Gospodarzem krakowskiego spotkania była Magdalena Hejda, absolwentka historii na Wydziale Filozoficzno – Historycznym Uniwersytetu Jagielońskiego, dziennikarka związana od 1991 roku z Telewizją Kraków, od 1993 roku prowadzi autorski program „Kundel bury i kocury”. Program porusza tematykę zwierząt w potrzebie. Magda Hejda jest też autorką reportaży społecznych oraz realizuje cykl „Uwolnić dobro”.
     Spotkanie rozpoczęło się z niewielkim opóźnieniem spowodowanym wypadkiem na „Zakopiance”. W pierwszej części głos zabierali gównie zaproszeni przez Magdę Hejdę goście. Lekarze hipiatrzy opowiedzieli o badaniach koni pracujących na szlaku do Morskiego Oka. Mówili o tym jak i kiedy badali, na czyje zlecenie i jakie wnioski z tych badań wyciągnęli oraz o dobrostanie koni. Naukowcy opowiadali o tym co, jak i dlaczego mierzyli, warzyli. Pokazywali wykresy i wzory, mówili mądrze, przystępnie i nie tylko. Przedstawicielki organizacji pro-zwierzęcych mówiły o miłości w stosunku do „braci mniejszych”, o przeciążeniach, o okrucieństwie i empatii. Przedstawiciele Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka mówili o tradycji i jej poszanowaniu, o trosce o konie i zwykłym, racjonalnym podejściu do ekonomii, czyli dbaniu o „narzędzie pracy” jakim jest dla nich koń.

Andrzej Mąka - Przedstawiciel Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka z Gminy Bukowina Tatrzańska

     W wypowiedziach padały słowa, wzory, wykresy, współczynniki i jeszcze raz słowa. Te ważne i mniej ważne. Niosące ze sobą treść i te treści nie niosące, reprezentujące jedynie stanowiska stron.  Przedstawicielki fundacji pro-zwierzęcych domagały się wycofania koni ze szlaku do Morskiego Oka. Stanowisko reprezentantów fiakrów mówiło o poszanowaniu tradycji i prozie życia, czyli codziennej ekonomii. Stanowisko przedstawiciela Tatrzańskiego Parku Narodowego, mówiło o szukaniu kompromisów takich jak chociażby projekt hybrydowego fasiągu wspomaganego silnikami elektrycznymi.

Szymon Ziobrowski – dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego

     Po przeszło czterech godzinach trwania debaty trudno jednak nie dostrzec, że w tym całym potoku słów, cyfr, tabelek, współczynników i wykresów konie zeszły jakby na dalszy plan. Ciężko było odnaleźć w tej debacie u jej uczestników „ducha porozumienia” w imię wartości wyższej, czyli w imię konia, na którego wszyscy jej uczestnicy się powołują. Własna racja stała się jakby wartością samą w sobie.
     Tymczasem wydaje się, że w tej całej sprawie, jak to w życiu, nic nie jest czarno-białe. Albo dobre, albo złe. Pełno tu mamy odcieni szarości, półcieni. Bezdyskusyjnym faktem jest wzrost na przestrzeni ostatnich kilku lat poziomu świadomości osławionego dobrostanu koni u fiakrów. Bezdyskusyjnym jest to, że wzrost ten nie wziął się z powietrza, nie spadł na fiakrów jak dopust Boży. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że jest to efekt działań podejmowanych przez organizacje pro-zwierzęce. I za to należą się im wdzięczność i podziękowanie.
     Nie można też pomijać faktu, że kwestia koni na szlaku do Morskiego Oka to jest również kwestia bezdusznej ekonomii i tego, że konie te służą utrzymaniu rodzin 60.  
     Warto by jednak, żeby każdy, kto zechce się pochylić nad problemem koni pracujących na trasie do Morskiego Oka, wziął sobie do serca wielką prawdę, którą wczoraj wypowiedział dr hab. Ryszard Kolstrung z Katedry Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie: istotą istnienia konia jest praca lub ... (niestety) rzeźnia. Czy to się komuś podoba, czy nie, czy ktoś się z tym zgadza, czy też nie, tak właśnie jest. I żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni.

dr hab. Ryszard Kolstrung – Katedra Hodowli i Użytkowania Koni Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
    

Dlatego rozwiązanie tej kwestii możliwe będzie dopiero wtedy, kiedy na podobnych spotkaniach, których powinno być jak najwięcej konfrontacje stanowisk zastąpi prawdziwy dialog w poszukiwaniu kompromisowych rozwiązań.

Zapis wideo z przebiegu konferencji