W powszechnej opinii wszelkiej maści sądy i trybunały to przybytki ślepej i sprawiedliwej bogini greckiej, Temidy. Opaska na jej oczach to symbol bezstronności, a trzymana w ręce waga to symbol sprawiedliwego rozpatrzenia wszelkich okoliczności i pewność sprawiedliwego wyroku. Czy jednak tak jest w istocie?

 


Przekonajmy się sami. A kanwą do wysnucia wniosków końcowych niech będzie ta krótka przypowieść:

Przenieśmy się więc na inny kontynent, bo do Republiki Południowej Afryki i w nieco inny czas, bo rzecz dzieje się w czwartek 29 sierpnia 2019 roku. W stolicy stanu Limpopo, w 600-tysięcznym mieście Polokwane (w języku Sotho oznacza to „Miejsce bezpieczne”) podczas zawodów CSI1*-W konkurs o wysokości 140 – 160 cm, zaliczany do Pucharu Świata, wygrała reprezentantka gospodarzy Lisa Williams, startująca na 13-letnim wówczas wałachu Campbell.

Południowoafrykańska amazonka cieszyła się ze zwycięstwa, zdobytych punktów oraz premii finansowej do poniedziałku 30 września 2019 roku. Wtedy to została powiadomiona, że w pobranej po zwycięstwie od Campbella próbce moczu wykryto senefrynę, która sklasyfikowana była wtedy przez FEI jako substancja zakazana. Substancja ta zaliczana jest do grupy stymulantów, a więc środków zwiększających aktywność układu współczulnego lub ośrodkowego układu nerwowego.

Konsekwencją pozytywnego wyniku było tymczasowe zawieszenie amazonki na dwa miesiące oraz dyskwalifikacja z zawodów, a więc unieważnienie osiągniętych przez nią w Polokwane wyników.

Na pierwszy rzut oka, wszystko odbyło się zgodnie z zasadami oraz logiką. Było naruszenie przepisów EADCMP i była natychmiastowa, tymczasowa kara oraz wdrożenie typowej procedury.

Tu jednak kończy się obrazek typowości sprawy.

Ale przejdźmy do kolejnych faktów.

Otóż po otrzymaniu informacji o pozytywnym wyniku badania próbki moczu Campbella na obecność synefryny, Lisa Williams odkryła, że substancja ta w naturalny sposób występuje w trawie, a także w różnych chwastach, krzewach i drzewach Republiki Południowej Afryki. Jest więc obecna również w podawanym koniom siane. Co więcej, świadomość istnienia synefryny w sianie nic nie zmienia dla jeźdźców z RPA, ponieważ nie mają oni innego wyjścia jak karmienie koni miejscowym sianem. Ekonomika ma swoje prawa.

Podczas rozprawy przed Trybunałem FEI w październiku 2019 roku, Lisa Williams powiedziała, że z powodu historii choroby i ochwatu swojego konia Campbella, karmiła go ad hoc sianem o niskiej zawartości cukru i, jak się dowiedziała, jedyne dostępne w RPA siano zawiera synefrynę.
Williams przedstawiła dowody, takie jak certyfikaty laboratoryjne dla próbek siana oraz trawy zebranej na „bezpiecznym obszarze wypasu FEI” znajdującym się na terenie Revil Stables, a więc miejscu rozgrywania zawodów w Polokwane. Certyfikaty potwierdziły występowanie w badanych próbkach synefryny. Dostarczyła również list i fakturę od firmy Midfeeds, największego dostawcy paszy w RPA, potwierdzające obecność synefryny w jej sianie.

Udostępniła ponadto Trybunałowi FEI oświadczenie Południowoafrykańskiej Federacji Jeździeckiej (SAEF) z lipca 2019 roku stwierdzające, że federacja w zawodach krajowych nie będzie już badać pobranych próbek pod kątem synefryny i ścigać za pozytywny wynik. SAEF wystąpiła do FEI w lipcu 2019 roku z apelem o ustosunkowanie się do problemu i usunięcie synefryny z listy substancji zakazanych.

 


Wydawać by się mogło, że takie argumenty przyniosą koniec sprawy i przywrócenie amazonki do startów oraz odwołane nałożonej na nią dyskwalifikacji.

