Klacz do dobrego domu, czyli o pochodzeniu i nie tylko
Stella Pack Ganda została wyhodowana przez wielokrotną mistrzynię Polski Katarzynę Milczarek. Rodowód klaczy to przede wszystkim duży dolew niemieckiej krwi, nie tylko przez stronę matki (klacz hanowerska), ale także przez ojca – ogiera Celtik. Ten nowielickiej hodowli reproduktor jest synem wybitnego Cabrola hol. (Cabrol Amicor). Cabrol to sprawdzony sportowiec, który startował w najwyższych konkursach skokowych w kraju i zagranicą pod Jackiem Bobikiem. Ten holsztyński, zbonitowany na 82 pkt ogier niesie w sobie krew Caletto I i Landgrafa I – dwóch epokowych reproduktorów, które znajdują się w rodowodach wielu wybitnych koni sportowych. Cabrol został szeroko użyty w hodowli krajowej pozostawiając po sobie wiele cennego potomstwa: klacz Chwała –czempionka koni 6-letnich w skokach, Nissan – 1 miejsce w czempionacie ujeżdżeniowym koni 4 i 5-letnich. Ponadto występuje w rodowodach takich koni jak: Tripla (M. Ruprecht), Hellenika (A. Tomaszewski), Turbud Czar, Fantazja (K. Mazur), Caravella (A. Chłapowski), Liban (J. Bobik), Hebrol (P. Gepner). Cabrol zostawił po sobie także wiele cennych matek, które z powodzeniem sprawdziły się w hodowli. Nowielicki syn Cabrola, ogier Celtik, oprócz Gandy zostawił po sobie jej pełnego brata Gryplana, ogiera Canaletto, który pod M. Lewickim wywalczył 2 miejsce podczas MPMK-B w kategorii koni 4-letnich polskiej hodowli, jego pełnego brata Canaletto II – zwycięzcę MPMK-B w kategorii koni 5-letnich (M. Gużkowski) i inne.
Równie ciekawa jest żeńska strona rodowodu Gandy – jej matka to hanowerska klacz Grammy, która jest córką ogiera Glückspilz. Reproduktor ten wyhodowany został w Niemczech (ukończył ZT w Adelheidsdorfie, stacjonował w SO Celle) i tam był używany w hodowli. Pozostawił po sobie ponad 250 koni zarejestrowanych w Niemieckim Związku Jeździeckim. Jego dwaj synowie Gymmnastic Star i Galipoli zostali uznani w Związku Hanowerskim. W Polsce stacjonował w SK Kunowo. Zostawił po sobie ciekawe potomstwo, które sprawdziło się w sporcie jeździeckim: kl. Fortuna (skoki – H. Święcicki), Belfast (skoki – S. Uchwat), Giorgio 53 (skoki – D. Słodczyk). Babka Gandy, klacz Granada, to z kolei córka świetnego Grosso Z. Z tego ciekawego połączenia krwi hanowerskiej z holsztyńską urodziła się Ganda, która zanim zaczęła podbijać czworoboki została matką 3 źrebiąt po znanym reproduktorze ujeżdżeniowym dosiadanym przez K. Milczarek, siwym Ekwadorze sp (Heraldik xx - Enigma): klacze Gujana, Gwinea i ogierka Escort. Po zakończeniu kariery hodowlanej klacz trafiła do Ani Łukasik. "To było jakieś 4-5 lat temu. Zaraz po tym, jak sprzedałam Harmonię (Lord Alexander - Haga), mojego poprzedniego konia, zaczęłam się rozglądać za następnym i tak całkiem przypadkiem podczas MP we Wrocławiu rozmawiałam z panią Kasią Milczarek. Zaproponowała mi, żebym przyjechała do niej, bo ma taką jedną, nie za dużą, akurat dla mnie. Minęły może dwa tygodnie od tamtej rozmowy i zdecydowałam się przemierzyć pół Polski i pojechać do pani Kasi obejrzeć Gandę. Miała wtedy 6,5 roku i od jakiś 6 miesięcy chodziła pod siodłem. Pani Kasia sama ją wyhodowała, ale ze względu na niewielki wzrost nie do końca sprawdziła się w hodowli, postanowiła ją sprzedać" – wspomina Ania Łukasik, a po chwili dodaje – "Powiedzmy, że klacz nie zrobiła piorunującego pierwszego wrażenia stojąc na korytarzu stajni. Wynika to z faktu, że jest mhm... dość specyficznie zbudowana, no na pewno nie jak typowy koń ujeżdżeniowy. Pod siodłem prezentowała się już dużo lepiej i muszę przyznać, że jeździło mi się całkiem dobrze. Klacz była bardzo »gorąca«, chętnie idąca do przodu. To mi się w niej bardzo spodobało. Jakiś tydzień po tej wycieczce podjęłam decyzję i Ganda była moja".
