Po emocjonującym dniu finałów trener Rudolf Mrugała powiedział dla Świata Koni:

„Niedzielne finały zaczęliśmy porannym konkursem w kategorii dzieci. Muszę powiedzieć, że to nie są mistrzostwa rozgrywane na parkurach 125 cm. Dzieci startowały na parkurach 130 i 135 cm. Bo i takie przeszkody stały na placu. Parkury z wymagającymi liniami i łukami. Zresztą Gospodarz Toru stawiał trudne zadania dla każdej grupy wiekowej. Polskie dzieci z tymi zadaniami poradziły sobie bardzo dobrze. Obydwie finalistki, Olimpia Wołodkowicz i Dominika Reszuta zrobiły w każdym nawrocie po jednej zrzutce. W sumie z wynikiem 12 pkt. karnych uplasowały się na 18. miejscu w klasyfikacji końcowej. Jestem z nich bardzo zadowolony. Tak jak z całej ekipy dzieci. Szkoda, że Magda Matusiak nie mogła wspomóc drużyny. Myślę, że byłoby wtedy jeszcze lepiej. Cieszy mnie ten wynik tym bardziej, że startujące w Hiszpanii dzieci dopiero od tego roku zaczęły startować w wyższych konkursach i na zagranicznych parkurach. Można więc śmiało powiedzieć, że w bardzo szybkim tempie zrobiły duży postęp. W kategorii juniorów w finałach walczył Andrzej Opłatek. Świetnie pojechał pierwszy nawrót. Jeden błąd na wodzie. Źle trafił w wodę, trudno, zdarza się. Poza tym naprawdę pewne skoki. Drugi nawrót zaczął świetnie, ale niestety przytrafił mu się mały „babolik”. Na przedostatniej przeszkodzie pomylił się w rachunkach i zamiast 6 zrobił 5 foule. Wyszły z tego dwie zrzutki. Jednak jak na szesnastolatka to moim zdaniem były bardzo, bardzo udane Mistrzostwa Europy. Cieszy to tym bardziej, że Andrzej zostanie jeszcze 2 lata w tej kategorii wiekowej. Dawno nie mieliśmy tak młodego zawodnika na Mistrzostwach Europy. Jeśli dodamy do tego jeszcze Asię Marciniak, Karolinę Stańczak, to myślę, że wszystko się dobrze poukłada, i w przyszłym roku powinniśmy mieć przyzwoitą ekipę juniorską.

W najstarszej kategorii wiekowej mieliśmy w finale Maksa Wechtę. Do finału dostał się na znakomitej piątej pozycji, po doskonale rozpoczętych mistrzostwach. W finale mały błąd, potem koń wskoczył do wody i jeszcze lekkie przekroczenie normy czasu. W sumie 9 pkt. karnych, co wypchnęło go na 13. miejsce. W drugim nawrocie sam nie wiem, czy London podmęczony już trochę zrobił się niedokładny, czy jakieś inne czynniki spowodowały, że zrobił trzy zrzutki. Bo jazda Maksa była w miarę przyzwoita. Budowniczy parkuru postawił na końcu szereg potrójny na 4 foule do stacjonaty i na 5 mocno jechane do oksera. Taka zabójcza linia na koniec. Maks z Londonem mieli tam dwie zrzutki. W sumie z wynikiem 31,03 pkt. karnego 17. miejsce. Z pewnością apetyt był większy. To normalne. Jednak z pewnością postawa Maksa w Mistrzostwach Europy i zajęte miejsce to jest sukces. Przecież to był jego debiut w kategorii młodych jeźdźców. London dochodził do wysokiej formy po operacji, którą udanie przeszedł. Jak widzimy wraca do wysokiej formy i myślę, że to dopiero początki udanych startów tej pary w większych rundach.


W takim szybkim, na gorąco czynionym podsumowaniu mogę powiedzieć, że wyjazd na tegoroczne Mistrzostwa Europy jest udany. Poniżej oczekiwań i możliwości należy ocenić wynik juniorów. Myślałem, że wszystko to wyjdzie troszkę lepiej. Zwłaszcza, że wyniki ostatnich zawodów kontrolnych w naturalny sposób tłumaczą to oczekiwanie. Jednak ogólna ocena jest pozytywna. Czterech jeźdźców w finałach indywidualnych nie zdarza nam się zbyt często. Biorąc pod uwagę, że 75% drużyny dzieci startuje w indywidualnym finale, to mamy z pewnością dobrą statystykę. Ale choć statystyka jest ważna, to z pewnością nie jest najważniejsza. Muszę powiedzieć, że każdy z zawodników naszej ekipy zrobił wszystko by wypaść jak najlepiej. No cóż, niektórym to nie wyszło, ale na pewno nie dlatego, że nie przykładali się do swoich startów. To po prostu taki sport. A w nim robi się błędy. Ten, kto zrobi ich najmniej wygrywa. Myślę, że sukcesem było to, że w tym roku dobrze przetransportowaliśmy konie. Trasa była bardzo długa i męcząca. Mimo to polskie konie nie straciły z powodu transportu swoich walorów. Oczywiście mieliśmy przypadek Pascavello. To jednak nie było do przewidzenia. Stało się to tak nagle. Koń jest pod opieką lekarza weterynarii i diagnoza jeszcze w tej chwili nie jest pełna. Tego typu problemy zdarzają się niestety i trudno wszystko w tej kwestii przewidzieć. Takie problemy miewają dosłownie wszyscy.


Oczywiście przy tej ogólnej, pozytywnej ocenie tegorocznych Mistrzostw Europy trzeba wspomnieć o pewnych sprawach. Startujące tak udanie w tym roku dzieci „wychodzą” już z tej kategorii wiekowej. O tym jakie mamy zaplecze przekonamy się pewnie podczas zbliżających się Mistrzostw Polski. Czy członkowie tegorocznej ekipy z Mistrzostw Europy  zasilą w przyszłym roku skład juniorski, trudno powiedzieć. O jakimś naturalnym przechodzeniu między tymi kategoriami nie może być mowy. Różnica w wymaganiach stawianych dzieciom i juniorom jest tak wielka, że taki scenariusz nie musi być regułą. To bardzo złożona kwestia wielu zależności. Możliwości koni to tylko jedna z nich.

Oczywiście po powrocie do kraju będziemy musieli dokładniej przeanalizować wszystkie aspekty hiszpańskiego startu dzieci, juniorów i młodzieżowców. Poszukać możliwości pozwalających dojść do lepszych wyników i wystawienia pełnych składów w każdej z kategorii wiekowej. Zanim to nastąpi chciałbym podziękować wszystkim członkom polskiej ekipy za postawę w Vejer de la Frontera i kibicom w kraju za doping i wsparcie.”