Dziwne to były zawody, ogólnie udane, w szczegółach już zdecydowanie mniej.
Ale po kolei, zacznijmy od strony sportowej…

   W Juniorach Młodszych na Dużych Koniach wystartowało 11 zawodników, a w zasadzie 10 zawodniczek i jeden „męski rodzynek”, czyli Jan Gawecki z KJ Aromer (ostatecznie zajął 6-7 miejsce). Niestety nie tylko moim zdaniem zawody w tej kategorii zostały nieco „zepsute” przez ich za mało selektywny i obiektywny regulamin – jeden półfinał i jeden przejazd finałowy z ew. rozgrywką to na zawodach rangi mistrzowskiej za mało.
   Emocji jednak nie zabrakło, bo w rozgrywce z 4 pkt. znalazły się cztery amazonki. Wszystkie bezbłędnie ją pokonały i o rozdziale medali decydował czas przejazdu.
Zwyciężyła Maria Rościszewska (bpk) na Cin Cin z wynikiem 0/4/0/35,91.
Nikola Waszczeniuk z KJ Galop Kozienice na Rembardzie i Utopianie była podobnie jak na Halowych MWiM „srebrna” – z czasem rozgrywki 36,71 sek., a trzecia Natalia Stevnert z KJ Aromer Józefin na Minutce – 36,95 sek. Brawa również dla czwartej, bezbłędnej w rozgrywce Moniki Rozwadowskiej z KJ Aromer na Epice – 45,27.
Całkiem niezły poziom w tej, rozgrywanej po raz pierwszy na otwartych MWiM kategorii – w porównaniu z halowymi mistrzostwami wzrost zainteresowania, ponieważ w HMWiM startowało 6 zawodników.

   W juniorach było dużo gorzej, bo do rywalizacji stanęła tylko ósemka zawodniczek – dla porównania w lutym w Halowych MWiM startowało 24 zawodników! Kiepsko było również z poziomem sportowym, bo tylko jedna zawodniczka, zwyciężczyni zawodów, Anna Więcek z KJ Aromer Józefin na Alsagana przejechała trzy przejazdy Mistrzostw bez eliminacji „po drodze”… „Srebrna”, Monika Gęborys na Herosie oraz „Brązowa”  Antonina Stasińska na Debiucie (obie Polski Polo Klub Brochów) miały eliminację w półfinale. Walczyły jednak do końca i… opłaciło się!

   W Młodych Jeźdźcach jeszcze większa i chyba już tradycyjna w tej kategorii „plaża”. Do rywalizacji stanęły trzy zawodniczki, w tym dwie jeszcze juniorki (dla porównania w HMWiM rywalizowało 11 zawodników, w tym czwórka wiekowo MJ).
Ale walka o złoto była ciekawa, bo wszystkie trzy amazonki sklasyfikowane są w rankingu PZJ i zdecydowanego faworyta nie było.
   „Złota” w juniorach Anna Więcek na Galileo miała po półfinale niestety 1 pkt. karny, a w drugim nawrocie finału pojechała z jedną zrzutką. Jadąca po niej, bezbłędna do tej pory Katarzyna Kowalik z TKKJ Mazovia na Aramisie wytrzymała „ciśnienie”, zrobiła tylko jedną zrzutkę i stanęła na najwyższym podium. Trzecia była Iga Wróblewska po tym razem mało udanych startach na Chopin 73 z 38 pkt.

