To żelastwo znajdowane jest do dzisiaj w pradawnych grobach sprzed wielu tysięcy lat, pośród doskonale wypreparowanych przez naturę kości szczęki i żuchwy. Jakże często kości te spoczywają obok szkieletu króla czy wojownika. Świadczy to o doniosłej roli, jaką koń odgrywał niegdyś u boku człowieka. Czy ten kawałek żelastwa – wędzidło, wiele tysięcy lat temu stało się początkiem końskiej niewoli? Czy udomowienie zawsze jest równoznaczne z niewolą?
Czym jest wolność?
Chyba właśnie na to filozoficzne pytanie trzeba spróbować w pierwszej kolejności odpowiedzieć, chcąc zagłębić się w temat końskiej wolności tudzież jej braku u boku człowieka. Wolność definiowana jest jako brak przymusu, możliwość dokonywania wyborów, kierowania się własną wolą. Rozpatruje się ją w różnych aspektach. Wolność ludzka dotyczyć może braku zniewolenia (na przykład w więzieniu), braku ograniczeń ze strony szefa, rodziny czy szkoły czy też braku konieczności stosowania się do reguł panujących w społeczeństwie (wśród nich znajdują się między innymi zwyczaje czy normy dotyczące zasad zachowania się). Wolność rozpatruje się również w ludzkim mniemaniu jako wolność do (na przykład wyboru miejsca zamieszkania) i wolność od (na przykład warunków naturalnych).
Czy koń na wolności jest wolny?
Najpierw powinniśmy zadać sobie pytanie o nasze postrzeganie wolności. Zakładając, że wolności nie ogranicza więzienie czy porwanie, żyjemy na wolności. Teoretycznie mamy zagwarantowaną wolność od głodu, bo nikt nas do niego nie przymusza. Sama jednak konieczność pozyskiwania pokarmu, czyli praca zarobkowa w przypadku człowieka żyjącego w społeczeństwie, wolność ludzką ogranicza. Konieczność wykonywania pracy często odbiera wolność do całkowitego decydowania o sposobie spędzania czasu. Życie w społeczeństwie wiąże się z koniecznością ograniczenia ludzkiej wolności w różnych aspektach. Za przykład może posłużyć konieczność stosowania się do ciszy nocnej. Zawsze można jednak zrezygnować z życia w społeczeństwie, co też jest przejawem wolności – wolności wyboru. Jeżeli jednak zdecydujemy się na życie z daleka od tego, co oferuje nam cywilizacja, będziemy zdani tylko na siebie w starciu z dziką przyrodą. To z kolei spowoduje brak wolności od warunków naturalnych. Można bez końca prowadzić takie rozważania, bardzo szybko nasuwa się jednak pewien wniosek – całkowita wolność jest niezwykle trudna do osiągnięcia, o ile w ogóle jest to możliwe. Czasem wolność to po prostu możliwość wyboru wolności w tej, a nie w innej kwestii.
Jak to zagadnienie wygląda w przypadku konia? Raczej nie rozważa on tak dogłębnie zagadnienia własnej wolności, jak czyni to człowiek i postrzega ją zupełnie inaczej, nie jest bowiem jako zwierzę zdolny do tak abstrakcyjnego myślenia. Koń, podobnie jak człowiek, żyjąc w warunkach naturalnych zmuszony jest do nie zawsze zadowalających go kompromisów. Już samo życie w stadzie narzuca mu konieczność różnych zachowań. Stado to hierarchia, a więc konieczność podporządkowania się ważniejszym w stadzie. To ważniejszy osobnik decyduje o kierunku przemieszczania się, o miejscu popasu, odpoczynku. Koń niższy w hierarchii zmuszony jest mu ulegać, między innymi przez odstąpienie swojego pożywienia, czasem pozostając nawet głodnym. Czy to nie jest klasyczne naruszenie wolności? Koń teoretycznie mógłby zrezygnować z życia w stadzie, jednak zakończyłoby się to dla niego tragicznie, byłby bowiem nieporównanie bardziej narażony na rychłą śmierć w paszczy drapieżnika. Życie u boku człowieka zwane jest życiem w niewoli, czyli przeciwieństwie wolności. Czy jest to jednak faktycznie niewola w porównaniu do życia na tak zwanej wolności, czyli w naturze? Niekoniecznie, wszystko zależy od tego, jakie warunki zostaną mu stworzone. Koń przystosowany jest bowiem do życia w stadzie, a więc i do bycia szczeblem w hierarchii.
