Carat 43 urodził się 22 lutego 1990 roku w stajni pana Hesse w Niemczech. Do ukończenia 8 roku życia przechodził w ręce rożnych właścicieli. W 1998 roku został zakupiony przez firmę Turbud pana Zbigniewa Łosia od znanego w Polsce pana Bergera. Od tej chwili , do ukończenia 15 roku życia siwy wałach startował w dużych konkursach pod Tomaszem Kleinem.
Charakterystyczny sposób pokonywania przeszkód z wysokim ustawieniem głowy konia widać było podczas Mistrzostw Polski Seniorów w skokach, podczas konkursów wysokościowych, takich bariery czy konkursy potęgi skoku. Po skończeniu 15 lat Carat 43 wprowadzał w świat sportu Natalię Drańczarek a później dzięki swojemu łagodnemu charakterowi służył swoim doświadczeniem kolejnym, początkującym jeźdźcom. Jednak gwar i szum zawodów zostawił w wieku 17 lat za sobą. Praktycznie do końca czuł się potrzebny, wożąc na swoim grzbiecie kolejne pokolenia dzieci.
W dniu wczorajszym jeszcze wesoło galopował po zielonym padoku. Kiedy wrócił do swojego boksu położył się i zasnął po raz ostatni.
„Odszedł mój przyjaciel. Wiele razem przeszliśmy. Bo startował pode mną w konkursach GP i potęgach skoku. Był to koń na wszystko, dosłownie na wszystko. Jeśli chodzi o obsługę to mogło to robić dziecko. Należał do tych nie ganaszowalnych koni. Na parkurze z głową zawsze wysoko. Pamiętam jak podczas jednej z dekoracji, kiedy Carat opuścił głowę, Roman Ruciński wyłapał ten moment i krzyczał do osób robiących zdjęcia: róbcie szybko, póki ma głowę nisko!. Startował ze mną MP Seniorów z pięć razy i nigdy nie spadliśmy poniżej 10 miejsca. On lubił wysoko skakać. Robiliśmy to razem w Gałkowie podczas bicia rekordu, robiliśmy na CSIO w Poznaniu w konkursie barier, które wygraliśmy. Ta smutna informacja dotarła do mnie w drodze powrotnej z zawodów w Lesznie, gdzie mój syn Olaf wygrał konkurs młodzieżowego GP na klaczy La Costa. W jednej chwili radość z sukcesu syna i smutek z odejścia konia, któremu jestem winien wiele wdzięczności. Pociesza mnie myśl, że Carat do końca czuł się potrzebny i zadbany.” powiedział nam w rozmowie telefonicznej Tomasz Klein.
Fot. Małgorzata Żółtańska
Szukaj
Zaloguj się






