełniać. Jednak przy budowaniu toru do ćwiczeń w skokach luzem jej nieprostopadłe do podłoża ściany sprawiają pewien problem. Powieszenie kłódek do drągów bezpośrednio na ścianie bandy wymagałoby użycia drągów o zróżnicowanej długości (wyżej zawieszony drąg powinien być dłuższy od niższego). By wyeliminować konieczność posiadania całkowicie niepraktycznych zestawów drągów o różnej długości lepiej jest zastosować specjalne wieszaki do kłódek, które niwelować będą odchylenie ściany bandy od pionu.

 

 

W poprzednim odcinku Kliniki przy omawianiu przygotowania do pracy krytej ujeżdżalni wspominaliśmy o wyrównaniu podłoża przed budową toru do skoków luzem w korytarzu. Jeśli w treningu ma uczestniczyć więcej niż 3-5 koni, należałoby ułatwić osobom pomagającym dostęp do grabi także w przerwach, np. co 5 koni wyrównane zostałoby podłoże. Będzie to miało szczególne znaczenie w miejscu wybicia i lądowania przy pokonywaniu najwyższych przeszkód.

 

Wróćmy jednak do kolejnych ćwiczeń w treningu koni luzem w korytarzu. Ile miejsca potrzebujemy na zbudowanie sensownego toru przeszkód? Ile przeszkód w nim zapewni osiągnięcie zamierzonego celu?
Możemy śmiało założyć, że trzy skoki na długiej ścianie ujeżdżalni rozdzielone dystansem na jeden skok konia w galopie, będą podstawą naszych działań pozwalających na zbudowanie zaufania ćwiczącego konia. Na tej bazie możemy tworzyć rożne warianty pomocne przy rozwiązywaniu konkretnych problemów.

 

Wróćmy jednak do budowania zaufania naszego wierzchowca w stosunku do nas. Najlepszą drogą do jego zdobycia jest troska o wszelkie warunki zewnętrzne treningu. Należy do nich nie tylko odpowiednie podłoże, ale również bezpiecznie ustawione przeszkody, tak aby sprowadzić do minimum ryzyko wystąpienia kontuzji i zranienia. Kolejnym ważnym zagadnieniem jest pozostawienie po ostatniej przeszkodzie odpowiedniej ilości miejsca, tak aby pokonujący tor przeszkód koń nie był zmuszany do natychmiastowego hamowania.

 

Dla większości stosowanych w korytarzu przeszkód ostatnia z nich jest najwyższa. Najczęściej jest to okser. W takim układzie pierwszy odstęp między pierwszą i drugą przeszkodą ustawiamy nieco ciaśniej – ok. 6,50 m. Drugą i trzecią przeszkodę dzielić powinien dystans ok. 7,20 m. To typowe dystanse pasujące do wykroku większości koni. Jednak musimy za każdym razem dobrać te odległości do konkretnego konia. Odpowiednio dobrany do konia dystans umożliwia mu prawidłowe wejście i odpowiednie nabranie prędkości, aby bez problemu pokonać ostatnią przeszkodę. Konie obdarzone przez naturę dłuższym wykrokiem w zbyt ciasno postawionych szeregach niepotrzebnie stracą rozmach w ich pokonywaniu.
W typowych, trójelementowych torach przeszkód warto zadbać o to, by uniknąć męczącej dla psychiki koni rutyny i w miarę posiadanych możliwości urozmaicać stawiane przeszkody. Różnorodna zabudowa z użyciem wielobarwnych drągów; kolorowe płotki, małe murki, pełne deski czy imitacje wody z kolorowej folii są prostym rozwiązaniem, dzięki któremu urozmaicimy treningi w korytarzu. W ramach urozmaicania warto też zmieniać kierunek skoków luzem. Na ogół konie w korytarzu pokonują go w lewą stronę. Zmieniajmy od czasu do czasu ten kierunek budując tory do pokonania w prawą stronę.
Kolejnym problemem jest traktowanie wysokości budowanych w korytarzu przeszkód. W tym temacie powinno się stosować zasadę „mniej znaczy lepiej”. Dla dobrego przygotowania konia należy powoli podnosić wysokość budowanych przeszkód. Windowanie ich na poziom znacznie przekraczający możliwości konia na ogół nie przyniesie nic dobrego.
W pracy w skokach luzem bardziej chodzi o gimnastykę, wyrabianie mięśni grzbietu i ogólnej muskulatury oraz naukę skupienia konia na stawianych przed nim zadaniach niż na biciu jego rekordów w skoku wzwyż. Dobrze jest pamiętać o tym przed przystąpieniem do treningu.