Koń – symbol wolności
Już od wieków koń utożsamiany jest z wolnością. Wolnością dziką, nieokiełznaną. Z żądzami targającymi ludzką duszę. Inspirował wielu poetów, malarzy, tętent kopyt słychać w niezliczonej ilości utworów muzycznych. To na końskim grzbiecie ku wolności pędziła naga kobieta, uwieszona u szyi karego, toczącego pianę z pyska dzikiego rumaka, przedstawiona na obrazie „Szał uniesień” Władysława Podkowińskiego. To na nim wielu jeźdźców wyrusza w pogoń za wolnością, jakże egzotyczną w swym smaku pośród szarego dnia powszedniego, którego lwią część pochłaniają obowiązki zawodowe i domowe. Czy w związku z tym naprawdę chcemy tę inspirującą nas końską wolność okiełznać? Czy zakładając na grzbiet siodło składamy niewidzialne skrzydła wierzchowca? Dosłowne tłumaczenie terminu „koń zajeżdżony”, tożsamego z koniem przygotowanym do pracy pod siodłem, brzmi „złamany do jazdy” (ang. broken to ride). Czy naprawdę udomowienie i nauczenie tego zwierzęcia pracy razem z człowiekiem jest tym samym, co odebranie mu wolności? Niekoniecznie, jeśli szanuje się w tym wszystkim naturę konia i jego uwarunkowania psychiczne i fizyczne. Jak je dostrzec?
Końskie wolności
Podstawy końskiej wolności leżą w pięciu ogólnie przyjętych zasadach, które warunkują dobrostan zwierzęcia. To od nich bezwzględnie należy wyjść rozpatrując zagadnienie szeroko pojętej wolności udomowionego konia.
Wolność od pragnienia, głodu i niedożywienia
Każdy koń powinien mieć zapewniony dostęp do czystej, świeżej wody i diety, która jest w stanie zaspokoić jego wymagania pokarmowe i zapewnić mu pełnię zdrowia i wigoru. Choć punkt ten wydaje się oczywisty, nie tak rzadko zdarza się, że nie jest spełniany. Wynika to zazwyczaj z niedostatecznej wiedzy dotyczącej funkcjonowania organizmu konia, szczególnie wśród mało doświadczonych właścicieli. W naturze zwierzęta instynktownie pobierają pokarm w odpowiedniej ilości i o odpowiedniej jakości. W niewoli niestety zwierzę jest skazane na zjadanie tego, co zostanie mu podane do żłobu. Nie zawsze jest to pasza odpowiednia. Z pozoru dobre siano, to znaczy niezgniłe i niespleśniałe, może wcale nie zawierać traw skoszonych we właściwym czasie i co za tym idzie, na odpowiednim etapie rozwoju, co warunkuje jego wartość odżywczą. Poza tym sam skład gatunkowy wysuszonych roślin, które w sobie zawiera, może nie być wystarczająco dobry. To wiąże się z obniżoną wartością odżywczą, która odbić może się na zdrowiu konia. Kolejną kwestią jest zboże. Niejednokrotnie miarka owsa miarce owsa równa nie jest. W zależności od jakości ziarna ta sama objętość może mieć różną wagę. Dlatego rozpoczynając skarmianie nowej partii zboża trzeba najpierw zważyć jego miarkę i na tej podstawie dostosować ilość zadawanego zboża do konkretnego konia. Niestety wiele koni cierpi z przekarmienia. Miło patrzeć, jak koń z rozkoszą podniebienia chrupie owies, jednak konie należące do ras łatwo przyswajalnych, takich jak hucuły, koniki polskie czy kuce szetlandzkie, mogą z takiej diety wynieść więcej złego niż dobrego. Dla nich może się to zakończyć przede wszystkim ochwatem wskutek nadmiernej ilości związków odżywczych w organizmie, których nie tylko nie potrzebują, ale które są dla nich po prostu szkodliwe. Należy również wspomnieć, że na stan odżywienia zasadniczy wpływ ma również uzębienie oraz poziom zarobaczenia.
