Tegoroczna 53. Aukcja Pride of Poland – na dziś  - zamknęła się wynikiem 1 596 tys. Euro za wylicytowane 14 koni; najdroższym koniem okazała się ESMERALDIA (QR Marc – Emandoria) urodzona w 2013 roku w stadninie w Michałowie.

 

„Pride of Poland” – ta nazwa od wielu lat wzbudzała dreszcz emocji zarówno w Polsce jak na świecie. Aukcja koni czystej krwi arabskiej kryjącą się pod tym szyldem kończyła Dni Konia Arabskiego, które co roku ściągały do Janowa Podlaskiego setki, a nawet tysiące kibiców – hodowców, klientów, miłośników  -  tych najpiękniejszych z pięknych – koni arabskich. Ceny osiągane na aukcji przez dekady wyznaczały trendy cenowe na konie arabskie, a polskie araby były pożądane przez hodowców na całym świecie. Atmosfera tego wydarzenia była niepowtarzalna, głównymi aktorami były oczywiście konie i kupcy, ale także liczna publiczność, która „podgrzewała” nastrój, dopingując i konie i klientów. Tak było jeszcze kilka lat temu; od 2016 rok urok imprezy prysł; próba reaktywacji w ub. roku została dziś zniweczona.

 

 

Ale wróćmy do tegorocznej aukcji; było „po nowemu” – miejsce przed stajnią Zegarową, owszem urokliwe, ale nie do tego celu. Przedaukcyjna sobotnia prezentacja koni przebiegała w strugach lejącego się deszczu, przez które z trudem przebijały się światła reflektorów; konie lepiej widać było na telebimie (z nagrania reklamowego) niż zmoknięte przebiegające przed namiotem vip. Na małej trybunie dla publiczności do końca nie wytrwał nikt. W dniu  aukcji przynajmniej pogoda dopisała.

 


EUZONA (Om EL Bellissimo – Euzetia)

 

W głównej aukcji Pride of Poland, która rozpoczęła się o 17.00 zobaczyliśmy 20 koni; jedna klacz została przez właściciela wycofana. Prowadzący aukcję Erik Blaak objaśnił zasady tzw. licytacji hybrydowej i na ring wybiegła pierwsza klacz  EGIRIA (Esparto – Egira) z SK Białka; ruszyła licytacja – początkowo niemrawo, po kilku postąpieniach 10, 12, 15 tys. Euro, klient podniósł tabliczkę i podbił kwotę do 115 tys. – nikt nie podbił wyżej; trzy uderzenia młotka – klacz sprzedana do Francji, zaczęło się dobrze. Później miało być lepiej, bo pod numerami 4 i 5 kryły się prawdziwe gwiazdy aukcji POGANINKA (El Omari – Penta) z SK Michałow i EUZONA (Om EL Bellissimo – Euzetia) z SK Janów. Przy Poganince zaczęło się od 10 tys., kolejno 40,60,100, 120, 160, 200 – zielone światło, osiągnięta cena rezerwowa – klient z Francji oferuje 220 tys. Euro i … kupuje. Podobna sytuacja powtarza się przy Euzonie – też zostaje sprzedana za 220 tys.(po 8 postąpieniach), też do tego samego klienta. Zaczynająca się od 200 tys. licytacja ESMERALDII (QR Marc – Emandoria) kończy się kwotą 400 tys. Euro – kto wylicytował? – klient z Francji. Pytanie – czy do niego będzie należała cała aukcja ? Ale nie. Kolejne licytacje trwają dużo dłużej; Francuz w nich już nie uczestniczy. Kwoty nie przekraczają 200 tys. Z pozostałych koni najwyższe ceny osiągają janowska ATAKAMA (Empire – Atma) – 175 tys., michałowska WARANGA (QR Marc – Wilga) – 165 tys. i michałowski KABSZTAD (Poganin – Kwestura) – 75 tys. Euro.

 

ATAKAMA (Empire – Atma)

 

Trwająca do 22.00 aukcja kończy się wylicytowaniem 14 koni za 1 596 tys. Euro;  w tym  SK Michałów 901 tys. za 5 koni; SK Janów 467 tys. też za 5 koni; SK Białka 115tys. – 1 klacz, hodowcy prywatni 113 tys. za 3 konie wystawione na aukcję.

