Marek Zaleski, bo o nim mowa pochodzi z Łodzi, gdzie przyszedł na świat 12 maja 1950 roku. Wykształcenie ekonomisty i zootechnika zdobywał w Warszawie i Lublinie. Dziś jest osobą legitymująca się nie tylko najdłuższym w Polsce międzynarodowym stażem sędziowskim ale też oficjalnym międzynarodowym sędzią w konkurencji powożenia o najdłuższym stażu na świecie.
W swoim sędziowskim dorobku pracował na takich zawodach jak:
CSIO 5* St.Gallen, Dublin, Rzym, Gijon, CSIO 5 * Moskwa, Mistrzostwach Świata w Lanaken, CSIO 4* Poznań, Ikast, Budapeszt, Bratysława, Kopenhaga, Linz, Warszawa, Kiskunhalas, CSI4* Moskwa, Wiedeń, Brunschweig, Wiesbaden, CSI 2*-3* - Leszno, Poznań MTP, Kijów, Zazkhov i wiele innych jak chocby w Mekce światowego jeździectwa zawody CHIO Aachen.
Na tych zawodach pełnił funkcje Sędziego Głównego, Sędziego Międzynarodowego i członka Komisji Sędziowskiej. W roku 2006 podczas Zjazdu FEI w Kuala Lumpur (MAL) został Honorowym doradcą FEI, specjalizującym się w sprawach Europy Środkowej.
Z okazji tego jubileuszu poprosiliśmy Marka Zaleskiego o krótką rozmowę:
Jak się Pan czuje w skórze jubilata?
Minęło to bardzo szybko. Tak jakbym Oficjalnym Sędzia w powożeniu został dopiero wczoraj. To pierwsza myśl, która mi się nasuwa. Kiedy nim zostawałem miałem 39 lat i byłem najmłodszym wiekiem Oficjalnym Sędzią na świecie. Te 25 lat minęło błyskawicznie. Przez ten czas bardzo dużo się zmieniło w zaprzęgach. Zresztą nie tylko. W sporcie jeździeckim zmieniło się bardzo dużo. Kiedy zaczynałem, w zaprzęgach były tylko czwórki. Par ani singli jeszcze wtedy nie było.
Czy widzi Pan szansę dla polskich sędziów by poszli Pana drogą?
To niestety nie jest takie proste. Jak powiedziałem czasy się bardzo zmieniły. Kiedy ja zaczynałem swoja międzynarodową karierę nie było takich jak dzisiaj obowiązują systemów edukacyjnych. To znacznie utrudnia ten proces z jednej strony. Z drugiej wymaga tego ciągły rozwój światowego jeździectwa. Dzisiaj nie ma praktycznie szansy, żeby ktoś został międzynarodowym sędzia oficjalnym w tak młodym wieku jak ja. Obowiązują tutaj określone terminy. Ileś lat trzeba być kandydatem, potem sędzią międzynarodowym. Trzeba jeździć na seminaria odbywające się poza granicami naszego kraju, w Europie a czasem i poza naszym kontynentem. To wszystko powoduje, że w przypadku polskich sędziów to bardzo, bardzo trudna droga. Potrzeba na to sporo czasu i niestety środków.
Można więc zaryzykować twierdzenie, że zaczynał Pan w czasach kiedy jeździectwo i sport jeździecki były bardziej romantyczne niż dzisiaj?
To bardzo ciekawe ujęcie tematu. Ale niewątpliwie tamte czasy były jakby bardziej romantyczne. Dzień dzisiejszy jest bardziej pragmatyczny, bardziej techniczny i mierzalny. Ja miałem to szczęście, że jako dyrektor stada miałem trochę więcej czasu, żeby zajmować się sportem. Ponadto potrafiłem przekonać moich szefów, że jeżdżenie na zawody to nie tylko przyjemność, ale również uczenie się czegoś. Przełożyło się to na organizacje zawodów w Polsce takich jak zawody międzynarodowe, Mistrzostwa Polski czy Mistrzostwa Świata. Myślę, że moi szefowie nie zmarnowali więc okazji pozwalając mi na zobaczenia w ramach moich służbowych obowiązków największe jeździeckie imprezy na świecie. Niestety, dzisiaj taka sytuacja jest praktycznie nierealna. Stad i Stadnin już nie ma a młodzi ludzie muszą pracować, żeby się utrzymać.
Co może Pan jednak doradzić polskim sędziom?
Jak powiedziałem czasy się zmieniają. Żyjemy i pracujemy w coraz większym tempie. Jedyne co mogę poradzić moim polskim koleżankom i kolegom to żeby się szkolili. Jak najwięcej. Szkolić się i szkolić i próbować być w swojej pracy sędziego niezależnym i po prostu dobrym. To jedyna droga. Choć wiem, że nie jest to takie łatwe.
Czy prawda jest, że spośród czynnych jeszcze oficjalnych sędziów w powożeniu na świecie ma Pan w tej chwili najdłuższy staż?
Tak, to prawda. Reszta już zakończyła swoje kariery. Po prostu osiągnęli graniczny pułap kiedy można jeszcze czynnie pełnić te obowiązki. Tak naprawdę to jest w tej chwili duży problem, bo świat sędziowski to jest świat emerytów. Dotyczy to całego świata, ale w szczególny sposób dotyka polskiego środowiska sędziowskiego. Dzisiaj rzadko kogo z młodych ludzi stać na to by wyjeżdżać i się szkolić. To prawdziwa bolączka.
Dziękując za tą krótką rozmowę życzymy panu kolejnych jubileuszy.
I ja dziękuję. Patrząc na obowiązujące przepisy mogę jeszcze obchodzić 35-lecie pracy jako oficjalny sędzia w zaprzęgach. Mam nadzieję, że dotrzymam do tego czasu jako ciągle czynny sędzia.
Szukaj
Zaloguj się








