Zastrzeżenia organizatorów wzbudzało kilka punktów zatwierdzonego przez PZJ Regulaminu Tworzenia Kalendarza Zawodów. Co by jednak nie mówić o tym Regulaminie, wprowadził on pewien ład i porządek w sposób budowania kalendarza zawodów międzynarodowych i zawodów ogólnopolskich. Wymóg stosunkowo wczesnych wpisów, bo wnioski o organizacje imprez rangi Mistrzostw Polski oraz zawodów międzynarodowych należało zgłosić w nieprzekraczalnym terminie do 31 sierpnia, zawodów ogólnopolskich do 30 października, pozwolić miał według Zarządu PZJ na bezpieczne i szybkie skonstruowanie kalendarza zawodów na rok następny.

Z pewnością korzyści  płynące z takiego postępowania dostrzegło wielu organizatorów zawodów jeździeckich w Polsce.

   Nie wdając się w specjalne szczegóły, warto powiedzieć, że Zarząd PZJ w sobotę 9 listopada ubiegłego roku zorganizował w trakcie trwania turnieju CSI3* w Lesznie spotkanie z organizatorami jeździeckich zawodów w skokach przez przeszkody. Jak powiedział w rozmowie dla Świata Koni w dniu 3 listopada ubiegłego roku prezes PZJ – Łukasz Abgarowicz, spotkanie miało na celu: „ (...) kwestia omówienia i rozwiązania ewentualnych problemów jeśli idzie o terminy. Czyli mówiąc krótko kwestia konfliktów w kalendarzu. Uważam, że powinniśmy wspólnie, w interesie wszystkich przyjąć takie postępowanie, że w przypadku wystąpienia konfliktu w kalendarzu imprez powinniśmy na takich właśnie spotkaniach próbować je rozwiązać na drodze wspólnego dla wszystkich zainteresowanych stron kompromisu. (...) Z tego też powodu dobrze by było, żeby w Lesznie i nieco później w Jaszkowie zjawili się przedstawiciele wszystkich organizatorów dużych zawodów.” (rozmowa opublikowana w newsie na stronie www.swiatkoni.pl w dniu 3 listopada 2013 roku). Przez przeszło 3 godziny omawiano tam więc kwestie związane z terminami zawodów. I bardzo dobrze, zakrzyknął by ktoś i miałby rację!
Potwierdzeniem tego było opublikowanie spójnego kalendarza międzynarodowych i krajowych imprez jeździeckich w 2014 roku.
Sielanka jednak skończyła się z chwilą opublikowania przez PZJ w dniu 14 stycznia wspólnego z PZHK komunikatu o miejscu i terminie rozgrywania finałów MPMK w konkurencji skoków przez przeszkody. Okazało się wtedy, że tegoroczny finał MP dla młodych koni skokowych ma być rozegrany dokładnie w tym samym czasie, co wpisane do kalendarza zawody organizowane przez KJK Szary z Michałowic pod Krakowem. Jak to możliwe by po tak misternie ułożonym planie wprowadzenia dosyć drakońskiego dla organizatorów zawodów Regulaminu doszło to takiej sytuacji?
No cóż mechanizm okazał się stosunkowo prosty, prawie tak jak konstrukcja cepa. Otóż organizatorem zawodów pod nazwą MPMK w każdej z konkurencji jest PZHK wraz z PZJ. O kwestii wyboru miejsca i terminu rozgrywania finałów MPMK decyduje wspólna ,mieszana Komisja PZJ-PZHK. Jednak żaden z jej członków nie pojawił się w Lesznie, w sobotę 9 listopada ubiegłego roku.

