Chcąc potwierdzić tę informację poprosiliśmy zawodnika o krótką rozmowę:
ŚK – Czy to prawda, że zamierzasz wrócić do Polski, by w ojczyźnie dalej profesjonalnie jeździć konno?
OM – Przyjechałem w tej chwili do Polski i myślę o tym. Mówiąc szczerze powoli zaczynam to organizować.
ŚK – Co jest powodem podjęcia tej dosyć radykalnej decyzji?
OM – Jak mówiłem już kiedyś w rozmowie dla Świata Koni, to była jak pamiętam Siodlarnia Świata Koni, moje życie tak się ułożyło, że przez kilka ostatnich lat jeździłem w Niemczech współpracując z Jürgenem Fitschen. Na początku naszej współpracy powiedzieliśmy sobie, że naszym wspólnym celem jest dojście z młodymi wówczas końmi do sportu na wysokim poziomie. Jak widać po osiąganych wynikach do tej pory udawało się ten cel osiągać. Teraz jednak widzę, że mój sponsor jakby zaczął wycofywać się z obranej drogi. Niedługo może się okazać, że nie będę miał już tych koni, z którymi dzisiaj startuję i z którymi przeszliśmy długą drogę. Nie ukrywałem tego nigdy i nie będę tego ukrywał i teraz, że chcę się dalej jeździecko rozwijać.
ŚK – Ale czy takie scenariusze nie są codziennością zawodowych jeźdźców?
OM – Tych pracujących w stajniach handlowych z pewnością. My jednak z Jürgenem określiliśmy sobie na początku bardzo ambitny cel i do tej pory razem go realizowaliśmy. Myślę, że udanie. To nie jest tak, że nagle mamy całkowicie rozbieżne zdania i się pokłóciliśmy. To raczej różnica w spojrzeniu na przyszłość. Ja uważam, że jeszcze nie osiągnęliśmy tego, co z tą stawką koni można osiągnąć. Mój sponsor jest raczej zdania, że cel został osiągnięty i teraz czas na zbieranie z tego owoców. Czyli mówiąc inaczej, że pora na sprzedaż koni. Jeśli mam więc zaczynać od początku, od pracy na młodych, surowych koniach, to pomyślałem sobie: czemu mam to robić w obcym kraju? Dlaczego nie zacząć tego robić w Polsce? To tutaj jest moja ojczyzna.
ŚK – Czy jest już jakieś konkretne miejsce w Polsce gdzie Oskar Murawski będzie pracował z końmi i przygotowywał je do startów w poważnych zawodach?
OM – Owszem. Niedaleko Świebodzina jest taka prywatna stajnia, w której są fajne warunki. W tej chwili jest tam nowa hala. Jest tam też bardzo dobra karuzela dla koni. Jej właściciel powiedział, że jak pojawię się u niego to zrobi profesjonalny plac do pracy na zewnątrz. Wygląda więc na to, że miejsce do pracy jest. Muszę jeszcze tylko dogadać się z właścicielami młodych i obiecujących koni i zacząć żmudną co prawda, ale i bardzo wdzięczną pracę, by doprowadzić je do wysokiego sportu. Jak już pokazałem wiem jak to zrobić.
ŚK – W jakich stosunkach rozstajesz się ze swoim dotychczasowym sponsorem?
OM – Mimo różnicy zdań nie jesteśmy skłóceni i obrażeni na siebie. Być może będę w Polsce pracował z jego młodymi końmi. Sprawa jest otwarta. Już raz udało nam się wspólnie coś osiągnąć. Być może to powtórzymy. Tylko w trochę innych warunkach. Jestem człowiekiem otwartym i nie zamykam się na żadne z możliwości. Mam jednak nadzieję, że uda mi się nawiązać owocną współpracę z polskimi hodowcami i właścicielami koni.
ŚK – Dziękuję serdecznie za rozmowę, życząc jednocześnie spełnienia się w Polsce.
OM – Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. Mam nadzieję, że niebawem pojawię się na polskich parkurach.
Szukaj
Zaloguj się








