Kończący swoją przedłużoną dzięki Covid kadencję Zarząd Polskiego Związku Jeździeckiego uchwalił na koniec swojej pracy nowy cennik PZJ na rok 2022. Czy jest to krok w świetlaną przyszłość Związku, czy raczej „kukułcze jajo” podrzucone nowej ekipie?

 


Zobaczmy jakie sprawy mogą w nowym cenniku PZJ na rok 2022 budzić największe emocje. By je odnaleźć zajrzymy do części III nowego cennika. A tam popatrzmy z jakimi obciążeniami finansowymi za wpis do kalendarza będą musieli zmierzyć się organizatorzy międzynarodowych zawodów organizowanych w Polsce w trzech olimpijskich konkurencjach.

W konkurencji skoki przez przeszkody organizatorzy międzynarodowych zawodów, w najczęściej organizowanej w Polsce randze CSI2*/CSI1*/CSI1*YH, w tym roku, tylko za sam wpis do kalendarza, odprowadzą do PZJ:


9000 zł - opłata za podstawową kategorię CSI2*

+ 1000 zł - opłata za dodatkową kategorię CSI1*
+1000 zł - opłata za dodatkową kategorię CSI1* YH
= 11 000 zł.

 

W roku przyszłym taki organizator poniesie już koszty w wysokości:

9000 zł - opłata za podstawową kategorię CSI2*
+ 11000 zł - opłata za dodatkową kategorię CSI1*
+ 1000 zł - opłata za dodatkową kategorię CSI1*YH
= 21 000 zł.

Rożnica w opłacie na rzecz PZJ wynosi 10 000 zł, co stanowi przeszło 90% stopę wzrostu.

 

Zobaczmy teraz jak ta sprawa wygląda w przypadku organizowania w Polsce międzynarodowych zawodów w WKKW.

Organizując zawody CCI4*-S/ CCI4*-L/ CCI3*-S/ CCI2*-S/ CCIYH2*-S/ CCI1*-Intro w tym roku za wpis do kalendarza, oprócz opłat na rzecz FEI, organizatorzy odprowadzili do PZJ kwotę: 4500 zł.
W przyszłym roku, stosując stawki z nowego cennika, PZJ „przytuli” z tej okazji kwotę:

5500 zł - za podstawową kategorię CCI4*-S
+ 2000 zł - za dodatkową kategorię CCI4-L
+ 2000 zł - za dodatkową kategorię CCI3*-S
+ 2000 zł - za dodatkową kategorię CCI2*-S
+ 0000 zł - za dodatkową kategorię CCIYH2*-S – zwolnione z opłaty
+ 2000 zł - za dodatkową kategorię CCI1* - Intro
= 13 500 zł.

 

Różnica więc za sam wpis do kalendarza jest również nie mała, bo będzie to równe 9 000 zł. Daje to 200% wzrostu! Łoooł …. To musi robić wrażenie.

 

W trzeciej olimpijskiej konkurencji jeździeckiej, w ujeżdżeniu, chyba frekwencja na zawodach krajowych i międzynarodowych rozgrywanych w Polsce jest skutecznym czynnikiem „odstraszającym” od tej konkurencji czujne oko zarządowego „kalkulatora komorniczego”. Opłaty za organizację zawodów międzynarodowych pozostały na dotychczasowym poziomie.

 


Czemu takie zmiany mogą służyć?

Nie znając odpowiedzi na to pytanie i nawet się jej nie domyślając najlepiej chyba było o ich genezę zapytać ich autorów.
Oto jaką odpowiedź na ten temat otrzymaliśmy od członka Zarządu PZJ, pana Bogdana Kuchejdy:

 

Drodzy Państwo. W związku z licznymi pytaniami dotyczącymi Cennika na rok 2022 pragnę zwrócić uwagę, iż zmiany i podwyżki nie są tak wysokie jak przedstawiają to niektóre osoby.

Przypomnę, iż wszelkich opłat na rok 2022 można dokonać po starych cenach poczynając od 1.10.2021.

Ale wracając do meritum. Kontrowersje wzbudza pozycja w III części cennika dotycząca dopisania do organizowanych zawodów międzynarodowych konkursu CSI1*. Od pewnego czasu organizatorzy zaczęli dopisywać do zawodów międzynarodowych konkurs CSI1*, za który nie ponosili dodatkowych opłat. Idea dodania do zawodów konkursu 1* była taka, aby przy dużych zawodach mogły wystartować młode konie, czy zawodnicy z mniejszymi umiejętnościami. Podwyżka nie dotyczy konkursów dla młodych koni. Wpisowe w tej kategorii jest niższe, a nagrody relatywnie większe. To jest przygotowanie do dużego sportu i dlatego tu brak podwyżki.

