Jednym z głosów w tej dyskusji jest nadesłany do naszej redakcji list, którego autorem jest Rudiger Wassibauer. Autora nadesłanego listu nie trzeba chyba przedstawiać miłośnikom sportów konnych, a w szczególności skoków przez przeszkody. Były trener Kadry Narodowej odnosi się w swoim tekście do oceny startów naszych skoczków dokonanej przez Zbigniewa Kaczorowskiego,  zamieszczonej tutaj.

     Długo się zastanawiałem czy mam się wypowiadać na temat przebiegu rywalizacji polskich skoczków podczas WEG 2014. Również dlatego, że zawsze po fakcie wszyscy wiedzą lepiej co powinien zrobić trener, szczególnie w sytuacji kiedy coś idzie źle. A tak też niewątpliwie było na zawodach w Caen.

     Czytałem w analizie startów polskich skoczków, że zabrakło nam w ekipie „trzeciego konia”. I w tym kontekście chciałbym podzielić się moimi przemyśleniami. W składzie polskiej ekipy skoczków na tegoroczne WEG trzy nazwiska były dla mnie jasne: Piotr Morsztyn, Marek Lewicki i Jarosław Skrzyczyński. Morsztyn i Lewicki wykonali swoje zadanie prawidłowo, zgodnie z wcześniej pokazaną formą i pozostawili po sobie w Caen dobre wrażenie.

     Po niefortunnym pierwszym parkurze, Morsztyn wykorzystał szansę i naprawdę dobrym przejazdem poprawił swój wizerunek w drugiej rundzie konkursu PN.

Lewicki zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia pokazał solidną formę, czego można mu tylko pogratulować.

     Niestety Skrzyczyńskiemu przytrafił się podczas obu dni czarny scenariusz tych zawodów. Pomimo to jest on najprawdopodobniej jednym z najbardziej utalentowanych polskich zawodników, a  Crazy Quick to bardzo dobry koń. Niestety wrażliwy i bardzo trudny. Myślę, że by w przyszłości uniknąć podobnej sytuacji, musi być przeprowadzona wraz z zawodnikiem dokładna analiza konia. Przede wszystkim dlatego, że Polska potrzebuje tej pary w przyszłości. Choć koń ten miał już wcześniej wahania formy, to taki wynik jaki uzyskał w Caen nie był wcześniej do przewidzenia.

     Na koniec kwestia „Brakującego Trzeciego Konia”: jest nim koń czwartego zawodnika polskiej ekipy. Nie mam nic przeciwko Radkowi Zalewskiemu, którego cenię jako jeźdźca. Jeźdźca, którego podczas ostatnich lat obsadzałem w składzie polskiej ekipy. Jeźdźca, który  przyczynił się do wielu naszych sukcesów. Niestety w tym roku zarówno Duke of Carneval  jak i sam zawodnik odstawali od prawidłowej formy. Za wyjątkiem zawodów w Hagen, które odbyły się w kwietniu para ta nie osiągnęła olśniewających wyników.

Dlatego też byłem zaskoczony, że została ona osadzona w składzie polskiej ekipy na WEG. Zwłaszcza, że po Mistrzostwach Polski, nie brali oni udziału w żadnej ważnej imprezie jeździeckiej. W międzyczasie w Polsce odbywały się dwa razy zawody rangi międzynarodowej podczas których można było sprawdzić formę zawodnika i konia.

     Stawiając obok tego wyniki Mściwoja Kieconia i Urbane z Falsterbo muszę powiedzieć, że trudno mi znaleźć jakimi sportowymi kryteriami kierowano się podczas tego wyboru. Zawody w Falsterbo należą do jednych z najtrudniejszych CSIO 5* w Europie na których startują zawodnicy  światowej czołówki. Po zapoznaniu się z listami startowymi można się szybko zorientować w jakim towarzystwie startował Mściwoj Kiecoń i ocenić jakie wyniki osiągnął.

     Myślę, że ktoś kto by zobaczył obydwa konie: Duke of Carneval oraz Urbane w stajni w Caen, nie musiałby być wybitnym specjalistą w dziedzinie koni aby móc ocenić, który z nich pozostaje w lepszej formie fizycznej i psychicznej. Tyle na temat „Trzeciego Konia”.

Z najlepszymi pozdrowieniami 

Rudiger Wassibauer