 

W jego trakcie należy ze spokojem i zrozumieniem obserwować uczestniczącego w nim wierzchowca. Co nam mówią jego uszy? Czy koń jest dziś rozkojarzony? A może tego dnia wyjątkowo trzeba go poganiać batem, aby wymusić energiczny ruch?
Presja czasu jest największym wrogiem skoków luzem. Kto ma w sobie na tyle cierpliwości, by dać koniowi potrzebny mu czas, ten będzie nagrodzony zadowoleniem i sprawnością konia. Ale też koń podczas treningu w skokach luzem musi się uczyć. Uczyć - to znaczy wykonać odskok, nawet jeśli punkt odbicia nie pasuje tak, by następnym razem skorygować błąd i wykonać piękny, efektowny skok. Bez jeźdźca jest to znacznie łatwiejsze, a koń nabiera zaufania do siebie samego.

 

Obserwując starty w zawodach szczebla regionalnego, a zwłaszcza w konkursach o niskich poziomach tych zawodów, można zauważyć, że wiele koni ma tendencję do przyśpieszania skoków i oddawania ich z opuszczonym grzbietem.
Mówimy wtedy, że koń słabo baskiluje. Co kryje się za tym pojęciem? Otóż baskilem nazywamy wygięcie końskiego kręgosłupa na całej jego długości, począwszy od potylicy na ogonie kończąc, w łuk zgodny z parabolą lotu konia nad przeszkodą. Widok konia skaczącego z wysoko zadartą nad przeszkoda głową i nieraz karykaturalnym wręcz odwrotnym wygięciem grzbietu nie należy z pewnością do tych obrazów, które chcielibyśmy oglądać. Poprawieniu tego służyć będą pierwsze ćwiczenia tej Kliniki ŚK.

 

Ćwiczenie 1

 

W pierwszym ćwiczeniu, którego celem będzie poprawienie baskilu konia skorzystamy z szeregu gimnastycznego zbudowanego, jak na rys.1.

 

 

Pierwsze trzy przeszkody - koperty postawione w dystansie na skok – wyskok mają za zadanie nadać równy rytm konia, z którym pracujemy oraz pomóc mu w znalezieniu optymalnego punktu odbicia do pokonania ostatniej przeszkody w szeregu, czyli stacjonaty z położoną na podłożu za nią deską. Wysokość stacjonaty powinna być tak dobrana, żeby stwarzała dla konia jak najbardziej komfortowe warunki. Nie należy z jednej strony forsować wysokości, by nie stwarzać dodatkowego stresu dla wierzchowca, z drugiej zaś ustawienie zbyt niskiej stacjonaty może być powodem jej lekceważenia i oddania niechlujnego skoku, co z punktu widzenia celu, jaki nam przyświeca byłoby ze wszech miar niepożądane. Za stacjonatą ułożymy na podłożu dobrze widoczną, pomalowaną kontrastowymi kolorami deskę. Odległość, jaka powinna ją dzielić od przeszkody powinna być w przybliżeniu taka sama jak wysokość stacjonaty.
Zasada działania tego układu jest stosunkowo prosta. Koń w locie nad stacjonatą będzie spoglądał na deskę leżąca za nią, co powinno skutkować opuszczeniem głowy.

 

Można oczywiście deskę zastąpić okrągłym drągiem, ale istnieje ryzyko, że koń wyląduje na drągu, co może skończyć się niepotrzebną kontuzją. Deska z pewnością jest bezpieczniejszym rozwiązaniem.

 

Ćwiczenie 2

 

Kolejne zadanie będzie swojego rodzaju modyfikacją poprzedniego. Po wprowadzającym krzyżaku tym razem koń powinien pokonać dwie stacjonaty z leżącymi za nimi deskami, które dzieli pasujący dystans 1 foule. Bardzo istotne jest w tym ćwiczeniu właściwe dobranie odległości między stacjonatami. Podczas wykonywania tego ćwiczenia przednie nogi konia powinny być podciągnięte do przodu i zgięte w nadgarstkach. Przy zbyt ciasnym dystansie może się zdarzyć, że wykonujący ćwiczenie wierzchowiec na skutek zbyt bliskiego odbicia w skoku nad drugą stacjonatą opuści jeden lub dwa nadgarstki, lub nawet całą przednią nogę. W takiej sytuacji należy zwiększyć dystans między przeszkodami, tak by punkt odbicia wypadł nieco dalej. Na ogół w tego typu ćwiczeniach nie należy się śpieszyć z podnoszeniem wysokości stosowanych przeszkód. Bywają jednak takie konie, które oddając skoki na stosunkowo niskich przeszkodach nie będą się starać i ćwiczenie może w tym przypadku nie odnieść zamierzonego skutku. Dla tej grupy koni należy zastosować wyższe przeszkody, które wzbudzą ich zainteresowanie, co przyniesie czyste i poprawne skoki. Niestety, bez niezbędnego doświadczenia szalenie trudno jest ocenić, czy akurat z takim przypadkiem mamy do czynienia. Nie wstydźmy się więc prosić o pomoc kogoś bardziej od nas doświadczonego, kogo darzymy zaufaniem.

