Koń nie przeszedł przeglądu weterynaryjnego i został poddany natychmiastowemu leczeniu w jednej z klinik weterynaryjnych w Belgii, gdzie przebywał aż do wczorajszego dnia. O szczegółach tej sprawy informowaliśmy w newsie TUTAJ.

Jak udało nam się dowiedzieć, w dniu wczorajszym, Abigej wrócił do swojego boksu w stajni rodziny Lewickich.
Poprosiliśmy zawodnika o krótką rozmowę na ten temat:

Marku, ostatnie dni były dla Ciebie bardzo męczące, ale mimo zmęczenia jesteś chyba zadowolony?

To prawda, to było meczące. W każdy weekend zawody, a i po nich nie narzekam na brak zajęć. Jak teraz wróciłem do domu z zawodów w Sopocie to z jednodniowym opóźnieniem, we wtorek pojechałem do Belgii odebrać z kliniki mojego podstawowego konia, wałacha Abigej. Przyjechaliśmy do domu bardzo późno i teraz rozmawiamy kiedy jadę na zawody do Leszna. Jestem więc zmęczony. Ale prawdą jest też to, że jestem zadowolony. Mogę nawet powiedzieć, że jestem szczęśliwy. W naszej stajni stoi w tej chwili ponad 30 koni, ale gdy wszyscy patrzyliśmy na pusty boks  Abigeja, to było jakoś pusto. Kiedy wyszedł w nocy z samochodu to sam wbiegł do swojego boksu, sprawdził wszystko i zajął się zawartością swojego żłobu.

Wrócę na chwilę do wydarzeń w Aachen z sierpnia tego roku. Start na Mistrzostwach Europy miał być waszym najważniejszym startem w tym sezonie. A jednak do niego nie doszło. Czy nie dało się zrobić czegoś, żeby Abigej pomyślnie przeszedł re-inspekcję?

Po bardzo długiej drodze, niemal natychmiast po wyładowaniu konia, bo upłynęła chyba jedna godzina, musiałem biec na przegląd. Efekt był taki, że nie przeszliśmy tego przeglądu. Podczas re-inspekcji było już dużo lepiej. Tak jak mówiłem podczas naszej sierpniowej rozmowy, myślę, że mogłem doprowadzić do naszego pierwszego startu w Aachen. Ale co dalej? Według opinii belgijskich lekarzy weterynarii mógł to być ostatni start Abigeja. Nie ostatni w Aachen na ME. Po prostu ostatni. W Aachen przez kilka dni padało i podłoże było ciężkie. Ryzyko było więc zbyt wielkie. Abigej ma dopiero 10 lat. Wchodzi więc dopiero w okres swoich największych możliwości. Mieliśmy przecież wszyscy nadzieję, że jeszcze kilka lat będziemy razem startować. Wspólnie z właścicielem konia podjęliśmy jedyną decyzję, która była do podjęcia, czyli operacja i rekonwalescencja.

Czy wiesz dzisiaj co było bezpośrednim powodem problemów Abigeja z przeglądem weterynaryjnym w Aachen?

Kontuzje u sportowców to na ogół suma drobnych urazów nabytych podczas startów czy treningów. To stara i powszechna prawda. W przypadku koni sportowych jest tak samo. Problemy Abigeja zaczęły się tak naprawdę na zawodach w Falsterbo. Na ciężkim, podmokłym terenie Abigej zupełnie niepotrzebnie startował aż 5 razy, w naprawdę ciężkich konkursach. Trawiaste podłoże w takich warunkach jest poważnym problemem. W tak ciężkim sezonie jak ten w 2015 roku okazało się to za dużo. Próbowałem z lekarzem weterynarii i właścicielem konia wszystkiego, żeby Abigej wrócił do pełni sił. Ale kiedyś to musiało pęknąć. W Samorin jeszcze daliśmy radę. Przeszliśmy dwa nawroty bardzo trudnego parkuru. W drugim przejeździe mieliśmy czyste konto. W Aachen dostałem już wyraźny sygnał, że nie mogę dalej ryzykować. I postąpiliśmy tak jak przed chwilą powiedziałem. Od razu z Aachen zawiozłem Abigeja do kliniki w Belgii. Tam przeszedł udaną operację. Po operacji zabrałem go do domu, gdzie miał 3-tygodniową przerwę i stał w boksie. Po tym czasie zacząłem go wyprowadzać. Kolejnym etapem jego rehabilitacji był pobyt w Belgii, gdzie miał robione dodatkowe zabiegi i ostrzykiwania. Na dzień dzisiejszy prognozy są świetne. Kłusuje bardzo dobrze.

Jakie są wobec tego Twoje plany odnośnie pierwszych startów Abigeja i jaki będzie w 2016 roku priorytetowy start pary Lewicki i Abigej?

Nie będę się nigdzie spieszył. Poczekam na tego konia tyle ile trzeba będzie. W tym sezonie nie będzie startował. Abigej ma za sobą ciężkie sezony. Wspólnie z Leszkiem Chełstowskim dajemy mu odpocząć przez sezon halowy. Jego pierwszy start planujemy co prawda w połowie marca w hali, ale to będzie tylko rozruch. Tak naprawdę sezon dla niego zacznie się na otwartych hipodromach. Myślę o Arezzo. Pierwszy weekend konkursy 140 cm. Drugi myślę, że już najwyższe konkursy. A priorytety? Trudno mi dzisiaj na to pytanie odpowiedzieć, bo tak naprawdę nie wiem. Nikt ze mną, członkiem Kadry Narodowej, nie rozmawiał co do przebiegu leczenia konia, postępów w rehabilitacji i możliwości startów. Temat ten nie zainteresował ani menadżera skoków ani trenera Kadry Narodowej. Wygląda na to, że będziemy go planować z właścicielem konia. Zobaczymy więc jak to wyjdzie. Myślimy o Arezzo, Magna Racino, o CSIO w Linz, bo ja lubię tam startować a koń się tam dobrze czuje. Myślę, że będziemy starali się celować w zawody, gdzie będzie można walczyć o kwalifikacje do Mistrzostw Świata.

Czy podczas leczenia kontuzji Abigeja któryś z twoich koni przejął jego „obowiązki”?

Na dzień dzisiejszy mówiąc szczere nie mam konia, który mógłby w pełni zastąpić Abigeja. Mam dobrą klacz, Codetię, ale ona też jest młoda i dopiero teraz wchodzi w duże konkursy. Filip, mój syn startował na niej udanie na ME. W tej chwili ciężko mi powiedzieć jakie będą jej możliwości w dużych konkursach. Trzeba trochę czasu by poznać odpowiedź na to pytanie. Poza tym mam młode, obiecujące konie. Trzeba z nimi pracować w nadziei, że w tej stawce będzie jakiś wybitny sportowiec. Abigej dysponuje wielkimi możliwościami, dużą siłą, walecznością. Od początku kiedy się z nim zetknąłem wiedziałem, że będzie to wybitny koń. Miał wtedy trochę ponad trzy lata.

Dziękuję za tę krótką rozmowę i życzę Ci samych udanych startów na Abigeju i nie tylko.

A ja dziękuję za umożliwienie podzielenia się moją radością.