O krótką rozmowę na temat dyscypliny skoków przez przeszkody poprosiliśmy jej managera – pana Krzysztofa Koziarowskiego.

Kiedy zostanie powołana Kadra Narodowa w dyscyplinie skoków przez przeszkody?
To pytanie powinno raczej brzmieć: kiedy Zarząd PZJ zatwierdzi i opublikuje podany już na początku lutego skład Kadry Narodowej. Podane propozycje Zarząd jeszcze nie zatwierdził.

Czy możemy się dowiedzieć jakie to są propozycje?
Ależ oczywiście nie! To byłoby niepoważne, gdyby zawodnicy dowiadywali się o nominacjach z przecieków czy doniesień prasowych. Najpierw Zarząd PZJ powinien zatwierdzić skład całej Kadry Narodowej, a potem wręczyć te nominacje.

Czy zatem możemy się dowiedzieć kiedy Zarząd PZJ zatwierdzi i opublikuje skład Kadry Narodowej w skokach przez przeszkody?
Myślę, że jak wpłyną kompletne propozycje ze wszystkich dyscyplin. Nasze propozycje złożyliśmy w początkach lutego, o czym już wspominałem. Dotyczyły seniorów, młodych jeźdźców,  juniorów i dzieci. Teraz czekamy na ich zatwierdzenie.

Czy wobec tego, w tej sytuacji możemy poznać liczbę powołanych kadrowiczów dla każdej z kategorii wiekowych?
Tak, oczywiście, tę informację mogę podać. Postanowiliśmy powołać 2-osobową Kadrę w kucach. W kategorii dzieci zdecydowaliśmy się na 4–osobowy skład Kadry a w kategorii juniorów chcemy powołać 4 osoby w Kadrze A i 9 w Kadrze B. Dla młodzieżowców będzie to 6 osób w Kadrze A i i 5 w Kadrze B. Dla najstarszej kategorii wiekowej zdecydowaliśmy się na wykorzystanie pełnego limitu jaki oferuje Ustawa o sporcie i proponujemy powołać do Kadry 5 zawodników i 11 do Kadry B. Trzeba pamiętać, że powołanie do Kadry Narodowej to dosyć istotny czynnik. Praktycznie tylko zawodnicy Kadry Narodowej mogą korzystać z pomocy finansowej. Stąd też tam gdzie ma to swoje merytoryczne uzasadnienie staramy się objąć Kadrą możliwie szerokie grono zawodników. Życie pokazało, że w przeszłości mieliśmy takie sytuacje, kiedy powoływaliśmy kogoś na jakiś wyjazd, ale nie był on członkiem Kadry. Rodziło to spore komplikacje. Z tego powody zarówno ja jak i trener Rudiger Wassibauer stoimy na stanowisku, że zasadnym jest skorzystanie z pełnej 16-ki kadrowiczów w odniesieniu dla grupy seniorów.

Wrócę jeszcze na chwilę do zatwierdzenia proponowanego składu Kadry Narodowej w skokach. Czy powodem zwłoki w zatwierdzeniu proponowanego składu nie są czasem jakieś zastrzeżenia ze strony Zarządu co do podanych kandydatur?
Nie. Myślę, że nie. Nie ma i nie było żadnych zastrzeżeń do podanych kandydatur. Myślę, że powodem jest fakt, że jeszcze nie wszystkie dyscypliny złożyły swoje propozycje.  My w każdym razie to zrobiliśmy.

Zapytam wobec tego o to jakie zawody zostały wybrane do rywalizacji w nowej formule Furusiyya FEI Nations Cup?
Po dyskusji zdecydowaliśmy, że nasza drużyna będzie walczyła o punkty w Kopenhadze (DEN), Sopocie (POL), Budapeszcie (HUN), Bratysławie (SVK) i Kijowie (UKR). Oczywiście jako ekipa będziemy startować w większej liczbie zawodów. Myślę tutaj o Mińsku (BLR), Moskwie (RUS), Zagare (LTU), Rydze (LAT), Rulia (EST) czy Linzu (AUT). Zawody w Mińsku i Moskwie nie mogły znaleźć się w tej pierwszej grupie, ponieważ ich organizatorzy nie podpisali stosownych umów z FEI. Jednak te wymienione pięć, podaliśmy zgodnie z wymogami do FEI, jako imprezy liczone do  Furusiyya FEI Nations Cup.

Jak Pan ocenia nową inicjatywę i formułę rozgrywania rywalizacji drużyn?
Przede wszystkim musimy się temu podporządkować. Stąd moja ocena ma wymiar całkowicie drugorzędny. Niemniej jednak myślę, że jest jakaś szansa na walkę w ostatecznej rozgrywce jeśli uda nam się zmontować na ten czas najlepsze pary i zakwalifikować do finału. Na pewno na imprezy najwyższej rangi będziemy się starali zestawić najlepszy w danej chwili skład.