Wolność od fizycznego i termicznego dyskomfortu
Koń wymaga odpowiedniego schronienia i miejsca do odpoczynku. Warunki panujące w stajni powinny być zgodne z wymaganiami dla tego gatunku. Nie wszystkie konie potrzebują do życia stajni, niektóre mają się doskonale w chowie bezstajennym. One jednak też muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki dotyczące uwarunkowań terenu i żywienia.
Wolność od bólu, urazów i chorób
W tym punkcie zawiera się zapobieganie chorobom oraz szybka diagnostyka i leczenie. Zapobieganie to przede wszystkim przestrzeganie kalendarza szczepień oraz dbałość o właściwe warunki utrzymania i użytkowania. Właściwa diagnostyka natomiast zaczyna się od uważnego oka opiekuna, które zwykle jako pierwsze dostrzega odstępstwa od normy w stanie zdrowia konia i pozwala na szybką diagnostykę weterynaryjną. A szybka diagnostyka to także szansa na skuteczne leczenie. Wolność od bólu i urazów nabiera szczególnego znaczenia w odniesieniu do użytkowania konia i budzi wiele kontrowersji, zwłaszcza w kontekście sportowym.
Wolność do wyrażania wzorców normalnego zachowania
Niezbędna ku temu jest wystarczająca przestrzeń oraz towarzystwo przedstawicieli własnego gatunku. Niestety określenie „wystarczająca przestrzeń” nieraz odnoszone jest wyłącznie do powierzchni boksu. Więcej koni, niż by mogło się zdawać, pozbawionych jest swobodnego ruchu na wybiegu. Ma to miejsce szczególnie w przypadku tak zwanych „koni pensjonatowych”. Brak towarzystwa innych koni najczęściej zdarza się natomiast w małych, przydomowych stajenkach.
Wolność od strachu i destrukcyjnego stresu
Punkt ten dotyczy cierpienia psychicznego, z którym najczęściej spotkać się można w przypadkach ignorowania naturalnych potrzeb konia. I tu kwestią budzącą kontrowersje bywa użytkowanie tych zwierząt. Należy, więc zadać sobie pytanie, czym dla konia jest strach i destrukcyjny stres.
Strach ma wielkie oczy, czyli o końskich strachach i stresach
Czym jest strach? Jest to wrodzona zdolność organizmu, zarówno ludzkiego, jak i zwierzęcego, do generowania emocjonalnego napięcia, pojawiającego się w sytuacji zagrożenia. Wynika z instynktu przetrwania i jest jedną z najpierwotniejszych cech. To on uwalnia szereg odruchów umożliwiających sprawną ucieczkę. Wiąże się między innymi z silnym napięciem mięśni, które znajdują się dzięki temu w gotowości do szybkiego biegu lub w ostateczności – walki. Napięcie mięśni można łatwo wyczuć na grzbiecie zwierzęcia. Czują to dobrze jeźdźcy, kiedy dosiadany przez nich wierzchowiec czegoś się przestraszy i nagle „sztywnieje”. Dobrym sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa w trakcie zabiegów przy koniu jest położenie na jego grzbiecie dłoni. Nie tylko działa to na konia uspokajająco, ale również pozwala wyczuć nagłe napięcie mięśni, za którym iść mogą różnego rodzaju reakcje obronne, na przykład kopnięcie. W obliczu strachu, szczególnie często u koni, następuje również wypróżnienie. Dzięki niemu zmniejsza się masa ciała i łatwiej jest zagrożonemu osobnikowi uciekać. Istotną kwestię w powstawaniu strachu ma zdolność zapamiętywania. Wiele odruchów wykonywanych w obliczu strachu generują zapamiętane wcześniej sytuacje czy przedmioty. I tak na przykład strach przed bólem grzbietu, związanym ze źle dopasowanym siodłem, powoduje u wielu koni ucieczkę w trakcie siodłania – wygięcie grzbietu lub odstąpienie o kilka kroków. Jedną z cech strachu jest jednak jego szybkie wygasanie, jeżeli bodziec, który go wywołał, szybko ustąpił bez żadnych negatywnych następstw.
