Wraz z opadającymi liśćmi i temperaturami powoli pustoszeją otwarte hipodromy, a sportowa rywalizacja jeźdźców przenosi się w zacisze krytych ujeżdżalni. Pora więc na krótkie spojrzenie wstecz i ocenę tego, co w sporcie jeździeckim, w otwartym sezonie roku 2022 się udało, co nie wyszło, a co udało się zrealizować lepiej niż planowano.

Z naszymi pytaniami zwróciliśmy się do członka Zarządu Polskiego Związku Jeździeckiego odpowiedzialnego za wszelkie kwestie związane ze sportem wyczynowym, Huberta Kierznowskiego.

 

ŚK – Z zakresu swoich obowiązków w Zarządzie PZJ, ma Pan możliwość spojrzenia w to, co się dzieje we wszystkich jeździeckich konkurencjach sportowych. Czy patrząc z tej pozycji tegoroczny sezon startów na otwartych hipodromach możemy uznać za udany, taki sobie, czy może zupełnie nieudany?

Hubert Kierznowski – Myślę, że nie możemy sobie obydwaj pozwolić na tak grube uproszczenie tematu, by podać jedną z tych trzech odpowiedzi. Z pewnością środowisko by nam tego nie wybaczyło. Wołałbym wobec tego gdybyśmy w jakiś sposób usystematyzowali naszą rozmowę. Myślę, że dzięki temu łatwiej będzie się nam rozmawiało, a czytelnicy więcej z tej rozmowy wyniosą.

 

ŚK – Skupmy się wobec tego na podsumowaniu sezonu otwartego w konkurencjach olimpijskich z podziałem na kategorie wiekowe, zaczynając od ujeżdżenia.

H.K. - Jestem czynnym zawodnikiem oraz szkoleniowcem w konkurencji skoków przez przeszkody. Ta konkurencja jest mi najbliższa i najchętniej rozmawiałbym tylko o niej. Ponieważ jednak we wrześniu ubiegłego roku „podjąłem rękawicę” kandydując do Zarządu, to teraz nie będę się uchylał od odpowiedzi na postawione pytanie w odniesieniu do wszystkich konkurencji jeździeckich. W konkurencji ujeżdżenia, w grupie seniorów głównym startem w sezonie był udział w Mistrzostwach Świata rozgrywanych w Herning. Celem jaki sobie postawiliśmy w tym roku był udział w tej imprezie polskiej drużyny. Udało się go osiągnąć i w Herning wystartowaliśmy w pełnym, czteroosobowym składzie. Niestety, nie udało się w tym starcie uzyskać oczekiwanego rezultatu. Aleksandra Szulc na Breakdance nie ustrzegła się błędów, spowodowanych w dużej mierze nerwowym zachowaniem konia, dla którego start na stadionie, przy dużej publiczności był wyjątkowo trudny. Przejazd naszej pary został oceniony na 62,717%, co dało jej ostatecznie 86. miejsce w konkursie. Anna Mierzwińska na Dean Martinie także nie ustrzegła się kilku błędów, a jej nota końcowa 63,323% przyniosła 84. miejsce w konkursie. Obydwie pary wystartowały znacznie poniżej zakładanych prognoz. Żaneta Skowrońska-Kozubik startująca na Romanticu zaprezentowała się dobrze. Przejazd bez większych błędów przyniósł wynik 67,547% i 67. miejsce w konkursie. Katarzyna Milczarek na Guapo musiała dwukrotnie prezentować swojego konia podczas przeglądu weterynaryjnego. Podczas swojego startu para ta została wyeliminowana po piątym ruchu w konkursie z powodu nieregularności konia. Żadna z naszych par nie uzyskała kwalifikacji do konkursu indywidualnego. Wobec tylko jednego startu na zakładanym poziomie, wynik polskiej ekipy był bardzo niski, bo 193,587%. Dało to dopiero 18. miejsce w klasyfikacji drużynowej. W ocenie tego wyniku trzeba brać pod uwagę, że od wielu lat w światowym ujeżdżeniu czołówka jest taka sama. Najlepsze zespoły zamieniają się kolejnością na pierwszych sześciu miejscach. Zawodnicy z tych krajów dysponują zazwyczaj kilkoma świetnymi, wysokiej klasy końmi. Dzięki temu ich sztaby szkoleniowe mają nieporównywalne z nami zaplecze par, spośród których wybierają te, które prezentują najlepszą formę na imprezy główne. Drużynę polską reprezentowały wszystkie pary, które zdobyły kwalifikacje na Mistrzostwa. Inny skład drużyny był po prostu praktycznie niemożliwy. Musimy więc wyciągnąć właściwe, konstruktywne wnioski ze startu w Herning i pracować dalej, żeby to doświadczenie przyniosło progres w przyszłości. Wiem, że brzmi to trochę jak slogan z reklamy, ale taka jest niestety rzeczywistość. W sportach jeździeckich trzeba z pokorą przyjmować porażki, by stały się one źródłami późniejszych sukcesów.