Już od samego początku Ania przeczuwała, że to wyjątkowy koń: "Od momentu kupna wiedziałam, że to dobry koń, mimo że była nie do końca poprawnie zbudowana i nie pecjalnie łatwa do jazdy, to od pierwszej jazdy towarzyszyło mi takie wrażenie, że to koń na coś więcej. Kilka razy oczywiście wątpiłam w moje przekonania i żałowałam, że nie kupiłam »normalnego« konia tylko takiego dziwoląga, ale to dość szybko mijało i Ganda udowadniała, że ma jeszcze sporo do pokazania".
Ciężka praca procentuje na... 74,675%
Praca z koniem o takiej budowie jak ma Ganda nie należy do najłatwiejszych. Żeby osiągnąć sukces, potrzebna jest ogromna determinacja, wiedza i podejście. To wszystko, wraz z niesamowitą pracowitością i talentem młodej zawodniczki Ani Łukasik sprawiło, że kolejne miesiące treningów przynosiły widoczne efekty."Początki współpracy oczywiście nie były zbyt łatwe, dawał się we znaki jej gorący temperament i chęć powiedzenia ostatniego słowa. Prawie półtora roku uczyłam ją lotnej zmiany i kiedy już właściwie myślałam, że chyba nic z tego nie będzie, nagle doznałyśmy olśnienia i w zasadzie od tamtej pory treningi szły bardzo gładko. Pierwsze starty były bardzo udane, Ganda super się zachowywała na czworoboku, była skoncentrowana i bardzo przyjemna do jazdy. Trochę problemów pojawiło się, jak już zaczęłyśmy starty w Grand Prix. Taki konkurs to ogromne obciążenie psychiczne i fizyczne dla konia. Poza tym starty w coraz to »trudniejszej« atmosferze też specjalnie nie pomagały. Myślę, że teraz właśnie przychodzi moment, kiedy to wszystko zaczyna układać się w całość i sadzę, że w przyszłym roku będzie nam na czworoboku dużo łatwiej" – mówi zawodniczka.
Specyficzna budowa Gandy wymagała od zawodniczki odpowiedniego dobrania treningu, żeby osiągnąć założone cele. Dziś para Łukasik-Ganda bardzo korzystnie prezentuje się na krajowych i zagranicznych zawodach. "Na pewno ze względu na jej fizyczność największą naszą bolączką są przejścia piaff-pasaż. Co prawda, w domu już sam pasaż i piaff jest dużo lepszy, to jeszcze jednak na czworoboku ciężko nam zrobić to na 100%. Z pewnością partie galopu od zawsze były jej mocną stroną, do tego lotne zmiany, piruety, choć czasem i w tym przytrafiają nam się błędy. Na wszystko jeszcze potrzeba trochę czasu. Jeden sezon w GP to jeszcze za wcześnie, żeby stawiać wyroki. Może w przyszłym roku nasze słabe strony staną się tymi mocnymi? Czas pokaże..." – podsumowuje Ania.
Lata 2013-2014 to okres największych sukcesów Gandy dosiadanej przez Łukasik. To przede wszystkim bardzo udane starty w konkursach Grand Prix w kraju i zagranicą, w HPP-A (3 miejsce), to w końcu upragniony tytuł Mistrza Polski. Sukcesy, to nie tylko wysokie wyniki procentowe na czworobokach, jak przyznaje Ania."Osobiście za nasz największy sukces uważam na pewno to, że razem, same doszłyśmy do poziomu Grand Prix. Z naszych wszystkich wspólnych startów to z pewnością ten sezon, MP i MŚ. Bardzo dużo zawdzięczam Gandzie. W zasadzie wszystko najważniejsze, co do tej pory osiągnęłam, to na jej grzbiecie. Dwa medale MP, udział w MŚ i kilka udanych startów w GP, ale i to, czego się nauczyłam przez te wszystkie lata, kiedy ją mam" – podkreśla zawodniczka.