Stres jest, najprościej mówiąc, tak dla ludzi, jak i dla koni, stanem zachwiania równowagi psychicznej i fizycznej w odpowiedzi na działanie czynnika stresującego, tak zwanego stresora. Jednym ze stresorów jest właśnie wspomniany powyżej strach. Kluczową rolę w odpowiedzi na zadziałanie czynnika stresogennego odgrywa układ hormonalny. Substancjami stymulującymi organizm w sytuacji stresowej są przede wszystkim adrenalina i noradrealina – hormony układu współczulnego, które nie bez powodu zwane są hormonami walki i ucieczki. Działanie tego układu polega między innymi na przyspieszeniu tętna i oddechu, co pozwala na lepsze ukrwienie tkanek (w szczególności mięśni potrzebnych do ucieczki) i na rozszerzeniu źrenic, co ma poprawić zdolność widzenia. Ze stresem łączą się również procesy adaptacyjne, które mają za zadanie przystosować organizm do zmieniających się warunków.
Stres sam w sobie nie jest zjawiskiem negatywnym ani dla ludzi, ani dla koni. Pozwala na przetrwanie jednostki oraz na jej rozwój. Jeżeli w otoczeniu konia pojawi się drapieżnik, to dzięki krótkotrwałemu stresowi jego organizm zostanie skutecznie zmobilizowany do ucieczki, która będzie miała szansę na powodzenie. Jeżeli uda się koniowi uciec przed drapieżnikiem, to następna ucieczka prawdopodobnie będzie jeszcze sprawniejsza. Problem pojawia się wtedy, kiedy stres szybko nie ustępuje lub pojawia się w zbyt krótkich odstępach, niepozwalających na odzyskanie pełnej równowagi. Stan taki nazywa się distressem. Organizm poddany distressowi nie jest w stanie zaadaptować się do nowych warunków. To prowadzi do szeregu negatywnych zmian, zarówno zdrowotnych, jak i tych dotyczących zachowania (behawioralnych). Na przykład koń poddany chronicznemu stresowi związanemu ze zbyt małą przestrzenią życiową może, pomimo właściwego żywienia, tracić na wadze. Z kolei permanentna nuda związana z ograniczeniem swobodnych kontaktów z innymi końmi może doprowadzić do jednego ze stajennych nałogów, na przykład tkania.
Przykłady stresorów w życiu konia:
- ograniczenie ruchu zarówno w sensie unieruchomienia ciała (pęta), jak i niezapewnienia wystarczającej powierzchni do swobodnego poruszania się (wybiegu) oraz kładzenia się i wstawania (zbyt mały boks),
- niewłaściwe warunki bytowe, a wśród nich między innymi zbyt wysoka lub niska temperatura, brak dostępu czystego powietrza, brak wystarczającej ilości czystej ściółki, brak światła słonecznego,
- głód, pragnienie,
- praca niedostosowana do wieku i możliwości fizycznych konia, obciążenie nadmiernym wysiłkiem,
- poczucie fizycznego zagrożenia, na przykład ze strony drapieżnika lub człowieka,
- konflikty z innymi członkami stada.
PRAWDA! Właściwie dobrany i używany rząd jeździecki nie ogranicza końskiej wolności.
Wszystko zależy od tego, w jaki sposób postrzegany jest sprzęt i pomoce jeździeckie. Wspomniane wcześniej wędzidło może być traktowane jako środek przymusu – skuteczny sposób poskromienia. Może się jednak stać czymś zupełnie innym – jednym ze środków komunikacji między człowiekiem a koniem w trakcie wspólnego wykonywania pracy. Dzięki wędzidłu jeździec lub powożący jest w stanie w precyzyjniejszy sposób przekazać koniowi daną informację. Ma to zbawienny wpływ dla obu stron – konia uczula na działanie pomocy, a człowiekowi oszczędza nerwów, siły i zwiększa bezpieczeństwo. Coraz częściej możemy zobaczyć, już nie tylko na filmach czy w czasopismach, ludzi jeżdżących konno bez użycia wędzidła, niektórzy czynią to nawet bez kantara. Jest to dla obu stron możliwość doświadczenia fantastycznego partnerstwa, wzajemnego zaufania i zrozumienia. Wiele koni chodzących na co dzień na ogłowiu wędzidłowym reaguje na nawet krótkie epizody jazdy na samym kantarze sznurkowym łatwo zauważalnym rozluźnieniem. Wyobraźmy sobie jednak jeźdźca, który nigdy nie pracował z koniem metodami naturalnymi, a postanawia z sobie znanych przyczyn odbyć trening na samym kantarze sznurkowym. Zakładając, że nie dosiada on narowistego konia ze skłonnościami do ponoszenia i brykania, istnieje duża szansa, że pierwsza jazda bez wędzidła nie zakończy się zupełną katastrofą, czyli groźnym wypadkiem. Precyzyjna komunikacja będzie jednak początkowo niemożliwa, gdyż do tej pory pewna część sygnałów była przekazywana za pomocą kiełzna. Jeżeli wymagana ilość treningów nie zostanie poświęcona na naukę konia pracy w nowych warunkach, a jeździec od razu będzie chciał odbyć na nim normalny trening, to jazda stanie się prawdziwą mordęgą dla obu stron. Człowiek będzie bowiem próbował, oprócz pracy dosiadem i łydkami, przekazywać koniowi sygnały również za pomocą wodzy, których rola w klasycznej szkole jest istotna (choć niestety często nadużywana). Taka jazda przybierze postać szarpaniny, w trakcie której człowiek będzie mało skutecznie nadużywał większości dostępnych pomocy. Koń natomiast, przyzwyczajony do dotychczasowej sygnalizacji za pomocą wędzidła, będzie dostawał całą masę niezrozumiałych dla niego sygnałów.
