Zaledwie sześć tygodni temu ECAHO stanęło przed poważnym dylematem. Z jednej strony, po rezygnacji Christine Jamar z organizacji Czempionatu Europy, spowodowanej w głównej mierze restrykcjami wprowadzonymi przez rząd belgijski w związku z COVID-em, należało odwołać pokaz.

 

Chociaż, byłby to kolejny „Title Show”, (obok Pucharu Narodów w Aachen), który  zostałby wykreślony z, i tak mocno okrojonego, tegorocznego kalendarza imprez. Opcja zdecydowanie zła i dla wystawców i dla trenerów i dla całego rynku.  Po niemal  24 godzinach dyskusji  i rozpatrywania możliwości, niewielkich zresztą, zdecydowano się na dość ryzykowną opcję drugą, tj. organizację Czempionatu Europy w Pradze, połączonego w przedłużony weekend z Narodowym Czempionatem Czech i Międzynarodowym Prague Intercup (17-20.09).  Tego iście karkołomnego zadania, począwszy od znalezienia funduszy, poprzez wynajęcie odpowiedniego  miejsca,  a skończywszy na detalicznej logistyce, podjął się Jaroslav Lacina, Prezydent ECAHO, potwierdzając po raz kolejny, jak poważnie traktuje swoją funkcję oraz powiązane z nią poczucie obowiązku, odpowiedzialność i pracowitość.

 

Kilka ostatnich lat nie było specjalnie łaskawych dla Czempionatu Europy. Organizowany, od ponad dwóch dekad, zamiennie, jeden rok w Belgii, drugi we Włoszech, z założenia miał stwarzać optymalne warunki dojazdowe dla wystawców z różnych krajów Starego Kontynentu. W efekcie stawał się coraz większym obciążeniem dla przygotowujących go podmiotów. Zarówno włoska ANICA jak i belgijski Związek Hodowców Koni mieli coraz większe problemy z pozyskaniem sponsorów i ogarnięciem ogromu prac organizacyjnych. Rozmowy nad przejęciem organizacji pokazu przez ECAHO trwały już od jakiegoś czasu i sytuacja związana z pandemią tylko tę decyzję przyspieszyła.

 

Miejscem tegorocznych występów koni czystej krwi arabskiej, urodzonych i będących własnością obywateli krajów europejskich, stał się praski Tor Wyścigowy – VELKA CHUCHLA. Obiekt, należący do prywatnego właściciela, położony na peryferiach Pragi, odnowiony, doinwestowany, oferujący 300 stałych, wygodnych boksów oraz profesjonalne czworoboki, dobrze skomunikowany, okazał się idealny dla rozgrywania tego typu imprez. Niezwykłą przychylnością wykazała się też pogoda. Cztery dni przyjemnej, ciepłej, ale nie upalnej aury, zdecydowanie sprzyjało i atmosferze i odbiorowi całości.

 

Do trzech pokazów zgłoszono niemal 200 koni, i pomimo utrudnień oraz lęków związanych z pandemią, znakomita większość przyjechała do Pragi. W przypadku Czempionatu Europy najliczniej stawiła się reprezentacja z Polski, którą tworzyło ponad 40 koni. Niektórzy, z przekąsem, mówili nawet o „polskim, międzynarodowym czempionacie Europy”. I dobrze, każdy miał szansę w tym pokazie wystartować, a to, że nie każdy z tej szansy skorzystał… to już trudno.

 

Faktem jest, że Polacy wyjechali z Pragi z 11 medalami, w tym: 3 złotymi, 5 srebrnymi i 3 brązowymi. Rozegrano sześć finałowych konkurencji, w każdej z nich wzięły udział polskie konie i w każdej z nich dwa spośród trzech przyznawanych medali powędrowały do koni wyhodowanych w Polsce. Tyle statystyki, bezdusznej i chłodnej. Ale o praskim pokazie nie można opowiadać chłodno. Było emocjonalnie, wzruszająco, serdecznie i zwyczajnie sympatycznie. Zdeklarowani rywale potrafili sobie pomagać, pobudzać wzajemnie konie, gratulować i nie biadolić nad własną przegraną. Nikt nie narzekał na warunki (bo te były znakomite), „głupich i ślepych sędziów” (jury było doświadczone i wytrawne) czy fatalną organizację (nie było się do czego przyczepić). Co w dzisiejszych czasach niesamowite, pomimo licznej obecności „rodaków znad Wisły”, nikt nikogo nie opluwał, nie obrażał, nie knuł, nie jątrzył i nie nazywał złodziejem. Oby ten szok komuś nie zaszkodził … 

Niezależnie od tego jak silna była konkurencja, medaliści Czempionatu Europy pozostaną nimi przez całe swoje życie i nikt im tego tytułu nie odbierze. A wartość promocyjna takiego medalu pozostaje bezcenna.

Największe zainteresowanie, jak zawsze, budzą zwycięzcy. Ale nawet wśród nich, są tacy którzy zapadają w pamięć na długo, czasem na zawsze, i tacy którzy błyszczą jak „gwiazda jednego sezonu” przez chwilę. Do tych pierwszych należy Złoty Medalista Ogierów Rocznych – michałowski FERRUM – po Morion od Ferrmaria po El Omari, koń niebywałej, ponadczasowej urody, o zapierającej dech głowie, długiej, ślicznie wykrojonej szyi, mocnej, dobrze związanej kłodzie i wydajnym ruchu. Koń wyjątkowy, szalenie obiecujący, jakiego dawno w polskiej hodowli nie było. Dla rocznego Ferruma i jego trenera – Pawła Syliwoniuka – był to trzeci wspólny występ i trzecie zwycięstwo (po spektakularnych sukcesach w Białce i podczas Narodowego Pokazu w Janowie Podlaskim). Przed nimi Czempionat Świata – drżyjcie Narody! Brązowym medalistą Ogierów Rocznych został delikatny i suchy VINCI po Wadee Al Shaqab od Valencia Al Shaqab po Marwan Al Shaqab, wyhodowanych przez Waldemara Bąka.