Coca-cola, woda sodowa i Stella Grand Panda
Jak się okazuje, Ganda jest nie tylko wyjątkowa pod względem wyglądu, ale też swojego charakteru. Sama Ania przyznaje, że klacz bardzo się zmieniła od momentu zakupu. Jakby trochę zdawała sobie sprawę z tego, że jest rasowym sportowcem z dużymi osiągnięciami w swojej dziedzinie. "Jak tylko ją kupiłam, była bardzo miła i nieśmiała. Powolutku zabierała się do jedzenia. Była taką malutką szarą myszką. Teraz wszyscy się śmieją, że uderzyła jej sodówka do głowy i nie da się minąć jej boksu bez dania jej smakołyka, bo inaczej patrzy groźnie i kuli uszy. Zrobiła się z niej trochę taka gwiazda, nie da się ukryć. Ganda uwielbia jeść. W zasadzie to chyba zje wszystko. Najbardziej lubi banany, czego niestety po niej nie widać, bo jest i zawsze była dość szczupła. Jest praktycznie niemożliwa do upasienia… Ten jej wygląd sprawia, że jest to coś wyjątkowego i to mocno odróżnia ją od standardowo przyjętego obrazku konia ujeżdżeniowego. Gdy dojechaliśmy do Caen na MŚ, lekarz weterynarii, który przyjmował konie, uśmiechnął się i zapytał: »A wy to na pewno na ujeżdżenie? Bo ten koń to wygląda bardziej jak do WKKW«. Cale szczęście pod siodłem jej wady ukrywają się i zaczyna wyglądać faktycznie jak koń ujeżdżeniowy. W stosunku do innych koni jest bardzo towarzyska i od początku bardzo się do nich przywiązuje. I niestety jak sąsiad lub sąsiadka obok opuszcza boks, to zaczyna się histeria. Im więcej wyjazdów, tym trochę łatwiej jest nad tym zapanować, ale trzeba przyznać, że instynkt stadny jest u niej bardzo mocno rozwinięty. Poza tym jest bardzo grzecznym, posłusznym i wychowanym koniem. Zawsze stoi nieuwiązana na korytarzu i cierpliwie czeka, aż ją osiodłam. Pod siodłem zawsze była mocno idąca do przodu i to się nie zmieniło. Poza tym jest bezpieczna, niepłochliwa i dość grzeczna. Jest bardzo waleczna i zawsze musi mieć swoje zdanie. Co czasem może być ogromną zaletą, ale też problemem" – zdradza zawodniczka.
Ganda nie tylko z wyglądu jest wyjątkowa. Również jej charakter i pomysłowość są dość... niecodzienne. Oprócz słabości do bananów jest fanką coca-coli. "Zaraz po tym, jak ją kupiłam i przywiozłam do stajni, koleżanka piła colę z butelki. Ganda bardzo było tym zainteresowana. Chwyciła nagle butelkę w zęby i przechyliła, jakby się chciała napić. Wyglądało to przezabawnie" – śmieje się Ania.
Samo imię klaczy jest powodem do uśmiechu i przysparza wielu zabawnych historii: "Ganda ma kilka pieszczotliwych zdrobnień swojego imienia: Gryplana, dla przyjaciół Grypcia. Gryplana to imię, jakie pierwotnie chciała jej nadać pani Kasia, ponieważ brat Gandy miał na imię Gryplan. Tak mi to zapadło w pamięć, że teraz już jest dla mnie tylko Gryplaną. Ostatnio w wyniku pomyłek też padło kilka ciekawych ksywek; Stella Grand Panda albo Granda..." – opowiada amazonka.
Plany
"Oczywiście moim marzeniem, jak chyba każdego sportowca, jest udział w igrzyskach olimpijskich, a w bliższych planach na razie mamy zdobywanie doświadczenia, dużo startów za granicą i jak szczęście dopisze, to udział w Mistrzostwach Europy w 2015 roku" – podsumowuje Ania Łukasik.

W dniu 28 października na naszej stronie internetowej opublikowaliśmy informację o następującej treści:
Zmiany, zmiany …
Nie zobaczymy już startującej w barwach Polski, wyhodowanej przez Katarzynę Milczarek 12-letniej klaczy Stella Pack Ganda, która startując pod swoją właścicielką Anną Łukasik, dwukrotnie sięgała po tytuł Mistrza Polski w ujeżdżeniu w kategorii seniorów w roku 2014 i 2015. Córka ogiera Celtik z matki po hanowerskim reproduktorze Glückspilz bardzo dobrze prezentowała się na czworobokach nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie. Para Anna Łukasiki Stella Pack Ganda mają za sobą dobre występy w Gratz czy podczas WEG Normandia 2014 czy podczas tegorocznych Mistrzostw Europy rozegranych w Aachen. Nowym jej jeźdźcem jest teraz finalista Pucharu Świata z roku 2014 i uczestnik Mistrzostw Świata w 2014 roku, koreański zawodnik konkurencji ujeżdżenia, Dongseon Kim. Stella Pack Ganda nie będzie jednak musiała odbywać długiej i męczącej z pewnością podróży do dalekiej Korei. 26-letni Koreańczyk mieszka i trenuje w Niemczech. Jego trenerem jest Hubertus Schmidt. Zobaczcie jak na zawodach w Bobrowym Stawie para Stella Pack Ganda i Anna Łukasik sięgały po pierwszy, złoty medal Mistrzostw Polski.
Szukaj
Zaloguj się