Prawidłowe używanie właściwie dobranego wędzidła nie wyrządza więc koniowi szkody. Miło jest przecież popatrzeć na konia, który idzie pod siodłem rozluźniony i co chwilę parska z zadowolenia. Wszystko zależy w pierwszej kolejności od tego, kto jest po drugiej stronie wodzy, a w drugiej od tego, jakie wędzidło spoczywa w jamie ustnej konia. Problemy pojawiają się wtedy, kiedy narzędzie to wpada w ręce osób niedoświadczonych, obdarzonych niewielką wyobraźnią, a raczej poprzez ręce takich osób wpada do pyska wierzchowca. Niestety na konie wsiada wiele osób bez właściwego przygotowania jeździeckiego. Wynikać to może z dwóch przyczyn. Jedną z nich jest po prostu brak niezbędnego wyszkolenia. Drugą natomiast wyszkolenie nieprawidłowe. Jednym z podstawowych błędów popełnianych w jeździe konnej jest nadużywanie wędzidła. To właśnie z tego powodu można zobaczyć poranione końskie pyski. Takie obrazy wpływają, zresztą słusznie, bardzo negatywnie na ocenę samego wędzidła.
Nadużywanie kiełzna wynika zazwyczaj z kilku czynników związanych ze wspomnianym powyżej brakiem prawidłowego wyszkolenia jeździeckiego. Nauka prawidłowego wykonywania parady, czyli zatrzymania, nie jest sprawą łatwą i zwykle zajmuje więcej aniżeli kilka minut. Osoba bez stosownej wiedzy, która wędzidło kojarzy z odpowiednikiem hamulca w rowerze, pociągnie za wodze i uzyska pozornie ten sam efekt, co ktoś zatrzymujący konia poprzez wykonanie parady. Drugą kwestią jest, kolokwialnie rzecz ujmując, „pójście na łatwiznę” w szkoleniu jeździeckim, które niestety nierzadko ma miejsce w szkółkach jeździeckich. O ile prostsze jest bowiem przekazanie zastępowi początkujących jeźdźców, że hamujemy poprzez pociągnięcie za wodze, aniżeli poświęcenie trochę czasu każdej osobie z osobna na wytłumaczenie działania parady. Jazdy w takich szkółkach zwykle odbywają się „jeden za drugim”. Kiedy na przodzie idzie najbardziej doświadczona para koń-jeździec, to reszta koni posłusznie powtarza za nim różnego rodzaju manewry typu zatrzymanie czy skręt. Potem, kiedy początkujący jeździec zostaje na placu sam, plac ten z ujeżdżalni zmienia się w prawdziwy plac boju, bo… koniem trzeba kierować. I tak na pierwszy ogień idą w ruch wodze, czego złe skutki w pierwszej kolejności odczuwa koń.