W konkursie CSI1* pula nagród waha się między 25 -30 tys. złotych. Nierzadko w tym konkursie bierze udział 80 -150 koni przy wpisowym 450 Euro. Wysokość przeszkód w tej klasie to 110-125 cm czyli wysokość konkursu w zawodach regionalnych. Jeśli przeliczymy liczbę startujących i kwotę wpisowego to wychodzi, iż 15 zawodników funduje pulę nagród (średnio 120 koni x 450 Euro = 54000 x 4,50 = 243 000 zł za wpisowe, a pula nagród ok 25 tys. ). Poszło to w stronę komercji a nie sportu. Ci właśnie zawodnicy mają się złożyć na nagrody w wyższych konkursach.

Przecież można zorganizować konkurs jako zawody ogólnokrajowe bez konieczności ponoszenia tak wysokiego wpisowego. Idąc więc w stronę obrony interesów zawodników wprowadziliśmy dodatkową opłatę za dołączenie właśnie tej kategorii. Jednocześnie Zarząd jest skłonny utrzymać dotychczasowe opłaty z cennika pod warunkiem podniesienia przez organizatorów puli nagród w tym konkursie. Kiedy zgłosi się do niego do 100 koni, to kwota nagród będzie wynosiła 40 tys., a w przypadku zgłoszeń powyżej 100 koni, kwota ta wzrośnie do 60 tys. Kolejnym punktem zapalnym są opłaty w konkurencji WKKW. W poprzednim cenniku był zapis, iż poszczególne kategorie nie łączą się. Obecnie tego zapisu nie ma ale pojawił się zapis iż – w przypadku łączenia kategorii – za dopisanie kategorii opłata wynosi 2000 zł. Podobnie jak w poprzednim wątku proszę spojrzeć na wysokość wpisowego w porównaniu do wysokości nagród. W kategorii CC1* Intro czy CC2* brak jest nagród. W CC4* średnia wysokość nagród w konkursie to 4000 Euro. Proszę spojrzeć na najbliższe propozycje zawodów WKKW, gdzie dysproporcje odnośnie wpisowego w stosunku do wysokości nagród są jeszcze bardziej widoczne. Spojrzymy dla przykładu na propozycje sierpniowych zawodów rozgrywanych w Strzegomiu. Średnia liczba koni to ok 350 x 450 Euro x 4,50 zł daje 708 750 zł, a wysokość nagród łącznie 8000 x 4,5= 36 000 zł. Przy zawodach międzynarodowych wszelkie zgłoszenia i zmiany obsługuje Biuro Związku a nie organizator. Bardzo często w związku z licznymi zmianami paraliżuje to pracę Związku. Na potrzeby dyscypliny został zakupiony spersonalizowany program informatyczny, niestety program nie jest przydatny do zawodów międzynarodowych. Może warto drodzy organizatorzy pomyśleć również o zawodnikach i organizować konkursy ogólnopolskie, które będą mniejszym obciążeniem finansowym dla nich. Tak jak w przypadku skoków i konkursu CSI1*zachęcamy do zmiany dysproporcji. Oczywiście organizator może zostać przy dotychczasowych działaniach. W tej sytuacji powstanie fundusz, który zostanie przekazany do dyspozycji Trenera Kadry Narodowej celem wspierania młodych talentów jeździeckich.

 

Spróbujmy teraz przekonać się jak nowe ceny przyjmują organizatorzy dużych imprez międzynarodowych.

W ich ocenie przedstawione przez Zarząd PZJ uzasadnienie można w skrócie określić jako deklarowaną przez Zarząd chęć walki z komercjalizacją zawodów jeździeckich. A przecież sprawa idzie nie tylko o sam rachunek ekonomiczny imprezy. W zawodach skokowych wysokiej rangi dodanie kategorii jednej gwiazdki pozwala na to, że w takiej imprezie może wziąć udział więcej Polaków. Wziąć udział w zawodach międzynarodowych, a nie jak sugeruje Zarząd, w zawodach krajowych. Tak było choćby podczas zawodów 4Foulee rozegranych w Poznaniu. Limit dla jeźdźców gospodarza na imprezie poziomu 4* ustalony przez FEI to zaledwie 20 zawodników. Dodanie rundy 130-135 cm rozgrywanych w ramach 1* znacznie powiększa tę ilość. To samo dotyczy cyklu Cavaliada. Od lat marzeniem skoczków w każdym wieku, a zwłaszcza dla młodzieży, jest znalezienie swojego nazwiska na listach startowych tej imprezy. Po co więc te działania utrudniać? Korzystają z nich inni organizatorzy w całej Europie. Robią to przy pełnym wsparciu swoich federacji jeździeckich. Dlaczego u nas ma być inaczej? W czyim interesie leży zniechęcanie organizatorów tych imprez? Czy po bezpowrotnej stracie cyklu Baltica musimy również stracić cykl Cavaliada czy imprezę 4Foulee?