KOWR ogłasza ogromny sukces; liczyli podobno na ok 1,2 mln Euro.

W poniedziałek odbyła się „dogrywka” czyli Summer Sale; na którą wystawiono 25 koni. Ta aukcja prowadzona na tych samych zasadach też trwała długo, ale w pełnym słońcu. Kończy się wynikiem 402 tys. Euro za 19 koni (z wystawionych 25). Najwyższą cenę osiąga ostatnia w stawce michałowska WIEŻA ORIENTU (Ganges – Wieża Mocy) – 81 tys. Euro. SK Michałów uzyskuje łącznie 244,5 tys. za 9 koni, SK Janów – 92,5 tys. za 5 koni i hodowcy prywatni 65 tys. za 5 koni.

Wyniki obu aukcji wraz z krajem kupującego (w załączonych zestawieniach) dają nadzieję, że popyt na polskie konie jeszcze jest. Teraz wypada czekać czy wszystkie zostaną zapłacone i odebrane i tu wielką niewiadomą jest ten francuski klient; dochodzące o nim opinie nie budzą do niego zaufania.  Za parę tygodni okaże się, czy ogłoszony po aukcji sukces jest rzeczywisty czy „papierowy”. Będziemy czekać i pytać.

I jeszcze kilka uwag na marginesie:

  1. Puszczanie koni luzem w czasie prezentacji; Euzona urwała się prezenterowi i z linką biegała po placu; później chcąc zatrzeć ten incydent prezenter puścił Euzonę luzem (bez prezenterki), ale cały plac zabezpieczali masztalerze; Euzona pobiegała i spokojnie dała się złapać. Ten sam janowski prezenter powtórzył ten numer z Atakamą, która już taka grzeczna nie była i w pełnym galopie, forsując zastawiających jej drogę popędziła przez padok pełen ludzi (i dzieci) w stronę  stajni (pewnie do źrebaka); dopiero tam dała się złapać i została przyprowadzona na plac aukcyjny. Podobnie było z ogierem Pinito. Po aukcji próbowano tłumaczyć, że to miało uatrakcyjnić aukcję. Moim  (i nie tylko) zdaniem było to kompletnie nieodpowiedzialne, mogło skończyć się tragicznie (dla ludzi lub konia) i w przyszłości nie powinno mieć miejsca.
  2. Kondycja prezentowanych koni – o ile konie michałowskie i prywatnych właścicieli prezentowały się znakomicie; były w bardzo dobrej kondycji, dobrze przygotowane i zaprezentowane, o tyle żal było patrzeć na niektóre (a właściwie większość ) koni janowskich – bez blasku, bez błysku i bardzo źle prezentowane. Niestety to co robi janowski główny trener i prezenter dyskwalifikuje go.
  3. W 2006 roku została wybudowana na terenie janowskiej stadniny hala, która do 2020 roku była główną areną aukcyjną – dużo miejsca i dla klientów i dla publiczności (i dla mediów). Tam – bez względu na pogodę – wszyscy czuli się dobrze; to tam publiczność była bardzo aktywnym uczestnikiem licytacji, a panująca atmosfera porównywana była do meczów siatkówki. Komu to przeszkadzało? Dlaczego dopuszczono do takiego stanu hali, że wstyd tam teraz wejść. Może jednak warto zainwestować w remont w wrócić do dawnych, dobrych, sprawdzonych wzorów.


Alina Sobieszak


Aukcja bohaterów …

Oglądałam tegoroczny Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej krwi siedząc wygodni w fotelu, w domowym zaciszu, ze szklanką zimnego napoju w dłoni. Od 2016 roku do Janowa nie jeżdżę, co nie znaczy , że letniej imprezy nie oglądam, owszem,  ale już z dystansu. Biorąc przez dwadzieścia kilka lat czynny udział w organizacji tego święta konia arabskiego byłam poddawana ocenie, krytyce, komentarzom . To normalne. Dzisiaj sama mogę komentować dokonania innych.

