O krótkie podsumowanie sezonu 2023 poprosiliśmy trenera kadry polskich WKKW-istów Andreasa Dibowskiego, który powiedział też kilka słów na temat przygotowań do Igrzysk Olimpijskich. 


 

Jakie były najważniejsze cele postawione w roku 2023 przed polskim WKKW? Czy dało się je osiągnąć i z jakim efektem?

Główny cel na rok 2023 był wszystkim bardzo dobrze znany – najwyższy priorytet miały kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich. Cały trening oraz wcześniejsze starty były tak zaplanowane, by jak najlepiej przygotować konie i zawodników do tego ważnego startu. Tak, by zespół zdobył upragniony bilet do Paryża. Po tym, jak ten cel został zrealizowany, najważniejsze było utrzymanie koni w dobrym zdrowiu i kondycji. Też dlatego, że większość koni jakimi dysponujemy jest już trochę starsza. Dlatego  starty i zawody jakie miały miejsce po kwalifikacjach w Baborówku nie miały już aż tak dużej wagi. Chodzi o to, by wszystkie konie, które są brane pod uwagę jeśli chodzi o Igrzyska Olimpijskie pozostały zdrowe. Kilka z nich miało przerwę, inne były dalej w normalnym treningu. Skoncentrowaliśmy się już na roku 2024 i na tym, by ten sezon rozpocząć z jak największą ilością par. I w tym momencie się właśnie znajdujemy. Prace zimową rozpoczęliśmy już wcześniej. Od grudnia spotykamy się na szkoleniach i przygotowujemy się na sezon ’24. Tak jak powiedziałem – większość naszych kadrowych koni ma już trochę kilometrów w nogach i nie jest najmłodsza, dlatego też nie mieliśmy zaplanowanych – jeśli chodzi o główną kadrę – innych ważnych imprez na zeszły rok. Dlatego tych startów nie było też aż tak dużo. Część par wystartowała jeszcze w Mistrzostwach Polski, ale nic innego nie mieliśmy w planach.

W Polsce, ale też w innych państwach, jest ten problem, że jeźdźcy mają bardzo ograniczoną stawkę koni na wysokim poziomie. Podobna sytuacja jest też w Niemczech. Dlatego musimy wszystko dobrze zaplanować z tymi końmi jakie mamy do dyspozycji. Kontuzja może skreślić cały sezon. Pamiętajmy, że konie, które startują w WKKW potrzebują dużo więcej czasu na powrót do formy startowej niż np. w skokach czy w ujeżdżeniu. Szczególnie jeśli chodzi o starty na wysokim poziomie. Przygotowanie kondycyjne trwa dużo dłużej.


 

Wspomniał Pan o szkoleniach z kadrą, które rozpoczęły się w grudniu ubiegłego roku. Jak wygląda plan na kolejne miesiące?

Teraz będziemy się spotykać raz w miesiącu z jeźdźcami i końmi kadrowymi. Kolejne szkolenie odbędzie się w tym tygodniu, następne w lutym i w marcu. Będą one służyć jak najlepszemu przygotowaniu par na nadchodący sezon. W kolejnych tygodniach ustalimy też indywidualny plan startów dla każdego konia. Tak aby najwyższą formę uzyskać właśnie na czas Igrzysk Olimpijskich. Dlatego też każdy start będzie dopasowany dla każdego konia inaczej. Mamy w kadrze duże konie, małe konie, z większą ilością krwi i z mniejszą. Dlatego jest to bardzo ważne, by nie działać według schematu tylko skupić się na tym, co dla danego konia jest najbardziej potrzebne i wybrać odpowiednie konkursy w różnych miejscach w Polsce i w Niemczech. Część koni wystartuje na wiosnę w Luhmühlen w konkursie 3*. Kolejnymi stacjami będą zawody w Strzegomiu, Sopocie, postaramy się wysłać zespół na zawody w Wiesbaden. Planowany jest też start w Marbach. To już będą starty w 4*. O tym kto i gdzie wystartuje będziemy rozmawiać z zawodnikami w najbliższym czasie. Początkowo był też plan, by Mistrzostwa Polski zrobić przed Igrzyskami, ale zapadła decyzja by rozegrać je jesienią. Nie chcemy ryzykować kontuzji koni. Jest też prawda plan B, dla koni, które nie pojadą do Paryża. Ale to będzie również dalej ustalane.

 

Na ten moment ile mamy par, które brane są pod uwagę do startu w Igrzyskach Olimpijskich?

W tej chwili mamy 7 par, które spełniły wszystkie wymogi kwalifikacyjne. Jest jeszcze jeden koń, który musi dokończyć kwalifikacje i jest to Fantastic Frieda Joanny Pawlak. Jeśli to się uda, będziemy mieć 8 par. Reszta koni ma jeszcze zbyt małe doświadczenie, by wystartować w tak dużej imprezie, więc nie sądzę by ktoś spoza tej grupy wszedł do ścisłej kadry.