   Kategoria „Open” dla zawodników z min. III licencją tak naprawdę uratowała te Mistrzostwa. Uwaga!!! W opublikowanych wynikach końcowych sa niestety błędy! 
Rywalizowało w niej aż 44 zawodników (dla porównania w HMWiM startowało 17 zawodników, ale jest to o tyle zrozumiałe, że wielu z zawodników z III licencją nie ma z powodu braku hali w rodzimej stajni/klubie możliwości przygotowywania się do startów halowych).  W tym przypadku również zmieniono „tradycyjny” regulamin, dopuszczając do kategorii zawodników z wyższą niż III licencja, ale biorąc pod uwagę zaistniały bałagan z II licencjami jaki powstał w związku z decyzją PZJ z 1 kwietnia br. była to moim zdaniem decyzja słuszna. Potwierdziło się to na listach startowych, bo tak naprawdę z „nową” wg strony PZJ II licencją wystartował tylko Marek Szewczyk na Marabucie. Ta para w ubiegłym i tym roku startowała na poziomie klas P i N i jest to poziom jak najbardziej w tej chwili dla nich w pełni adekwatny.    
   Słusznym więc argumentem organizatora było: „wielu zawodników, którym PZJ zmienił licencje, nie jeździ obecnie na poziomie klasy C i byłoby krzywdzącym zabranianie im możliwości rywalizacji w Mistrzostwach Regionalnych na poziomie, który aktualnie reprezentują (dotyczy to zwłaszcza tzw. „oldboyów”, którzy startują dla przyjemności). Stąd też wzięła się nazwa „Open”…
   Do pierwszego nawrotu finału z zerowym kontem przystąpiło 8 zawodników, po I nawrocie z „0” pozostała czwórka… W II nawrocie Tomasz Mielcarek z JKS Karolina na Treflu z jednym błędem… Ola Akszak-Okińczyc z TKKF Podkowa na Pokusie  bezbłędnie i ma już pewny medal… Marek Szewczyk z SKJ Legia Kozielska Warszawa z jedną zrzutką, czyli jest rozgrywka o medal – tylko jaki? Juniorka (kolejny błąd na mało niestety wiarygodnej stronie internetowej PZJ, gdzie jest zapisany rocznik 1993 i… Junior Młodszy! – a „podobno” w razie wątpliwości obowiązuje stan na stronie PZJ!) Ada Wołąs na Sinbadzie jedzie spokojnie, bardzo ładnie i… zrzutka na ostatniej przeszkodzie!!! Zdarza się nawet największym mistrzom…
   Aleksandra Akszak-Okińczyc ze złotym medalem, a o brąz rozgrywka z udziałem 3 par.
Tomasz Mielcarek z dwoma zrzutkami; Marek Szewczyk bezbłędnie w czasie 42,63; Ada Wołąs również bezbłędnie, ale minimalnie wolniej – czas 42,88! Srebro dla p. Marka („przepowiadałem” medal po zawodach w Żyrardowie i Kuźni), brąz dla juniorki Ady!!!

   W seniorach wróciliśmy do „mizerii”, bo na starcie stanęło tylko 11 zawodników (w HMWiM – 9 zawodników). Zabrakło m.in. 8 zawodników z ogólnopolskiej czołówki i w związku z powyższym faworytami byli najwyżej notowani w aktualnym rankingu PZJ: Łukasz Matla z KJ Sielanka Warka (39 m.), Krzysztof Mazur z SKJ Legia Kozielska (43 m.), Tomasz Chentkowski z KJ Welt Opypy (76 m.) oraz, albo przede wszystkim, najbardziej doświadczony i utytuowany w tym gronie Eugeniusz Koczorski z SKJ Poczernin.     
   Walka rozstrzygnęła się bez rozgrywki. W trzech przejazdach bezbłędny był startujący w finale na Ever For Pleasure Tomasz Chentkowski. Jedną zrzutkę w II nawrocie finału i łącznie 4 pkt. karne zanotował „mój cichy faworyt” Eugeniusz Koczorski na Odinie i… rozwiały się nadzieje na z pewnością ciekawą rozgrywkę . Na trzecim miejscu uplasował się w wynikiem 12 pkt. Marek Wajda z JKS Karolina na Hamisie, który szanse na wyższe miejsce na podium stracił praktycznie w I nawrocie finału. Natomiast w drugim nawrocie szanse na medal po dwóch zrzutkach pogrzebał reprezentant gospodarzy, Krzysztof Mazur na Fantazji…

Patrząc ogólnie zawody udane, bo:
- dopisała pogoda i nie było żadnych z tym związanych problemów, zwłaszcza jeśli chodzi o rozprężalnię i plac konkursowy,
- pomimo sporej ilości eliminacji i kliku „efektownych” upadków nie mam zastrzerzeń do pracy Gospodarzy Toru. Parkury były ciekawe, adekwatne do rangi i poziomu zawodów,
- podobała mi się sportowa i sympatyczna atmosfera na rozprężalni, parkurze oraz na trybunach, na których zwłaszcza w niedzielę pojawiło się sporo (ale dalej zdecydowanie za mało!) kibiców,
- w istniejących warunkach dobre przygotowanie ośrodka – przede wszystkim było czysto, czyli jak to w wojsku – na wizytację „generała”…,    
- spora poprawa w obsłudze i rytmie zawodów, chociaż i tu np. w przypadku finału konkursu juniorskiego nie ustrzeżono się błędów, zwłaszcza w jego prowadzeniu.   

