Co może połączyć w jedną logiczna całość dzikie konie i zgliszcza atomowej elektrowni, a więc i promieniowanie? Jak się okazuje, te dwie sprawy łączy w jedną całość nauka.

 

Dzikie konie Przewalskiego (Equus ferus przewalski) są gatunkiem zagrożonym. W celu zachowania różnorodności genetycznej i odtworzeniu dzikich populacji Ziemi opracowano dla nich program ochronny.


W jego ramach na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia (CEZ) wprowadzono 36 koni Przewalskiego. Pozostawiono je tam bez dalszej ingerencji człowieka. Tak więc nie ma dzisiaj w 100% pewnej wiedzy na temat aktualnej wielkość ich populacji.


Sama strefa CEZ powstała wkrótce po katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku. Obejmuje powierzchnię około 1,600 mil kwadratowych w bezpośrednim otoczeniu opuszczonej elektrowni. Warto wiedzieć, że skażenie radioaktywne z opadów jądrowych było w tym miejscu najwyższe. Publiczny dostęp do tego miejsca jest ograniczony.


Jedyny nadzór nad stawką dzikich koni polegał na monitorowaniu ich populacji w CEZ za pomocą zdalnych kamer umieszczonych przy wejściu do opuszczonych obiektów.
Kamery zainstalował zespół badawczy na Uniwersytecie w Georgii. 

Dzięki temu notowano wizytacje tych obiektów przez konie Przewalskiego i inne duże ssaki.
Według szacunków opartych o obserwacje z systemu monitorowania oszacowano częstotliwość użytkowania badanych struktur w okresie zimowym (listopad 2016- luty 2017) i letnim (marzec 2018-październik 2018) oraz oszacowano podstawowe charakterystyki grupowe, takie jak typ grupy (wszystkie samce vs. płeć mieszana), wielkość grupy oraz liczba źrebiąt.


Konie Przewalskiego zostały wykryte 35 razy w 9 z 10 monitorowanych struktur zimą i 149 razy we wszystkich 8 monitorowanych strukturach latem.


Zebrane dane sugerują, że konie Przewalskiego rutynowo wykorzystują opuszczone struktury w CEZ z tendencją do nocnych wizyt w zimie i krepuskularnych (czyli podczas świtu i zmierzchu) w lecie.


Eksperyment z umieszczeniem małego stada koni Przewalskiego w strefie CEZ z pewnością zwiększył różnorodność biologiczną w strefie. Dzięki temu naukowcy mogli śledzić zachowania dzikich populacji zwierząt.


W przypadku 36 koni Przewalskiego do 2008 roku ich liczba prawie się podwoiła.
Mimo iż jest to dla naukowców całkowitym zaskoczeniem, to jednak dalej uważają, że populacja tych koni jest zbyt niska, by móc przestać mówić o ich zagrożeniu.

Oprócz koni Przewalskiego w obserwowanych budynkach odnotowano osiem innych gatunków ssaków.

 

źródło: Justine Harrison - Equine Behaviourist