 


W swojej pisemnej odpowiedzi FEI przyznało, że w dłuższym okresie 2019 r. wystąpiła „znacząca” liczba wykrytych przypadków synefryny w próbkach pobranych podczas zawodów rozgrywanych w Meksyku, Hiszpanii, a w samej Republice Południowej Afryki było ich 11. Wszystkie te przypadku były „podobne do tego postępowania”. Potwierdzono w tych 11 przypadkach, że synefryna naturalnie występuje w trawie teff, którą podawano wszystkim koniom jako główne źródło pożywienia. FEI dostrzegło również kwestie tego, że nie istnieje dla zawodników w RPA odpowiednia alternatywa. W rezultacie FEI było usatysfakcjonowane, że Williams ustaliła, w jaki sposób synefryna dostała się do organizmu Campbella (czyli udowodniła, że nie jest „wielbłądem”). W ramach tej satysfakcji FEI zaproponowało ugodę z Williams na warunkach, w których amazonka uwolniona zostanie od kary zawieszenia, ale wobec bezspornego naruszenia przepisów antydopingowych jej dyskwalifikacja z zawodów w Polokwane zostanie utrzymana.

Lisa Williams, co chyba zrozumiałe, nie zgodziła się na takie zakończenie sprawy i poprosiła, żeby jej rozstrzygnięcia dokonał Trybunał FEI.

Z pewnością liczyła, że członkowie Trybunału FEI orzekając w tej sprawie dostrzegą, że substancja z listy zakazanych dostała się do organizmu Campbella całkowicie bez jej świadomego udziału. Ponadto znajdowała się w organizmach wszystkich startujących w Polokwane koni.

FEI przedkładając Trybunałowi swoje stanowisko za utrzymaniem w mocy dyskwalifikacji pary Campbell i Lisa Williams uzasadniało to koniecznością „zabezpieczenia równych szans” wszystkim startującym na tych zawodach koniom oraz tym, że w przeszłości w przypadkach wykrycia w moczu śladów synefryny zawsze stosowała dyskwalifikację. Jeśli by więc Trybunał podjął inną decyzję niż utrzymanie dyskwalifikacji i wymazania osiągniętego wyniku dla Williams, to nastąpiłaby „niesprawiedliwość”, która „zagrażałaby równym szansom” i stanowiłaby niekorzyść dla tych, którzy wcześniej zawarli z FEI niekorzystne dla nich ugody dotyczące wykrycia synefryny.

Ponadto FEI wystąpiło o to, aby w tym przypadku nie nakładano na amazonkę grzywny oraz aby FEI i Williams pokryły własne koszty prawne.

Na rozprawie w dniu 18 października 2021 roku, przedstawiciel FEI podkreślił, że rozprawa dotyczy „głównie” dyskwalifikacji wyników Williams. W trakcie rozprawy FEI potwierdziło, że w lipcu 2019 roku SAEF zwrócił się do FEI z sugestią, żeby zmienić status synefryny. Jednak po przyjrzeniu się tematowi FEI odrzuciło tę sugestię.

W oświadczeniu wstępnym przed Trybunałem William powiedziała, że docenia fakt, że FEI stwierdziło, że w sprawie nie stwierdzono winy lub zaniedbania z jej strony oraz to, że nie zostanie zawieszona ani nie otrzyma grzywny. Stwierdziła jednak, że przesłuchanie jest „konieczne, ponieważ był to nietypowy przypadek” i chciała wyjaśnić „wyjątkowe jego okoliczności”.
Przedstawiła poważny argument, że wykryta synefryna nie miała żadnego wpływu na poprawę wydajności jej konia, a zasada dyskwalifikująca jej wyniki powinna być stosowana tylko w okolicznościach, w których wykryta substancja miałaby taki wpływ. Ponadto wszystkie startujące konie zjadły siano zawierające synefrynę. O jakiejkolwiek korzyści Campbella w stosunku do innych koni nie może być więc mowy.
Odniosła się też do potwierdzenia przez FEI faktu, że w 2019 roku synefryna była obecna w paszach w wielu krajach. Williams zwróciła uwagę Trybunału na to, że SAEF przestał testować tę substancję, a FEI robiła to dalej. Tym samym w opinii amazonki powstała dziwna sytuacja „nierównego traktowanie między FEI a władzami krajowymi w RPA i jest to dla startujących zawodników „trudne do zaakceptowania”. Ponadto, jak powiedziała w czasie swojego wystąpienia Williams, znający temat, doświadczeni zawodnicy, by uniknąć problemów z wykryciem w moczu swojego konia synefryny, ograniczali mu w trakcie zawodów dostęp do wody. Skutkowało to tym, że koń nie oddawał moczu i do badania antydopingowego pobierano mu krew. Wynik badania krwi pod kątem obecności synefryny był negatywny.