 

 

Ćwiczenie 3

 

Następne ćwiczenie odbiegać będzie nieco od standardu. Jest ono przeznaczone do pracy z końmi, które mimo posiadania wyraźnych predyspozycji do poprawnych skoków skaczą płasko, nie pracując w ich trakcie grzbietem, polegając jedynie na szybkości zginania przednich nóg. Można więc powiedzieć, że ćwiczenie to zaliczymy do tej samej grupy, co dwa poprzednie.
Jedną z metod radzenia sobie z takim problemem jest zbudowanie przeszkody typu okser, ale nie składającej się z dwóch stacjonat, a złożonej z dwóch krzyżaków.

 

 

Ważne jest, by drągi krzyżaków nie stykały się w punkcie ich skrzyżowania. Powinno się zachować minimalną odległość drągów wynoszącą 10 cm, aby w razie zaczepienia końskiej nogi o drąga, mógł on bez problemów upaść na podłoże. To elementarna podstawa bezpiecznego przeprowadzenia tego ćwiczenia. Do tak postawionej przeszkody dostawimy dwa drągi lub deski - jeden przed przeszkodą, a drugi za nią. Dystans dzielący drągi od przeszkody będzie dobrany tak, by pasował do wykroku ćwiczącego konia w niezbyt mocnym galopie.

 

 

Po dwukrotnym pokonaniu przeszkody bez większych problemów możemy zwiększyć nieco stopień trudności zadania poprzez rozszerzenie przeszkody o 10 cm bez zmiany położenia wskazówek przed i za przeszkodą.

 

 

W kolejnych próbach możemy również podnieść wyższe końce drągów zwiększając oprócz szerokości również i wysokość skakanej przeszkody. Nie możemy jednak przesadzać ze stawianiem zbyt trudnych wyzwań. Niezwykle łatwo jest w tym ćwiczeniu „przegrzać” i przeciążyć konia. Lepiej ustawić przeszkodę 10–15 cm za niską czy za wąską niż przesadzić o 5 cm w obydwu wymiarach. W kolejnym lub jeszcze następnym treningu możemy to nadrobić. „Zacięcie” konia po zbyt wygórowanych wymaganiach na ogół wymaga znacznie więcej czasu do korekty.

 

Ćwiczenie 4

 

Ćwiczenia przeprowadzane w skokach luzem w korytarzu mogą być bardzo pomocne w późniejszej jeździe na parkurze konkursu skoków. Kombinacja złożona z trzech okserów pokonywanych pod rząd jest świetnym zadaniem z tej grupy. Poprawia ona utrzymanie równego rytmu podczas startu oraz pomaga w poprawie pracy grzbietu.

 

 

Budując tor przeszkód stosujemy zasadę rosnącej wysokości kolejnych przeszkód, tak jak podano na rysunku. Odległości między okserami należy dobrać indywidualnie dla każdego ćwiczącego konia, wystrzegając się zbyt ciasnych dystansów. Koń powinien wejść w szereg równym galopem i zachowując rytm pokonać wszystkie przeszkody.
Jeśli nasz wierzchowiec będzie wykazywał problemy z utrzymaniem rytmu, to pomocne mogą okazać się położone między okserami w połowie dystansu drągi lub deski.

 

 

Nie tylko pomogą rumakowi odnaleźć właściwy rytm, ale zmuszą go do zwiększenia koncentracji podczas wykonywania ćwiczenia. Po wykonaniu pierwszego skoku pojawiający się drąg (lub deska, co jest jak już wspominaliśmy bezpieczniejszym rozwiązaniem) w polu widzenia konia skutkują na ogół skupieniem na nim wzroku konia i poprawą akcji nóg przednich.

