Kibiców śledzących karierę King Edwarda z pewnością zmartwiły niepodobne do niego zachowania w PŚ La Coruña oraz w konkursach CHI Genewa. Sygnały te z pełną powagą potraktował Henrik von Eckermann/SWE, który zadecydował, że wałach nie wystartuje już w sezonie halowym.
W ostatnich kilku miesiącach, rozpoczynając od wyjątkowo pechowych IO w Paryżu, kibice mogli odnieść wrażenie, że kasztanowaty King Edward nie jest sobą. Szokiem z pewnością była odmowa skoku w rozgrywce PŚ w La Coruñi. Taka sytuacja powtórzyła się także w Genewie, i to dwukrotnie, kiedy to King Edward “spłynął” zarówno w decydującym nawrocie konkursu Top 10, jak i w rozgrywce Rolex Grand Prix. Tych sygnałów nie zbagatelizował sam Henrik von Eckermann/SWE, który w pierwszej kolejności skierował wałacha do weterynarzy, aby sprawdzić jego stan zdrowia. Lekarze potwierdzili, że King Edward jest w pełni zdrowy, a zawodnik zdecydował o odpoczynku dla konia. Nie zobaczymy więc King Edwarda do końca sezonu halowego, co oznacza, że para nie będzie także walczyć o trzecią z rzędu wygraną w finale Pucharu Świata. King Edward powróci na parkury w sezonie otwartym w Wellington/USA.
Ostatnie kilka miesięcy nie poszło tak jak sobie zaplanowaliśmy. Spotkałem się z odmowami skoku od niego już kilka razy, więc wykonaliśmy badania weterynaryjne. To ważne by wykluczyć wszystkie powody problemu. Badania wykazały, że King Edward jest w 100% zdrowy. Miałem podejrzenie i musiałem się upewnić. Zarówno w La Coruñi jak i w Genewie, myślę, że powinienem był jechać bardziej zachowawczo. Zdecydowałem, że King Edward będzie miał teraz przerwę, tak abyśmy mogli pracować nad odbudową zaufania. To oznacza też, że nie wystartujemy w finale PŚ w Bazylei w kolejnym roku.
Źródło TUTAJ
fot. FEI/Martin Dokoupil