To w skokach. A jak widzą temat organizatorzy zawodów w WKKW?

Otóż twierdzą oni, że nowy cennik z pewnością nie będzie zachętą do tego, by jakikolwiek organizator międzynarodowych zawodów rozgrywanych w Polsce dołączył do puli kategorii kolejną, na przykład dającą możliwość polskim jeźdźcom dowolnej kategorii uzyskanie minimum kwalifikacyjnego do kluczowej w sezonie imprezy. Bo po co? Przecież Polacy mogą pojechać w tym celu na drugi koniec Europy …

Każdy z moich rozmówców, organizujący międzynarodowe zawody WKKW w Polce sugeruje, że w Zarządzie bardzo szybko policzono przychody z organizacji międzynarodowych zawodów.

A przecież dochód tworzy się odejmując od przychodów koszty. A te przy organizacji zawodów w WKKW nie są wcale małe. Należy pamiętać, że do rozegrania zawodów w tej konkurencji potrzeba kilkudziesięciu hektarów terenu i przeszło 100 osób obsługi. W tym sędziów, sędziów przeszkodowych, time-keeperów, sekretarzy, asystentów sekretarzy, i przy dużej ilości rozgrywanych nawet 4 Delegatów technicznych. To wszystko generuje naprawdę spore koszty organizacyjne. W słupkach przedstawionych przez Zarząd PZJ jednak zabrakło całkowicie takiej pozycji. Dlaczego?
Szukając pozytywów nowego cennika, zapytałem kilku zawodników obydwu olimpijskich konkurencji o to, co myślą o nowych cenach? W ich ocenie możliwość zabrania ze sobą na zawody międzynarodowe rozgrywane w Polsce pracujących z nimi młodych zawodników to wielki atut. Stosunkowo niskie koszty udziału w takich zawodach dają spore możliwości szkoleniowe. Dzięki temu polska młodzież zdobywała swoje międzynarodowe doświadczenie. Owszem, nie wszystkie starty pokazywały, że rośnie nam kolejny talent jeździecki czy koński. Ale chyba lepiej jak przecieranie pierwszych ścieżek następuje tu w kraju, niż gdzieś na dalekim i drogim wyjeździe?

 

Zanim przejdziemy do krótkiego podsumowania, może warto by sprawdzić jak to wygląda gdzie indziej?

Z tym pytaniem zwróciłem się do wieloletniego przedstawiciela organizatorów w Komisji WKKW FEI, pana Marcina Konarskiego, który powiedział:

Wiele narodowych federacji w tym trudnym czasie pandemii wspiera swoich organizatorów zwłaszcza międzynarodowych imprez. Stara prawda mówi, że nie można uprawiać sportu bez pieniędzy. Jednak w czasie kryzysu, a przecież od ubiegłego roku w nim permanentnie jesteśmy, warto chyba myśleć bardziej ogólnie i bardziej do przodu. Dlatego większość federacji zachęca organizatorów do przeprowadzenia swoich imprez. Na przykład w ubiegłym roku niemiecka federacja wspomogła organizację Mistrzostw Nieniec w WKKW kwotą 40 tysięcy Euro. Nie była to kwota przeznaczona na premie dla najlepszych zawodników, a po prostu pomoc dla organizatora prestiżowej imprezy. W tym roku zawody Marbach w Niemczech musiały być przełożone o jeden dzień z uwagi na ekstremalne warunki pogodowe. Niemiecki Związek dofinansował organizatora, pokrywając koszty jednego dnia, tak by nie musiał zamykać imprezy na minusie.

 


Jak widać bogate związki sportowe stać jest na pomoc finansową swoim członkom w sytuacjach kryzysowych. PZJ z pewnością trudno nazwać bogatym związkiem sportowym. To fakt, z którym trudno dyskutować. Czy jednak musi to oznaczać, że biedne związki mają bogacić się kosztem swoich członków?

 


Zgodnie z tym, co powiedział pan Bogdan Kuchejda, Zarząd PZJ postanowił ukrócić nadmierne jego zdaniem „pompowanie zysku” przez organizatorów międzynarodowych zawodów rozgrywanych w Polsce w konkurencji skoków przez przeszkody i WKKW. W podtekście jest to ohydne działanie komercyjne i nie ma w nim nic ze szlachetnego działania sportowego.

Cóż jednak znaczy to obmierzłe słowo „komercja”?