Jest jednak kilka „łyżek dziegciu”:

- nie do końca chyba przemyślane zmiany w regulaminie zawodów, zwłaszcza w kategorii Juniorów Młodszych. Zgodnie z Przepisami PZJ Mistrzostwa Regionalne powinny się odbywać wg zasad rozgrywania Mistrzostw Polski. Jest to moim zdaniem w niektórych aspektach przepis przestarzały i nie dostosowany do poziomu na MR (np. pierwszy półfinał „szybkości”), ale mam wrażenie, że Zarząd WMZJ zmieniając tak dalece zasady rozgrywania MWiM wylał „dziecko z kąpielą”.
Osobiście nie widzę żadnych przeszkód, żeby w kategoriach J, MJ oraz S rozgrywano zawody wg klasycznych reguł – 2 półfinały (ale np. dwa razy dokładności lub dokładności-zwykły zamiast obowiązującego w MJ i S szybkości-dokładności) i dwunawrotowy finał (dokładności, zwykły z rozgrywką o medale). Przecież na dwudniowych ZR konie startują w ciągu zawodów po 4 razy + ew. czasami z rozgrywką i nikt nie ma zastrzeżeń.
W przypadku Juniorów Młodszych na Dużych Koniach rzecz jest do zastanowienia, ale skoro JM zgodnie z przepisami PZJ może startować w ciągu dnia nawet 6 razy, a koń powyżej 100 cm 2 razy to po co ograniczać „wewnętrznie” przez WMZJ ten przepis?
A już żadnym argumentem w świetle wieloletnich obsarwacji z MWiM nie jest dla mnie, zwłaszcza przy tej ilości startujących, „zdążenie z zawodami” przez organizatora! Ktoś, coś tu przekombinował?

- niepokojąca jest frekwencja i jej struktura na MWiM i niestety w pewien sposób coroczne obniżanie ich rangi!
Tak naprawdę tegoroczne MWiM uratowali w większości przypadków amatorzy startujący z III licencją.
Z ubiegłorocznych medalistów otwartych MWiM wystartowała w tym roku tylko dwójka – brązowa w ub.r. w Juniorach, a tym razem (dalej w wieku juniorskim) złota w MJ Kasia Kowalik oraz brązowa w ub.r. w mistrzostwach zawodników  z III licencji Martyna Witczak, której w tym roku zdecydowanie się nie powiodło.
Popatrzmy jednak dalej… Z ok. 30 zawodników WMZJ sklasyfikowanych w rankingu PZJ wystartowało tylko siedmioro, przy czym z 12-u z pierwszej „50-tki” tylko dwóch – Łukasz Matla oraz Krzysztof Mazur! W tym miejscu może warto podkreślić, że w pierwszej „20” rankingu PZJ jest aż 5 zawodników z Mazowsza – na MWiM nie zobaczyliśmy żadnego z nich!

- być może wpływ na to miała jak na taką rangę bardzo skromna pula nagród na zawodach. Na wielu mazowieckich ZR jest ona zdecydowanie wyższa i pytanie dlaczego tu było tak jak było, pozostaje jak najbardziej aktualnie i do przemyślenia zwłaszcza przez organizatorów.
Ale… Wg „wszelkich znaków na niebie i ziemi” od przyszłego roku o tym gdzie będą się rozgrywały MWiM decydować ma konkurs ofert złożonych przez kluby! Szkoda mi Kozielskiej i tego chyba od zawsze tradycyjnego miejsca rozgrywania tych Mistrzostw, ale byłby to zdecydowanie motywacyjny element dla organizatora. Nie z „urzędu” np. Żółwin i Legia, ale ośrodek z najlepszą ofertą – to jest to!