Po wysłuchaniu argumentów stron, wydając swoją decyzję 19 stycznia 2022 roku, Trybunał FEI potwierdził, że Lisa Williams rzetelnie ustaliła na podstawie bilansu prawdopodobieństwa, w jaki sposób synefryna dostała się do organizmu Campbella i nie ponosi w tej kwestii żadnej winy, ani nie popełniła żadnego zaniedbania. W tej sytuacji Trybunał zgodził się, że nie zostanie nałożona na nią żadna grzywna ani dyskwalifikacja.

Uwzględniając jednak argumenty i orzecznictwo przedstawione w odniesieniu do zdyskwalifikowanych wyników, Trybunał orzekł, że „nie ma miejsca na jakąkolwiek swobodę uznania” w kwestii obowiązkowej, automatycznej dyskwalifikacji wyników w związku z naruszeniami przepisów antydopingowych. Trybunał zgodził się również z wnioskiem FEI, że polityka ATF (Atypical Findings Policy – polityka nietypowych ustaleń w sprawach przekroczenia przepisów antydopingowych wprowadzona przez FEI w styczniu 2021 roku) nie może być stosowana z mocą wsteczną do zdarzenia z roku 2019 (o co wnioskowała Lisa Williams). Trybunał podtrzymał decyzję FEI o dyskwalifikacji i skasowaniu wyników Williams na zawodach w Polokwane. Amazonka może odwołać się od tej decyzji do Sportowego Sądu Arbitrażowego w ciągu 21 dni licząc od dnia otrzymania decyzji Trybunału.

W komentarzu do tego wyroku Lisa Williams stwierdziła, że spodziewała się całkiem innego werdyktu, a dalsza droga odwoławcza jest finansowo nieuzasadniona.

Co widać patrząc na tę sprawę z dystansu wynikającego nie tylko z dzielących mnie do RPA kilometrów?

Z pewnością Lisa Williams ma rację jeśli chodzi o finansową stronę sprawy o sygnaturze: 2019/BS44. Zwyciężając w czwartkowym konkursie w Polokwane zainkasowała premię finansową w wysokości 50 000 Randów (ZAR), którą musiała po dyskwalifikacji zwrócić. Brzmi imponująco, ale po przeliczeniu jest to około 3 000 Euro (były to jednak zawody w randze 1 gwiazdki).
Jej koszty związane z zakończoną przed Trybunałem FEI sprawą stanowiły z pewnością krotność kwoty premii finansowej za zwycięstwo w konkursie PŚ. Dokładanie kolejnych wydatków związanych z odwołaniem się do CAS pogłębiłoby tylko tę różnicę. Wycofanie się z apelacji jest więc postępowaniem zgodnym z logiką.

Nie mogę jednak znaleźć logiki ani w uzasadnieniach FEI, ani w decyzji Trybunału.

Dlaczego? Już wyjaśniam:

Celem i istotą istnienia przepisów antydopingowych FEI jest troska o zachowanie dobrostanu uczestniczących w sporcie jeździeckim koni. Tymczasem, postępowanie FEI usankcjonowane wyrokiem Trybunału w sprawie 2019/BS44 stanowi jawne zaproszenie jeźdźców do działania całkiem przeciwnego. Ograniczanie koniom dostępu do wody podyktowane obawą o pozytywny wynik próbki moczu (na obecność synefryny) jest w tej sytuacji działaniem logicznym. Ściganie za obecność w moczu naturalnego składnika miejscowej paszy przy praktycznym braku alternatyw paszowych już logiczne nie jest. Bo po pierwsze przynosi skutki całkowicie sprzecznie z deklaracjami i sensem stosowania tych przepisów, a po drugie karze zawodników za niezawinione przez nich zjawisko.