   Członek wspomnianej Komisji wspólnej, pan Bogdan Kuchejda tak skomentował ten fakt: „MPMK są organizowane od wielu już lat. Od lat praktycznie termin rozgrywania finałów w konkurencji skoków jest stały, to znaczy trzeci weekend sierpnia. Pewnie dlatego przespaliśmy trochę sprawę i nie wprowadziliśmy terminu w odpowiednim czasie do kalendarza licząc na inicjatywę w tej kwestii ze strony naszego partnera, czyli PZJ. Oni zapewne zrobili tak samo. Z tych samych powodów nie było nikogo na spotkaniu w Lesznie. W efekcie końcowym powstała bardzo niezręczna i kłopotliwa sytuacja. Dotyczy ona głównie państwa Szary z Michałowic, ale również organizatora sportowego czempionatu w Śremie i nawet organizatora zawodów w Gajewnikach. Niezależnie jednak od ewentualnego przerzucania się odpowiedzialnością za tą sytuację miedzy PZJ i PZHK, państwu Szary należą się słowa gorących przeprosin. Oni pewnie stracą najwięcej. Sami będąc bardzo cenionym organizatorem dobrze przygotowanych zawodów, w każdych MPMK w skokach prezentowali zawsze co najmniej kilka koni. W tym roku tego nie będą mogli siłą rzeczy zrobić. Cztery dni po finale w Gajewnikach rozpocząć się ma czempionat w Olszy. Chyba nie trzeba tego dalej komentować. No cóż, oprócz samych przeprosin chciałbym obiecać, że w przyszłym roku nie będzie powtórki i unikniemy takich, ewidentnych wpadek.”
Poproszony o komentarz w tej sprawie prezes PZJ pan Łukasz Abgarowicz powiedział tak: „Sprawa jest niestety dosyć przykra. Co tu dużo mówić, wina leży z pewnością po naszej i PZHK stronie. Z pewnością niema jej w postępowaniu cenionego przez nas bardzo KJK Szary z Michałowic.  Niemniej jednak w tym roku nie było możliwości bezkonfliktowego rozwiązania tego problemu. Mistrzostwa dla młodych koni po prostu muszą się odbyć.  Oczywiście będziemy wyciągać z tegorocznej sytuacji wnioski by nie powtórzyć w przyszłości takich błędów. Jedynym akceptowalnym rozwiązaniem jest bezwzględne egzekwowanie zgłaszania do kalendarza imprez rangi mistrzowskiej w terminie  31 sierpnia. Pozwoli to pozostałym organizatorom na zbudowania swojego kalendarza w pozostałych, wolnych terminach. Myśmy w zeszłym roku niestety nie zrobili tego. Ponieważ terminy te nie są samodzielnie ustalane przez PZJ, robi to komisja wspólna, to temat nam umknął. To nasza, PZJ wina. Dlatego jedyne co teraz mogę zrobić to powiedzieć do państwa Szary „przepraszam”. Naprawdę szczerze przepraszam. Nie mogę nie przyjąć do kalendarza MPMK. Anie ma terminu niekolizyjnego. Wyjaśniałem tą kwestie w piśmie skierowanych do klubu KJK Szary. Oprócz przeprosin chciałbym zapewnić, że sytuacja taka się więcej nie powtórzy.”
 
   No cóż, przeprosiny padły. Choć sami zainteresowani woleliby je pewnie usłyszeć w innej niż za naszym pośrednictwem formie. Jednak stało się dobrze, że to magiczne słowo zostało użyte przez PZJ i PZHK.
Czy jednak fakt ten może zamknąć sprawę? Czy można ją sprowadzić tylko do tego poziomu?
Wydaje się, że nie do końca. Po pierwsze. Ten „wypadek przy pracy”, bo w takiej kategorii powinniśmy go chyba rozpatrywać, odsłonił nam kilka co najmniej aspektów działania PZJ.

   Po pierwsze, w sytuacji jaka zaistniała, organizator czy organizatorzy dotknięci takim problemem powinni być nie tylko na wstępie gorąco i publicznie przeproszeni za całe zamieszanie. Powinni też liczyć na jakiegoś rodzaju gratyfikacje czy powiedzmy ekwiwalent finansowy. Być może zwolnienie z opłaty na rzecz PZJ czy jej zmniejszenie byłoby dobrym wyjściem. Z pewnością nie można myśleć o karaniu takiego organizatora za ewentualne odwołanie zawodów. Choć PZJ powinien zrobić wszystko by organizator nie był zmuszony do takiego drastycznego kroku. Odwołanie zawodów  to nie tylko wykreślenie imprezy z kalendarza i być może jakieś wymierne straty spowodowane brakiem wpływu z opłat startowych  czy opłat za boksy. Nie zawsze są one wyższe niż kwota wypłaconych premii finansowych w konkursach i ewentualne koszt naprawy infrastruktury ośrodka po wizycie zawodników i ich koni. To również potencjalne zerwanie kontaktów ze sponsorami imprezy czy dogadanymi na jej promocje mediami. To są zawsze trudne i długotrwałe rozmowy a nawiązane przez organizatora kontakty można jedną nierozważną decyzją bardzo szybko zburzyć. To mogą być poważne, trudne do oszacowania straty.

   Z drugiej jednak strony, myśląc poważnie o rozwoju polskiego jeździectwa musimy się wszyscy przyzwyczaić do sytuacji kiedy w tym samym terminie będą rozgrywane w kilku miejscach równoważne zawody. Jednakże w opisanej sytuacji nie można organizatorowi zawodów rangi krajowej robić konkurencję imprezą rangi Mistrzostw Polski. To jest po prostu nieuczciwe.
Wychodzi więc na to, że póki co w „meczu” PZJ  kontra opracowane przez Związek zasady mamy wynik 0:1. Jak jednak wynika z wypowiedzi prezesa Łukasza Abgarowicza i przedstawiciela PZHK -pana Bogdana Kuchejdy, w kolejnych „pojedynkach” sytuacja się nie powtórzy. Wydaje się też, że w tym roku PZJ powinien jeszcze wyjść z jakąś inicjatywą w kierunku KJK Szary. Będziemy czekać na sygnały w tej sprawie.