W kwietniu 2011 roku informowaliśmy o zakończeniu procesu przed Sądem Rejonowym w Łęczycy jaki toczył się w sprawie  znęcania się nad końmi w Prądzewie.
   Wyrok jaki zapadł w tej bulwersującej środowisko koniarzy sprawie to skazanie łódzkiego biznesmena Krzysztofa K na karę bezwzględnego pozbawienia wolności na okres 10 miesięcy,  40 tysięcy grzywny i 2,5 tysiąca na rzecz Pogotowia dla zwierząt, zakazu prowadzenia działalności związanej z hodowlą zwierząt na 5 lat oraz częściowego obciążenia skazanego kosztami procesu. 
W powszechnym odczuciu wyrok był zbyt łagodny jak na skalę i charakter popełnionego przez skazanego czynu. Innego zdania był sam oskarżony Krzysztof K, który złożył odwołanie od wyroku łęczyckiego sądu i do końca twierdził, że jest niewinny, gdyż nigdy nawet nie rozmawiał z ludźmi zajmującymi się końmi w Prądzewie uzasadniając to tym, że „nie wyobraża sobie żeby ktoś śmierdzący gnojem podszedł do niego, gdy był w białym garniturze i czystym mercedesie”.
W procesie apelacyjnym zarówno oskarżony jak tez i jego reprezentant prawny wnosili o uniewinnienie Krzysztofa K lub ewentualnie wymierzenie łagodniejszej kary w zawieszeniu lub przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd I instancji.

   Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, że fakt odpowiedzialności Krzysztofa K za tragiczny stan koni w Prądzewie jest bezsporny.  Jednak "nie podzielił decyzji łęczyckiego sądu" w sprawie wymierzenia skazanemu kary bezwzględnego pozbawienia wolności, gdyż uznał, że "suma wszystkich kar, w tym grzywna 40 tys. zł i innych postanowień" jest wystarczającą karą. Czynnikiem przemawiającym za zawieszeniem na okres 5 lat kary pozbawienia wolności na okres 10 miesięcy skazanego jest fakt, że prowadzi on ustabilizowany tryb życia; ma 63-lata i nie przebywał wcześniej w zakładzie karnym, dlatego nie zachodzi konieczność karania go bezwzględnym więzieniem.

   Jak wyrok ten rozumieć w kontekście podpisanej niedawno przez Prezydenta RP znowelizowanej ustawy o ochronie zwierząt, która z założenia miała być bardziej restrykcyjna dla sprawców tego rodzaju czynów?

   Być może bardziej restrykcyjne oblicze Temidy zarezerwowane jest dla zwykłych obywateli, którym zdarzy się pobłądzić. Członkowie establishmentu jak widać mogą liczyć w Polsce na specjalne względy ślepej ponoć bogini prawa i sprawiedliwości, dobrych obyczajów i porządku, patronki zgromadzeń ludowych, opiekunki pokrzywdzonych i potrzebujących pomocy. (Krzysztof K. to znany łódzki biznesmen i b. radny sejmiku województwa. Gdy sprawa wyszła na jaw, w rozmowach z mediami bagatelizował ją i zapewniał, że koniom nie dzieje się krzywda.)