Sytuacja znacznie się pogarsza, kiedy tak „wyszkolony” jeździec lub jeździec całkowicie niewyszkolony realizuje swoje marzenie i kupuje konia. Często zostaje on wtedy już całkowicie zdany sam na siebie. Najważniejszą pomocą jest wtedy wędzidło, które w skutek jego nadużywania przestaje być skuteczne. I wtedy do głowy przychodzi zwykle pomysł najgorszy z możliwych, czyli zakup ostrzejszego wędzidła. I tak do końskiego pyska trafiają coraz to nowsze wynalazki, z pelhamami i munsztukami włącznie. Koń w różny sposób zaczyna się buntować – czy to przez chowanie się za wędzidło, rzucanie głową czy wręcz odmowę pójścia na przód. O jakimkolwiek kontakcie na osi ręka jeźdźca-pysk konia mowy w takim przypadku oczywiście być nie może.
Pozostając przy pomocach jeździeckich – nawet bat, o ile jest prawidłowo używany, nie odbiera koniowi wolności. W rękach świadomego człowieka może okazać się przydatnym narzędziem komunikacji. Należy bowiem pamiętać, że każdy koń to zwierzę stadne i współpraca leży w jego naturze. Człowiek stosując właściwe pomoce, do których w uzasadnionych przypadkach należy również bat, uczy konia zasad życia w mieszanej „ludzko-końskiej” społeczności. Najlepiej byłoby używać samej mowy ciała, tudzież co jakiś czas wierzgnąć lub ugryźć konia, jak ma to miejsce w stadzie, możliwości człowieka są jednak z różnych przyczyn ograniczone. W takim przypadku bat stać się może cenną wskazówką dla konia, a nie narzędziem wyzwalającym u niego trwogę, jak niestety nierzadko się dzieje, kiedy i ta pomoc traktowana jest nieprawidłowo. Pamiętać musimy, że bat nie służy do bicia konia, ale do zwrócenia jego uwagi.
FAŁSZ! Zmuszanie konia do pracy znacznie ogranicza jego wolność.
Wszystko zależy od tego, w jaki sposób użytkowany jest koń. Wykonywanie przez jego ciało pracy jest całkowicie zgodne z naturą. Co więcej, nawet stres związany z zawodami nie jest niczym nadzwyczajnym dla organizmu konia. Codzienne życie na wolności stawia przed nim całą masę wyzwań. Większości z nich nie musi on sprostać żyjąc u boku człowieka – nie jest zmuszony przede wszystkim do zdobywania pożywienia i uciekania przed drapieżnikami. Sport stanowić więc może doskonały sposób na rozładowanie emocji, które nie znajdują ujścia w codziennym życiu udomowionego konia. Kwestią zasadniczą jest dopasowanie wysiłku do aktualnych fizycznych i psychicznych możliwości zwierzęcia, stworzenie mu odpowiednich warunków bytowych oraz wytworzenie partnerskiej relacji pomiędzy koniem i człowiekiem. Wspomniane czynniki gwarantują mu komfort życia i pracy. Odpowiednie warunki bytowe niestety często odbiegają od prawidłowych w przypadku koni sportowych. Dotyczy to przede wszystkim ograniczenia swobodnego ruchu na świeżym powietrzu, kontaktu z innymi końmi i żywienia. To ostatnie uwzględniać powinno nie tylko potrzeby wydolnościowe organizmu związane z uprawianą dyscypliną, ale i te podstawowe, które wynikają z naturalnych uwarunkowań, jak na przykład duży udział pasz objętościowych, krótkie odstępy pomiędzy kolejnymi karmieniami oraz dostęp, nawet limitowany, do pastwiska. To właśnie niespełnianie powyższych warunków, a nie sama praca, jest przyczyną zmniejszenia poziomu dobrostanu konia, a przez to i wolności.
Koń nie rozpatruje wolności w aspektach filozoficznych, nie zastanawia się nad nią tak jak czyni to człowiek. Dla niego liczy się spełnienie potrzeb życiowych – między innymi jedzenia, ruchu, kontaktu z innymi końmi, odpoczynku. Nie zastanawia się nad tym, czy jest wolny – on po prostu czuje się dobrze albo źle. Jego udomowienie czy użytkowanie nie jest więc tożsame z odebraniem wolności. Czuje się on zniewolony wtedy, kiedy człowiek nie respektuje jego natury wskutek niedostatecznej wiedzy czy umiejętności. W następnym artykule poruszony zostanie między innymi temat swobody konia w aspekcie leczenia (gdzie leżą jego granice), warunków utrzymania i nauki, kiedy wymagania człowieka konfrontują z naturalnymi uwarunkowaniami konia.
Szukaj
Zaloguj się








