Został on tam zdyskwalifikowany po tym jak steward zobaczył na boku jego konia, wałacha Hello Forever, dwa małe skaleczenia (TUTAJ). „Jestem bardzo rozczarowany tym co się stało ale dobro i zadowolenie moich koni jest dla mnie i moich luzaków zawsze na pierwszym miejscu. Dla dobra sportu i koni powstały te przepisy i to jest w porządku ale według mnie decyzja o mojej dyskwalifikacji nie była prawidłowa”. Przepis FEI, tzw. „blood rule” mówi o tym, że gdy gdziekolwiek na ciele konia (lub w pysku) pojawi się ślad krwi, prowadzi to do wykluczenia zawodnika z konkursu. Brash powiedział, że nie ma pojęcia gdzie i w jaki sposób powstały zranienia na boku Hello Forever. „Oglądałem swój przejazd wielokrotnie i nie wiem, w którym momencie mogło do niego dojść. To było bardzo małe zranienie, w dodatku umiejscowione dużo wyżej niż zazwyczaj pojawiają się obtarcia od ostróg. Niektóre konie są bardzo wrażliwe w tych miejscach i szybko powstają u nich rany ale tak nie jest w przypadku Forever a ja używałem tych samych ostróg co zawsze.” Według Brasha przepisy FEI powinny zostać lepiej dopracowane i zmienione. „ To ogromna różnica gdy koń naprawdę ma duże obtarcia i rany od ostróg a gdy znajdowane są minimalne zranienia.”

Zdaniem FEI jeśli dochodzi do dyskwalifikacji w powodu „ blood rule” nie oznacza to, że jeździec celowo doprowadził do zranienia konia. Ten przepis jest po to by chronić konie podczas wszystkich zawodów FEI. Zadaniem osób oficjalnych jest kontrolowanie czy przepisy są przestrzegane.

Przejazd Scotta Brasha w Cascais można zobaczyć tutaj: TUTAJ