 

Ćwiczenie 5

 

Zdarza się, że niektóre konie prezentują podczas pokonywania przeszkód niezbyt ładny dla oka styl skoku z opuszczonymi przednimi nogami. Często zjawisko to wiąże się z nie najlepszą pracą grzbietu podczas skoku, czyli słabym baskilem, o czym traktowały pierwsze ćwiczenia tej Kliniki ŚK. Bywa jednak i tak, że koń prezentuje nawet poprawne wygięcie kręgosłupa, a mimo to jego opuszczone w locie nad przeszkodą przednie nogi wymuszają oddanie znacznie wyższego skoku niż by wynikało to z wysokości pokonywanej przeszkody. By poprawić ten aspekt skoków konia w tradycyjnym, złożonym z trzech przeszkód szeregu posłużymy się drągami pomocniczymi.

 

 

Na początek dwa drągi pomocnicze ustawimy w kształcie litery V na pierwszym elemencie ostatniej przeszkody szeregu – na okserze.

 

Zadaniem drągów pomocniczych jest w trakcie skoku skupienie uwagi konia na froncie przeszkody, lekkie cofnięcie się i podciągnięcie nadgarstków do przodu i w górę. Po kilkukrotnym, bezbłędnym pokonaniu szeregu bez utraty rytmu z poprawnymi, okrągłymi skokami możemy dołożyć dodatkowe, pomocnicze drągi na stacjonacie.

 

 

W kolejnych próbach wierzchowiec powinien pokonać tor przeszkód w jednym stałym rytmie poprawiając akcję nóg przednich w dwu skokach na stacjonacie i okserze. Ćwiczenie to jest wskazane również dla koni, które wykazują tendencję do przyśpieszania podczas pokonywania parkurowych linii i szeregów oraz dla tych, których najwyższy punkt trajektorii lotu wypada zawsze za punktem optymalnym (dla stacjonaty będzie to nad przeszkodą, dla oksera w połowie odległości między członami oksera a dla double bar i triple bar nad ostatnim ich elementem).

 

Ćwiczenie 6

 

Z pewnością wielu czytelnikom zdarzyło się zaobserwować na parkurach zawodów rożnego szczebla konie zbyt szybkie w pokonywaniu trasy konkursowego parkuru, co skutkowało sporą ilością zrzutek wynikłych ze zbyt bliskiego punktu odbicia. W pokonywaniu standardowego toru podczas ćwiczeń w skokach luzem koń taki nie daje się wyhamować przy pomocy drągów czy desek leżących między przeszkodami. Rozwiązaniem tego problemu może być świadome sprowokowanie błędu podczas pokonywania standardowego szeregu złożonego z trzech przeszkód. Może to przynieść wbrew pozorom dobry rezultat. Efekt sprowokowanego błędu osiągniemy poprzez zmniejszenie dystansu do ostatniej przeszkody szeregu. Spowoduje to przesunięcie punktu odbicia bliżej oksera lub stacjonaty. Górny element (drąg lub deska) pokonywanej przeszkody powinien być jak najlżejszy.

 

 

Dzięki temu lekkie nawet jego muśnięcie spowoduje jego upadek i o to w tym ćwiczeniu chodzi.

 

 

Efekt uczący widoczny jest na ogół natychmiast już w kolejnym najeździe, przy którym powracamy do poprzedniego, pasującego dla danego konia dystansu do ostatniej przeszkody.

 

 

Uwagi końcowe

 

Z pewnością w obydwu częściach Kliniki Świata Koni poświęconych tematowi skoków luzem nie zawarliśmy wszystkich, możliwych do przeprowadzenia ćwiczeń.

 

W pierwszej części (opublikowanej w marcowym numerze ŚK) skupiliśmy się na podstawowych ćwiczeniach dla młodych koni, które mogą być pomocne w procesie wdrażania ich do treningu skokowego. W drugiej części (opublikowanej w kwietniowym numerze ŚK) przedstawiliśmy kilka ćwiczeń dedykowanych koniom starszym oraz wierzchowcom mającym konkretne problemy techniczne w pokonywaniu parkurów konkursowych.

 

Tworząc indywidualnie dobrany dla każdego konia program pracy w korytarzu możemy posłużyć się podanymi w obydwu odcinkach ćwiczeniami lub ich modyfikacją.