 

Tegoroczna Aukcja, a właściwie cała impreza miała w moim przekonaniu kilku bohaterów, których postawa i działania doprowadziły całość do pozytywnego finału.

Przede wszystkim Erik Blaak, konferansjer, speaker, aukcjoner, człowiek orkiestra, który od piątku do poniedziałku, wypruwał sobie przysłowiowe żyły aby rozłażący się, jak kiepsko zszyty materiał, program zebrać w całość, utrzymać poziom i atmosferę, zainteresować nim publiczność i, przynajmniej częściowo, trzymać się wyznaczonych pierwotnie godzin. Podczas aukcji, dwoił się i troił, zachęcał, groził, błagał, czarował i w rezultacie wypracował dobry wynik sprzedaży. Nie mam pojęcia jakim cudem udało mu się utrzymać głos do poniedziałku, ale nawet podczas Summer Sale, nie opuszczał go entuzjazm i nadzieja. Czapka z głowy ….

Janowska publiczność, wierna, oddana, przychylna, wspierająca, dla mnie absolutnie bohaterska. Wytrwale okupująca trybunkę przed Stajnią Zegarową w  piątkowym  upale i bez szemrania, dopingująca ulubieńców w zapleśniałe, kwitnącej wilgocią hali, w której prezentowane były konie w sobotę. To, że będzie padał deszcz, wiadome było już tydzień wcześniej, niczyja wina, cytując klasyka „taki mamy klimat”. Zlekceważenie ostrzeżeń meteorologicznych i nie przygotowanie planu ”B” dla rozgrywanych klas, a przynajmniej posprzątanie pajęczyn i kwitnących na zielono zacieków, uważam za skandal.  Brak jakichkolwiek dekoracji, wygrodzeń placu pokazowego, czy godnego miejsca dla sędziów i gości VIP lepiej pozostawię bez komentarza.  Ale nawet w tych wybitnie niesprzyjających okolicznościach przyrody ludzie przyszli i potrafili cieszyć się z każdego sukcesu prezentowanych koni,  a kolejne postąpienia podczas Aukcji (prowadzonej już na placu przed Stajnią Zegarową) witane były brawami i okrzykami radości. Janowska publiczność w dużej mierze „robi” aukcję, a już na pewno buduje niepowtarzalną atmosferę, która sprzyja hojności kupców.

Wreszcie konie, cudowne, jedyne konie arabskie, milczący bohaterowie. Milczący … ale nie tak do końca bezwolni…  Często powtarzam, że chciałabym być koniem arabskim (w następnym wcieleniu) i trafić do niektórych stadnin czy ośrodków treningowych. Życie jakie pędzą tam młodsze i starsze czworonogi jest zdecydowanie dobre, wygodne i spokojne, a opieka i czułość jaką są otaczani wychowankowie budzi zazdrość. Zdecydowanie natomiast nie chciałabym być koniem w Stadninie Koni Janów Podlaski. Patrząc na wyczyny trenera i prezentera janowskich koni, podczas zakończonego właśnie Czempionatu i Aukcji, na  kondycję klaczy i ogierów, stopień wytrenowania (a właściwie jego brak), pielęgnację rodem z lat 70-tych, wreszcie dramatyczne próby ustawiania oraz prezentacji zdezorientowanych koni, myślę sobie, że konie mają nieograniczone pokłady cierpliwości i zdolność wybaczania. Niektóre z nich tę granicę wytrzymałości jednak przekroczyły i podczas prezentacji aukcyjnej zwyczajnie uciekły.

Ciągle mam w uszach proste wytłumaczenie którego udzielił Marek Trela na pytanie : na czym polega trening pokazowy?

 

W zasadzie na tym, żeby człowiek stojący po drugiej stronie linki był mądrzejszy od konia.

 

Jak widać nie zawsze się to udaje ….

A tak w ogóle to gratuluję udanej aukcji, wynik zdecydowanie można uznać za sukces i nawet „szalejący Francuz” nie jest w stanie zatrzeć pozytywnego  wrażenia. Teraz należy mieć tylko nadzieję, że wszyscy nabywcy za konie zapłacą. I zacząć przygotowanie to przyszłorocznej imprezy …

 

Anna Stojanowska