Naszym głównym celem na dzisiaj są Mistrzostwa Europy. Choć wypada naprawdę żałować, że udział w tak dużej imprezie nie da nam nawet cienia szansy na kwalifikację olimpijską. Cel ten możemy osiągnąć podczas przyszłorocznych Mistrzostw Świata (Word Equestrian Games) lub walcząc w zawodach kwalifikacyjnych przed samymi Igrzyskami Olimpijskimi. Co tu dużo mówić, ten system uważam za mało sprawiedliwy. Pisaliśmy w tej sprawie pisma do FEI. O ile mnie pamięć nie zawodzi to były takie dwie nasze interwencje. Pierwsza przed IO Londyn 2012 i druga całkiem niedawno.

Czy wpłynęła do PZJ jakakolwiek odpowiedź z FEI na któreś z tych pism?
Niestety nie doczekaliśmy się odpowiedzi.

Wracając do tegorocznych wydarzeń, czy jest założony jakiś cel minimalny naszego udziału w Mistrzostwach Europy?
Oczywiście robimy takie założenia, ale to tylko takie wstępne dywagacje czysto teoretyczne. Mówiąc konkretnie jest to w przypadku ekipy miejsce w pierwszej dziesiątce i jeden zawodnik w indywidualnym finale. W praktyce może się okazać bardzo trudne do zrealizowania. Choć ja osobiście liczę na lepszy rezultat.

A jakie są wstępne cele na rok kolejny, czyli rok rozgrywania WEG 2014 w Normandii?
Naszym głównym celem w następnym roku będzie nie tyle sam awans do Mistrzostw Świata rozgrywanych na naszym kontynencie, co zdobycie podczas WEG 2014 kwalifikacji  olimpijskich. Tak więc w przyszłym roku będziemy chcieli wystartować tymi końmi, które będą miały szansę na występ podczas Igrzysk Olimpijskich. To oczywiste, że część z tej stawki koni nie będzie gotowa w tym roku na Mistrzostwa Europy. Dotyczy to młodych dzisiaj, perspektywicznych koni.

Czy moglibyśmy poznać tę stawkę wierzchowców?
Nie. Nie mogę podać tej listy z kilku ważnych powodów. Nie ma jeszcze poczynionych konkretnych ustaleń ani z zawodnikami tych koni, ani z ich właścicielami. Nie ma opracowanego konkretnego programu w PZJ. Na razie to tylko lista naszych „pobożnych życzeń”. Po opracowaniu tych zagadnień o których wspomniałem będziemy mogli opublikować taką listę.

Kiedy więc możemy się spodziewać, że lista ta zobaczy „światło dzienne”?
Pierwsze spotkanie z właścicielami koni i ich zawodnikami chcemy zorganizować w trakcie trwania zawodów w hali warszawskiego Torwaru. Określimy nasze oczekiwania w stosunku do właścicieli koni i zawodników jak również zakres tego co da PZJ. Jeśli dojdziemy do porozumienia, druga strona zaakceptuje i podporządkuje się zasadom współpracy przygotowań do IO, to taką listę oczywiście z przyjemnością upublicznimy. 

Czy możemy się dowiedzieć czegoś więcej o wspomnianym programie przygotowań olimpijskich? Czy będzie to oferta dwustronna, z podziałem na to co Związek oczekuje i co w zamian daje?
Oczywiście tak! Od właścicieli w skrócie będziemy oczekiwać pewnej dyspozycyjności i realizacji przygotowanego planu startów. To samo dotyczy zawodników.

Czy właściciele będą w stanie zaaprobować to, że objęty programem koń nie będzie mógł być sprzedany przed Igrzyskami?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. To nie jest takie proste jakby się z boku wydawało. Treść umowy partnerskiej i wzajemnych zobowiązań będzie negocjowana podczas warszawskiego spotkania. Z pewnością Związek musi zapewnić jakieś gwarancje finansowe ze swojej strony, tak żeby właściciel konia mógł postąpić podobnie. To naturalne i zrozumiałe. W przypadku sprzedaży takiego konia właściciel musiałby zwrócić wszystkie nakłady jakie PZJ poniósł w związku z wdrożonym programem. Niestety ten problem jest aktualny na całym świecie. Jak Pan pewnie pamięta, Niemcy kiedyś opracowali swój system „Olimpiade Hilfe”, gdzie specjalnie powołana do tego celu fundacja wykupywała 50% konia. Ale i to się nie sprawdziło kiedy Paul Schockemöhle sprzedał Paminę spod Otto Beckera na dwa miesiące przed Igrzyskami. Niestety, nie ma systemu doskonałego. Kiedy pada superdobra finansowo propozycja, to dzieją się rożne rzeczy. Chcielibyśmy bardzo, by udało nam się wypracować takie porozumienie, żeby wytypowane przez nas konie dotrwały do Igrzysk Olimpijskich a ich właściciele mieli również jakieś korzyści z tego faktu oraz jakieś gwarancje ze strony Związku.

