Spotkaliśmy się w Pniewach i po symbolicznej lampce szampana w wyborowych nastrojach ruszyliśmy w długą podróż. Po dotarciu na miejsce udaliśmy się na kolację, gdzie poznawaliśmy i integrowaliśmy się z pozostałymi uczestnikami Pucharu Narodów.
   Pierwszego dnia, czyli w piątek odbyła się pierwsza próba ujeżdżenia, którą był trzyosobowy kadryl. Polski team stanowili Agnieszka Maciołek, Izabela Zmysłowska i Filip Poszumski. Ewelina Dulewicz startowała w teamie międzynarodowym razem z dwoma szwedzkimi zawodniczkami. Kadryl polskiej reprezentacji wypadł bardzo dobrze. O dużym pechu może mówić Agnieszka Maciołek, której koń zakulał. Sędziowie jednak nie przerwali startu i na kulawej klaczy Agnieszka musiała kontynuować czworobok. Doskonale pojechał Filip, który zdecydowanie wygrał pierwszy konkurs, uzyskujący tym samym kwalifikację do następnego etapu. Nasze zawodniczki również pojechały bardzo dobrze i uzyskały wyniki ponad 60% i niewiele brakowało a również dostałyby się do kolejnego etapu. Pozostało nam jednak kibicowanie Filipowi, który swym świetnym przejazdem w drugiej próbie ujeżdżenia, gdzie uzyskał najwyższy wynik zawodów 76% przeszedł do półfinału.
   Wieczorem odbyła się impreza, w której wszystkie ekipy miały promować kraje swego pochodzenia. Jednakowe koszulki i polskie flagi namalowane na policzkach sprawiły, że nasz team wyróżniał się na tle innych ekip wspaniale reprezentując nasz kraj.
   Drugi dzień to próba skokowa. W pierwszym parkurze oceniany był styl przejazdu. Należy dodać, że na rozprężenie przewidziane było 4 minuty w tym jeden skok na stacjonacie i jeden na okserze, a konie, głównie z francuskiej szkółki były losowane tak samo jak w próbie ujeżdżenia. Najlepiej poradziła sobie Izabela Zmysłowska dosiadająca dużego kasztana, która czystym i bardzo dobrym stylowo przejazdem zakwalifikowała się do kolejnego etapu, mimo że na szeregu urwało jej się strzemię. Za mocne wędzidło klaczy, na której jechała Agnieszka Maciołek spowodowało jej nerwowość i mimo dużych starań Agnieszka nie zakwalifikowała się. Ewelina Dulewicz jadąca w teamie International II wylosowała polskiego, łaciatego konia Jelonek, którego imię po francusku brzmiało „Żelenek”, co wywołało sporo uśmiechów w polskiej ekipie. Dobry stylowo przejazd dawał nadzieję na awans, jednakże zrzutki nie pozwoliły także Ewelinie przejść dalej. Najwięcej braw zebrał Filip, który wcześniej niewiele skakał i mimo długich nocnych rozmów o specyfice skoków („trzymaj kontakt i galopuj”:) nie ukończył parkuru. Wiadomym jest, że łatwiej pojechać skoczkowi ujeżdżenie, niż dresażyście parkur.
   Popołudniu zaczęła się druga próba skoków, do której zakwalifikowała się tylko Iza. Prezentacja koni skokowych spowodowała lekki niepokój, gdyż pokazywane konie nie były łatwe ani dokładne, a liczył się przede wszystkim czysty przejazd a przy równej liczbie punktów karnych decydował styl. Na szczęście czysty i ładny stylowo przejazd Izy, która jako jedyna na tym koniu przejechała na zero pozwolił zagrać się do niedzielnych finałów.
   W doborowych nastrojach, mając dwóch zawodników zakwalifikowanych do półfinałów ruszyliśmy na imprezę przebieraną, której motywem było „pidżama party”. Oryginalne stroje ala „ciotka-klotka” wywoływały ogólne poruszenie i uśmiechy wśród innych ekip, które zazdrościły nam pomysłowości i fantazji. W świetnych humorach zakończyliśmy zabawę dopiero nad ranem.