- brak obsługi kowalskiej na zawodach! Formalnie przedstawiciel organizatora miał rację oświadczając, że w przepisach PZJ nie ma wymagania tej obsługi na zawodach regionalnych, a za takie można uważać MWiM. Zabrakło chyba jednak nieco wyobraźni (przecież to w końcu MWiM i można oczekiwać wzorowej obsługi i organizacji) lub dobrej woli, w efekcie czego jedna z zawodniczek praktycznie musiała zrezygnować z rywalizacji. Jej pytanie o ewentualny zwrot kosztów chociażby boksów zostało potraktowane jak opisałem powyżej w oświadczeniu tejże osoby. A przecież koszt „kowala” na zawodach jest dla organizatora w praktyce symboliczny, trzeba tylko chcieć!
Kolejnym przejawem braku wyczucia i dobrej woli był przypadek koni, które przyjechały na zawody bez zaświadczenia o szczepieniach. Ze strony formalnej racja po stronie organizatora, ze strony praktycznej sprawa miała się zupełnie inaczej. Kobiety zapomniały, bo zapomniały – powinny pamiętać… Lek. Wet. zawodów zdzwonił się z lekarzem tychże koni i sprawę wyjaśnił, ale do akcji ponownie wkroczył decydent i w efekcie skasował po 300 PLN od konia pod groźbą nie dopuszczenia do startu.
Ja rozumiem to tak – jak nie ma to nie ma i prosimy o wyjazd z zawodów, ale jak ma i może dowieść w niedzielę, lekarze się znają i dogadali, to po co jeszcze afera o 600 PLN? Jak zapłaci to koń już zdrowy i szczepiony? A jak nie zapłaci to nie startuje? A co by było jakby rzeczywiście nie miał i posiał kilka wirusów?
Na przyszłość w razie czego proponuję sprawdzenie w bazie PZJ, gdzie powinno to być na bieżąco aktualizowane i która podobno jest najważniejszym źródłem prawnym!!!
    
- nie po raz pierwszy brak przy dekoracjach „oddelegowanych” przedstawicieli Zarządu WMZJ, co najmniej w randze V-ce Prezesa i same dekoracje – czyli odbywające się w stronę zupełnie pustej tzw. trybuny VIP, a nie w stronę zwyczajowo najpopularniejszej i najliczniejszej trybuny „wschodniej” i do tego „od strony Komisji Sędziowskiej”,     

-  i na koniec najbardziej zabawna historia… Historia „koszulkowa”! Otóż w tym roku WMZJ znalazł i załatwił środki na ufundowanie koszulek z napisami WMZJ oraz Mistrzostwa Warszawy i Mazowsza 2009 dla uczestników (zawodników) tegorocznych Mistrzostw Warszawy i Mazowsza w ujeżdżeniu i skokach, w tym w kategorii Kuców,  Małych Koni i Amatorów. Zestaw naprawdę dobrej jakości i bardzo ładnie zaprojektowanych koszulek został dostarczony na Legię w piątek, jeszcze  przed zawodami… Niestety sami organizatorzy nie stanęli na wysokości zadania – koszulki były raz wręczane przy dekoracji, potem już nie, a jeden komunikat o możliwości odbioru koszulki w biurze zawodów też nie przestawał do rzeczywistości, bo np. Mistrz jednej z kategorii usłyszał dosłownie w biurze: ”proszę iść „gdzie indziej”, mnie nie płacą za rozdawanie koszulek…”. Znowu drobiazg, zupełnie niepotrzebnie psujący wizerunek i ogólne wrażenie zawodów. No chyba, że na Legii są już poważne braki w „sortach mundurowych”…

I to by było na tyle napisane „z bocznej trybuny”…
 
   Do zobaczenia w przyszłym roku – mam nadzieję na super MWiM i… tak mi się marzy tradycyjnie ponownie na Kozielskiej, tylko czy tam jest możliwa zmiana mentalności (wcale nie taka duża!) kilku osób mających wpływ na organizację zawodów, działalność oraz postrzeganie klubu i ośrodka?

L.D.