Pozycję lidera zachował Christian Ahlman (GER), a z pierwszej dziesiątki wypadł na 19. miejsce Rolf-Goran Bengston (SWE). Nas oczywiście interesuje jaką pozycję w tym prestiżowym rankingu zajmują polscy zawodnicy. I w tym przypadku można powiedzieć, że rewolucji nie ma.

   Nadal najwyżej sklasyfikowanym polskim zawodnikiem pozostaje Jarosław Skrzyczyński, który nieznacznie poprawił swoją pozycję i zajmuje 184. miejsce.

   Drugi w kolejności z naszych skoczków w tym rankingu pozostaje Piotr Morsztyn, a trzeci Łukasz Koza. Obydwaj jednak zajmują miejsca w trzeciej setce sklasyfikowanych w  Jumping - Longines Rankings.

   Zamiast jednak zanudzać czytelników informacjami kto z Polaków o ile miejsc przesunął się na liście rankingowej chcielibyśmy zwrócić ich uwagę na ostatnią kolumnę rankingu i ilość zdobytych punków rankingowych. Cyfry w tej kolumnie mówią o tym w ilu startach dany zawodnik zdobywał swoje punkty.

   Najlepszy z Polaków w 28. startach zgromadził na swoim koncie 575 punktów rankingowych. Prowadzący w  Jumping - Longines Rankings Niemiec w 96. startach zgromadził 2540 punków.

   Tak naprawdę to różnica w tych właśnie parametrach prawdziwie oddaje, to czym różni się polskie jeździectwo od niemieckiego, holenderskiego, szwedzkiego czy innego z Europy Zachodniej. W naturalny sposób nasuwa się pytanie czy polskie jeździectwo stać na to by nasi zawodnicy mogli na stałe zagościć w pierwszej setce tego rankingu? Odpowiedź wydaje się prosta: wtedy kiedy w ostatniej kolumnie będą mogli mieć porównywalne wartości. Rekordzistą w ilości startów dających punkty rankingowe jest zajmujący 13. miejsce w pierwszej setce Pius Schwizer (SUI), który w konkursach  Longines Rankings startował aż 111 razy.
Manager  dyscypliny skoków, Krzysztof Koziarowski na pytanie, czy PZJ jest zainteresowany zajmowaniem coraz wyższych lokat w Longines Rankins przez polskich zawodników tak powiedział: „Ależ oczywiście chcielibyśmy aby nasi zawodnicy pieli się w tym rankingu coraz wyżej. Zdaję sobie jednak sprawę, że tego typu deklaracje można składać niezwykle łatwo i jeśli w ślad za nimi nie pójdzie konkretne działanie, to deklaracje te zostaną tylko pustymi słowami. Zgadzam się z tym, że by móc realnie myśleć o awansie naszych zawodników musimy w kolumnie mówiącej o ilości startów zapisywać porównywalne z czołówką wartości. Tutaj jednak zaczynają się schody. By tak się stało Polacy muszą zacząć startować na zawodach co najmniej 4-gwiazdowych i nie mogą to być starty okazjonalne. Podczas spotkania w hali warszawskiego Torwaru usłyszeliśmy apel by pisać wnioski o dzikie karty na takie zawody dla naszych zawodników. Świat Koni pisał o tym na swojej stronie internetowej. Proszę mi wierzyć, że to robimy. Dzięki temu Jarek Skrzyczyński w ten weekend wystartuje w Villach. Jednak na kilka złożonych wniosków nie wszystkie zostały pozytywnie załatwione. Tu działa prosty mechanizm: Jarek po udanym starcie w tegorocznych Finałach PŚ jest rozpoznawalnym zawodnikiem i taki wniosek zyskał aprobatę. Pozostali nasi dobrzy zawodnicy nie mają tego atutu  po swojej stronie. Taka jest niestety brutalna prawda o współczesnym świecie wielkiego sportu. Proszę mi uwierzyć, że widzimy potrzebę zmiany tego stanu i staramy się w miarę naszych możliwości to robić. Mam nadzieję, że ten aspekt będzie się stale poprawiał.”

   Cieszy więc z jednej strony, że nasza narodowa federacja  dostrzega istotę problemu i aktywnie stara się znaleźć możliwości jego rozwiązania. Z drugiej martwi, że deklaracje FEI składane w marcu w Warszawie okazują się być raczej polityczną kurtuazją niż faktycznymi intencjami.

W pliku do pobrania Jumping - Longines Rankings - N° 150  z miejscami polskich zawodników.