Czy chciałby Pan się jeszcze podzielić z nami czymś ciekawym, co dzieje się w polskich skokach?
No cóż, sensacji raczej nie ma. I to chyba dobrze. Jest praca i są jak to zwykle w jej trakcie porażki i sukcesy. Nasi zawodnicy przygotowują się do udziału w zawodach w Lublinie i Warszawie. Mam nadzieję, że dobrze się tam pokażemy. Jednak specjalnie na Puchar Świata się nie nastawiamy. Po pierwsze nie mamy specjalnych szans na awans do Finału. Choć Jarek Skrzyczyński może powalczyć o ten awans, ale nie dysponuje koniem, który by w zawodach halowych najwyższej rangi mógł skutecznie powalczyć o dobry występ w czasie finałów. Do takiego startu są potrzebne konie, które startują w halach w najwyższych konkursach i mają odpowiednie doświadczenie.

Wracając do tematu Finałów PŚ odnoszę wrażenie, że po okresie kiedy awans do tych zawodów był priorytetem naszych skoczków, teraz jakby zawody te nie wzbudzają już dawnego entuzjazmu. Podziela Pan moją obserwację?
Tak, zgadzam się i myślę, że rozumiem ten mechanizm. Proszę spojrzeć na to w ten sposób: kilku naszych śmiałków ambitnie powalczyło i wygrywając rywalizację naszej ligi pojechało na finały. Zobaczyli tam różnicę dzielącą zawody halowe rozgrywane w naszej lidze i te, jakie rozgrywane są na poziomie pięciu czy czterech gwiazdek w lidze zachodniej. Prawda jest taka, że nie mamy zaproszeń dla naszych jeźdźców na te najpoważniejsze zawody. Polscy zawodnicy zdobywają swoje doświadczenie na zawodach dwu- i trzygwiazdkowych. A to jest olbrzymia różnica. Nasze zawody halowe takie jak Warszawa, Poznań czy Leszno nie odbiegają od zachodnich organizacją, widownią czy oprawą (zwłaszcza Torwar). Jeśli jednak chodzi o jakość podłoża czy stopień trudności technicznej, to mamy co poprawiać. Jeśli dołożymy do tego konkurencję z jaką trzeba zmierzyć się podczas finałów, to jako wynik otrzymamy odpowiedź na Pana pytanie.

Na koniec więc zapytam, czego oczekuje Pan jako manager dyscypliny skoków od zawodów Cavaliada w Lublinie i Warszawie?
Jeśli chodzi o Lublin to mam nadzieję, że zostanie zrobiony dobry początek. Nie znam tej hali, ale myślę, że jest porównywalna z halą poznańską. W związku z tym spodziewam się, że impreza będzie organizacyjnie dobrze przygotowana. Jestem o tym przekonany. Początki są co prawda trudne, więc nie będę oczekiwał, że w pierwszych zawodach frekwencja będzie taka jak w Poznaniu. Z pewnością nie będzie. Dobrą markę wypracowuje się kolejnymi latami coraz lepszej organizacji zawodów. Tak jak to było z Poznaniem i Lesznem. Listy startowe zawodów tam organizowanych mogą przyprawić o zawrót głowy. Mam jednak nadzieję, konsekwentne działanie doprowadzi do tego, że polskie imprezy halowe zyskają sobie międzynarodowe uznanie. Nie ukrywajmy, że jest to też kwestia pieniędzy. Gdyby w Lublinie „na dzień dobry” było 5 konkursów dających punkty do światowego rankingu, to pewnie frekwencja byłaby zapewniona.

Torwar ma już swoją ugruntowaną pozycję, którą oczywiście można ciągle poprawiać. Mam jednak nadzieję, że tegoroczne zawody będą kolejną okazją do popularyzacji jeździectwa w Polsce. Nigdzie jeździectwo się nie sprzedaje tak dobrze jak na Torwarze.

Dziękuje bardzo za rozmowę.
Ja również dziękuję i zapraszam wszystkich na najbliższe zawody w Lublinie i Warszawie.