 

michałowski FERRUM

 

Czempionka Polski Klaczy Rocznych 2020 siwa, bardzo elegancka, o pięknej głowie MAMMA MIA po E.S. Harir od VA Magnifica/Magic Magnifique, hodowli i własności Tomasza Tarczyńskiego, pomimo ogromnych nadziei i szans, pomimo świetnej prezentacji przez Pawła Kozikowskiego, musiała tym razem zadowolić się srebrnym medalem, wyprzedzając doskonale się ruszającą, janowską BRODNICĘ po Pogrom od Bambina po Kahil Al Shaqab – ostatecznie brązową medalistkę.

Ogromnym sukcesem może pochwalić się Stadnina Koni Klikowa Arabians, należąca do Marka Rzepki, której wychowanka, bardzo poprawna, w pięknych ramach EFORA KL po QR Marc od Erigone po Ekstern  została wybrana Czempionką Europy Klaczy Młodszych. Efora KL jest znakomitym przykładem na to jak zmienia się świat pokazów, jak ważna staje się poprawność budowy i dobry ruch. Nie wystarczy już tylko śliczna główka, liczy się całość. Konkurencję miała sporą, a w finałach zmierzyła się z bardzo urodziwą i utytułowaną PAPROTNIĄ po Elgast od Paeksa po Ekstern, hodowli Lecha Błaszczyka, która nagrodzona została ostatecznie tytułem Wiceczempionki. 

 


EFORA KL

 

W Czempionatach Ogierów Młodszych honoru i lokalnego patriotyzmu broniły michałowski PTOLEMEUSZ po Złoty Medal od Parmana po Al Maraam, ostatecznie srebrny medalista i wielokrotnie oklaskiwany STAR FARID po RFI FARID od EKS Star of Africa/Marwan Al Shaqab, hodowli i własności Wojciecha Parczewskiego – któremu sędziowie przyznali medal brązowy.  

Piorunujące wrażenie zrobiła 7 letnia ALSA po Kahil Al Shaqab od Alameda po Wachlarz, wyhodowana w Janowie Podlaskim, ale reprezentująca barwy Szwajcarii, a dokładnie Stadniny Koni Hanaya. Klacz wyglądała obłędnie, w szczytowej formie, szlachetna i niebywale żeńska, pozostawiła rywalki w tyle, a konkurencję miała silną. Sprzedana nie wiadomo w jakim trybie i nie wiadomo na jakich zasadach, za kwotę co najmniej trzykrotnie niższą od swojej potencjalnej wartości, ostatniego dnia grudnia 2019 r., przez „geniusza zarządzania” Grzegorza Czochańskiego, zamiast pracować na rzecz rodzimej hodowli, zapracowała na tytuł Czempionki Europy Klaczy Starszych nowym właścicielom. A jest dziś jedną z najpoważniejszych kandydatek do tytułu Czempionki Świata. My to potrafimy robić interesy!

 


7 letnia ALSA

 

Miejsce na podium i tytuł Wiceczempionki Klaczy Starszych wywalczyła zamaszysta EMANDORISSA po Abha Qatar od Emanda po Ecaho, ze Stadniny Koni Michałów.

Przyszedł też czas na śnieżnobiałego obecnie BAROKA po Om El Bellissimo od Baida po Balon, który czekał cierpliwie na swoje „pięć minut” i się doczekał. Znakomicie zaprezentowany przez Mateusza Tokarskiego wywalczył tytuł Czempiona Europy Ogierów Starszych, bawiąc się przy tym znakomicie, zrelaksowany i pogodny. Barok to koń którego nie można nie kochać, nie dość, że ładny to jeszcze do tego zwyczajnie, bezpretensjonalnie sympatyczny i świetnie dogadujący się ze swoim trenerem.

 


BAROK

 

W walce o medale gonił go siwy KABSZTAD po Poganin od Kwestura po Monogramm, wyhodowany w Stadninie Koni Michałów, a wystawiany przez aktualnego dzierżawcę, Stadninę Flaxman Arabians z Belgii.

Pomimo przeciwności losu, absencji wielu i determinacji niewielu, Czempionat Europy się odbył i, czy się to niektórym podoba czy nie, był organizacyjnym sukcesem. Okupiony gigantycznym wysiłkiem i wieloma nieprzespanymi nocami.  

Nawet jego wieloletnia organizatorka, Christine Jamar z Belgii, podeszła po zakończonej imprezie do Jaroslava Laciny i przyznała: „nie wierzyłam, że ci się to uda, ale się udało. Czempionat Europy powinien już na stałe zostać w Pradze”.

No cóż, niech przysłowiowy kurz opadnie, co się stanie ? Zobaczymy. Praga to piękne miasto …

 

Szczegółowe wyniki i zapis video na str.: TUTAJ

Szczegółowe wyniki Prague Intercup – również z udanym występem polskich koni na str.: TUTAJ


 FOT. Sylwia Iłenda