Powodem dla którego zdecydowano się na zbycie udziałów spółce jest według wicemarszałka Leszka Wojtasiaka (PO) brak perspektyw na osiągnięcie takiego stanu, w którym spółka CWJ Hipodrom Wola  będzie przynosić zyski.

     Kiedy 2007 rok został po raz kolejny zamknięty przez spółkę stratą (1,5 mln zł) sejmik wojewódzki  w 2008 roku wysupłała ze swojej kiesy ponad 7 mln zł na spłatę długów.
Już wtedy cześć radnych alarmowała, że ten wydatek nie znajduje żadnego uzasadnienia i nie ma szansy na poprawę sytuacji. Niepomny jednak na te ostrzeżenia zarząd dokapitalizował Wolę kolejnymi kilkoma milionami złotówek.
Dzięki temu udało się osiągnąć stan taki, że spółka przestała generować kolejne straty, choć nie udało się niestety wyprawować żadnego zysku.

     CWJ Hipodrom Wola to ponad 47 ha leżących w bardzo atrakcyjnej okolicy jeziora Rusałka.
Niedawno zakończona procedura uchwalania planu zagospodarowania przestrzennego dla tej okolicy utrzymała jej rekreacyjne przeznaczenie, co z pewnością stanowi pewną niedogodność dla potencjalnych inwestorów.
Bez jakiś istotnych zmian tereny te nie zmienią swojego  turystyczno-sportowo-rekreacyjnego charakteru.


     Zarząd Województwa Wielkopolskiego spodziewa się uzyskać za swoje udziały w spółce kwotę wyższą niż 29 mln zł.
Czy po zbyciu swoich udziałów w spółce CWJ Hipodrom Wola przez naszą narodową federację PZJ (w 2008 roku) będzie miał kto stać na straży by konie  nie zniknęły z Woli?
Trudno chyba o optymizm w tej sprawie.