Kolejny aspekt tej sprawy. Ukarana dyskwalifikacją amazonka ani przez chwilę nie kwestionowała wyników analizy próbki A i nie domagała się, mnożąc koszty sprawy, zbadania próbki B. Wyjaśniła w racjonalny sposób jaką drogą zabroniona substancja dostała się do organizmu jej konia. Zarówno FEI jak i Trybunał uznały to tłumaczenie za właściwe i uwolniły Williams od winy i zaniedbań. A jednak niewinna Wiliams została ukarana.

Ponadto powoływanie się przedstawiciela FEI i Trybunału na konieczność zachowania zasady „równych szans” każdego z uczestników rywalizacji sportowej w najlepszym przypadku jest działaniem sprzecznym z logiką. Bo przecież, na co zwróciła uwagę Trybunałowi Lisa Williams, wszystkie konie startujące w Polokwane jadły siano lub trawę zawierające synefrynę. Dosiadany przez nią Campbell nie był więc w żaden sposób „uprzywilejowany” w stosunku do pozostałych koni uczestniczących w wygranym konkursie.

Jedna z zasad prawa rzymskiego, na kanwie którego zbudowany jest system prawny dzisiejszego świata, mówi: nullum crimen sine culpa – nie ma przestępstwa bez winy. Oznacza to jednak również i to, że skoro nie ma winy, to nie ma również przestępstwa. Pozostała nam więc w przedmiotowej sprawie tylko kara. Kara jako ofiara złożona na ołtarzu. Jakim ołtarzu? O tym za chwilę.
Oczywiście puryści prawni wytoczą pewnie w tym momencie „armatę” przywołując zasadę: dura lex sed lex – surowe prawo, ale prawo. Oznacza to, że nawet najbardziej surowe normy prawne muszę być przestrzegane skoro stanowi tak prawo. A pozytywny wynik próbki A moczu pobranego od Campbella świadczy o tym, że naruszony został art. 2.1 Przepisów EAD (Equine Anty Doping). To z kolei oznacza automatyzm dyskwalifikacji z zawodów pary zawodnik i jego koń.
Nie możemy jednak zapominać, że w prawie rzymskim, na które tak chętnie się powołujemy w obliczu Temidy, obowiązywały również dwie inne zasady: satius enim esse impunitum relinqui facimus nocentis quam innocentem damnari - lepiej jest bowiem pozostawić nieukarany występek, niż skazać niewinnego oraz lex iniusta (iniustissima) non est lex – prawo niesprawiedliwe (rażąco niesprawiedliwe) nie jest prawem.

Zadaniem Trybunału powinno być chyba wyważenie argumentów użytych przez obydwie strony i ferowanie wyroku w oparciu o przytoczone wyżej trzy zasady prawne. Bo to byłoby sprawiedliwe.
Tymczasem wydaje się, że Trybunał wysłuchał przede wszystkim stanowiska FEI, mówiącego o tym, że odrzucenie dyskwalifikacji Williams stworzyłoby „niesprawiedliwość” dla tych przypadków podobnych do sprawy Williams, kiedy jeźdźcy dla „świętego spokoju” pokornie przyjęli warunki ugody i dyskwalifikację z zawodów zaproponowane przez FEI. Odrzucenie dyskwalifikacji Williams z powodu braku jej winy lub zaniedbania otworzyłoby furtkę dla rewizji tamtych przypadków oraz do dochodzenia od FEI odszkodowań za utracone premie i punkty rankingowe.
W interesie „korporacji”, czytaj FEI, leżało to, żeby wewnętrzny trybunał korporacyjny, czytaj Trybunał FEI takiej możliwości nie otworzył. Tak też się stało.

A sprawiedliwość i prawda w tej sprawie? No cóż, już w czasach cesarstwa rzymskiego mawiano auctoritas, non veritas facit legem - to władza, a nie prawda tworzy prawo. Sprawa o sygnaturze 2019/BS44 zdaje się potwierdzać uniwersalność i prawdę tego stwierdzenia.

Wydaje się, że sale sądów i trybunałów przestały być dzisiaj świątyniami Temidy, a współczesne prawo nie ma nic wspólnego z PRAWDĄ. Jest jedynie sztuką rozstrzygania sporów i wygrywa w niej ten, kto tę sztukę posiadł w doskonalszym stopniu lub stają za nim potężniejsze interesy.