Wywodzi się ono z francuskiego „commercialisation” i oznacza ni mniej, ni więcej jak dostosowanie jakiejś działalności do wymogów gospodarki rynkowej.

Wychodzi więc na to, że polscy organizatorzy międzynarodowych zawodów w skokach przez przeszkody i w WKKW będą karani przez Zarząd PZJ za rynkowe podejście do swoich zawodów.

To z jednej strony. Bo przecież z drugiej, Zarząd niezwykle sprawnie i skutecznie konstruuje system poboru i egzekucji danin związkowych od swoich członków.

Czy zatem mamy do czynienia z dwoma rodzajami komercji? Tej dobrej, kiedy czyni to Zarząd PZJ i tej złej, kiedy czynią to polscy organizatorzy międzynarodowych zawodów rozgrywanych w Polsce?

Zaraz, zaraz. Czy ja już nie czytałem kiedyś o tym? No pewnie! W pewnej książce, będącej kanonem polskiej literatury w czasach mojego dzieciństwa przeczytałem, że „zły uczynek jest wtedy, kiedy ktoś Kalemu ukraść korę, dobry wtedy, kiedy Kali komuś ukraść krowę”.

 

W wypowiedzi członka Zarządu PZJ pojawia się też wątek troski o finanse zawodników. Zawody międzynarodowe organizowane w Polsce są dla nich zbyt drogie zdaniem Zarządu. Dlatego podniesiono koszty organizatorom.

A gdzie jest w tym wszystkim sensowne następstwo przyczynowo-skutkowe, czyli mówiąc inaczej logika?

Ja jej nie widzę. Bo przecież nie jest dla nikogo tajemnicą, że organizatorzy zawodów będą się starali przynajmniej część zwiększonych kosztów przerzucić na barki konsumentów swojego produktu, czyli na zawodników. To normalna reakcja w grze rynkowej. To przecież podstawa systemu kapitalistycznego, o którym niegdyś tak marzyliśmy.

Jakże wymownie brzmi w tej sytuacji stare, chińskie przysłowie, które mówi: uważaj na marzenia, bo mogą się one spełnić ...

Bo jakby nie patrzeć na nowy cennik i narrację w jego uzasadnieniu członków Zarządu PZJ, to grupą, w którą restrykcje tego cennika uderzą oprócz „chciwych” organizatorów międzynarodowych zawodów w Polsce będą również sami zawodnicy i w przypadku sportu młodzieżowego, ich podstawowi sponsorzy, czyli rodzice.

Karą bowiem dla nich będzie, gdy będą chcieli doskonalić swój jeździecki warsztat w międzynarodowej rywalizacji, lub gdy będą chcieli by ich dziecko miało taki rozwój zapewniony, konieczność odbywania długich i kosztownych podróży zagranicznych. A pamiętajmy, że nie wszędzie naszych zawodników przyjmuje się poza systemem drogich stolików sponsorskich.

Jak więc pogodzić z misją PZJ działanie jego Zarządu, które na ołtarzu „zysku” kładzie rozwój młodych jeźdźców?

Nie znam odpowiedzi na to pytanie.

A może mamy do czynienia z sytuacją, że Zarząd owszem, obficie sięga „do kieszeni” członków Związku, ale w zamian za to nie mniej szczodrą ręką łoży na sport?

Od jednego z dużych organizatorów zawodów nie tylko w WKKW usłyszałem jednak, że owszem, Związek daje i to bardzo szybko … faktury do zapłacenia.

Wygląda więc na to, że przedłużona kadencja obecnego Zarządu PZJ zakończy się sukcesem finansowym. Czy jednak dzięki niemu wejdziemy do nielicznego grona bogatych polskich związków sportowych?

Z pewnością tak się nie stanie. Nie da się po prostu stworzyć bogactwa finansowego Związku w oparciu li tylko o drakońsko egzekwowany drapieżny system danin jego członków. Bez poważnego finansowania z zewnątrz w postaci wielkich kontraktów sponsorskich lub potężnego mecenatu to się po prostu nie uda.

Co nam więc zostaje? Tylko marzyć o potędze polskiego jeździectwa?

Bo mnie marzy mi się nasz Związek bogaty. Bogaty jednak nie tylko wielkimi cyframi na wyciągu z konta bankowego. Bardziej nad to przedkładam bogactwo wyników sportowych. Bo raczej rolą polskiego związku sportowego winno być dbanie o sportowy sukces niż o stosowny słupek w zestawieniu zysków. Zadajmy więc sobie na koniec nieco hamletowskie pytanie: czy chcemy jako związek robić sport dla pieniędzy, czy pieniądze dla sportu?