Można by rzec premiowanie jakich wiele, opisać zwycięzców i przejść nad tym do porządku dziennego. 
Jednak to premiowanie różniło się w sposób zasadniczy od innych tego typu imprez organizowanych dla młodzieży końskiej w Polsce. 
Przede wszystkim porównując maluchy zrezygnowano całkowicie z oceny na płycie i prezentacji koni na trójkącie. W miejsce tych tradycyjnych metod oceny stosowanych podczas imprez odbywanych pod egidą PZHK wprowadzono kilka nowych elementów, między innymi ruch luzem i skoki luzem (opcja dla chętnych). 
    I tak komisja w składzie mgr inż. Marek Żuławski (przewodniczący) i mgr inż. Jacek Kozik oceniła 16 źrebiąt z roczników 2007 i 2008 w skali 60 punktowej. 

Na ocenę składały się na nią następujące elementy:

  • typ
  • stęp
  • kłus
  • galop
  • wrażenie ogólne
  • elastyczność


    Z punktu widzenia logistycznego, źrebięta oceniane były w stawkach rasowych, następnie prezenter pokazywał je w ręku przed komisją w stępie i kłusie. 
Gdy zakończono ten element oceny, źrebięta puszczano luzem, dzięki czemu konie mogły się zaprezentować w pełnej krasie w kłusie i w galopie. Gdy hodowca wyrażał chęć (wszyscy skorzystali z tej opcji) źrebięta były naganiane w kierunku korytarza gdzie miały pokonać niewielką przeszkodę. 
    Profesjonalna pomoc w tym elemencie oceny zapewnił Jacek Stasiak (niegdyś zawodnik, obecnie czynny zawodnik w dyscypliny skoki przez przeszkody oraz szkoleniowiec).

WYNIKI
   Wśród 11 źrebiąt z rocznika 2008 największe uznanie komisji zdobyły następujące konie: pierwsze miejsce (50 pkt) uzyskał kasztanowaty Bailando wlkp (Aravell II sp, dalej Luron kwpn, Bossa Nova wlkp po Carbano hol) hodowli i własności Krzysztofa Lika z Łodzi. Ogierek ten zwrócił na siebie uwagę, typem, stępem i wrażeniem ogólnym (trzy dziewiątki). Miejsce II z dorobkiem 47 pkt uzyskał ogierek Ravell sp (Aravell II sp, dalej Luron kwpn, Rosalia sp po Dżahil sp), Hodowli i własności Krzysztofa Kulika z Klęku. Ogierek ten zaprezentował się doskonale w stępie, zwrócił też uwagę typem i podobieństwem do swojego słynnego dziadka. Miejsce III (44pkt) przypadło ogierkowi Centaur wlkp hodowli i własności Zenona Działka z Topoli Katowej (Rubin han, dalej Rabino Hol, Cenna wlkp po Boskiet wlkp).
    Spośród 5 przedstawionych przed komisją źrebiąt z rocznika 2007 najlepiej zaprezentowała się Czandra sp (Sir Robin sp, dalej Robin II Z han, Czarka sp po Wieland han) zdobywając 48 pkt. Klacz hodowli i własności Tomasza Kmiecia ze Swobody koło Białej zachwyciła komisję urodą, typem, żeńskością, dobrym ruchem i wrażeniem ogólnym. Drugie miejsce przypadło podobnie ocenionemu przez komisję (48 pkt) ogierkowi Supełek m (Frazes m, dalej Sebastian m, Subiekcja m po Banita m), wyhodowanym i stanowiącym własność Państwa Mirosława i Beaty Piwko ze Śladkowic. Ogierek ten zwrócił uwagę komisji typem, ogólną prezentacją i doskonałym rodowodem. Trzecie miejsce (45 pkt) przypadło małopolskiej klaczy Ła Prima Zof (Emetyt m, dalej Kwartet fr aa, Łaska Pańska m po Toledo xx), hodowli i własności Stanisława Zaremby z Ksawerowa k/ Łodzi. 


WNIOSKI
    Na łamach największego medium jeździeckiego jakim jest niewątpliwie „Świat koni” można od jakiegoś czasu śledzić dyskusje na temat różnic w jakości koni hodowli krajowej i zagranicznej. 
Pomimo iż polemika ta niekiedy przypomina swoim tonem dysputę o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia, nie można nie zauważyć faktu, że pomimo rozwoju jeździectwa w Polsce i wynikającego stąd wzrostu zapotrzebowania na konie wierzchowe, po nasze krajowe „rumaki” sięgamy niechętnie.
    Gdzie szukać przyczyn tego paradoksu? 
Na pewno o wyborze konia decyduje moda, a ta obecnie w Polsce obowiązująca każe szukać wierzchowców poza granicami. 
Ogólnie przyjęty stereotyp stawia znak równości miedzy znaczeniami: koń dobry i koń zagranicznej hodowli.
Stąd też duże zapotrzebowanie na konie obcej hodowli i mizeria rodzimych hodowców.
Fajniej jest polansować się na koniu z wypaloną literką „O” „H” lub „Z” niż na naszym, zwykłym polskim rumaku.
    Nie sposób też pominąć faktu, że konie zagraniczne są doskonale i agresywnie promowane, mają niezaprzeczalne sukcesy na arenach sportowych świata, i przede wszystkim od sysaka są SELEKCJONOWANE i UKIERUNKOWYWANE na karierę sportową. 
    Czemu więc nie zrobić czegoś takiego u nas? 
Myślę, że naszym pupilom nie odpadną łapki, jeśli zamiast stać na płycie i biegać po trójkącie zaczną wreszcie biegać luzem, a nawet skoczą sobie jakąś małą przeszkodę. 
    Co więcej koń, fatalnie pokazywany w ręku przez swojego hodowcę (co zdarza się nader często), uwolniony od ciężaru swojego pana z przerośniętym mięśniem piwnym, który popada w stan przedzawałowy na samą myśl o kłusie wyciągniętym  w ręku ze swoim wychowankiem, pokaże się lepiej bez tego niewątpliwego balastu. 
Skorzystają na tym dwie strony. Hodowca zaoszczędzi swoje od lat komasowane kalorie, a konikowi oszczędzimy traumy. 
Jeśli konik się wtedy spodoba bardziej, a nuż znajdzie się chętny na jego zakup. 
    Dlatego mówiąc krótko, hodujmy najlepiej takie konie, które będą w niezłym typie, będą się ładnie ruszać, fajnie skakać i łapać za oko, a ponadto ZACZNIJMY JE WRESZCIE POKAZYWAĆ TAK, ABY DOSTRZEGLI TO INNNI.      

Krzysztof Lik