Hugo Simon to legenda międzynarodowych skoków przez przeszkody. Okrągłe rocznice w jego życiu wiążą się z ważnymi wydarzeniami. 50 lat temu po raz pierwszy wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich, w wieku 50 lat zdobył srebro z drużyną w Barcelonie, w wieku 70 ożenił się ponownie… 3 sierpnia skończył 80 lat.

 


Międzynarodowa kariera Hugo Simona w skokach przez przeszkody rozpoczęła się w latach 60-tych. Dosiadał wówczas Juwel i Fair Lady. Simon, urodzony na Morawach, jeździ dla Austrii od 1972 roku. Jego celem były letnie igrzyska w Monachium. W obliczu zainteresowania niemieckiej Federacji tylko koniem, a nie jeźdźcem szybko, ponieważ jest człowiekiem czynu, zmienił obywatelstwo i już w barwach Austrii wskoczył na czwarte miejsce w olimpijskim konkursie skoków.


Niemal od początku był ulubieńcem publiczności. Kiedy został pierwszym zwycięzcą Pucharu Świata (Gladstone) w Göteborgu, w 1979 roku, skandynawska widownia fetowała go niczym gwiazdę popu. Gladstone, z którym również wygrał igrzyska olimpijskie w 1980 roku, to tylko jeden z jego niezapomnianych i utytułowanych koni. Flipper, Lavender, The Freak, Winzer, Amaretto, Apricot D i wreszcie ET FRH, dwukrotny zdobywca Pucharu Świata (w 1996 i 1997 roku), stały się ulubieńcami tłumu tak jak dosiadający ich zawodnik. Jego ulubionym koniem był Flipper, ale także The Freak, którego Simon wypromował, a który wystąpił w Seulu pod Ludgerem Beerbaumem. Z Gladstone wygrał jako pierwszy w historii finał Pucharu Świata, ale to dzięki ET FRH jego imię na zawsze zapisało się w historii jeździectwa.


Hugo, którego trafnie określono jako “162 centymetry buzującej energii” sam trenował swoje konie. Wyszkolił także wielu skoczków, takich jak Dietmar Gugler, Sören i Lars Pedersen, Rulof Bril i Otto Becker, obecnie trener kadry niemieckiej. Sam również wybierał dla siebie wierzchowce, co jest pewnie spuścizną po ojcu, który handlował końmi. Do czworonożnych towarzyszy ma wielki szacunek. Są zawsze na pierwszym miejscu. “Kiedy mam zły humor, nie wsiadam. Muszę być fair wobec konia” - powiedział. Poza treningami chętnie spaceruje w terenie, żeby zapewnić zwierzętom relaks i odpoczynek. Jest fanatykiem porządku, nie tylko w stajni, ale także w domu. Do posiłków siada elegancko ubrany. Nadal handluje końmi, udziela lekcji lub trenuje konie innych, takich jak Hiszpan Sergio Alvarez Moya czy Max Kühner. Zainwestował także w supermarkety. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ tylko z ET wygrał 3,6 miliona euro, co jest rekordem dla skoczka. Do tego dochodzi 77 samochodów. Nie ma już żadnych życzeń, chociaż dodaje: „Byłem na całym świecie, tylko nie na Syberii”. Może to plan na 90 urodziny?


źródła: Pferde Revue, Ludwigs Pferdewelten
fot. Guenter R. Artinger