   W niedzielę od rana rozpoczęły się półfinały w ujeżdżeniu. Tym razem były przygotowane jedynie dwa konie na sześciu zawodników, i najlepszy zawodnik z danego konie kwalifikował się do finału, w którym jechały już tylko dwie osoby. Filip trafił na 6-letnią, trakeńską klacz, która zdecydowanie bardziej była skokowa niż ujeżdżeniowa. Jej temperament ukazał się już podczas pierwszego przejazdu, gdzie zdecydowanie odmawiała wykonywania półpiruetów. Jednakże spokój i wspaniała jazda Filipa, który jechał na niej jako drugi pokazały dopiero bardzo dobry ruch tej nerwowej klaczy. Mimo świetnego przejazdu Filip przegrał z jadącą po nim na tym samym koniu belgijską zawodniczką, która precyzyjnie i spokojnie poprowadziła już lekko zmęczoną klacz. Filipowi przypadło trzecie miejsce, które jest również dużym sukcesem na zawodach takich jak Puchar Świata Studentów. Teraz już pozostało nam tylko czekać na popołudniowe półfinały skoków. Iza skoncentrowana, lecz w świetnym nastroju obserwowała prezentowane konie. Podobnie jak w ujeżdżeniu przygotowane zostały dwa na sześciu zawodników i przechodziła jedna osoba z najlepszym wynikiem z danego konia. Iza okazała się bezapelacyjnie najlepsza na swoim wałachu, gdyż znowu jako jedyna pojechała bezbłędnie i tym samym zagrała się do finału. Szał radości zagościł w całej ekipie z polski, gdyż wiedzieliśmy, że Iza w najgorszym wypadku będzie druga, co już byłoby doskonałym rezultatem. Zdenerwowani i pełni nadziei czekaliśmy na prezentacje finałowych koni. Przyprowadzone dwa kasztany rasy selle france przedstawione zostały jako konie chodzące na co dzień konkursy 130/140. Niestety jeden z nich nie tylko zrzucał wszystko, ale także nie chciał nawet podejść do żadnych płotków i podmurówek, nie wspominając o rowie z wodą. Tym razem sędziowie i organizatorzy zareagowali i po półgodzinnej przerwie przyprowadzili innego konia, który zdecydowanie lepiej radził sobie z wysokością i nie bał się płotków.
   W finale Iza spotkała się z irlandzką zawodniczką, która startuje w konkurencji WKKW. Każda z nich miała po jednym przejeździe na każdym z dwóch koni. Trudny technicznie parkur 125cm wysoki był nie lada wyzwaniem, gdyż należy pamiętać, że zawodniczki mogły skoczyć raz stacjonatę i raz okser przed wjazdem a na danym koniu siedziały tylko 4 minuty. W pierwszym przejeździe Irlandka źle wjechała w szereg i rosły kasztan odmówił skoku, a Iza zrobiła jedną zrzutkę. Drugi nawrót finału był decydujący, więc mocno trzymaliśmy kciuki. Iza również w drugim przejeździe zaliczyła jedną zrzutkę. Teraz wszystko zależało od przejazdu irlandzkiej zawodniczki, ponieważ jeśli przejechałaby na czysto byłaby lepsza od Izy. Gdy spadł pierwszy człon szeregu naszą ekipę ogarnęła ogromna radość, gdyż wiedzieliśmy, że Irlandka miała zatrzymanie więc Iza będzie od niej lepsza.
   Prawdziwa euforia nastąpiła dopiero podczas dekoracji, gdy oficjalnie wyczytano wyniki. Filip trzeci w ujeżdżeniu, a Iza wygrała skoki. Dodatkowo polska ekipa otrzymała nagrodę „The Best Supporting Group” za wspaniały doping niezależnie od wyniku naszych jeźdźców i towarzyskie zachowanie wobec innych teamów. Doskonały rezultat. Po wręczeniu flo postanowiliśmy zgodnie z polską tradycją wykąpać zwycięzców w rowie. Pozostali zawodnicy z innych krajów z lekkim niedowierzaniem patrzyli jak niesiemy Izę w butach w stronę rowu. Również Filip zaliczył kąpiel jak i Ewelina. Gromkie brawa otrzymaliśmy także za kąpiel zwyciężczyni ujeżdżenia, która poprosiła tylko o pozwolenie na zdjęcie butów. Mokrzy ale szczęśliwi wsiedliśmy do naszego busa świętując cała drogę powrotną niewątpliwy sukces polskiej ekipy na tegorocznym Pucharze Narodów Studentów.