 

ŚK – Wróćmy jednak do kolejnych wyników polskich reprezentantów ujeżdżenia, ale w kategoriach młodzieżowych. Tutaj mieliśmy chyba nieco więcej powodów do zadowolenia?

H.K. - Tak, z pewnością mamy w tym temacie dużo powodów do radości. Trener Andrzej Sałacki „stanął nie tylko na głowie”, ale również i „na uszach”, żebyśmy we wszystkich młodzieżowych kategoriach wiekowych wystawili w kluczowych imprezach nasze ekipy. Nie udało się to na sierpniowych Mistrzostwach Europy U25 i Dzieci rozgrywanych w Pilisjaszfalu. W kategorii U25 Polskę reprezentowała tylko jedna para – Filip Kowalski na Bel Fleur. W pierwszym starcie w konkursie drużynowym, po błędach spowodowanych płoszeniem się konia w części czworoboku, w pobliżu tablicy świetlnej polska para uzyskała wynik 65,412%. W konkursie indywidualnym, po kilku błędach Filip Kowalski uzyskał notę 63.897 %, co uplasowało go na 31. miejscu na 40. startujących zawodników. W grupie dzieci wystawiliśmy 3-osobową ekipę, w której znalazły się następujące pary: Zofia Kaczmarek i Lady Legende, Hanna Moczkowska i First William-P oraz Julianna Przybyła i Foton. Po pechowym spłoszeniu się rosłego Fotona spowodowanego gromkimi owacjami włoskich zawodników i kibiców tuż przed startem naszej drobnej reprezentantki, Julianna Przybyła uzyskała słabszy niż jej możliwości wynik (62,142%). Zepchnęło to naszą drużynę z punktowanego miejsca na ostatnie, 11. miejsce. W klasyfikacji indywidualnej Zofia Kaczmarek dosłownie otarła się o finał, plasując się ostatecznie na 22. pozycji. Podczas rozgrywanych w lipcu w Hartpury Mistrzostw Europy Juniorów i Młodych Jeźdźców, po pechowej kontuzji wałacha Fatum 8 dosiadanego przez Caroline Pawluk, nasze barwy reprezentowała trójka juniorów: Natalia Plata i Dolcetto, Aleksandra Błachno i Travenort's Diabolo oraz Dionizy Polikowski i Charmeur. Po dobrych przejazdach polska drużyna uplasowała się na 9. miejscu. Wielkim sukcesem było w Wielkiej Brytanii zakwalifikowanie się do ścisłego finału Natalii Plata, która po fantastycznym przejeździe w konkursie Freestyle to Music uzyskała wynik 72,295%, co uplasowało ją finalnie na 13. pozycji. Najwięcej radości przyniósł nam udział w Mistrzostwach Europy Kuców rozgrywanych w początkach sierpnia, w Strzegomiu. Nasze barwy reprezentowała w ujeżdżeniu drużyna startująca w następującym składzie: Veronica Pawluk i D'Artagnan 187, Pola Guerquin-Koryzma i Milky Way PP oraz Barbara Rynkowska i Leuns Veld's Winston. Jedna doświadczona amazonka i dwie debiutantki na imprezie tego formatu. Świetne przygotowanie polskiej ekipy przyniosło jej bardzo wysokie 8. miejsce z niewielką stratą do siódmej ekipy ze Szwajcarii i szóstej z Francji. W klasyfikacji indywidualnej w ścisłym finale wystąpiły dwie polskie reprezentantki. Pola Guerquin-Koryzma uzyskała w konkursie Freestyle to Music wynik 68,730%, co dało jej 18. pozycję w klasyfikacji końcowej. Veronica Pawluk uzyskała historyczny dla nas sukces i z wynikiem 77,490% sięgnęła po brązowy medal, tracąc do II miejsca jedynie 0,3 punktu procentowego!

 

ŚK – Wygląda więc na to, że w ujeżdżeniu mieliśmy wyniki przewyższające nasze oczekiwania, te zgodne z nimi oraz te poniżej oczekiwań?

H.K. - Tak właśnie było. Wynik seniorów w Herning był poniżej oczekiwań. Choć sam fakt zakwalifikowania się pełnej ekipy należy uznać za sukces. Sądzę, że choć wyniki jeszcze nie są na miarę naszych oczekiwań, to jesteśmy na dobrej drodze, żeby tak się stało. W młodzieżowych kategoriach mamy kolejny rok progresu i sukcesów. To dowód na to, że trener Andrzej Sałacki wie co robi. W początkach roku uzgodnił z Zarządem PZJ swoją strategię. Wyniki pokazują, że to była dobra droga.