 

Warto jednak zdawać sobie sprawę, że w pracy z końmi nie można „mechanicznie” przenosić wzorców, które okazały się skutecznym rozwiązaniem w przypadku innych koni. Te same ćwiczenia stosowane u rożnych koni mogą przynieść rożne efekty. Osoby, które nie dysponują własnym doświadczeniem powinny poprosić o pomoc w doborze ćwiczeń kogoś bardziej doświadczonego, potrafiącego określić naturalne możliwości (granice) danego konia.
Otwarty umysł, umiejętność obserwacji i wyciągania samodzielnych wniosków to warunki nieodzowne przy pracy końmi.
W znalezieniu optymalnego punktu odbicia w skokach przez przeszkody pionowe pomoże luźno położony przed nią drąg, wysunięty ok 50–80 cm przed przeszkodą.

 

 

Pozwoli on wierzchowcowi na wyrównanie foule w dojeździe i skrócenie ostatniego przed odbiciem kroku w galopie oraz przesunięcia siły na zadnie nogi, tak aby parabola lotu nie była zbyt płaska.
Ćwiczenia poprawy baskilu konia z leżącymi za przeszkoda drągami lub deskami są na ogól pomocne w osiągnięciu zamierzonego celu. Może się jednak zdarzyć, że ćwiczący koń wystraszy się tego elementu i w efekcie usztywni zad, opuszczając przedwcześnie zadnie nogi i skracając trajektorię lotu. Ponawianie tego ćwiczenia może nie przynieść pozytywnego efektu, a przeciwnie - do istniejących problemów technicznych dołożyć kolejne. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem w takim przypadku jest rezygnacja z tego ćwiczenia.

 

W niektórych przypadkach poprawę akcji zadnich nóg można osiągnąć w ćwiczeniach z drągami pomocniczymi przeznaczonymi do korekty przednich nóg (ćwiczenie 5). Niektóre konie znacznie wydajniej poprawią akcję swojego grzbietu dzięki tej metodzie niż dzięki ćwiczeniom dedykowanym właśnie temu celowi. Zmysł obserwacji i wyciąganie wniosków z zachowania konia są nieodzownym atrybutem każdego, kto chce pracować z końmi w skokach luzem. To naprawdę doskonała metoda dla ludzi myślących.

 

Można zaobserwować wiele problemów na parkurach z pokonywaniem przeszkód wzbogacanych imitacją rowów z wodą lub bez wody. Czy skoki luzem mogą okazać się pomocne w tek kwestii? Ależ oczywiście! Spokojne pokazanie, że elementy te nie niosą ze sobą żadnego niebezpieczeństwa to dobra droga.

 

 

Jeśli dołożymy do tego możliwość samodzielnego pokonania ich w nieskrępowanych działaniem jeźdźca skokach luzem, to rosną szanse na to, by imitacja wody przestała być parkurową zmorą takiego konia.

 

 

Planując każdy trening - czy będą to skoki luzem, praca ujeżdżeniowa, czy skoki pod jeźdźcem, nie możemy zapominać o ostatecznym celu, z jakim podjęliśmy się pracy z koniem oraz potrafić określić zarówno słabe, jak i mocne strony wierzchowca, z którym pracujemy. Pozwoli to na stawianie przed nim zadań możliwych do realizacji, bez sprzeczności z jego wrodzonymi możliwościami.

 

Niektóre konie pokonują przeszkody w swoim własnym stylu, który wynika bezpośrednio z ich budowy, charakteru czy innych ograniczeń (czynnik zdrowotny). Mimo, iż może on daleko odbiegać od przyjętego, klasycznego wzorca, to w konkursach do pewnej wysokości mogą one pewnie i bezbłędnie kończyć swoje starty. Poprawianie na siłę ich „niedoskonałej” techniki skoku może spowodować jedynie pogorszenie osiąganych rezultatów i niepotrzebny stres. Narzucanie im wymagań i ćwiczeń przekraczających fizyczne możliwości z pewnością nie przyniesie postępu.
Nie każdy koń musi być gwiazdą konkursów klasy GP, tak jak nie każdy jeździec musi być mistrzem.

 


Trener:

Stanisław Marchwicki, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, dyplomowany trener jeździectwa II klasy (od 1986 r.), Halowy Mistrz Polski z 1995 r., Halowy I Wicemistrz Polski z 1996 r., zwycięzca rankingu PZJ w skokach w 1996 r., trener wychowawca wielu medalistów członków Kadry Narodowej MP Juniorów na Małych Koniach i dużych koniach, jeździec doskonale pracujący z młodymi końmi, czego efektem są zwycięstwa podczas finałów MPMK w skokach we wszystkich kategoriach wiekowych koni.

 

  Artykuł ukazał się w ŚK 4/2011